Trzy i pół roku i na tym koniec! Krzysztof Piątek rozstaje się z Herthą Berlin, do której trafił zimą 2020 roku. Skończy jako jedna z wielu twarzy upadku tego zasłużonego niemieckiego klubu. Teraz przenosi się nad Bosfor, gdzie zagra w barwach Basaksehiru Stambuł.
W siedzibie Herthy wystrzeliły korki od szampana. I to bynajmniej nie z powodu ponadprzeciętnych wyników „Starej Damy”. Udało się wreszcie pozbyć Krzysztofa Piątka. Polak związał się z Basaksehirem Stambuł kontraktem, który obowiązuje do 2026 roku. Nowy klub Piątka to mistrz Turcji z sezonu 2019/2020, a także piąta drużyna ubiegłych rozgrywek.
Polak pomoże w aklimatyzacji?
Od 2022 roku w klubie występuje również Patryk Szysz. Były zawodnik Zagłębia Lubin z początku nie mógł liczyć na zadowalającą liczbę minut. Od trenera Emre Belozoglu dostawał tylko ogony, ale solidną postawą na boisku wywalczył sobie wyjściowy skład. W maju przytrafiła mu się poważna kontuzja kolana, która wyeliminowała go z gry do końca sezonu.
Basaksehir szuka nowej „dziewiątki” odpowiedzialnej za zdobywanie bramek. Krzysztof Piątek ma w tym pomóc. Konkurenci Polaka, czyli Stefano Okaka i Philippe Keny, nie poradzili sobie z tym zadaniem najlepiej, bowiem obaj łącznie strzelili tylko pięć bramek. Droga do składu powinna być jeszcze krótsza, ponieważ drużyna znad Bosforu gra w ustawieniu z dwoma napastnikami. Szans na grę będzie jednak mniej niż w poprzednim sezonie. Klub nie zdołał wywalczyć sobie prawa startu w europejskich pucharach.
Krzysztof Piątek twarzą wielkiej kompromitacji
2020 rok, Krzysztof Piątek zostaje ogłoszony nowym graczem Herthy Berlin. Herthy, która dzięki milionom Larsa Windhorsta ma znów zawitać w europejskich pucharach. Powstaje utopijna wizja „Big City Club”. Pieczę nad projektem przejmuje Juergen Klinsmann. Oprócz polskiego napastnika na Stadion Olimpijski trafiają Lucas Tousart i Santiago Ascacibar. I od tego momentu zaczyna się prawdziwy spektakl, a w rolach głównych występują przede wszystkim nieudolni działacze klubu.
Przez trzy lata Herthę prowadziło siedmiu różnych trenerów. Była to naprawdę szeroka gama nazwisk. Klinsmann zrezygnował już po trzech miesiącach pracy, a po nim na tym samym stołku siedzieli między innymi Pal Dardai, Bruno Labbadia, Sandro Schwarz czy nawet Felix Magath. „Stara Dama” od lat balansowała na granicy utrzymania w Bundeslidze. Poprzedni sezon niczym nie różnił się od pozostałych. Nawet zatrudnienie po raz trzeci Pala Dardaia nie uratowało i tak tragicznej sytuacji w tabeli. Hertha Berlin po raz siódmy w swojej historii spadła z ligi.
***
Jak w tym całym galimatiasie odnajdywał się polski „El Pistolero”? Można powiedzieć, że wcale. Kolejne zmiany szkoleniowców i styl prezentowany przez zespół, który nijak nie służy napastnikowi o charakterystyce Piątka, nie pomogły w podbiciu serc kibiców z Ostkurve. Sam Polak również nie dawał ku temu argumentów. Idąc za przykładem Artura Wichniarka czy Bartosza Karwana, zupełnie rozczarował na Stadionie Olimpijskim.
W 58 spotkaniach w biało-niebieskim trykocie zdobył zaledwie 13 bramek. Gdyby problemów było mało, w 2021 roku złamał kostkę, co wyeliminowało go z wyjazdu na mistrzostwa Europy. Ogromne wynagrodzenie pobierane przez polskiego napastnika zmusiło Herthę do poszukiwania dla niego nowego pracodawcy. Tak Krzysztof Piątek wylądował na wypożyczeniu we Florencji. Po dobrym początku stracił jednak miejsce w składzie na rzecz Arthura Cabrala.
Po zakończeniu rozgrywek wrócił do Berlina przepakować walizki i ponownie wyruszył na Półwysep Apeniński. Grając w Salernitanie, miał okazję występować pod okiem starego znajomego z reprezentacji – Paulo Sousy. Tam jego dyspozycja pozostawiała wiele do życzenia i na Stadio Arechi nie zdecydowano się na wykup Polaka.
W Berlinie bez przyszłości
Pieniądze zainwestowane przez Windhorsta zniknęły równie szybko, co się pojawiły. W międzyczasie „Starą Damę” przejęła grupa inwestycyjna 777 Partners. Sytuacja finansowa klubu wciąż nie jest idealna, a spadek z ligi jeszcze bardziej nadszarpnął budżet. Szukając oszczędności, przez gabinety przeszła fala zwolnień, zrezygnowano m.in. z darmowych posiłków dla pracowników akademii. Upłynnić sytuację mają pomóc również zawodnicy. A przynajmniej ich odejścia. Hertha nie kryje się z tym, że z kilkoma graczami nie wiąże przyszłości, daje im wolną rękę i liczy na chociażby minimalny zarobek.
Taka sytuacja spotkała Krzysztofa Piątka. Wrócił on po rocznym wypożyczeniu do Salernitany i wciąż pobierał najwyższą gażę w zespole. Po spadku z ligi inkasował ponad 3 miliony euro. Hertha nie zabierając Polaka na obóz przygotowawczy do austriackiej miejscowości Zell am See, dała mu możliwość negocjacji z innymi klubami.
Mówiło się o powrocie do Włoch, do Genoi. Szukając logicznych argumentów, ten ruch miał sens. To stamtąd Piątek wypłynął w świat, w dodatku ciągle powtarza się, jak to włoskie powietrze by mu służyło. Klub z Ligurii należy również do tej samej grupy inwestycyjnej co Hertha. Lecz temat upadł. Podobno w grze byli również Saudyjczycy z Al-Khaleej.
Wybór padł jednak na Turcję. Trzeba przyznać, że jest to naprawdę miękkie lądowanie jak na zawodnika, który od czasu swojego najlepszego sezonu coraz bardziej zjeżdża poziomem.