4. kolejkę rosyjskiej Premier ligi zainaugurowało starcie Kryljów Sowietow z Chimkami. Obyło się bez niespodzianki. Samarczycy pewnie pokonali przeciwników i zdobyli kolejne trzy punkty.
Starcie na Uralu miało jednego faworyta. Nikt nie dopuszczał myśli, że podopieczni Leonida Słuckiego mogą cokolwiek stracić w potyczce z zespołem, który w zeszłym sezonie dopiero na kolejkę przed końcem zapewnił sobie utrzymanie wśród elity. Wydawało się, że wszystkie argumenty w swoich rękach mają gospodarze. Od początku meczu to Krylja prezentowały się lepiej. Już w pierwszych minutach miejscowi mogli zdobyć dwa gole, podanie Antona Bobiora zablokowali obrońcy, a Jewgienij Sawin, w dobrej sytuacji, takiego się nie doczekał. Chimki odpowiedziały niecelną główką Dragana Blatnjaka. Jednak goście rzadko dochodzili do głosu. Ich akcje były umiejętnie neutralizowane przez niegrających wielkiej piłki samarczyków. W 21. minucie to oni objęli prowadzenie. Strzał Sawina dobił Jan Koller, zdobywając swojego pierwszego gola w obecnych rozgrywkach. 360 sekund później mogło być 2:0, gdyby podanie czeskiego „wieżowca” przechwycił Sawin. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym większa okazywała się przewaga gospodarzy. Jednak wszelkie próby pokonania Romana Bieriezowskiego kończyły się fiaskiem. Strzały Bobiora i Timofieja Kałacziowa o centymetry minęły słupek jego bramki, a uderzenia Lelitona i Rusłana Adżindżała udanie sparował obywatel Armenii. Do końca tej części meczu utrzymał się rezultat ustanowiony przez Kollera.
Po przerwie trener Konstantin Sarsanija postanowił wzmocnić atak. Za bezproduktywnych Serhija Pilipczuka i Władysława Nikiforowa desygnował na boisko Janiego Virtanena i Eldara Nizamutdinowa. Jednak posunięcie szkoleniowca gości nie wywołało pożądanego efektu w grze jego zespołu. Tymczasem w 64. minucie pecha miał Vule Trivunović. Piłka odbiła mu się od ręki w polu karnym. Sędzia Almir Kajumow wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów. Skutecznym egzekutorem okazał się Adżindżał, dla którego to drugi gol w trwających rozgrywkach. Chimki nie miały nic do powiedzenia. Niemal w ogóle nie zagrażały bramce Eduarda Lobosa. Tymczasem Leonid Słucki postanowił dać odpocząć najlepszym graczom. Za Władysława Kulika i Sawina na boisko weszli Władysław Ignatiew i Oleg Iwanow. Chwilę po podwójnej zmianie padł trzeci gol, a jego autorem okazał się Kałacziow. To załamało gości. Gospodarze kontrolowali mecz do samego końca i pewnie wygrali 3:0. Dzięki tej wygranej awansowali na szczyt tabeli, na którym utrzymają się przynajmniej do jutra, czyli do potyczki Tereka z Rubinem. Chimki punktów muszą poszukać w piątej kolejce. Nie będzie o nie łatwo, gdyż na Arena Chimki podejmą głównego faworyta do tytułu mistrzowskiego – CSKA. Samarczycy za tydzień wybiorą się do Rostowa.
Spacerek....
ogladajac ten mecz moge stwierdzic ze w zupelnosci
zgadzam sie z moim poprzednikiem poprostu nic dodac
nic ujac spacerek ! choc pierwsza polowa meczu
troszeczke byla zacieta ale to tylko bylo zludzenie
dla pilkazy chimki bo w drugiej polowie do slowa
doszli pilkaze kryjli oni dominowali przez 2 czesc
spotkania i wynik wszyscy wiemy jaki byl latwe
3-0!jestem powiem szczez pod wielkim wrazeniem gry w
tym sezonie kryjli oni juz pokazali sie w tamtym
sezonie ze potrafia walczyc i zacisnac zeby ale w tym
sezonie to juz jest potwoerdzenie dobrej wspolpracy
zawodnikow oraz bardzo dobrej pracy trenara wszyscy
graja na dobrym poziomie i wiedzia dokladnie jak maja
grac mozna powiedziec ze wrecz z zamknietymi oczami
ale......czekam naprawde na mecz z cska moskwa wtedy
sie okaze jak naprawde krylja gra bo z latwymi
przeciwnikiami idzie im latwiej a z bardziej juz
wymagjacym przeciwnikiem jest troszeczke ciezko czego
dowod mielismy w zeszlym tygodniu z loko!2-1!bramka
stracona w koncowce nie szczesliwie ale........