Reprezentacja Polski – jaką ją zobaczymy po mundialu?


Czesław Michniewicz stanie w obliczu kilku ważnych decyzji

21 listopada 2022 Reprezentacja Polski – jaką ją zobaczymy po mundialu?
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Reprezentacja Polski już we wtorek 22 listopada rozegra swoje pierwsze spotkanie na mundialu w Katarze. Dzisiaj skupimy się na czymś, na co w tej chwili większość kibiców pewnie nie zwraca uwagi, w końcu najważniejszy jest wynik na mistrzostwach świata. Należy jednak poruszyć bardzo ważny temat – co po mundialu?


Udostępnij na Udostępnij na

Reprezentacja Polski pod wodzą Czesława Michniewicza stoi przed zadaniem, jakim jest wyjście z grupy C mistrzostw świata w Katarze. Jak podkreślał selekcjoner, przy rozsyłaniu zaproszeń na tę imprezę kierował się nie tylko zdolnościami czysto sportowymi, ale również doświadczeniem. Potrzebował graczy, którzy już z niejednego pieca chleb jedli i w paru przypadkach tak też zrobił. Czy jednak doświadczeni zawodnicy jak Kamil Grosicki czy Artur Jędrzejczyk będą mu potrzebni po mundialu? Oczywiście zakładając, że Michniewicz pozostanie selekcjonerem naszej kadry po mistrzostwach świata.

Na co możemy sobie pozwolić?

To jest pytanie, od którego zaczniemy. Wiadomo, powinno się wpuścić trochę świeżego powietrza do szatni, tylko pytanie ile? Na co pozwolą nam rywale w eliminacjach do mistrzostw Europy w Niemczech? Bo z jednej strony trzeba zadbać o wynik sportowy, ale z drugiej – trzeba to zrobić z myślą o tym, kto zagra na turnieju finałowym. Nie oszukujmy się, brak awansu w obecnym formacie rozgrywek nawet nie jest brany pod uwagę, więc Czesław Michniewicz musi grać przekonująco z najsilniejszymi rywalami w grupie.

A jak już jesteśmy przy grupie, to przypomnijmy, z kim gramy: Czechy, Albania, Mołdawia i Wyspy Owcze. Poprzeczka więc nie jest wysoko zawieszona i wydaje się, że ta grupa będzie idealnym środowiskiem do zmiany pokoleniowej w reprezentacji. W końcu nie powinno się tego robić, ale przed startem eliminacji możemy już sobie dopisać 12 punktów za mecze z Mołdawią oraz Wyspami Owczymi. Michniewicz dostanie więc naprawdę spore pole do popisu na wprowadzanie młodych.

Z kogo zrezygnować?

Spójrzmy sobie na listę powołanych graczy na mundial. Pójdziemy teraz dosyć trywialnym sposobem rozumowania, ale każdy przypadek obejrzymy jeszcze z osobna. Tak że, kto jest po trzydziestce? Lewandowski, Szczęsny są nie do dotknięcia. Wojtek minimum do Euro, a Robert właściwie do kiedy sam będzie chciał, nikt z niego nie zrezygnuje. Sam Lewandowski mówił już, że chciałby jeszcze zagrać na kolejnym mundialu. Skorupski – wiadomo, rezerwowy bramkarz, wiek niezbyt istotny. Bereszyński za dwa lata będzie miał 32 lata, zakładamy, że nadal będzie w odpowiedniej formie.

Jędrzejczyk? Rezygnacja, od lat nie był ważnym ogniwem tej kadry, nie był nawet ogniwem, bo do reprezentacji wrócił po ponad dwóch latach, ale ostatni występ zaliczył niemal dokładnie trzy lata temu. Zawodnik powołany tylko z myślą o wykonaniu konkretnego zadania na boisku w Katarze, zero perspektyw na przyszłość.

Dalej przechodzimy do Kamila Grosickiego. Powołanie dla skrzydłowego Pogoni Szczecin wzbudziło niemały sprzeciw, a w meczu z Chile praktycznie zaraz po wejściu z ławki dał drużynie impuls. To jest właśnie to, czego oczekujemy od „Grosika” – dobrej zmiany, gdy zespół będzie tego potrzebować. Kamil ma już jednak 34 lata i nie powinien być po mundialu ważnym elementem tej kadry. Nie zdziwimy się, jeśli w marcu zobaczymy jego nazwisko na liście powołanych, ponieważ gramy z Albanią i Czechami – najpoważniejszymi i właściwie jedynymi rywalami do awansu. Ale w Niemczech Grosicki na 99% nie zagra, więc przyszedł czas, aby ustąpić miejsca młodym i zamknąć ten piękny rozdział pod tytułem „Reprezentacja Polski”.

