Wahadła mogą być siłą reprezentacji Polski. Grą Nicoli Zalewskiego zachwycamy się niemal na każdym zgrupowaniu, a piłkarz AS Roma stał się w ostatnich miesiącach fundamentem drużyny Michała Probierza. Regularnie pokazuje, że grając na pozycji wahadłowego, może być liderem ofensywy drużyny. Vis-à-vis Zalewskiego na prawej stronie boiska nie jest jednak w stanie zapewnić podobnej jakości. Pod nieobecność Przemysława Frankowskiego i Michaela Ameyawa reprezentacja Polski ma na tej pozycji naprawdę poważny problem.
Polska drużyna narodowa nie ma żadnego typowego lewego obrońcy. Powoływani Tymoteusz Puchacz oraz właśnie Nicola Zalewski więcej do zaoferowania mają w ofensywie. Natomiast Jakub Kiwior oraz Michał Gurgul, lewonożni obrońcy, to piłkarze wręcz stworzeni do gry w systemie z trójką stoperów. Reprezentacja Polski musi więc grać w systemie z wahadłowymi. Na lewej stronie mamy pewniaka w postaci Nicoli Zalewskiego, który – mimo problemów w klubie – w kadrze jest w stanie wznieść się na fantastyczny poziom.
Problem pojawia się na prawym wahadle. Michał Probierz nie dysponuje bowiem żadnym zawodnikiem, który gwarantowałby jakość w każdym meczu. Podstawowym graczem kadry jest Przemysław Frankowski, a w poprzednich kilku spotkaniach zmiennikiem piłkarza Lens był Jakub Kamiński. O żadnym z nich nie możemy jednak powiedzieć, że jest pewniakiem. A takowym może być zawodnik, który jest konsekwentnie przez selekcjonera pomijany. Czy to najwyższy czas na powołanie Matty’ego Casha?
Przeciętny Frankowski
W ostatnich spotkaniach były zawodnik Jagiellonii Białystok był podstawowym zawodnikiem naszej reprezentacji. Od początku kadencji Michała Probierza wyszedł w podstawowym składzie we wszystkich najważniejszych spotkaniach naszej drużyny narodowej. W barażach z Walią rozegrał całe spotkanie wraz z dogrywką, a na Euro 2024 zanotował komplet minut. Był zdecydowanym pierwszym wyborem Michała Probierza. Jakub Kamiński musiał tej jesieni dopiero budować swoją pozycję w drużynie nowego selekcjonera.
Frankowski ma pewną pozycję w Lens. Zespół Polaka cały czas jest w górnej połowie tabeli Ligue 1 i ufają „Frankowi” we Francji na tyle, że Polakowi zdarza się wykonywać rzuty karne. W swoim zespole pokazuje regularność. Jest naprawdę jakościowym i uniwersalnym wahadłowym. Kibice reprezentacji Polski znają go jednak z nieco innej strony.
Frankowski popełnia sporo błędów w defensywie. W meczu z Holandią na Euro 2024 nie potrafił upilnować Nathana Ake i Cody’ego Gakpo. Natomiast w ostatnim spotkaniu z Portugalią nie stanowił dla Rafaela Leao absolutnie żadnej przeszkody. Swojej nieporadności nie potrafi też przykryć popisami w ofensywie. W wielu spotkaniach jest po prostu niewidoczny. Pozostaje w cieniu popisów Nicoli Zalewskiego po przeciwnej stronie boiska.
Obecnie i tak wypadł z powodu urazu, więc Probierz nie będzie mógł skorzystać z jego usług. Kolejny z ewentualnych kandydatów do gry na prawym wahadle – Michael Ameyaw – musiał również opuścić zgrupowanie. Wobec tego selekcjoner ma bardzo małe pole manewru w tym sektorze boiska.
Wąski odwód
Pierwszym kandydatem do gry na prawej flance pozostał Jakub Kamiński. Teoretycznie wśród powołanych są jeszcze Bartosz Bereszyński oraz Dominik Marczuk. Piłkarz Sampdorii już od kilku lat występuje jako środkowy obrońca. Za kadencji Michała Probierza rozegrał tylko 33 minuty. W większości spotkań siedział na ławce rezerwowych. Wychowanek Lecha Poznań wystąpił w tym sezonie we wszystkich meczach swojego zespołu w lidze. Ma w Sampdorii niepodważalną pozycję, dumnie dzierży opaskę kapitańską, ale jego zespół radzi sobie przeciętnie zaledwie na poziomie Serie B. Piłkarz tej klasy, grający w klubie na zupełnie innej pozycji, nie będzie zbawieniem reprezentacji Polski.
Natomiast wystawienie na mecz z Portugalią młodego Dominika Marczuka byłoby kolejnym szalonym pomysłem selekcjonera. W październiku Rafael Leao był bezlitosny dla Przemysława Frankowskiego i z łatwością radził sobie z wahadłowym Lens. Wobec tego rzucenie młodego zawodnika Realu Salt Lake City byłoby obarczone wielkim ryzykiem. Po co spalać perspektywicznego piłkarza w debiucie w seniorskiej reprezentacji Polski?
Przy wątpliwościach wokół Bartka Bereszyńskiego i braku doświadczenia Dominika Marczuka najlepszym i naturalnym kandydatem do występu na prawej stronie polskiej defensywy jest Jakub Kamiński, ale jego sytuacja również nie jest obecnie idealna.
Na prawej stronie z przymusu
Cały poprzedni rok naznaczony był problemami wychowanka Lecha Poznań. Nie grał w klubie i naturalnie znajdował się poza reprezentacją Polski. W trwający obecnie sezon wszedł jednak dużo lepiej. Zagrał w dziewięciu spotkaniach Bundesligi i zanotował jedną asystę. Na zgrupowanie przyjechał z problemami zdrowotnymi – na początku listopada na jednym z treningów w Wolfsburgu złamał palec i musiał przejść operację. Teoretycznie nie powinno to wpłynąć na jego grę, ale w miniony weekend w meczu z Heidenheim nie wyszedł na boisko. Obecnie stał się jedyną opcją Michała Probierza. Prawdopodobnie będzie musiał rozegrać 180 minut w ciągu kilku dni.
Regularne występy Jakuba Kamińskiego na prawej stronie reprezentacji Polski nie będą optymalnym rozwiązaniem. Wprawdzie Wolfsburg gra w systemie z wahadłowymi, ale wychowanek Lecha Poznań od początku sezonu gra przede wszystkim na lewej stronie boiska. W takiej sytuacji trudno mu będzie łapać automatyzmy związane z grą na pozycji, którą zazwyczaj zajmował Przemysław Frankowski. Mimo to w ostatnim spotkaniu z Chorwacją pokazał się z całkiem niezłej strony. Wreszcie Polska mogła liczyć na prawe wahadło również w ofensywie. Kamiński regularnie podłączał się do akcji, a raz znalazł się nawet w sytuacji sam na sam z Dominikiem Livakoviciem.
Kuba Kamiński to naprawdę solidna opcja na prawą stronę reprezentacji Polski. Nie powinniśmy więc mieć wielu powodów do paniki. Ale prawa strona będzie budzić wiele wątpliwości dopóki, dopóty powołań nie będzie otrzymywał Matty Cash.
Warto się pogodzić
Piłkarz Aston Villi jest przez Michała Probierza konsekwentnie pomijany. Selekcjoner w swoich licznych wypowiedziach starał się tłumaczyć jakoś jego brak. Raz był spowodowany urazem, a innym razem trener naszej kadry bronił się tym, że ma przecież prawo wyboru zawodników, którzy pasują do jego koncepcji. Taka sytuacja nie jest dobra dla nikogo. Jakość traci reprezentacja Polski, autorytet i powagę Michał Probierz, a dyskomfort musi odczuwać również sam zawodnik.
Matty Cash nie nauczył się mówić po polsku od czasu otrzymania polskiego obywatelstwa. Prawy obrońca nie grał w reprezentacji Polski najlepiej i kilka razy odpadał ze zgrupowania z powodu urazu. Ale to nie mogą być przecież powody, przez które Michał Probierz rezygnuje z podstawowego prawego obrońcy czołowego zespołu Premier League. Trenerem Aston Villi jest Unai Emery, czyli jeden z najlepszych specjalistów w Europie. Hiszpański trener w każdym okienku przeprowadza wiele transferów za ogromne pieniądze, ale na prawej obronie jego dużym uznaniem wciąż cieszy się Matty Cash. A Michał Probierz z takiego zawodnika rezygnuje.
Potrzebujemy Casha
Reprezentacja Polski potrzebuje odświeżenia na prawym wahadle i to zapewnić może nam Matty Cash. Przemysław Frankowski nawet bez urazu obniżył loty, a Jakub Kamiński występuje w klubie na lewej stronie. Michał Probierz nie musi na tej pozycji eksperymentować. Świetnego kandydata ma na wyciągnięcie ręki.
Selekcjoner z każdym kolejnym zgrupowaniem, na którym nie decyduje się na współpracę z obrońcą Aston Villi, osłabia reprezentację Polski. W tym momencie nikt nie skrytykowałby Probierza za sam fakt dania szansy zawodnikowi, którego na początku skreślił. Matty Cash w końcu w 15 występach z orzełkiem na piersi nie grał najlepiej. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że obrońca Aston Villi debiutował i występował w naszej drużynie narodowej w jej największym od lat kryzysie. Reprezentacji Polski nie stać na to, by rezygnować z piłkarza, który regularnie występuje w czołowej drużynie Premier League, szczególnie że pozycja konkurencji Casha wcale nie jest niepodważalna.