Rodrygo Goes – nastolatek porywa Bernabeu


Po hat-tricku przeciwko Galatasaray o Rodrygo mówią wszyscy. Na co stać brazylijską perełkę?

7 listopada 2019 Rodrygo Goes – nastolatek porywa Bernabeu
stadiumastro.com

Drugi najmłodszy piłkarz po Raulu, który zdobywa hat-tricka w Lidze Mistrzów, a najmłodszy, który zdobywa perfekcyjnego hat-tricka. Najmłodszy Brazylijczyk z bramką w Lidze Mistrzów, dublet już po siedmiu minutach gry... Rodrygo Goes prawdziwie zaczarował Santiago Bernabeu swoim występem przeciwko Galatasaray, dzięki czemu media oszalały na punkcie 18-latka. Jednak wczorajszy występ był jedynie ukoronowaniem dobrej gry skrzydłowego w ostatnich tygodniach, a jego pozycja w Madrycie nigdy też nie była mocniejsza. Kim jest nowa perełka w szatni Realu?


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy jakiś czas temu Florentino Perez szarpnął się na kwotę 90 mln euro za dwóch nastolatków z Brazylii, wielu ekspertów kwestionowało taką politykę transferową. Skład Realu potrzebował wzmocnień na teraz, a tymczasem prezes klubu usilnie próbował znaleźć swojego Neymara. Teraz jednak może się okazać, że przynajmniej w przypadku Rodrygo będziemy musieli przyznać Perezowi rację.

Rodrygo bowiem znakomicie wykorzystał moment na wejście do pierwszego zespołu „Królewskich”. Pod nieobecność Bale’a, przy kontuzji Marco Asensio oraz wobec słabej formy Lucasa Vazqueza Brazylijczyk momentalnie stał się podstawowym wyborem Zinedine’a Zidane’a na prawe skrzydło. Dobra postawa 18-latka nie jest jednak przypadkiem, bowiem już w swojej ojczyźnie przejawiał zalążki gry bardzo dojrzałej i świadomej jak na swój wiek.

Rodrygo odpowiedzialny

To właśnie słowo „odpowiedzialny” rzuca się na usta najczęściej po obserwacji gry tego zawodnika. To cecha, która towarzyszy mu od samego początku poważnej przygody z piłką. I to ta cecha była jednym z głównym argumentów przy jego zakupie z Santosu. Florentino Perez chciał bowiem uniknąć powtórki z historii Robinho, który talent miał ogromny, ale szybko roztrwonił go na imprezy i zabawę. W przypadku Rodrygo już jego pierwsi trenerzy szybko zauważyli, że piłkarz ten równie dobrze operuje nogami, co umysłem. Tak o nim mówił brazylijski dziennikarz, Orion Pires:

Pierwsza rzecz, jaka nasuwa się o Rodrygo, to jego piłkarskie umiejętności oraz brak strachu przy podejmowaniu odpowiedzialności.

Obserwatorzy południowoamerykańskiej piłki zauważali, że Rodrygo profilem bardzo przypomina Robinho czy Neymara, swojego idola. Piłkarz wszechstronny, mogący grać na wielu pozycjach w ataku oraz kochający pojedynki jeden na jednego. Często nawet grywał na pozycji podwieszonego napastnika, gdyż prędko dostrzeżono jego umiejętności wykończenia akcji.

W życiu Rodrygo wszystko dzieje się szybko, bowiem jego kariera w Santosie potoczyła się równie błyskawicznie. W lidze zadebiutował w wieku 17 lat i 50 dni, by później stać się najmłodszym zdobywcą bramki w historii Copa Libertadores. Potem poszło już gładko: transfer do Realu Madryt, wielka kwota odstępnego, ale i duże oczekiwania. W momencie jego przybycia pojawiały się nawet tezy, że już jest lepszy niż Vinicius Junior. I choć początkowo mało kto w to wierzył, tak teraz wypada się z tym stwierdzeniem zgodzić.

To lepsza wersja Viniciusa

Ale zaraz, moment. Ktoś może teraz powiedzieć, że przecież Vinicius również zaliczył piorunujące wejście do dorosłej drużyny Realu i to już w poprzednim sezonie. Że nie ma się czym podniecać, bo rok temu były przecież świetne występy z Barceloną, słynne już rajdy oskrzydlające czy nawet momentami status najlepszego ofensywnego piłkarza „Królewskich”. Kulminacyjnym momentem w jego karierze był rewanżowy mecz z Ajaksem w Lidze Mistrzów. Gdy Brazylijczyk schodził wtedy z boiska z kontuzją, wśród kibiców Realu zapanowało poczucie utraty ostatniej deski ratunku. Teraz gwiazda Viniciusa nieco przygasła, więc dlaczego z Rodrygo nie miałoby być podobnie?

To, co jednak już na starcie odróżnia obu nastolatków, to wspomniana już odpowiedzialność Rodrygo, ale także umiejętność odnajdywania siebie w systemie oraz skuteczność. Gdy oglądało się Viniciusa w akcji, to mimo kilku fajnych zagrań widać było wyraźnie, iż ten piłkarz potrzebuje jeszcze taktycznego szlifu. Widać było chaos i częstą improwizację, której brakowało stempla jakości. Może i przedryblował trzech rywali, ale potem albo podał niecelnie, albo piłka po jego strzale trafiała w punkt orbitalny wyznaczony w 2012 roku jeszcze przez karnego Ramosa.

