Reprezentacja Belgii czeka na następców „złotego pokolenia”


Kto będzie stanowił o sile "Czerwonych Diabłów" po mundialu?

23 listopada 2022 Reprezentacja Belgii czeka na następców „złotego pokolenia”

W 2014 roku reprezentacja Belgii powróciła na mundial po 12 latach nieobecności na wielkich turniejach. Belgowie doczekali się generacji piłkarzy będących kandydatami do medali na mistrzostwach świata i Europy. Drużyna prowadzona przez Roberto Martíneza przez wiele lat przewodziła w rankingu FIFA, ale nie potrafiła dojść do finału dużej imprezy. Mundial w Katarze będzie dla "złotego pokolenia" ostatnią szansą na sięgnięcie po pierwsze w historii belgijskiego futbolu trofeum. Jednak w Belgii są piłkarze, którzy dają nadzieję na kontynuację.


Udostępnij na Udostępnij na

Mundial w Brazylii dał początek godnej podziwu serii. Reprezentacja Belgii od tamtego czasu awansowała do ćwierćfinału na każdej wielkiej imprezie. Takim pasmem nie może się pochwalić żadna inna reprezentacja w Europie. Taka regularność powinna być dużym powodem do dumy, jednak w kraju panują nieco inne nastroje. Pomimo tego, że trzecie miejsce na mundialu w Rosji było najlepszym, które reprezentacja Belgii osiągnęła w swojej historii, w kraju czuć niedosyt. Sporo ekspertów uważa, że była to szansa, która może już się Belgom nie powtórzyć.

W Katarze „złote pokolenie” rozegra swój ostatni mundial. Belgia nie przystępuje jednak do niego w roli faworyta. Wielu piłkarzy swoje najlepsze lata ma już za sobą. W związku z tym coraz częściej spogląda się w przyszłość reprezentacji Belgii i szuka piłkarzy będących w stanie zastąpić stare gwiazdy. Na mistrzostwa świata do Kataru trener Roberto Martínez zabrał sześciu piłkarzy mających mniej niż 23 lata. Jesteśmy na początku zmiany pokoleniowej w drużynie „Czerwonych Diabłów”. Pytaniem pozostaje, jaki potencjał drzemie w młodzieży reprezentacji Belgii.

Problemy w defensywie i przywiązanie do nazwisk

Spadek jakości piłkarskiej w formacji obronnej Belgów można dostrzec gołym okiem. Vincent Kompany i Thomas Vermaelen odeszli na sportowe emerytury, pozostawiając po sobie spore braki. Toby Alderweireld i Jan Vertonghen nie gwarantują już tej samej jakości co ich poprzednicy. Obydwaj występują w lidze belgijskiej i zmagają się z licznymi urazami. Tutaj przydałoby się nieco więcej zaufania do młodych zawodników, którzy powoli pukają do drzwi reprezentacji Belgii, ale na razie nie mogą liczyć na częste występy.

Kolejnym piłkarzem, na którego Roberto Martínez stawia pomimo jego braku formy i gry, jest Eden Hazard. Piłkarz Realu Madryt od trzech lat nie nawiązuje swoją dyspozycją do najlepszych sezonów w swojej karierze. Pomimo tego, że większość czasu spędza w gabinetach lekarskich, w kadrze ma zawsze pewny plac gry, chociaż kandydatów do jego zastąpienia nie brakuje. W związku z tym w Katarze prawdopodobnie będziemy mogli oglądać Hazarda w pierwszym składzie „Czerwonych Diabłów”, chociaż w obecnym sezonie zagrał tylko 229 minut w klubie.

Tak samo jak zawodników Roberto Martínez nie chce zmienić też ustawienia. Formacja, którą hiszpański szkoleniowiec stworzył, kiedy obejmował reprezentację, oparta była na bardzo dobrych obrońcach. Teraz, kiedy defensywa nie należy do największych atutów, wydaje się, że reprezentacja Belgii powinna zdecydować się na zmianę ustawienia. Jednak Roberto Martínez stawia wciąż na tę samą formację.

Reprezentacja Belgii musi liczyć na swoich liderów

Na tym nie kończą się jednak problemy „Czerwonych Diabłów”. Gra tej drużyny coraz częściej opiera się na indywidualnościach. Do ważnych piłkarzy reprezentacji Belgii wciąż należy Romelu Lukaku, który jest liderem klasyfikacji strzelców w historii belgijskiej piłki. Na nieszczęście Roberto Martíneza i jego sztabu napastnik nabawił się kontuzji, która wyklucza go z pierwszych meczów na mundialu. Strata takiego zawodnika na pewno odbije się na drużynie.

Po przeczytaniu o wszystkich problemach reprezentacji Belgii można dojść do wniosku, że „Czerwone Diabły” do domu powinny wracać już po fazie grupowej. Na szczęście dla Belgów w najwyższej formie pozostają ich najważniejsi liderzy – Kevin De Bruyne oraz Thibaut Courtois. Obydwaj są czołowymi piłkarzami na świecie na swoich pozycjach i to właśnie na nich musi liczyć Belgia podczas tegorocznej imprezy. Prawdopobnie będzie to dla nich ostatnia okazja na sięgnięcie po trofeum z drużyną narodową, więc motywacji nie powinno im zabraknąć.

O ocenę potencjału „Czerwonych Diabłów” na mistrzostwach świata w Katarze poprosiliśmy eksperta od belgijskiej piłki – Mariusza Mońskiego: – Moim zdaniem Belgia ma potencjał na 1/4 finału turnieju. Wszystko, co wyżej, to będzie wielki sukces. Gdy skończą na 1/8 finału, to wielkiego rozczarowania raczej nie będzie.

Nowi „Kompany” i „De Bruyne”

Tak jak już pisaliśmy, Roberto Martínez niechętnie stawia na młodych piłkarzy w obronie, chociaż ma mocnych kandydatów do gry w pierwszym składzie. Jednym z nich jest 19-letni obrońca Anderlechtu – Zeno Debast. Młody defensor ma już za sobą debiut w reprezentacji. Podczas wrześniowych meczów Ligi Narodów spisywał się bardzo dobrze w pierwszym składzie „Czerwonych Diabłów”. Sam selekcjoner reprezentacji Belgii nazwał go najlepszym debiutantem, jakiego widział w swojej karierze.

Debast porównywany jest do Vincenta Kompany’ego ze względu na swój wzrost i świetne panowanie nad piłką. Do 15. roku życia grał na pozycji ofensywnego pomocnika, dlatego jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Dobrze czuje się w grze kombinacyjnej. Oprócz tego ma świetny przegląd pola oraz zdolność czytania gry. W defensywie bardzo dobrze radzi sobie też w powietrzu. Właśnie dlatego uważa się go za najbardziej perspektywicznego belgijskiego obrońcę.

Kolejnym piłkarzem, który będzie w niedalekiej przyszłości decydował o sile reprezentacji Belgii, jest Charles De Ketelaere. Młody ofensywny pomocnik latem zamienił ligę belgijską na Serie A i przeniósł się do Milanu. Ze względu na jego talent interesowało się nim znacznie więcej klubów w Europie. 21-latek imponuje swoją szybkością i zwinnością pomimo aż 192 cm wzrostu. Młodzieniec stanowi definicję nowoczesnego napastnika – zarówno strzela bramki, jak i asystuje. W polu karnym dzięki swojemu spokojowi i talentowi podejmuje dobre decyzje.

Ma też jak na swój wiek spore doświadczenie. Kiedy reprezentacja Belgii mierzyła się z Włochami w październiku 2021 w Lidze Narodów, De Ketelaere zdobył swojego debiutanckiego gola w narodowych barwach. W Club Brugge wystąpił w 120 spotkaniach, zdobywając w nich 25 goli i zaliczając 20 asyst. Trzykrotnie zostawał też mistrzem Belgii. Jego początki w Milanie nie należą jednak do najłatwiejszych. „Nowy De Bruyne” jest często krytykowany, ponieważ nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Niemniej potrzebuje on czasu na adaptację w nowych warunkach. Za niedługo powinniśmy móc częściej oglądać De Ketelaere w wyjściowej jedenastce Milanu.

Tu raczej niczym nie zaskoczę. Charles De Ketelaere jest największym talentem nowego pokolenia belgijskich piłkarzy.Mariusz Moński o najbardziej perspektywicznym piłkarzu w Belgii

Reprezentacja Belgii ma przyszłość we Francji

Nasze oczy kierujemy teraz w stronę Ligue 1, z której w przeszłości do wielkich klubów wyjeżdżali Yannick Carrasco, Youri Tielemans i Eden Hazard. To właśnie następcę tego ostatniego znajdziemy w składzie Stade Rennais. Jérémy Doku, bo o nim właśnie mowa, szerszej publiczności pokazał się podczas Euro 2020. 20-letni skrzydłowy został zapamiętany ze względu na niesamowitą szybkość i świetny drybling. Podczas meczu z Włochami zaliczył asystę przy jedynej bramce dla Belgii.

Jérémy Doku to ogromny talent, o który swego czasu zabiegał sam Jürgen Klopp. Niemiecki szkoleniowiec nazwał skrzydłowego „belgijskim Sadio Mané”. Jednak piłkarz wolał rozwijać swoją karierę powoli, dlatego wybrał ligę francuską. Niestety sezonu 2021/2022 zawodnik nie może zaliczyć do udanych. Doku opuścił aż 30 spotkań ze względu na liczne kontuzje, które spowolniły jego rozwój.

Następnym młodym belgijskim piłkarzem, którego możemy oglądać w Ligue 1, jest Loïs Openda. Napstnik RC Lens jest najbardziej perspektywicznym piłkarzem w kraju na swojej pozycji. W obecnym sezonie 22-latek zdobył siedem bramek w 15 meczach ligowych. Polscy kibice mogą pamiętać go z czerwcowego spotkania Polski z Belgią, kiedy Openda zadebiutował w reprezentacji i strzelił swoją pierwszą bramkę w kadrze. Na mundialu będzie mógł prawdopodobnie liczyć na swoje szanse ze względu na kontuzję Romelu Lukaku.

W Anglii też jest w czym wybierać

Teraz kierujemy się do Premier League, gdzie Roberto Martínez może wyszukiwać kolejne belgijskie talenty. Jednym z nich jest grający na pozycji defensywnego pomocnika w Evertonie Amadou Onana. O podpis 21-latka na kontrakcie walczyły latem West Ham i Everton. Młody piłkarz jest typym przecinającego i odbierającego piłkę rywalom pomocnika. Często wykonuje wślizgi. Ma też bardzo dobrą technikę. Grając w obronie, nie boi się walczyć o piłkę.

Jego problemy pojawiają się, gdy gra z piłką przy nodze. Pomocnik ma problem z podejmowaniem właściwych decyzji przy podaniach. Często mając dobrą opcję do zagrania futbolówki do przodu, decyduje się na podania do tyłu, które spowalniają grę. To aspekt, który 21-latek musi w przyszłości poprawić. Pomimo tych drobnych mankamentów Onana jest jednym z kluczowych piłkarzy Evertonu w obecnym sezonie, który swoim stylem gry świetnie wkomponował się do drużyny.

Oprócz niego w Anglii bryluje też Roméo Lavia – 18-letni defensywny pomocnik Southampton, do którego przeszedł latem tego roku z Manchesteru City. Belg miał bardzo dobre wejście do drużyny „Świętych”. Zdobył nawet gola w meczu z Chelsea, stając się tym samym pierwszym piłkarzem z rocznika 2004, który trafił w Premier League. Niestety poźniej nabawił się kontuzji uda, która wykluczyła go z kolejnych dziewięciu spotkań.

Lavia jest pomocnikiem, który bardzo dobrze umie utrzymywać się przy piłce. W fazie budowania akcji ofensywnych pełni rolę łącznika między obroną a ofensywą, ponieważ potrafi wykonywać idealne podania do przodu. W swojej grze wzoruje się na Sergio Busquetsie. Bardzo dobrze czuje się też w grze na małej przestrzeni dzięki swojej zdolności do wykonywania krótkich podań.

Już teraz defensywny pomocnik jest trzecim najdrożej wycenianym przez portal Transfermarkt belgijskim piłkarzem. Jego wartość rynkową szacuje się na 25 milionów euro. Na mundialu w Katarze go nie zobaczymy, ponieważ Lavia jest na razie reprezentantem młodzieżówki Belgii, ale w najbliższych latach na pewno będziemy mogli go oglądać w zespole „Czerwonych Diabłów”.

Najmłodszy w historii

O następstwo niezawodnego Thibaut Courtois Belgowie nie muszą się martwić. Świetlana przyszłość wróżona jest 20-letniemu bramkarzowi Genk – Maartenowi Vandevoordtowi. W grudniu 2019 roku został najmłodszym golkiperem w historii Ligi Mistrzów. Swojego debiutu w tych elitarnych rozgrywkach nie może zaliczyć do najbardziej udanych, ponieważ dał sobie trafić do siatki aż czterokrotnie. Jednak w kolejnych latach piłkarz dalej ciężko pracował dzięki czemu został „jedynką” w bramce Genk.

Belg należy do najbardziej perspektywicznych bramkarzy na świecie. Vandevoordt jest na boisku bardzo pewny siebie. Często wychodzi daleko od bramki, aby wspomóc drużynę w rozgrywaniu piłki. Dzięki swojemu talentowi został dostrzeżony przez wiele klubów w Europie, które liczyły na zakup Belga. Rywalizację wygrał RB Lipsk, który zarezerwował transfer zawodnika na 2024 rok i podpisał z nim pięcioletni kontrakt. Vandevoordt jest na razie piłkarzem młodzieżowej reprezentacji Belgii, ale po mundialu być może będziemy mogli go oglądać w pierwszej reprezentacji.

Reprezentacja Belgii ma na czym oprzeć swoją przyszłość

„Złote pokolenie”, które pojawiło się w ostatnich latach w belgijskim futbolu, nie wzięło się znikąd. Generacja świetnych piłkarzy była efektem reform w systemie szkolenia w Belgii. Piłka nożna została w tym kraju wzniesiona na wyższy poziom, czego efekty możemy oglądać obecnie. Dzięki tym zmianom Belgowie mogą co roku obserwować kolejnych utalentowanych piłkarzy wyjeżdżających z ligi belgijskiej za granicę. Właśnie dlatego reprezentacja Belgii powinna pozostać znaczącą drużyną w europejskim futbolu.

Pomimo to dosięgnięcie poziomu kadry Roberto Martíneza z najlepszych lat będzie niezwykle trudne. W ocenie potencjału nowego pokolenia „Czerwonych Diabłów” pomógł nam Mariusz Moński. – Pozostaną w czołówce, ale raczej nie będą kandydatami do medali – ocenia ekspert.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze