Swoją wielką klasę pokazywał już w barwach Borussii Moenchengladbach, dzięki czemu w 2012 roku przeszedł za prawie 17 milionów euro do imienniczki z Dortmundu. O kim mowa? O Marco Reusie. Przyjrzyjmy się, jak poczyna sobie reprezentant Niemiec w tym sezonie pod wodzą Thomasa Tuchela.
Początki pomocnika w barwach Borussii były bardzo obiecujące. W pierwszym sezonie był motorem napędowym drużyny, która sięgnęła po wicemistrzostwo kraju i awansowała do Ligi Mistrzów. Drugi sezon Reus również mógł zapisać na wielki plus i gdy wydawało się, że świat ma już u stóp, przyszła poważna kontuzja, która wyeliminowała utalentowanego Niemca z gry na mundialu w Brazylii.
Od czerwca 2014 roku, a więc od feralnego meczu z Armenią, zaczęły się częste problemy byłego zawodnika Borussii Moenchengladbach ze zdrowiem. Z tego powodu musiał opuścić dużą część sezonu 2014/2015 (nie zagrał m.in. w meczu z Polską na Narodowym). Ostatecznie rozgrywki zakończył z 20 meczami w Bundeslidze, w których zdobył siedem bramek. Wynik całkiem niezły, ale wszyscy, począwszy od dziennikarzy i ekspertów, a skończywszy na kibicach, liczyli, że jeszcze będą mieli możliwość ujrzeć najpiękniejszą wersję Reusa z początków pobytu w Nadrenii i Północnej Westfalii.
W kwietniu 2015 roku ogłoszono, że wraz z początkiem nowego sezonu w Dortmundzie dojdzie do prawdziwego trzęsienia ziemi. Z końcem sezonu z posadą trenera pożegnał Juergen Klopp, a jego miejsce zajął Thomas Tuchel. Każdy piłkarz miał czystą kartę u byłego szkoleniowca Mainz. 26-latek zapełnił ją w bardzo dobry sposób.
Ale zacznijmy od początku. Niemal od pierwszego dnia w Dortmundzie nowy trener wziął byłego pomocnika „Die Fohlen” na tapetę. – Zrobię z ciebie zawodnika z absolutnego światowego topu – miał powiedzieć Reusowi, z którego chciał zrobić również charyzmatycznego lidera zarówno na boisku, jak i poza nim, bo Borussia straciła takowego po zakończeniu kariery przez Kehla.
Tuchel eksperymentował latem z pozycją, na której miał grać Niemiec. Skrzydłowy, fałszywa „dziewiątka” czy też dziesiątka – w tych miejscach boiska występował w sparingach. Łączny bilans letnich przygotowań to trzy gole, w tym jeden w spotkaniu z Juventusem, po którym na Reusa wylała się fala pochwał ze strony dziennikarzy. Dołożył do tego następną cegiełkę w postaci skutecznych występów w eliminacjach Ligi Europy (trzy mecze i cztery gole), dzięki czemu dortmundczycy awansowali bez problemów do fazy grupowej. W niej Reus również grał regularnie i strzelił jednego gola, pokonując bramkarza Qabali – Polaka Dawida Pietrzkiewicza.
Jak szło pomocnikowi w Bundeslidze? Również bardzo dobrze. Swoją piękniejszą wersję pokazał już na starcie sezonu, w meczu dla niego niezwykle sentymentalnym, z Borussią Moenchengladbach. Po kwadransie pokonał pięknym uderzeniem Yanna Sommera, a dortmundczycy zwyciężyli swoją imienniczkę aż 4:0. Łącznie Reus jesienią strzelił osiem bramek, wiosnę zaczął również w sposób spektakularny, od bramki i asysty w meczu na Borussia Park.
https://www.youtube.com/watch?v=_TySi5LIZ4o
Co charakteryzuje grę Reusa pod wodzą Tuchela? Wszystko można zamknąć w słowie efektywność. 26-latek oddaje mniej uderzeń niż za Kloppa, rzadziej jest przy piłce, ale notuje lepsze statystyki. W tym sezonie może poszczycić się największą celnością podań w trakcie trwania swojej kariery w Dortmundzie (prawie 80% dokładność zagrań w lidze i aż 90% w Lidze Europy!), notuje mniej kontaktów z piłką, ale niemal każde jego dotknięcie wnosi dużo wartości dodanej dla zespołu.
Sam też wciela się w rolę egzekutora i znakomicie potrafi wyczuć miejsce w polu karnym, gdzie trafi piłka, i zdobywa bramki, których nie powstydziliby się nawet rasowi snajperzy (w taki sposób strzelał gole m.in. w Lidze Europy z Odd w IV rundzie eliminacji czy też w lidze z Mainz, kiedy otrzymał piłkę „w szesnastce” i mając mało miejsca, ostatecznie zmieścił futbolówkę obok wychodzącego Lorisa Kariusa).
Duży procent celnych podań bardzo mocno jest związany ze stylem gry drużyny, któremu jest wierny Tuchel, stawiający na utrzymanie się przy piłce, na jej długie, cierpliwe rozgrywanie, w przeciwieństwie do Kloppa, który koncentrował się na szybkim przemieszczaniu się pod bramkę przeciwnika i błyskawicznym budowaniu akcji.
Zmiana stylu zmieniła także zadania Niemca na boisku – oprócz szukania możliwości zagrania otwierającej piłki musi bardzo często być jednym z wielu rozgrywających, którzy będą starali się zagrać może mniej efektownie i mniej ryzykownie, ale tak, żeby piłki nie stracić, nie zepsuć mozolnie budowanej akcji. Przekłada się to też na statystyki. W bieżącej kampanii reprezentant Niemiec zaliczył tylko cztery asysty (trzy w lidze, a jedną w Lidze Europy).
Co jeszcze można zapisać na plus na konto Reusa po pół roku pracy z Thomasem Tuchelem? Na pewno fakt, że ma coraz mniejsze problemy ze zdrowiem i z powodu urazów nie traci dużej części rozgrywek. W tym sezonie był co prawda zmuszony pauzować przez kilka tygodni z powodu kontuzji stopy (w efekcie czego nie zagrał m.in. z Polską we Frankfurcie), ale i tak pod tym względem jego sytuacja uległa znacznej poprawie.
Jak sam przyznaje, w dużej mierze dzięki temu, że poznał dogłębnie swoje ciało i jego potrzeby: – Poznałem dobrze swój organizm i wiem, na jakie obciążenia jest gotowy – powiedział w jednym z wywiadów. Dobra forma sportowa plus coraz mniej czasu spędzanego w gabinetach lekarskich dały znakomite połączenie. Marco Reus jest obecnie jednym z najlepszych