Derby Zagłębia Ruhry. Obecnie drugi największy klasyk w Bundeslidze. Zawsze elektryzuje i przynosi mnóstwo emocji. Nie inaczej było dziś, choć... z godzinnym opóźnieniem. Mecz tak naprawdę zaczął się w drugiej połowie, kiedy obie drużyny podkręciły tempo i szybko padły cztery bramki, przynosząc nam tak wyczekiwane emocje.
Dzisiejsze derby były ogromnym wyzwaniem i sprawdzianem dla Thomasa Tuchela. Niemiec pracuje w Borussii już dziesięć miesięcy, jednak pierwszy raz styka się z natłokiem trzech tak ważnych meczów w ciągu tygodnia. Pomiędzy trudne spotkanie z Liverpoolem u siebie i jeszcze trudniejszy rewanż na Anfield los wcisnął najważniejszy mecz w sezonie dla kibiców BVB. Wymusiło to na nim bardzo trudne i ryzykowne decyzje personalne i taktyczne. Od pierwszej minuty w starciu na Veltins-Arena na boisko wybiegło tylko dwóch podstawowych zawodników BVB: Mats Hummels i Roman Bürki.
"Bęben maszyny losującej jest już pusty, nastąpiło zwolnienie blokady i…" pic.twitter.com/4aB7tVPsiB
— Tomasz Urban (@tom_ur) April 10, 2016
Tym bardziej jednak dziwią decyzje Andre Breitenreitera. Aż tak głębokich rezerw Borussii nikt się nie spodziewał, jednak oczywistym było, że Tuchel będzie oszczędzał kluczowych zawodników przed rewanżem w Lidze Europy. A mimo to na skrzydle w drużynie gospodarzy wystąpił nominalny prawy obrońca – Junior Caicara, a na ławce rezerwowych usiadł przebojowy Max Meyer. Trener Schalke ewidentnie przestraszył się tego meczu. Zagrał na alibi w obawie przed upokorzeniem.
Widać to było również na boisku. Pierwsza połowa spotkania w wykonaniu „Die Koenigsblauen” była fatalna. Gospodarze nie potrafili wydostać się ze swojej połowy, a ataki rezerwowej BVB sprawiały im ogromne problemy. Z defensorami Schalke bawił się 18-letni Christian Pulisic wprowadzany stopniowo do pierwszego zespołu Borussii i potwierdzający pogłoski o jego wielkim talencie. Jeden z jego strzałów o centymetry minął słupek bramki Faehrmanna. Jednak po 45 minutach zawodnicy schodzili do szatni przy wyniku 0:0
Aż smutno oglądać jak źle wygląda Schalke na tle rezerwowej Borussii.
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) April 10, 2016
Druga połowa to już jednak zupełnie inna bajka. Tuchel dał sygnał, że walczy dziś o pełną pulę, wprowadzając Mkhitaryana w miejsce Hummelsa, co szybko przyniosło efekty w postaci cudownej bramki Shinjiego Kagawy
https://twitter.com/ClickBaitExpose/status/719178584653488128
Szybko jednak odpowiedział Leroy Sane, wykorzystując zamieszanie w polu karnym i wyrównując wynik. Remis długo się nie utrzymał, bo instynktem strzeleckim po drugiej stronie boiska wykazał się Ginter. Uderzeniem głową dał Borussii prowadzenie na pół godziny przed końcem spotkania. Ostatnie słowo należało jednak do Klaasa-Jana Huntelaara. Holender wykorzystał fatalną dyspozycję Sokratisa, wbiegł przed niego z piłką w pole karne i dał się sfaulować Grekowi. „Jedenastkę” wykorzystał sam poszkodowany, ustalając wynik meczu na 2:2.
https://twitter.com/Football365Life/status/719183147657752576
Rezultat wydaje się być lekko niesprawiedliwy, jednak Borussia zagrała dobre spotkanie, spełniając tym samym oczekiwania kibiców, a trzy punkty wcale dortmundczykom potrzebne nie były. Wszyscy doskonale wiedzą, jakie są obecnie priorytety Thomasa Tuchela. To spotkanie pozostawia jednak jedno pytanie. Jak drużyna tak niestabilna, kapryśna i niepewna jak Schalke zdołała utrzymać się na tym etapie sezonu w grze o podium Bundesligi?