W najciekawszym meczu niedzielnej serii spotkań La Liga Real rozbił Villarreal 6:2. Piłkarze z Madrytu pokazali, że zapomnieli już o Lyonie i nadal są piekielnie mocni.
Real pokazuje siłę
W najlepszym meczu kolejki Real Madryt podejmował na Santiago Barnabeu Villarreal. Stadion „Królewskich” jest wyjątkowo niegościnnym miejscem. Żadna drużyna nie zdobyła tam nawet punktu. Piłkarze z Madrytu przystąpili do meczu wyjątkowo zmotywowani. W końcu kilka dni temu przegrali w bardzo słabym stylu z Lyonem. Już początek dzisiejszego spotkania pokazał, że tamten mecz poszedł w niepamięć, a „Los Merengues” są w swojej standardowej, wysokiej formie. Nie minął kwadrans, a na listę strzelców wpisali się Ronaldo i Kaka. Portugalczyk popisał się świetnym uderzeniem z rzutu wolnego, a Brazylijczyk wykorzystał rzut karny po faulu na Higuainie. Chwilę potem, również z rzutu wolnego, pięknego gola strzelił Senna. W pierwszej połowie więcej goli nie padło, jednak mecz toczył się w szybkim tempie i sytuacji brakowych było naprawdę sporo.
Druga połowa zaczęła się podobnie. Gola zdobył Higuain (bardzo dobra asysta Ronaldo). Przy stanie 3:1 przewaga gospodarzy była absolutna, goście praktycznie nie wychodzili za linię środkową boiska. Ale gdy już wyszli, to od razu strzelili gola. Znowu tylko bramka przewagi, znowu niepewność w grze „Królewskich”. Piłkarze z Madrytu nie stracili jednak nerwów i stanęli na wysokości zadania. Gole strzelali kolejno: Higuain, Kaka i Xabi Alonso. Wygrana 6:2 po absolutnej dominacji, dobrej, płynnej grze i wielu sytuacjach podbramkowych pozwala kibicom Realu być optymistami przed rewanżem z Lyonem. Na wielkie słowa uznania zasługuje Ronaldo, który zagrał na najwyższym, absolutnie najwyższym światowym poziomie. Gol i dwie asysty to wynik z pewnością wybitny. Warto dodać, że dwie bramki dla Realu padły z rzutów karnych i żadnego z nich nie egzekwował Portugalczyk, który jest etatowym wykonawcą tych stałych fragmentów. Iker Casillas miał wreszcie okazję do pokazania, że nie ma mowy o kryzysie jego formy. Rykoszet strzału Nilmara był praktycznie nie do wyjęcia.
Niegościnne San Mames
Również dziś został rozegrany mecz pomiędzy Athletikiem a Tenerife. Wyspiarzom przyszło grać na San Mames, stadionie, na którym wygrać nie potrafiły największe kluby ligi. Atmosfera „La Catedral” nie pomaga rywalom. Fanatyczni Baskowie, trybuny o kilka metrów od murawy i ciągły, głośny doping deprymują najlepszych, a co dopiero skromną Teneryfę. Goście wyjechali z Bilbao z bagażem czterech bramek, tylko raz pokonując Gorkę. Gole dla miejscowych strzelali Gabliondo, Iraola, Toquero i oczywiście niezawodny Lloriente. Gospodarze umocnili się w górnej części tabeli, a sytuacja gości jest nadal bardzo ciężka, a utrzymanie w lidze niepewne.
Atletico zawodzi
W innym dzisiejszym meczu Atletico grało na wyjeździe z Almerią. Piłkarze z Madrytu chcieli udowodnić, że wygrana z „Barcą” nie była tylko przypadkiem. Jednak, jak to często w tym sezonie bywa, podopieczni Quique’a Floresa zagrali źle. Nie mieli pomysłu na mecz, gdy dochodzili do dogodnych sytuacji, to na drodze stał, jak zawsze świetny, Diego Alves. Mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem gospodarzy po golu Piattiego z 87. minuty spotkania. Mogło być gorzej. Sergio Asenjo, ostatnio przesiadujący na ławce, wrócił w wielkim stylu i pokazał kibicom Atletico, że wygwizdywanie go i skandowanie nazwiska jego rywala nie jest najlepszym rozwiązaniem. W całym meczu obaj porteros wybronili łącznie ponad 20 strzałów, co jest imponującym wynikiem. Atletico po raz kolejny pokazało, że w tym sezonie nic wielkiego nie zwojuje w rodzimej lidze. Almeria odniosła ważne zwycięstwo i może z nadzieją patrzeć na dalszą cześć sezonu.
W innych dzisiejszych spotkaniach nie przydarzyły się wielkie niespodzianki. Najbardziej niespodziewana była wyjazdowa porażka Espanyolu z Malagą, jednak gospodarze od pewnego czasu grają całkiem nieźle, wygrywali już mecze z lepszymi rywalami. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 i był dość wyrównany.
Gijon pokonał rozpędzoną Saragossę, która dzięki wzmocnieniom ma realne szanse na pozostanie w Primera Divison. Piłkarze Sportingu są nieprzewidywalni i żaden wynik w ich spotkaniu nie może dziwić, ale wygrana 1:3 robi dość duże wrażenie.
W ostatnim meczu piłkarze Osasuny zremisowali z Realem Valladolid. Dla obu drużyn liczy się każdy punkt, znajdują się w dolnej części tabeli i z pewnością nawet jedno „oczko” przyjęły z zadowoleniem.
Idziemy na tytul! HALA MADRID!
Bardzo ciekawa końcówka się zapowiada w Liga
BBVA.Wprawdzie nie przepadam za tą ligą ale moim
zdaniem tylko zespoły z Hiszpanii no i może jeszcze
Francji(mam nadzieja)mogą pokrzyżować szyki drużynom
angielskim w LM.Prawdopodobnie ten sezon bydzie
pierwszym od 3 lat ,w którym do półfinału LM nie
awansują trzy drużyny z Anglii.
najgorszy piłkarz swiata to messi
jest to chłopak messiego
przyjeli go do barcelony bo był wystawiony za cienką
cene
drogba to kibelek
drogba to kibelek i lize dupe lampartowi
Ej ty mjd mam ci przemeblować jeśli chcesz tego
uniknąć to zamilcz łysa cienka pało
Real to huje
Lige Mistrzów powinien wygrać Lech Poznań
mjd to rozpierdolony klozet,a Drogba jest OK
mjd to przydupas a Messi jest spoko
Morda wszyscy ktorzy sa za barca to niedorobieni
pilkarze ktorzy przez dopalacze grali tak dobrze
FRAJERZY!!!
Twoi starszy cie nie dorobili a Barca jest
najlepsza na świecie bez dopaczalczy