Reprezentacja U-21 ma przed sobą mecz najwyższej wagi. Jeśli podopieczni Macieja Stolarczyka pokonają na wyjeździe Izrael, to wskoczą na drugie miejsce premiowane grą w barażach. Ewentualna porażka spowoduje, że nasze szanse na włączenie się do walki o awans na mistrzostwa Europy spadną do minimum. Mecz ten będzie także okazją, by zrewanżować się za wrześniową porażkę w Lublinie.
Po sześciu rozegranych spotkaniach młodzieżowa reprezentacja Polski zajmuje trzecie miejsce. Mamy stratę dwóch punktów zarówno do drugiego Izraela, jak i będącej na pierwszym miejscu reprezentacji Niemiec. (zdj. flashscore)
Dla nas dużą wartość ma listopadowa wygrana na wyjeździe z Niemcami, która spowodowała, że liczymy się w walce o wyjazd na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Żeby nadal tak było, musimy za wszelką cenę wygrać wyjazdowe spotkanie z Izraelem. Inaczej nasza sytuacja się bardzo skomplikuje.
Widoczny progres po złym starcie
W trwających eliminacjach Izrael kojarzy nam się zdecydowanie źle. To właśnie z krajem z Bliskiego Wschodu nasza młodzieżówka poniosła jedyną do tej pory porażkę. Kilka dni po tym, jak po męczarniach wyrwaliśmy zwycięstwo na wyjeździe z Łotwą. Początek walki o awans na młodzieżowe mistrzostwa Europy był dla drużyny Macieja Stolarczyka trudny, ale też i pechowy. We wspomnianym przegranym meczu z Izraelem duży udział miał bramkarz Marcel Lotka, grając strasznie niepewnie. Wiele osób było zszokowanych faktem, że w składzie znalazł się bramkarz na co dzień występujący w czwartoligowych rezerwach Herthy Berlin.
Do wpadki u siebie z Izraelem doszedł także późniejszy remis z Węgrami. Tym razem nie popisał się inny bramkarz – Filip Majchrowicz, który w doliczonym czasie popełnił fatalny błąd. W tamtym momencie mieliśmy zatem zaledwie cztery punkty w trzech spotkaniach i przed sobą domowy mecz z San Marino, który oczywiście potem wygraliśmy, ale wynik nie był wysoki. Wiara w awans na turniej mistrzowski była wtedy bardzo zachwiana i były osoby, które kwestionowały umiejętności Macieja Stolarczyka. Głównie przez niektóre wybory.
Nastroje znacznie się jednak zmieniły w listopadzie, gdy nasza reprezentacja sprawiła olbrzymią sensację i bardzo gładko pokonała w Aspach Niemców 4:0. Piorunujący pierwszy kwadrans spotkania przyniósł nam prowadzenie 3:0 po dwóch trafieniach Adriana Benedyczaka i jednym Michała Skórasia. Późniejsza czerwona kartka dla rywala ostatecznie ustawiła ten mecz. Można było utrzymać pełną kontrolę i na koniec dołożyć czwartego gola.
Wielka frajda z oglądania #U21 dzisiaj. Dużo kombinacji, tworzenia przewagi prowadzeniem lub zagraniem, zmianą strony gry, ale też reakcja po stracie właściwa.
Dużo więcej niż trzy punkty dał ten mecz z Niemcami i to widać.
— Michał Zachodny (@mzachodny) November 16, 2021
Na fali entuzjazmu rok skończyliśmy, rozbijając u siebie 5:0 Łotwę.
Seria trzech wygranych z rzędu sprawiła, że sytuacja w tabeli znacząco się poprawiła. Trzeba jednak mieć na uwadze, że mecz w Petach Tikwie będzie dla nas na pewno bardzo trudny. Nawet zdaniem bukmacherów nieznacznym faworytem będą gospodarze. To jednak my mamy zdecydowanie więcej jakości i musimy to wykorzystać. Kadra na przestrzeni tych miesięcy się wzmocniła i Maciej Stolarczyk ma wszystko, by zrobić z tego udaną końcówkę eliminacji.
Izrael po trzeci awans
Nasz rywal nie znajduje się co prawda w czołówce drużyn młodzieżowej piłki, ale zajmowane przez nich drugie miejsce w grupie nie jest przypadkiem. Dwukrotny uczestnik mistrzostw Europy do lat 21 jest bardzo solidnym zespołem mającym oczywiście kilku ciekawych, utalentowanych zawodników. Wielokrotnie potrafili w ostatnich latach zaskakiwać w teorii lepszych rywali i urywać punkty chociażby Portugalii i Hiszpanii. To też pokazuje skalę ich potencjału, nawet jeśli na awans do mistrzostw czekają już dziewięć lat.
Izrael miał na papierze bardzo trudny terminarz na starcie tych eliminacji. Pierwsze dwa spotkania, jakie ich czekały, to wyjazd na Węgry i potem do Polski. Oba te spotkania zdołali wygrać 2:1, tworząc sobie bardzo duży handicap na dalszą fazę rozgrywek grupowych. Potem dołożyli po jednym zwycięstwie z outsiderami i u siebie już spokojnie rozprawili się z Węgrami, wygrywając 3:0. W tzw. międzyczasie przytrafiła im się porażka na wyjeździe z Niemcami, ale nieznaczna.
Kluczem do dobrych wyników drużyny prowadzonej przez Alona Hazana jest kolektyw. To też bardzo dobrze ukazuje fakt, że zdobywanie bramek rozłożone jest na wielu zawodników. W eliminacjach Izrael do tej pory strzelił 15 goli, a najlepszych strzelców w drużynie jest aż czterech. Wszyscy mają po dwa trafienia na koncie. Nie ma tu przesadnego bazowana na indywidualnościach i to oczywiście nie może dziwić.
***
Terminarz do końca eliminacji wydaje się być po stronie Izraela. Znacznie lepiej jest im zmierzyć się z naszą reprezentacją na własnym stadionie, skoro jest to mecz tak olbrzymiej wagi. Do tego spotkania reprezentacja prowadzona przez Alona Hazana na pewno podejdzie dobrze przygotowana mentalnie, mając w pamięci wygraną w Lublinie. My za to musimy udowodnić, że listopadowe zwycięstwo z Niemcami to nie był przypadek.
Do awansu jeszcze daleka droga
Jeśli uda nam się pokonać Izrael, to zbliżymy się do awansu na turniej, ale ta droga nadal będzie długa. Pozostaną nam przecież spotkania z Węgrami i Niemcami, a na dokładkę wyjazd do San Marino. Teoretycznie nadal wszystkie trzy czołowe zespoły w grupie mają szanse na awans bezpośredni z pierwszego miejsca. Trudno jednak oczekiwać, że Niemcy się wyłożą na finiszu i dadzą się wyprzedzić, więc bardziej należy się tu skupić na walce o baraże.
Z racji tego, że jest dziewięć grup eliminacyjnych, bezpośredni awans wywalczy także jedna najlepsza drużyna z drugiego miejsca. Na ten moment tym najlepszym z drugich miejsc jest właśnie Izrael, co też daje jakieś nadzieje na to, że z naszej grupy mogą awansować bezpośrednio dwie najlepsze drużyny. Na to jednak na razie nie ma co wielce patrzeć, tylko po prostu zrobić swoje w czwartek i potem w kolejnych starciach. Nasza reprezentacja ma olbrzymi potencjał i oby to było widoczne na boisku.