Następny na naszej liście jest Kamil Glik. Stoper Benevento już nie raz był skreślany w kadrze, ale za każdym razem okazywało się, że defensywa bez niego nie jest w stanie poprawnie funkcjonować. Zawsze jednak jest ten pierwszy raz. Glik ma 34 lata, nie jest już tym samym graczem co kiedyś, a reprezentacja Polski ma zawodników o odpowiedniej jakości na tej pozycji. Mimo że widzieliśmy już, jak z Chile gubił się chociażby Bednarek, z Glika należy po katarskim turnieju zrezygnować. Były gracz Piasta Gliwice na Euro 2024 nie zagra na 100%. Nigdy żaden z naszych obrońców nie stanie się liderem, jeśli nie będzie potrzeby zastąpienia tego szefa obrony.

I ten, którego teraz najchętniej byśmy odstawili spośród wszystkich tych graczy – Grzegorz Krychowiak. Piłkarz Al-Shabab powinien po mundialu skończyć z reprezentacją. Krychowiak zwyczajnie często nie daje rady. Jest hamulcowym, a na jego miejsce czeka chociażby Krystian Bielik. Na Euro w Niemczech „Krycha” też nie zagra, bo choć będzie miał wtedy 34 lata, to on mając 32, nie wygląda odpowiednio.

Kto liderem z tyłu?

Od kilku lat większości z nas wydawało się, że po erze Kamila Glika nastąpi era Jana Bednarka. Było to dosyć logiczne, bo Nawałka wprowadził piłkarza Aston Villi na mundialu w Rosji, bo w meczu o punkty zagrał wcześniej tylko minutę z Kazachstanem. Później, gdy Bednarek stał się filarem obrony w Southampton, na stałe zabukował sobie również miejsce obok Kamila Glika. Teraz jednak Bednarek w klubie nie gra, a z jego słów wynika, że do „Świętych” nie będzie chciał wrócić.

W takiej sytuacji rysuje nam się całkiem poważny kandydat – Jakub Kiwior. Owszem, gracz Spezii ma dopiero 22 lata, ale Bednarek pierwszy skład w reprezentacji wywalczył w tym samym wieku. Kiwior jest też po jednym bardzo udanym sezonie w Serie A i kontynuuje na dobrym poziomie kolejne rozgrywki tak, że cały czas mówi się o potencjalnym przejściu do lepszego klubu.

Zależnie od formacji Michniewiczowi będzie potrzebnych na zgrupowaniu od czterech do sześciu stoperów. Na teraz obsadziliśmy dwóch, bo z Bednarka nawet pomimo braku gry trudno będzie całkowicie zrezygnować. Potrzebujemy więc jeszcze czterech graczy. Od razu możemy dołożyć do tego grona Wieteskę, który zalicza dobry okres w Ligue 1, co docenia Czesław Michniewicz. Jako czwarty powinien być przez nas postrzegany Bartosz Salamon. Michniewicz już w marcu testował gracza Lecha, później jednak nie mógł skorzystać z jego usług ze względu na kontuzję. Gdyby nie ona, obrońca „Kolejorza” miałby spore szanse na bilet do Kataru.

Pozostałe dwa miejsca

Po przeanalizowaniu Polaków grających na środku obrony na pozostałe dwa miejsca mamy pięć nazwisk. Na szerokiej liście powołanych na mundial znalazła się czwórka z nich: Nawrocki, Helik, Bochniewicz oraz Dawidowicz. Wszyscy z nich, poza Dawidowiczem, grają w swoich klubach niemal od deski do deski. Gracz Hellasu ma z tym problem, ponieważ często doskwierają mu kontuzje. Właśnie to jest powodem tego, że nie postrzegamy go jako poważnego kandydata do gry w pierwszym składzie naszej kadry. Nawet jeśli potrafi wyjść na Juventus z opaską kapitana na ramieniu.

Do podanej czwórki dopiszemy jeszcze Damiana Michalskiego, który gra w Greuther Fuerth każdy mecz od 1. minuty. Przy czym prezentuje się naprawdę solidnie i warto byłoby dać 24-latkowi szansę w reprezentacji. Kiedy zobaczymy, jak zagra z orzełkiem na piersi, będziemy mieli więcej wariantów do wyboru w razie nagłej potrzeby.

Jeśli będziemy grać w ustawieniu z trójką obrońców z tyłu, to wydaje nam się, że do kadry powinni wejść Dawidowicz oraz Bochniewicz, z założeniem, że pierwszy z nich będzie zdrowy. Jeśli nie, to rozważylibyśmy Michała Helika. Oczywiście naszym zdaniem w ciągu całych eliminacji oraz w ewentualnych meczach towarzyskich każdy z tych graczy powinien otrzymać szansę. Jeśli będą grali w klubie, to do listy do sprawdzenia przez Michniewicza będzie można dopisać Walukiewicza oraz Piątkowskiego.

Reprezentacja Polski w środku pola

Oczywiście największym nieobecnym w naszym zespole obecnie jest Jakub Moder. Jego przerwa jest jednak spowodowana kontuzją i pomocnik Brighton wróci do gry w pierwszym składzie tej kadry, kiedy tylko będzie to możliwe. Z powodu kontuzji na mundialu nie widzimy też Jacka Góralskiego, który jako zadaniowiec, chociaż ma swoje wady, będzie w stanie wywiązać się z zadań powierzonych mu przez Michniewicza.

Nie wyobrażamy sobie, by przed meczami eliminacyjnymi nie zobaczyć na liście powołanych Karola Linettego. Owszem, za ostatnie swoje występy w narodowych barwach zawodnik Torino nie był zbytnio chwalony, ale były gracz Lecha znalazł w końcu swoje miejsce w Turynie i regularnie prezentuje się na boisku, opuszczając tylko jeden mecz. Włoskie media często doceniają go za niewidoczną pracę na rzecz zespołu. Być może Patryk Dziczek wejdzie na wyższe obroty i obok Linettego będzie kandydatem do gry w marcu.

Swoją szansę powinien otrzymać również Kacper Kozłowski. Reprezentant Polski po zmarnowanym pół roku w lidze belgijskiej, gdzie nie grał dużo, przeniósł się na wypożyczenie z Brighton do Vitesse. Tam współpracuje z innym Polakiem – Bartoszem Białkiem wypożyczonym z VfL Wolfsburg. Kozłowski w Holandii gra prawie 80% możliwego czasu. W tym sezonie zaliczył jedną asystę i zdobył jedną bramkę, co nie jest wybitnie dobrym dorobkiem. Pokazywał już jednak w przeszłości, że może być tej w kadrze przydatny. Powołanie powinien też otrzymać Damian Szymański, który już w przeszłości udowodnił swoją przydatność dla tej kadry, a jego rywale o miejsce w reprezentacji mają swoje problemy jak np. Szymon Żurkowski.

W takiej sytuacji idealnym środkiem pola na eliminacje wydaje się być tercet Moder – Bielik – Zieliński. Pytanie tylko, na jaki wariant zdecyduje się Czesław Michniewcz. Bo może to być dwójka „pivotów”, czyli Moder i Bielik z bardziej wysuniętym Zielińskim. Może to być cofnięty Bielik i Moder z Zielińskim w jednej linii z różnymi zdaniami lub obaj bardziej nakierowani na atak. Reprezentacja Polski może też próbować grać w „diamencie”, co jednak nie wychodziło nam zbyt dobrze. O wyjściową jedenastkę, gdy będzie potrzeba dwóch ofensywnych pomocników, powalczy świetny w tym sezonie Sebastian Szymański.

Skrzydła lub wahadła i atak

Jeśli chodzi o skrzydła, to pytanie, czy w ogóle będą nam potrzebne, bo nasz selekcjoner może będzie chciał zostać przy wahadłach. W takiej sytuacji szansę wystąpienia w barwach narodowych w końcu powinien otrzymać Patryk Kun, który zdecydowanie zasługuje na sprawdzenie w reprezentacji. Oprócz Kuna na sprawdzenie czeka jeszcze Michał Karbownik, który w Fortunie Duesseldorf pokazuje się z naprawdę dobrej strony.

Tutaj wiele się raczej nie zmieni: Bereszyński, Cash, Skóraś, Kamiński, Frankowski, Zalewski – oni dostaną powołania bez względu na formację. Z mniej pewnych, ale już znajomych – Kędziora i Reca. Tutaj wiele będzie zależało od formy, bo każdy wie, jak będą grali, gdy już wejdą na boisko – ich sprawdzać nie trzeba.

W kwestii napadu pewniaki to Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i Karol Świderski. O „Lewym” nic pisać nie trzeba, pozostali dwaj mają dobre pozycje w klubach i trzymają formę, choć Milik miał przez chwilę lekki zastój strzelecki. O miejsca na liście będą więc walczyć ci, którzy znaleźli się na szerokiej liście na mundial, czyli Krzysztof Piątek, Adam Buksa i Dawid Kownacki. Pierwsi dwaj są sprawdzeni w dorosłej kadrze, Kownacki dawno już w niej nie grał, ale Michniewicz zna go z młodzieżówki, więc nic tutaj do sprawdzania nie ma.

Może warto będzie sprawdzić Białka? Może Płacheta i Jóźwiak zakręcą się wokół kadry, jeśli będą mieli dobry okres. Możliwe, że Konrad Michalak będzie rozpatrywany, bo przecież raz już był powołany, choć wtedy nie zagrał. W tych przypadkach trzeba jednak postawić nacisk na „może”. W końcu reprezentacja Polski ma na tych pozycjach spokój i nie ma takiej sytuacji jak w przypadku obrony, że trzeba będzie pomyśleć nad zastąpieniem Glika, czyli szefa obrony, i jest kilku kandydatów na tę pozycję. Nie, tutaj wskoczy ewentualnie ktoś nowy za Grosickiego, nie ma też wyraźnego piłkarza do przetestowania, który grałby świetny sezon. Jeśli chodzi o środkowych napastników, opcje są sprawdzone i nikogo nowego szukać nie trzeba.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze