Rooney vs. Liverpool 2:1


11 lutego 2012 Rooney vs. Liverpool 2:1

Manchester United po dwóch golach Wayne'a Rooneya ograł Liverpool 2:1 i przynajmniej na jeden dzień objął prowadzenie w tabeli Premier League. Jedyną bramkę dla gości zdobył Luis Suarez.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsza połowa nieco rozczarowała i zakończyła się bezbramkowym remisem. Jednak premierowe pięć minut po zmianie stron było zabójcze dla Liverpoolu, wtedy bowiem dwie bramki zdobył Rooney. Przyjezdni odpowiedzieli co prawda w 80. minucie dość przypadkowym trafieniem Suareza, ale na więcej nie było ich stać i ostatecznie trzy punkty pozostały na Old Trafford.

Rooney w trzy minuty strzelił dwa gole i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo
Rooney w trzy minuty strzelił dwa gole i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo (fot. Skysports.com)

KONIEC – Manchester wygrywa, a Evra się cieszy. Tak bardzo, że prowokuje tym piłkarzy Liverpoolu, przede wszystkimi Pepe Reinę. Bardzo zły jest też na niego Phil Dowd, który musiał uspokajać kapitana United. Obyło się jednak bez scen a’la El Clasico.

90+4′ – Gospodarze przez ostatnie kilkadziesiąt sekund przetrzymywali piłkę w narożniku przy polu karnym Liverpoolu, aż pan Dowd zagwizdał po raz ostatni.

90+2′ – kolejny groźny atak gości. Suarez po dośrodkowaniu uprzedził De Geę, ale strzelił nad bramką. Poza tym nawet gdyby trafił do siatki, to sędzia asystent podniósł chorągiewkę, Urugwajczyk był na spalonym.

90+1′ – po dośrodkowaniu z rzutu wolnego obrońcy United wybijają piłkę, ale ta spada pod nogi Johnsona, który strzelił z dystansu. De Gea jednak świetnie obronił, a z kolejnego rzutu rożnego nic nie wyszło.

90′ – sędzia dolicza trzy minuty.

81′ – Welbeck strzelił lewą nogą, ale wysoko nad bramką.

80′GOOOOOOOOL dla Liverpoolu! Suarez! Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka odbiła się od Ferdinanda i spadła wprost pod nogi Urugwajczyka, który z kilku metrów wpakował ją do siatki. Jest kontakt czy będzie remis?

80′ – kolejny faul Carricka na Suarezie tym razem kończy się dla Anglika żółtą kartką.

75′ – na strzał rozpaczy z dystansu zdecydował się Agger, ale było to uderzenie bardzo niecelne. Tymczasem na boisku w miejsce Kuyta zjawił się Charlie Adam.

74′ – strzał Welbecka odbił się od nóg Skrtela i Reina spokojnie złapał piłkę. Warto jednak zwrócić uwagę na akcję gospodarzy, która doprowadziła do tej sytuacji. Gospodarze robili z przeciwnikami, co chcieli.

65′ – po stracie Johnsona na prawej stronie było groźnie pod bramką Liverpoolu, ale dośrodkowanie Giggsa wybyli obrońcy „The Reds”.

61′ – Dalglish decyduje się na zmiany, i to bardzo ofensywne. Schodzą Spearing oraz Downing, a wchodzą Carroll i Bellamy. Na boisku mamy więc czterech nominalnych napastników Liverpoolu.

59′ – powinien być hat-trick Rooneya! Valencia zagrał do środka, piłkę przepuścił Scholes i angielski napastnik znalazł się z futbolówką kilka metrów przed bramką, ale fatalnie skiksował i kopnął obok słupka.

56′ – Liverpool próbuje odrobić straty, dobrze dryblował Suarez, który wywalczył rzut wolny, ale dośrodkowanie z tego stałego fragmentu gry Downinga było takie jak jego gra w całym tym meczu, czyli fatalne.

52′ – ależ początek drugiej połowy w wykonaniu gospodarzy! Liverpool chyba zostawił koncentrację w szatni i jest obecnie jak bokser zamroczony dwoma szybkimi ciosami.

50′GOOOOOOOOL dla United! Znowu Rooney! Fatalna strata Spearinga na własnej połowie na rzecz Valencii. Ekwadorczyk przebiegł z piłką kilka metrów i zagrał do Rooneya, który wyszedł sam na sam z Reiną i lewą nogą spokojnie wykończył akcję. 2:0 dla gospodarzy!

47′GOOOOOOOOL dla United! Rooney! Dośrodkowanie z rzutu rożnego Giggsa, „Wazza” uciekł Johnsonowi i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki!

46′ – czas zacząć drugą połowę. Tym razem od środka United. Obydwaj trenerzy nie dokonali zmian w przerwie.

PRZERWA – dla tych, którzy nie widzieli starcia Evry i Suareza z początku meczu. Można je zobaczyć TUTAJ

PRZERWA – pierwsza połowa do najciekawszych nie należała, ale z drugiej strony bardzo narzekać też nie można. Początek należał do Liverpoolu, ale w miarę upływu czasu goście osiągali coraz większą przewagę. Obydwa zespoły nie rzuciły się do zdecydowanych ataków, grały nieco zachowawczo, dlatego też sytuacji było jak na lekarstwo. Było za to dużo walki i niezłe tempo. Miejmy nadzieję, że w drugiej części dojdą do tego również gole.

45+1′ – koniec pierwszej połowy, która zakończyła się bezbramkowym remisem.

45′ – brawo dla Ferdinanda. I dla sędziego. Ten pierwszy ofiarnym wślizgiem powstrzymał wychodzącego sam na sam Suareza. Ten drugi dobrze zinterpretował całą sytuację, a na pierwszy rzut oka wyglądało to na faul i czerwoną kartkę.

44′ – i mamy pierwszą żółtą kartkę. Ukaranym został Downing za spóźnione wejście w nogi Rafaela. No cóż, angielski skrzydłowy przynajmniej będzie miał dowód, że był w pierwszej połowie na boisku.

42′ – … z którego nie wynikło nic oprócz kolejnego kornera. Po nim strzelał Skrtel i powinien być rzut rożny numer trzy, ale sędzia nie zauważył, że futbolówka otarła się o plecy Ferdinanda.

41′ – strzał z dystansu Gerrarda, piłka odbiła się od pleców jednego z piłkarzy United i przeleciała nad poprzeczką. Będzie rzut rożny dla gości…

37′ – dobra wymiana piłki pomiędzy Welbeckiem i Rooneyem zakończona strzałem tego pierwszego, który jednak był słaby, a przede wszystkim niecelny.

34′ – wrzutka Valencii na długi słupek, tam akcję zamykał Evra, ale jego główka okazała się niecelna.

32′ – gospodarze zdobywają coraz większą przewagę. Teraz świetne podanie do Welbecka, który wyszedł praktycznie sam na sam z bramkarzem, ale zamiast strzelać, próbował dośrodkować i obrońcy rywali wybili futbolówkę.

30′ – mogło, a nawet powinno być 1:0 dla United! Po świetnej wymianie piłki w środku pola piłka trafiła na lewą stronę do Giggsa. Walijczyk dośrodkował wprost na głowę Scholesa, ale ten z pięciu metrów zamiast do bramki trafił prosto w Reinę.

27′ – przypomniał o sobie Wayne Rooney. Anglik zdecydował się na strzał z 20 metrów, ale piłka zdecydowanie minęła słupek.

19′ – Rafael pozazdrościł swojemu vis-a-vis ofensywnych wypadów i w podobnym stylu uderzył lewą nogą. Była to jednak zbyt słaba próba, by zaskoczyć Reinę, który spokojnie obronił.

15′ – pierwszy kwadrans dla gości. Przyjezdni mają przewagę, ale jak do tej pory niewiele z niej wynika. Teraz fatalnym dośrodkowaniem popisał się Kuyt.

10′ – ależ blisko był teraz Johnson! Po podaniu od Suareza prawy obrońca znowu zszedł do środka i technicznym strzałem w długi róg chciał zaskoczyć De Geę. Bramkarz piłki nie sięgnął, ale ta przeleciała tuż obok słupka.

7′ – rzeczony korner zakończył się słabą główką Rooneya, z którą łatwo poradził sobie Reina.

6′ – Enrique sfaulował Valencię tuż przed polem karnym. Hiszpan miał szczęście, że nie otrzymał żółtej kartki, a powinien. Groźne dośrodkowanie Giggsa, ale najwyżej w polu karnym wyskoczył Johnson i wybił na rzut rożny.

3′ – sam początek dla Liverpoolu. Johnson zszedł w swoim stylu do środka i strzelił lewą nogą, ale De Gea łatwo złapał piłkę.

1′ – Zaczynamy! I już po 45 sekundach mamy pierwszą ofiarę. Suarez odepchnął Ferdinanda, a Anglik wpadł na Evrę i ucierpiał, ale po kilku zabiegach lekarskich obrońca United wrócił na boisko.

13:44 – i już pierwsze starcie pomiędzy Evrą i Suarezem! To Urugwajczyk nie chciał podać ręki Francuzowi, a ten próbował go do tego zmusić, doszło nawet do małej przepychanki. Następnie Rio Ferdinand nie uścisnął dłoni Suareza.

13:42 – Phil Dowd wyprowadza obie jedenastki na murawę

13:35 – kilka wybranych ciekawostek. Liverpool ma najgorszą skuteczność w lidze – zdobywa gola średnio co 12 strzałów, podczas gdy gracze United są w tej klasyfikacji najlepsi – co piąte ich uderzenie zatrzymuje się w siatce. Z drugiej strony „The Reds” pozwolili swoim przeciwnikom oddać zaledwie 83 celne strzały na ich bramkę – najmniej w Premier League. Nic więc dziwnego, że Pepe Reina wraz z Joe Hartem zachowali najwięcej czystych kont w lidze (10), ale drużynowo to United jest w tej klasyfikacji najlepszy – aż w 12 spotkaniach, czyli w co drugim, golkiper „Red Devils” nie wyciągał piłki z siatki, ale było ich aż trzech (De Gea, Lindegaard, Amos). 13:45 to dobra pora dla graczy „The Reds” – przegrali oni o tej godzinie tylko raz w ostatnich 19 pojedynkach. Dzisiejszy mecz będzie jubileuszowym, bo 40., starciem obu ekip w historii Premier League. Jak do tej pory tylko raz padł bezbramkowy remis – we wrześniu 2005 roku na Anfield. Miejmy nadzieję, że i tym razem gole padną. Mecz już za 10 minut!

13:15 – a więc jedno jest pewne – emocje zaczną się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, a na boisku będzie iskrzyło. Kenny Dalglish zdecydował się na nieco defensywne ustawienie z trzema pomocnikami w środku (Gerrard, Spearing i Henderson) i Kuytem oraz Downingiem na skrzydłach. Tylko w rezerwie jest Charlie Adam. W ataku natomiast osamotniony Luis Suarez, a do gry na lewą obronę wraca Enrique. Jeśli chodzi o gospodarzy, obyło się bez sensacji. Tym razem Paul Scholes zagra od początku, tak samo jak Danny Welbeck, a więc ten, który zapewnił ostatnio United jeden punkt w starciu z Chelsea (Chicharito), pozostał na ławce rezerwowych, na której znalazł się również po długiej kontuzji Tom Cleverley.

13:08 – mamy składy! Man United: De Gea; Rafael, Ferdinand, Evans, Evra; Valencia, Scholes, Carrick, Giggs; Rooney, Welbeck
Liverpool: Reina; Johnson, Skrtel, Agger, Enrique; Kuyt, Gerrard, Spearing, Henderson, Downing; Suarez

Rezerwowi: MU: Berbatov, Park, Hernandez, Fabio, Cleverley, Amos, Pogba
LFC: Carroll, Carragher, Adam, Doni, Shelvey, Kelly, Bellamy

13:06 – czas chyba przedstawić sylwetkę dzisiejszego sędziego. Będzie nim Phil Dowd, 49-latek ze Staffordshire. W tym sezonie w meczach Liverpoolu sędziował czterokrotnie i w tym czasie „The Reds” jeszcze nie przegrali. Odnieśli zwycięstwo 2:0 na Stamford Bridge w Carling Cup, również w Pucharze Ligi zremisowali z Manchesterem City 2:2, podziałem punktów kończyły się także ich ligowe spotkania na Anfield ze Swansea (0:0) i Sunderlandem (1:1). Jeszcze szczęśliwszy pan Dowd był dla „Czerwonych Diabłów”, które odniosły podczas prowadzonych przez niego meczów trzy zwycięstwa – z Manchesterem City w starciu o Tarczę Wspólnoty (3:2) oraz z Chelsea (3:1) i Wigan (5:0) w lidze.

12:55 – dobrze, po wypowiedziach kilku sław czas na opinię byłego szefa ligi angielskiej na iGolu, Artura Kocurka: – Liverpool w ostatnich meczach pokazał, że ma patent na zespoły z Manchesteru. Najpierw uporał się z „Citizens”, eliminując ich z Carling Cup, a potem sprawił, że „Czerwone Diabły” pożegnały się z Pucharem Anglii. Do dyspozycji Kenny’ego Dalglisha będzie Luis Suarez, który znowu zmierzy się z Patrice’em Evrą. Miejmy nadzieję, że tym razem obejdzie się bez skandalu. „The Reds” są ekipą nieobliczalną i trudno wytypować ich wynik, jednak grając z najlepszymi, dają z siebie 101%. „Czerwone Diabły” tylko dzięki Howardowi Webbowi i Davidzie De Gei wywiozły ze Stamford Bridge jeden punkt. Zapewne będą chciały pokazać w prestiżowej „Bitwie o Anglię” swoją wyższość, szczególnie, że znowu muszą gonić rywala zza miedzy. Zapowiada się bardzo ciekawy mecz.

12:51 – Suarez jest za to bardzo pewny siebie i uważa, że gwizdy kibiców United tylko mu… pomogą: – W ogóle nie byłem załamany. Wiem, co zrobiłem, i jest takie piłkarskie prawo, które mówi: „co się stało na boisku, zostaje na boisku i to koniec historii”. Wiem, że mecz z Man United będzie pełen napięcia, ponieważ zmierzę się z Evrą. Jestem jednak przyzwyczajony do tego, że kibice na mnie gwiżdżą. Mam nadzieję, że nie stanie się nic nadzwyczajnego. Będę musiał zapomnieć, co się stało. Wiem, że fani Man United postarają się, bym czuł się niekomfortowo. Muszę im jednak powiedzieć, że gwizdami tylko zachęcą mnie do jeszcze lepszej gry.

12:31 – w podobnym tonie wypowiada się prawdopodobnie dzisiejszy partner „Wazzy” z ataku, Danny Welbeck: – Jesteśmy trochę zirytowani porażką na Anfield w FA Cup. Wydawało nam się, że graliśmy dobrze, ale chwilowy brak koncentracji wiele nas kosztował. Podczas gry czuliśmy, że rządzimy na boisku i powinniśmy spokojnie wygrać. Takie rzeczy jednak zdarzają się w futbolu. Nie możemy tego rozpamiętywać, musimy tylko zrobić wszystko dobrze. Ten mecz ma dodatkowy smaczek, ale nie możemy być skupieni na niczym innym, tylko na samej grze. To wielkie spotkanie. Jesteśmy profesjonalistami i chcemy wygrać. Po to tutaj jesteśmy.

12:18 – czas oddać głos zawodnikom, a dokładniej Wayne’owi Rooneyowi, który chce tylko wygranej: – United kontra Liverpool to zawsze wielki meczmecz pomiędzy dwoma największymi klubami w Anglii. Kiedy dorastałem, oglądałem te spotkania cały czas i zawsze kibicowałem w nich United. Być częścią tego zespołu teraz to coś fantastycznego, ale nigdy nie chcesz przegrać takiego meczu. Jesteśmy skupieni tylko na grze. Wokół Old Trafford przed tym spotkaniem zawsze panuje wielkie podekscytowanie. Rywalizacja sięga wielu lat wstecz i nieważne, gdzie te zespoły są w danym momencie w lidze. Na szali są trzy punkty i obydwie drużyny zrobią wszystko, by je zdobyć.

12:09 – ponownie Kenny Dalglish: – To wielki mecz. Wszyscy nie mogą się go doczekać i dla obydwu klubów jest ważne, by coś tutaj ugrać. My wiemy, że możemy zdobyć tutaj jakieś punkty, wygraliśmy z nimi dwa razy i zremisowaliśmy raz na Anfield, co dodaje nam trochę odwagi. Jednak, żeby to zrobić, będziemy musieli na to zapracować i postaramy się ze wszystkich sił, by osiągnąć takie rezultaty jak poprzednio. Wiemy, co musieliśmy zrobić w przyszłości. Mamy niesamowity respekt dla tego, co oni osiągnęli, oraz tego, co mają, i postaramy się powtórzyć nasze ostatnie występy z meczów przeciwko nim.

11:53 – a co o całej sytuacji myślą obydwaj trenerzy? Sir Alex Ferguson: – Nawet o tym nie myślałem. Nie mamy z tym żadnego problemu, koncentrujemy się na grze. Patrice dobrze sobie z tym poradził. Nie wydaje mi się, że podobało mu się przyjęcie, jakie kibice zgotowali mu na Anfield, ale to się zdarza. Gary Neville był tak traktowany przez 15 lat. Wayne Rooney również, kiedy z nimi gramy. Spodziewaliśmy się tego i Patrice tak samo.

Kenny Dalglish: – Wszyscy zamieszani w tę sprawę, włączając dziennikarzy, media, a także oba zespoły, muszą pamiętać, że są odpowiedzialni za to, by myśleć tylko o bardzo ważnym dla obu zespołów meczu i o niczym innym. Rozumiem, że ludzie chcą rozmawiać o Luisie Suarezie, ale on zaakceptował swoje zawieszenie i powrócił w spotkaniu przeciwko „Spurs” w poniedziałek. Wszyscy dyskutują na temat tego, co stanie się przed meczem. Rozmawiałem z nim i wiem, że poda rękę zarówno Evrze, jak i innym zawodnikom Manchesteru. To czas, by odkreślić to, co się stało, grubą kreską i pójść naprzód.

11:48 – jeśli już jesteśmy przy Suarezie, to nie można nie wspomnieć o jego ostatnim konflikcie z Patrice’em Evrą. Gwoli przypomnienia – Urugwajczyk podczas pierwszego ligowego spotkania pomiędzy tymi zespołami nazwał Francuza „negro”, co po angielsku obraźliwie oznacza „czarnuch”. Za ten wybryk „El Pistolero” musiał odpocząć od piłki aż przez osiem meczów. Wrócił na ostatnie spotkanie z Tottenhamem, kiedy to wszedł z ławki, ale niewiele pokazał, poza tym, że kopnął w brzuch Scotta Parkera. Mimo to jest wielce prawdopodobne, że Dalglish postawi na zawodnika z numerem 7 od pierwszej minuty. Czy Evra poda na początku meczu rękę Suarezowi, czy zignoruje go niczym Bridge kiedyś Terry’ego?

11:30 – w zeszłym sezonie natomiast w obydwu ligowych spotkaniach któryś z zawodników strzelał hat-tricka. 19 września na Old Trafford gospodarze wygrali 3:2, a bohaterem był Berbatow, który strzelił wszystkie gole dla swojego zespołu. Warto dodać, że również jednego strzelca miał wtedy Liverpool i był nim Steven Gerrard (skrót do zobaczenia TUTAJ). „The Reds” wzięli za to srogi rewanż u siebie, kiedy to wygrali 3:1 po trzech trafieniach Kuyta, ale prawdziwym bohaterem był wtedy Luis Suarez, który przede wszystkim przeprowadził fantastyczną akcję na 1:0. Można to obejrzeć TUTAJ.

11:15 – a jak obydwa zespoły radzą sobie w tym sezonie? W bezpośrednich starciach górą jest jak na razie Liverpool – w lidze był remis 1:1, a w FA Cup „The Reds” zwyciężyli 2:1. Te obydwa mecze odbyły się jednak na Anfield, a na Old Trafford goście przegrali sześć z ostatnich siedmiu potyczek. Raz udało im się wygrać, ale zrobili to za to w wielkim stylu, pokonując rywali aż 4:1.

11:00 – zaczniemy od przypomnienia statystycznego. Rywalizacja pomiędzy tymi zespołami jest bardzo długa, sięga już XIX wieku. W pierwszym starciu, 12 października 1895 roku, Liverpool na Anfield rozbił rywali (wtedy występujących jeszcze pod nazwą Newton Heath) aż 7:1 i było to najwyższe zwycięstwo którejkolwiek ze stron. Rewanż w Manchesterze przyszedł bardzo szybko, bo już 2 listopada 1895 roku i tym razem również gospodarze byli górą – wygrali 5:2. United szybko nadrobił straty i dziś to on jest górą w tych pojedynkach. Jak do tej pory odbyło się ich 183 i piłkarze Manchesteru wygrali 71 razy, przegrali 61, a jak nietrudno policzyć, padło w tych starciach również 51 remisów. Jeśli chodzi o bilans ligowy na Old Trafford, to przewaga „Diabłów” tylko rośnie – 38 zwycięstw, 25 remisów i 15 porażek.

Komentarze
typp (gość) - 13 lat temu

2:1 dla Liverpoolu, albo powtórka z rozrywki 2009 ;)
może poprzedni sezon na Anfield ;)

~LFC (gość) - 13 lat temu

obstawiam 1:0 dla Live!

~wazza (gość) - 13 lat temu

On jest the best!

~k_3 (gość) - 13 lat temu

jeah

~krytykKrytyOdkryty (gość) - 13 lat temu

"mogło być 2:2. Suarez uprzedził De Geę, ale
przestrzelił, a poza tym sędzia asystent podniósł
chorągiewkę, był spalony." Co to za zdanie?!

~Edison Mendes Da Silva (gość) - 13 lat temu

Skoro Suarez otrzymał karę w zawieszeniu go w
meczach za "obraźliwe" , "rasistowskie" słowa
względem Evry to dlaczego ten w tym meczu
prowokował piłkarzy liverpoolu dać mu karę
zawieszenia za rasizm względem białych...

~Da. (gość) - 13 lat temu

Wystarczy popatrzec na zachowanie suareza w
dzisiejszym spotkaniu... jakies wykopy chamskie w
kibicow , nie podanie ręki.. i to jest pilkarz? nie
zachowuje sie profesjonalnie , nie ma szacunku dla
innych.. i do tego wampir

~Szakal96 (gość) - 13 lat temu

Bitwa o Anglię Manchester United lepszy !!! Suarez
to ciota!!!:d

~bartekm (gość) - 13 lat temu

brawo man U!! obronimi mistrza!!

~Krystian4919 (gość) - 13 lat temu

naucz się j.angl

~Krystian4919 (gość) - 13 lat temu

usuneli komentarz głupca który przeklinał na MU
brawo!!

~Barcelona2002 (gość) - 13 lat temu

EJ ALE TO MANU GRAŁO Z LIVERPOOLEM, A NIE ROONEY !
BŁĄD !

Najnowsze