Rodrygo taktyczny

Rodrygo mimo że jest młodszy od swojego rodaka, już teraz prezentuje o wiele większą dojrzałość taktyczną, jakby na boiskach w Hiszpanii spędził już dobrych kilka sezonów. Umie pograć w grze kombinacyjnej, świetnie wychodzi do podań oraz nie boi się popracować w defensywie. Tite, selekcjoner Brazylii, powiedział nawet, że Rodrygo gra, jakby miał 25 lat. I to widać na boisku.

Już sam fakt, że Zinedine Zidane tak mocno zaufał temu zawodnikowi w najważniejszych jak dotąd meczach sezonu, świadczy, iż Francuz wierzy we wkomponowanie 18-latka na stałe do swojego zespołu. Zidane jest bowiem trenerem, który nad wszystko ceni sobie harmonię na boisku oraz pracę w defensywie. I tu także Rodrygo zaskakująco dobrze się spisuje. Zidane mógłby przecież wystawić nieszczęsnego Lucasa Vazqueza, który zna wytyczne już na pamięć, jednak Rodrygo daje jedną podstawową przewagę – ma ciąg na bramkę i jest przy tym piekielnie skuteczny.

Użyję tutaj cytatu z hiszpańskiej Marki, który bardzo mi się spodobał: Rodrygo wie, kiedy się zatrzymać. Podczas gdy jedynym pomysłem Viniciusa na grę wydaje się pognanie z piłką do przodu, Rodrygo zachowuje dużo większy spokój i myśli na boisku. Takie krótkie zdanie, a jak wiele mówiące.

Rodrygo skuteczny

Chyba najważniejszą zaletą Rodrygo jest jednak jego instynkt w polu karnym rywala. We wczorajszym meczu przeciwko Galatasaray ustrzelił kompletnego hat-tricka: bramki zdobywał bowiem lewą nogą, głową oraz prawą nogą. Potwierdzają się zatem doniesienia z Brazylii, jakoby ten zawodnik naprawdę mógł kiedyś zagrać w roli podwieszonego napastnika. W ustawieniu, które Zidane wydaje się preferować w tym momencie, Eden Hazard pełnić będzie rolę cofniętego rozgrywającego. Za bramki odpowiedzialny będzie zatem duet Benzema – Rodrygo, który wczoraj zaprezentował znakomite porozumienie na boisku, szczególnie przy bramce na 6:0.

Rodrygo ma większy instynkt killera niż Vinicius. Rivaldo

To właśnie współpraca z Benzemą może okazać się kluczowa dla młodego Brazylijczyka. Nie ma bowiem na świecie drugiego takiego piłkarza jak Francuz, który tak znakomicie potrafi eksponować zalety swoich kolegów z drużyny. Widać to było już w zeszłym sezonie, gdy Benzema próbował nawiązać nić porozumienia z Viniciusem. Tam jednak nie wychodziło to tak dobrze, głównie ze względu na wspomniany brak opierzenia Viniciusa.

Rodrygo spokojny

Czy wczorajszy wieczór oznacza, że Rodrygo znajduje się w kręgu przyszłych zdobywców Złotej Piłki? Oczywiście nie. Przed Brazylijczykiem jeszcze długa droga do światowego piłkarskiego topu, jednak wydaje się, iż warunki do tego ma idealne. Stadion, który go kocha, piłkarze, którzy go rozumieją, i przede wszystkim trener, który wie, że takiego młodego zawodnika trzeba odpowiednio ukształtować. Francuz postanowił więc nieco stonować euforyczne nastroje po wczorajszej wygranej:

Gdy Rodrygo dostaje szanse, dobrze je wykorzystuje i dziś zrobił to ponownie. To nie jest dla mnie zaskoczeniem, bo wszyscy znamy jego jakość. To jednak dopiero początek. Miejmy nadzieję, że będzie grał tak dalej, ale na razie musimy pozostać spokojni.

Wydaje się, że także sam zainteresowany nie popada w przesadną euforię. Jest to inteligentny chłopak, który wie, że znajduje się dopiero u bram wielkiej piłki. Nie wydaje się także, by Real miał już całkowicie zapomnieć o istnieniu Viniciusa. Junior również ma potencjał, jednak w jego przypadku przydałoby się chyba jakieś wypożyczenie do mniejszego klubu, gdzie mógłby w spokoju nabrać ogłady taktycznej. Po jego reakcji na bramkę z Osasuną (gdzie się rozpłakał) widać, że na razie ciąży na nim zbyt duża presja.

Rodrygo może stać się jednak dobrym przykładem dla Viniciusa, udowadniając, że przebicie się do wielkiej piłki i Ligi Mistrzów jest możliwe, jeśli jesteś odpowiednio dojrzały. Zamiast ścigać odległy posąg Neymara, Junior może na razie skupić się na odtworzeniu statuetki kolegi z drużyny. A biorąc pod uwagę atmosferę w szatni, jakoś na konflikt młodzieniaszków się nie zapowiada.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze