Niemal każdy trener na świecie jak mantrę powtarza zdanie: budowę zespołu należy zacząć od defensywy. To ta formacja w dużej mierze pozwala tworzyć podwaliny pod marzenia o wygrywaniu trofeów. Są jednak drużyny, które z nią mają problemy, a jednak potrafią utrzymać się na szczycie. Przykładem jest reprezentacja Niemiec.
Jeszcze w trakcie Euro 2012 i kwalifikacji do mundialu w Brazylii Joachim Loew bardzo rzadko zmieniał ustawienie reprezentacyjnej obrony. Pierwsze sygnały, że będzie ona wymagać częstych zmian i będzie najgorszą formacją pojawiły się już podczas brazylijskiego turnieju. W pierwszych trzech spotkaniach zagrała ta sama czwórka defensorów, a ustawienie wyglądało następująco: Boateng – Mertesacker – Hummels – Hoewedes. Przed rywalizacją z Algierczykami w Porto Alegre doszło jednak do przetasowań.
Z powodu infekcji i wysokiej gorączki nie mógł zagrać Mats Hummels. Selekcjoner przesunął Boatenga do środka obrony, natomiast jego miejsce na prawej stronie defensywy zajął Mustafi. Na rozgrywany kilka dni później mecz z Francją zdołał wykurować się stoper Borussii Dortmund, a czwórka z tyłu uległa po raz kolejny przetasowaniu. Na prawą flankę wskoczył Lahm, który grał na środku pomocy, ponieważ zakończony kilka tygodni wcześniej sezon (pierwszy pod wodzą Guardioli – 2013/2014) doświadczony gracz spędził na pozycji pomocnika, a na ławkę powędrował Mertesacker. Ustawienie z meczu Francją przetrwało do końca turnieju. Warto dodać, że selekcjoner późniejszych mistrzów miał nosa, ponieważ to właśnie Hummels strzelił zwycięską bramkę z „Trójkolorowymi”.
https://www.youtube.com/watch?v=Hx90wMHLtEQ
Ta rywalizacja była też prawdopodobnie najlepszym meczem w defensywie naszych zachodnich sąsiadów. Pod tym względem nie rozpieszczali kibiców, popełniali dużo błędów. Fani po dziś dzień mają przed oczami obrazki ze spotkania z Algierią, kiedy Manuel Neuer długimi wyjściami musiał ratować skórę kolegom (Bixente Lizarazu ochrzcił go przydomkiem „Libero” i porównał do znamienitego Franza Beckenbauera), czy z finału, kiedy Gonzalo Higuain zmarnował wyśmienitą sytuację na prowadzenie dla Argentyny.
Oto kapitalna sytuacja, którą w finale na Maracanie miał Higuain
Mimo zdobycia tytułu kilka miesięcy później stare demony nie uciekły, a wręcz przeciwnie – wróciły ze zdwojoną siłą. Najpierw karierę reprezentacyjną w glorii chwały zakończyli Philipp Lahm i Per Mertesacker, potem na początku września 2014 roku w Duesseldorfie Argentyńczycy zrewanżowali się za przegrany finał w najlepszy z możliwych sposobów, wygrywając 2:4. Joachim Loew postawił na kompletnie nowe ustawienie Grosskreutz – Hoewedes – Ginter – Durm. Defensywa spisała się tragicznie – potwierdzeniem były bramki stracone przez gospodarzy, a także fatalne noty, ponieważ Durm i Ginter dostali od „Kickera” 6.
Niemieccy dziennikarze za główną przyczynę uznali przede wszystkim brak Philippa Lahma. Z kolei szkoleniowiec przyznał, że błędy obronne to była bolączka jego zespołu. – Muszę przyznać, że popełnialiśmy błędy, ale też nigdy nie graliśmy w takim ustawieniu – powiedział.
Kilka dni później w Dortmundzie nadarzyła się okazja do rehabilitacji. Mistrzowie świata podejmowali Szkotów w pierwszym meczu kwalifikacji Euro 2016 i do składu wrócił Boateng, poza tym zostali Hoewedes i Durm, z kolei dosyć niespodziewanie na prawej stronie pojawił się Sebastian Rudy, nominalny środkowy pomocnik z Hoffenheim. Prócz meczu z Wyspiarzami, zagrał od pierwszej minuty jeszcze w kilku spotkaniach eliminacji. Prawa defensywa spędzała sen z powiek Joachima Loewa.
Po przyzwoitym występie Rudy’ego wydawało się początkowo, że wystąpi na Narodowym. Selekcjoner podjął dosyć zaskakującą decyzję, stawiając na nominalnego stopera Antonio Ruedigera. On, a także jego partner po drugiej stronie boiska – Erik Durm, rozegrał, delikatnie mówiąc, średnie zawody, a po porażce spłynęła na niego duża krytyka. – Nie mamy bocznych obrońców. Durm jest w słabej dyspozycji, a dla Ruedigera prawa strona to nie jest jego naturalne środowisko. Obaj, kiedy są pod presją, bardzo się gubią, obaj także spowalniają grę – powiedział były bramkarz kadry Jens Lehmann. Dziennikarze natomiast wyliczali piłkarzy, którzy zasługiwali szansę w kadrze. Pojawiały się nazwiska takie jak Andreas Beck, Sebastian Jung czy Kevin Grosskreutz.
Loew był jednak nieugięty i przez wiele miesięcy, sprawdzając potencjalnych prawych obrońców, obracał się w kręgu tych samych nazwisk. A to z Irlandią czy Hiszpanią zagrał Ruediger, a to na mecze z Gruzją, USA wrócił Rudy, a to Mustafi dostał szansę w starciu z Australią i Gibraltarem. Dopiero podczas wrześniowych meczów z Polakami i Szkotami szansę dostał nowy gracz – Emre Can.
Notował wówczas bardzo dobry okres w Liverpoolu. Próba sprawdzenia jego umiejętności w obronie była zaskakująca, ponieważ mający tureckie korzenie były zawodnik Bayernu i Bayeru to był nominalny pomocnik, który grał też na tej stronie w Liverpoolu. Eksperyment nie udał się. 21-latek wystąpił w dwóch spotkaniach wrześniowej kampanii, ale w obu zagrał bardzo przeciętnie (pamiętamy jak we Frankfurcie nękał go raz za razem dynamicznymi rajdami Kamil Grosicki), a dziennikarze ciągle utyskiwali za Philippem Lahmem. Miesiąc później wydawało się, że Niemcy odkryli godnego zastępcę.
Po kilku długich miesiącach trener „Die Mannschaft” postanowił skorzystać z usług Matthiasa Gintera. Młodzian zaczął sezon 2015/2016 na prawej obronie, gdzie grał praktycznie całą rundę jesienną. Ze składu wygryzł naszego rodaka – Łukasza Piszczka. Z meczu na mecz ewoluował i spisywał się coraz lepiej i pewniej, a momentem chwały były dla niego listopadowe derby z Schalke. Strzelił wtedy jedną z bramek, zaliczył asystę, a także raz za razem napędzał akcje ofensywne „Schwarz-gelbe”.
Wcześniej jednak został wypróbowany jako prawy defensor w meczu z Irlandią, potem zagrał na tej pozycji z Gruzją. Rewelacji w jego grze, podobnie jak w grze jego partnerów z defensywy, nie było. Zarówno Irlandczycy, jak i Gruzini stwarzali groźne sytuacje, a bohaterem meczu z tymi ostatnimi był Neuer, który wybronił kilka groźnych sytuacji i dostał znakomitą notę od „Kickera” – 1.
Mimo kapitalnej jesieni w Dortmundzie niemieccy dziennikarze szukali ciągle nowych wariantów. Pisali o możliwym powołaniu Andreasa Becka, który spisywał się bardzo dobrze w Besiktasie po transferze latem z Hoffenheim, czy nawet o wariancie bardziej karkołomnym – o powrocie Lahma. Ten ostatni uciął jednak wszelkie spekulacje krótkim, żołnierskim zdaniem. – Nie wrócę do kadry. To byłoby nie fair wobec graczy, którzy przyczynili się do awansu – powiedział.
W styczniu selekcjoner powołał szeroką 31-osobową kadrę, wokół której nastąpi selekcja 23 zawodników na czerwcowy turniej. Nie ma w tym gronie żadnego nowego zawodnika, który byłby regularnie przypisany na prawą stronę. Wszystko wskazuje na to, że obsadzenie tej pozycji będzie zagadką do ostatnich chwil przed mistrzostwami. Nieco bardziej stabilnie wyglądał środek i lewa obrona.
Przez większość eliminacji parę stoperów tworzył duet Hummels – Boateng. Ten pierwszy notuje ostatnio kapitalne występy i przypomina kibicom o swoich najlepszych latach, kiedy dochodził, wespół z dortmundzkim klubem, do finału Ligi Mistrzów. Ten drugi był opoką defensywy Bayernu, ale w pierwszym meczu rundy rewanżowej z Hamburgerem SV doznał kontuzji mięśnia przywodziciela i istnieje zagrożenie, że będzie zmuszony pauzować do końca sezonu. Oznaczałoby to wielki znak zapytania co do jego formy na mistrzostwach Europy.
A co z lewą obroną? Eliminacje zaczynał Durm, ale po nie najlepszych meczach ze Szkocją i Polską jesienią 2014 roku szansę dostał kolega klubowy Pawła Olkowskiego z FC Koeln – Jonas Hector. Urodzony w Saarbruecken defensor ledwie kilka miesięcy wcześniej zadebiutował w Bundeslidze, a jeszcze trzy lata wcześniej grał w lidze regionalnej. Jego odkrycie było strzałem w dziesiątkę.
W reprezentacji zaaklimatyzował się stosunkowo szybko. Grał w większości meczów, a popisową partię rozegrał przeciwko „Biało-czerwonym”. We Frankfurcie zamurował swoją stronę boiska, a także raz za razem pchał akcje do przodu. W cuglach wygrał głosowanie na stronie federacji na najlepszego zawodnika meczu (otrzymał ok. 55% głosów, podczas gdy drugi Mario Goetze – 25%). Sam Hector zachował zimną głowę. – W każdym kolejnym meczu muszę udowadniać na nowo, że zasługuję na powołania – powiedział 25-latek.
Man of the Match against Poland: Jonas #Hector! Tonight the @DFB_Team_EN takes on Scotland. #SCOGER #EURO2016 #effzeh pic.twitter.com/MvNtzze6P7
— 1. FC Cologne (@fckoeln_en) September 7, 2015
Podobnie jak Gintera nie ominęła go jednak wiosną zmiana pozycji. Po przyjściu lewego obrońcy Filipa Mladenovicia z BATE Borysów, Peter Stoeger postanowił przesunąć go na pozycję pomocnika. Hector spisuje się tam przyzwoicie, choć gwoli ścisłości dwa ostatnie mecze miał słabsze. – Nie wydaje mi się, że ta decyzja będzie szkodliwa dla reprezentacji. Jonas jest piłkarzem uniwersalnym, który z łatwością dostosuje się do każdego miejsca na boisku – powiedział austriacki trener „Kozłów”. Czy rzeczywiście wyjdzie ona na dobre? Przekonamy się w najbliższych miesiącach. Dziś jedno jest pewne. Obrona Niemców to bardzo niestabilna konstrukcja.