Mimo że na pierwszy rzut oka starcie Bayernu z Hannoverem jest meczem o pietruszkę, bo Bayern tydzień temu zapewnił sobie tytuł mistrza Niemiec, a Hannover wcześniej pożegnał się z Bundesligą, już dziś mogę zapewnić, że w tym spotkaniu możemy znaleźć gorący punkt zapalny. Robert Lewandowski walczy o przypieczętowanie korony króla strzelców, a przede wszystkim o pobicie rekordu Klaasa-Jana Huntelaara.
Zanim jednak przejdziemy do rekordów, skupmy się na obecnej sytuacji w walce o Torjägerkanone. Na kolejkę przed końcem reprezentant Polski ma 29 trafień i aż o cztery wyprzedza Pierre’a-Emericka Aubameyanga. Nie tylko ta bramkowa różnica przemawia za tym, że były napastnik Borussii i Lecha zdobędzie ten zaszczyt. Na papierze Bayern gra ze słabszą drużyną (Borussia zagra na własnych śmieciach z FC Köln), a w starciach z Hannoverem Robert Lewandowski czuje się jak ryba w wodzie. Przedstawiamy zestawienie, w których starciach przeciwko zespołowi z Dolnej Saksonii w Bundeslidze zdobywał przynajmniej gola:
– 7 listopada 2010: Hannover 96 – Borussia 0:4 (jedna bramka),
– 26 lutego 2012: Borussia – Hannover 96 3:1 (dwie bramki),
– 7 października 2012: Hannover – Borussia 1:1 (bramka),
– 2 marca 2013: Borussia – Hannover 3:1 (dwie bramki),
– 22 marca 2014: Hannover – Borussia 0:3 (jedna bramka),
– 4 października 2014: Bayern – Hannover 4:0 (dwie bramki).
Widzimy więc, że w każdym sezonie w przynajmniej jednym meczu z Hannoverem Lewandowski trafiał co najmniej raz. Jeżeli prawo serii ma być zachowane, jutro napastnik Bayernu pokona Rona-Roberta Zielera i pobije również rekord Bundesligi.
Jaki to rekord? Polak może wysunąć się na czoło klasyfikacji najskuteczniejszych obcokrajowców w trakcie trwania jednego sezonu. Dotychczas najlepszy jest, jak to się już rzekło, Holender z Schalke, który w sezonie 2011/2012 (a więc wtedy, kiedy Borussia z Lewandowskim, Piszczkiem i Błaszczykowskim zdobywała mistrzostwo) z 29 golami został królem strzelców niemieckiej Bundesligi. Na wykresie poniżej prezentujemy natomiast piłkarzy z zagranicy, którzy w jednym sezonie Bundesligi strzelali najwięcej i na dokładkę zostawali królami strzelców poszczególnych kampanii.
Jak natomiast wygląda to, kiedy dołączymy do rozważań piłkarzy niemieckich? Pobić absolutnego rekordu już na pewno się nie uda, ponieważ należy on do Gerda Müllera z początku lat 70. i wynosi 40 bramek (Lewandowski musiałby więc strzelić w sobotę aż 11 goli!). Również mało prawdopodobne jest to, że snajper monachijczyków zostanie najlepszym snajperem od prawie 40 lat i prześcignie Dietera Müllera, który w sezonie 1976/1977 z 34 bramkami został królem strzelców tamtego sezonu.
Widzimy więc, patrząc na klasyfikację piłkarzy, którzy w jednym sezonie zdobyli przynajmniej 30 bramek i zostawali później królami strzelców, że Lewandowski walczy. A walczy o to, aby złotymi zgłoskami zapisać się w historii Bundesligi i aby rozwiać wątpliwości, że należy się mu się zaszczytne miejsce w gronie najlepszych snajperów ligi niemieckiej oraz że porównywanie go do legendarnego Gerda Müllera czy Juppa Heynckesa wcale nie jest błędem kardynalnym. Kto wie, być może jutro Lewandowski przypieczętuje ten laur piękną bramką z rzutu wolnego, jak to miało miejsce dwa lata temu (jeszcze w barwach Borussii), kiedy zdobył go po raz pierwszy.