Reprezentacja Anglii podąża za trendami i zmienia system gry


Reprezentacja Anglii w ostatnich spotkaniach przeszła na ustawienie z trójką z tyłu, ale nie wygląda to na razie najlepiej

18 listopada 2020 Reprezentacja Anglii podąża za trendami i zmienia system gry

Selekcjonerzy podczas krótkich zgrupowań nie mają zazwyczaj wystarczającej ilości czasu, aby wprowadzać nowe zagrania do taktyki. Okres dwóch tygodni w trakcie przerwy na kadrę jest zdecydowanie za krótki, ale mimo to niektórzy decydują się na coś nowego. Jedną z takich osób w ostatnim czasie był Gareth Southgate. Anglik postanowił zmienić formację swojej drużyny i po kilku spotkaniach można odnieść wrażenie, że do perfekcji brakuje jeszcze dużo, a reprezentacja Anglii nie czuje się w niej jeszcze najlepiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Popularność formacji z trójką obrońców ciągle rośnie w siłę i nie ma się co dziwić. W obecnych czasach przy odpowiednich zawodnikach w drużynie pozwala ona zdziałać naprawdę wiele. Równocześnie jest ona bardzo wymagająca i aby dobrze czuć się w niej na boisku, trzeba wykonać najpierw solidną pracę na treningach. O tym, że zmiana systemu gry wcale nie należy do najłatwiejszych rzeczy na świecie, świadczą ostatnie wyniki podopiecznych Garetha Southgate’a.

Pójście za trendami

Ostatnimi czasy na Wyspach zapanowała moda, aby grać trójką z tyłu. Coraz więcej klubów w Premier League zaczęło częściej stawiać właśnie na formację z trzema defensorami. Różne odmiany tego ustawienia z pewnością pozwalają na wykorzystanie pełnego potencjału wahadłowych. Reprezentacja Anglii ma w swoich szeregach wielu wyśmienitych zawodników na tej pozycji. Nic więc dziwnego, że Gareth Southgate w końcu zdecydował się, aby swoją taktykę oprzeć właśnie na formacji z trójką z tyłu. Ten moment musiał nastąpić prędzej czy później.

W trakcie ostatniej kolejki przed przerwą na reprezentację aż osiem zespołów wybiegło na boisko w formacji z trzema defensorami. Stanowiło to dokładnie 40% wszystkich drużyn Premier League. Biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka miesięcy wstecz na taki wariant decydowały się jedynie pojedyncze zespoły, to bardzo dużo.

Idąc jeszcze dalej, na 16 piłkarzy, który wybiegli na wahadłach w ósmej kolejce angielskiej ekstraklasy, aż 11 było Anglikami. To tylko pokazuje trend, jaki pojawił się na Wyspach. Właśnie z tego powodu Gareth Southgate zdecydował się zmianę ustawienia w kadrze. – Uważamy, że to [ustawienie] pasuje do naszego zespołu, który mamy bardzo silny i uważamy, że daje nam to również siłę, jeśli mamy problemy z kontuzjami kilku graczy – stwierdził angielski szkoleniowiec.

Widać, że Gareth Southgate przejrzał na oczy. Od dwóch lat nie był przecież zwolennikiem tego systemu gry. Po mistrzostwach świata w Rosji Anglik stwierdził, że gra na trójkę z tyłu ma swoje ograniczenia i nie pozwala na pokonywanie topowych drużyn, mimo że jego reprezentacja zajęła na tamtym turnieju wysokie trzecie miejsce.

Nowe ustawienie

Nowe ustawienie reprezentacji Anglii mogliśmy ujrzeć po raz pierwszy w meczu Ligi Narodów przeciwko Islandii, już w pierwszej kolejce. Wtedy to Gareth Southgate zdecydował się na zmianę formacji z 4-3-3 na 3-4-3. Wielu kibiców mogło się dziwić, czym ta decyzja jest spowodowana. Anglicy przecież wówczas dobrze sobie radzili w eliminacjach do Euro i pewnie wyszli z grupy z pierwszego miejsca. Mimo to selekcjoner wciąż widział jakieś niedoskonałości i na ich podstawie dokonał wyboru, że to właśnie nowe ustawienie wpłynie na poprawę gry drużyny. W następnych spotkaniach i tak zmieniał jeszcze z powrotem formację na czwórkę w obronie. Widać było, że angielski szkoleniowiec ma jeszcze wątpliwości.

Wydaje się jednak, że Gareth Southgate ostatecznie wybrał wariant z trójką z tyłu, o czym świadczą ostatnie trzy spotkania. Selekcjoner reprezentacji Anglii uważa przede wszystkim, że nowa formacja pozwoli jego drużynie na kontrowanie przeciwników. Jak sam wielokrotnie podkreślał, w meczach z najlepszymi zespołami na świecie zawsze pojawiają się momenty do kontrataku. Nowe ustawienie 3-4-3 ma pomóc w realizacji tych celów. To właśnie ono ma wykorzystać w pełni potencjał angielskiej kadry, która bazuje na bardzo dobrze obsadzonych bocznych sektorach boiska i świetnie wyszkolonych technicznie i motorycznie napastnikach.

reprezentacja Anglii

Nowa formacja nastawiona jest na bardzo ofensywną grę bocznych wahadłowych. Mamy tu również do czynienia z trójką stoperów. Każdy z nich musi potrafić wyprowadzać piłkę, bo oprócz gry z kontrataku Anglicy wciąż chcą dominować swoich rywali. Pomóc ma w tym ustawienie dwójki środkowych pomocników o silnym i walecznym profilu. To oni mają dostarczać piłki do wyżej ustawionych partnerów albo bocznych obrońców, zabezpieczać środkową część boiska i asekurować bocznych obrońców. W zasadzie lepiej użyć w tym momencie słowa wahadłowych, bo ci dwaj piłkarze w nowej formacji Garetha Southgate’a mają przede wszystkim atakować i stanowić o sile ataku wraz z pozostałą trójką napastników.

Gra obronna w nowej rzeczywistości

Jeśli spojrzymy na samym początku na wyniki, jakie notowała reprezentacja Anglii przed zmianą systemu, nie dopatrzymy się tam zbyt wielu straconych bramek. W samych eliminacjach do mistrzostw Europy Anglicy stracili sześć bramek w ośmiu spotkaniach. Rywale nie byli też najwyższych lotów, więc ten wynik nie był ani dobry, ani zły. Po zmianie systemu drużyna Garetha Southgate’s straciła dotychczas cztery gole, w tym ostatnie dwa z Belgią. Klasy rywali w tych spotkaniach nie ma co porównywać, ale te liczby mogą nasuwać od razu pewne wnioski – zmiana systemu negatywnie wpłynęła na ten aspekt gry. To bardzo mylne odczucie. Anglicy bowiem musieli wyciągać piłkę z siatki dwa razy po rzucie karnym, raz po rzucie wolnym i raz po akcji rywali. Nie były to błędy wynikające ze złego ustawienia, ale z indywidualnych decyzji poszczególnych piłkarzy, dlatego warto przyjrzeć się nowemu systemowi gry Anglików w obronie.

W nowym systemie Anglicy bronią tak, jak wskazuje na to przedmeczowa zapowiedź. Trójka środkowych defensorów, przed nimi linia złożona z dwóch wahadłowych i dwóch środkowych pomocników. Najbardziej wysunięci są natomiast trzej napastnicy. To ustawienie w trakcie spotkania oczywiście się zmienia. Głównie wpływ mają na to dwaj boczni obrońcy. Jeśli jest potrzeba, cofają się niżej do stoperów, ale również nie boją się wyjść pomiędzy linię pomocy a ataku, gdy dochodzi do wysokiego pressingu. W ostatnich spotkaniach dało się to zauważyć. Napastnicy czekali na odpowiedni moment, aby podejść wyżej i wtedy analogicznie cała drużyna doskakiwała do rywala.

Bardzo ważną rolę w grze całej defensywy odgrywają również napastnicy. To właśnie oni jako pierwsi dają sygnał do pressingu. W meczu z Belgią czy Irlandią również mogliśmy obejrzeć Anglików bardziej wycofanych. Wtedy często Jack Grealish i Mason Mount czy Jadon Sancho cofali się do drugiej linii. Ustawienie w tych momentach wyglądało bardziej na 5-4-1. Warto również wspomnieć o Harrym Kane’ie. W niedzielnym starciu bardzo często przy średnim pressingu swojej drużyny cofał się na wysokość drugiej linii, gdzie naciskał na rozgrywających Belgów. Analogicznie sprawa się miała z Dominikiem Calvertem-Lewinem, który wystąpił od pierwszej minuty w towarzyskim spotkaniu z Irlandczykami.reprezentacja Anglii

Wahadłowi, czyli główna siła ataków

Wątek wahadłowych przewinął się już w tym tekście, ale warto jednak przeanalizować ich grę. W systemie z trójką defensorów Gareth Southgate oczekuje od nich przede wszystkim ofensywnego stylu gry. W zasadzie każdy z nich ma brać udział w akcji ofensywnej. Ich asekuracją zajmują się dwaj środkowi pomocnicy, którzy zbytnio nie są chętni do brania udziału w atakach. Pozwala to w pełni wykorzystać potencjał dwóch bocznych wahadłowych i na tym skupia się reprezentacja Anglii. Widać to zresztą na wykresach, które pokazują, którędy najczęściej atakują piłkarze z Anglii.

 

Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie bardzo rozsądna gra dwóch bocznych napastników. W spotkaniu z Danią, Belgią, ale i również Irlandią czy Danią Jack Grealish, Mason Mount, Marcus Rashford  i Jadon Sancho starali się operować na szerokości pola karnego. Tam mogliśmy ich zaobserwować najczęściej, ale to oczywiście miało jasny cel. Przede wszystkim ściągali tam na siebie uwagę rywali i robili miejsce dwóm wahadłowym, który tylko czekali, aż stworzy się dla nich trochę przestrzeni w bocznym sektorze boiska.

Stwarzanie miejsca w bocznych sektorach boiska przez napastnika powoduje, że miejsce w nim jest tylko przez chwilę. Piłkarze mają dosłownie kilka sekund, aby przenieść ciężar gry na drugą stronę boiska. To wymaga często wykonania długiego, krosowego podania w poprzek murawy. Widać w statystykach, że Anglicy mimo wykonywania dużej liczby krótkich podań (z Belgią było takich 616) starają się szybciej przenosić ciężar gry. W spotkaniu z Belgami piłkarze Garetha Southgate’a wykonali aż 21 krosowych zagrań przy zaledwie trzech swoich rywali.

Różne warianty w ofensywie, ale bez większych korzyści

W teorii Anglicy w nowym ustawieniu powinni stwarzać sobie wiele sytuacji. Mają przecież bardzo dobrych napastników, którzy wspierani są przez wysoko grających wahadłowych. W praktyce nie wygląda to jednak tak kolorowo. Nowa formacja na razie nie przynosi takich owoców, na jakie pewnie liczono. Reprezentacja Anglii od momentu zakończenia eliminacji do mistrzostw Europy, w których zdobyła 37 bramek, rozegrała siedem spotkań. W ich trakcie zdobyła zaledwie dziewięć goli, nie potrafiąc dwukrotnie pokonać bramkarza Duńczyków i raz Belgów.

To przeczy z pewnością ofensywnemu nastawieniu, jakie Anglicy mają preferować. Nie licząc meczu towarzyskiego z Irlandią, gra podopiecznych Garetha Southgate’a na połowie rywali nie wygląda najlepiej. Trójka napastników z przodu często schodzi po piłkę głębiej. Szuka sobie miejsca w środkowej strefie boiska, ale w zasadzie na tym kończą się wszystkie pomysły. Wszystko wygląda obiecująco do momentu przekroczenia pola karnego. W tym sektorze boiska reprezentacja Anglii ma poważne problemy z kreowaniem sobie szans, a przecież w ataku grają nie byle jakie nazwiska.

Anglicy w pierwszej połowie meczu z Belgami mieli 53% posiadania piłki. W żaden sposób nie wiedzieli jednak, co z nią zrobić. Często szukali długich zagrań w kierunku Harry’ego Kane’a, ale nie był to z pewnością plan na to spotkanie. Jeżeli w przypadku szukania takich podań na Dominica Calverta-Lewina w spotkaniu z Irlandią wyglądało to jak jeden z kilku pomysłów, tak w niedzielnym starciu był to wyraz totalnej bezradności. Samego kapitana Anglików można było przecież wielokrotnie zauważyć schodzącego niżej po piłkę. Sam próbował wykreować sobie sytuację. Uderzał na bramkę rywali siedmiokrotnie, co stanowiło prawie połowę wszystkich uderzeń Anglików w tym spotkaniu. Na dodatek aż czterokrotnie napastnik Tottenhamu decydował się na uderzenie spoza pola karnego. Dobrze odzwierciedla to grę ofensywną podopiecznych Garetha Southgate’a w tym spotkaniu.

Co dalej?

Na Wyspach po ostatnim meczu Anglików zawiązała się spora dyskusja na temat systemu, w jakim występować powinna reprezentacja Anglii. Patrząc na opinię ekspertów na Wyspach, można odnieść wrażenie, że zdecydowana większość jest za powrotem do ustawienia z czwórką obrońców. Takiego zdania jest chociażby Danny Murphy, były piłkarz Liverpoolu. – Anglii brakuje kreatywności, więc musisz spróbować znaleźć system, który doda bardziej kreatywnych graczy do zespołu. Dla mnie oznacza to powrót do formacji z czwórką obrońców. Moim zdaniem musimy grać 4-3-3. Chcę zobaczyć Marcusa Rashforda z lewej strony, Harry’ego Kane’a z przodu, Raheema Sterlinga z prawej. Za nimi w środku pola także Masona Mounta i Jacka Grealisha. Declana Rice’a natomiast na ławce – mówił na antenie talkSPORT.

Podobnie na antenie Skysports wypowiadał się również Ashley Cole, dawniej zawodnik Chelsea. Jednakże na ciekawą rzecz zwrócił uwagę w tym samym programie Jamie Redknapp. Były gracz m.in. Liverpoolu uważa z kolei, że to nie formacja jest winna słabych wyników, ale absencja poszczególnych piłkarzy. Warto pamiętać, że w obu spotkaniach nie zagrał ani Marcus Rashford, ani Raheem Sterling. To jak najbardziej słuszna uwaga, która powinna dawać do myślenia. Anglicy w tej przerwie na kadrę mieli przecież bardzo osłabioną jedenastkę. Oprócz wyżej wymienionych skrzydłowych Manchesteru United i City zabrakło chociażby Harry’ego Maguiera czy Trenta Alexandra-Arnolda.

Przed Anglią został jeszcze ostatni mecz w tym roku przeciwko reprezentacji Islandii. W kwestii ogólnej opinii widzów, jak i ekspertów niewiele on pewnie zmieni. Z perspektywy Garetha Southgate’a to jednak bardzo ważne wydarzenie. Nie wiadomo, czy zdecyduje się po raz kolejny na wariant z trójką z tyłu, czy może powróci do dawnego ustawienia. Sam jednak stwierdził, że reprezentacja Anglii potrzebuje stabilizacji, więc raczej wybierze pierwszą opcję. Anglik ma jednak twardy orzech do zgryzienia. Euro zbliża się wielkimi krokami, a znaków zapytania pojawia się coraz więcej.

Najnowsze