Real zdobył Camp Nou po pięciu latach przerwy. Zidane dalej jest niepokonany na stadionie największego rywala. Wbrew obawom ekspertów i kibiców mecz był pełen bramek, pięknych akcji czy kontrowersji.
To Real pochodził do El Clasico z większym ciśnieniem. Kolejna porażka mogła kosztować Zidane’a głowę. „Barca” za to chciała pokazać, że z Koemanem za sterami może rywalizować z największymi.
Mocny początek
Pierwsza bramka padła wyłącznie przez bierność defensywy FC Barcelona. Jeżeli prześledzimy tę akcję od początku, to trzeba zwrócić uwagę, ile czasu na zagranie piłki miał Nacho. Prawego obrońcy Realu nikt nie atakował. Hiszpan mógł zrobić z piłką, co chciał. Skoro nikt do niego nie doskoczył, to zdecydował się na podanie do Benzemy. I tutaj zaczyna się festiwal pomyłek i bierności. Pique wyskoczył z linii obrony, ale zrobił to za późno. Lenglet zszedł do prawej strony i pilnował Asensio. Tym oto sposobem powstała wyrwa, w którą wbiegł rozpędzony Valverde. Urugwajczyka powinien pilnować wracający Busquets. Jednak tego nie zrobił. Zamiast tego odpuścił krycie i sobie truchtał. Takim oto sposobem Real z łatwością zdobył bramkę na 1:0.
Wyrównująca bramka dla Barcelony to typowa akcja Messi – Alba. Ile razy już oglądaliśmy takie zagranie! Argentyńczyk rzuca piłkę za plecy obrony, a lewy obrońca dośrodkowuje w pole karne. Tutaj błąd popełnił Varane, który łamał linię spalonego. Do tego Ramos nie nadążył za Ansu Fatim i zrobiło się 1:1.
Pierwsza połowa po burzliwym początku była już dosyć spokojna. Obie drużyny miały swoje okazje, ale za każdym razem kończyło się to obroną bramkarza. Barcelona nie mogła znaleźć swojego rytmy. Co więcej, oddała inicjatywę Realowi. Były momenty, kiedy miała tylko 40% posiadania piłki. To Real miał więcej podań, ale i przechwytów oraz odbiorów.
Koeman nie potrafi w zmiany
Druga część meczu wyglądała zgoła inaczej. „Barca” w końcu pokazała, że potrafi grać w piłkę. Real tylko za nią ganiał. Aż przyszedł feralny rzut wolny i faul Lengleta na Sergio Ramosie. Karny i zrobiło się 2:1 na korzyść „Królewskich”. Od tego momentu gra toczyła się według zasad „Los Blancos”. Zawodnicy z Madrytu cofnęli się i „Barca” mogła tylko klepać po obwodzie. Dlaczego Koeman nie potrafi robić zmian? Od początku drugiej połowy na boisku było dużo przestrzeni. Lucas Vazquez wszedł na prawą obronę, mimo że jego normalna pozycja to prawe skrzydło. Wystarczyło, „Barca” odrobinę by przyśpieszyła i to wszystko wyglądałoby zgoła inaczej. Trener Barcelony nie zareagował wystarczająco wcześnie.
Zamiast wykorzystać moment słabości Realu, on potem próbował tylko gasić pożar. Pierwszą zmianę zrobił dopiero w 82. minucie, czyli prawie 20 minut po stracie bramki na 2:1. Co więcej, zdjął on Busquetsa i nie wprowadził za niego żadnego środkowego pomocnika. Frankie de Jong został tak naprawdę sam w środku pola. Z tego też wynikała bramka Realu na 3:1. Strata w środku pola, podanie do Viciusa, ten idzie do końca i zmusza Neto do błędu. Piłkę dostaje Modrić, który upokarza obronę Barcelony. A pomocnicy w postaci de Jonga i cofniętego Coutinho tylko się przyglądają.
Messiego po przerwie nie było
O ile w pierwszej połowie Argentyńczyk rzeczywiście był decydujący, o tyle w drugiej kompletnie zniknął z pola widzenia. Na początku meczu Messi był wszędzie: rozgrywał, pressował, odbierał piłkę i dryblował. Robił po prostu wszystko. Można było myśleć, że tylko kwestią czasu jest przerwanie passy bez gola w klasyku. Jednak nic takiego się nie stało. Nagle Leo przestał kreować sytuacje, dryblingi przestały mu wychodzić, nie wspominając już o dochodzeniu do sytuacji strzeleckich. W całym meczu Messi zanotował JEDNO kluczowe podanie i oddał trzy strzały, z czego dwa były celne, a jeden został zablokowany. Dla porównania Toni Kroos wykreował aż pięć sytuacji strzeleckich. Nie można zapomnieć o tym, że zawodnicy Realu dobrze przeszkadzali Argentyńczykowi. Casemiro w drugiej połowie schował Messiego do kieszeni. Ogólnie cała pomoc Realu utrudniała życie Le, jak tylko mogła i przyniosło to zamierzony skutek.
Messi has not scored against Real Madrid in
901 days
6 games
530 minutes
since 2018 pic.twitter.com/EViqfHnlI4— M•A•J (@Ultra_Suristic) October 24, 2020
Ile znaczy kapitan
Real z Sergio Ramosem to kompletnie inny zespół. Kapitan „Królewskich” poprowadził zespół do zwycięstwa. Oprócz tego, że wywalczył karnego, którego potem zamienił na bramkę, był prawdziwym profesorem gry w defensywie. Wyprowadzenie piłki również stało na najwyższym poziomie. Ten mecz pokazał, ile znaczy kapitan dla Realu Madryt. Bez niego ten mecz mógłby wyglądać kompletnie inaczej. Koeman nie mylił się, mówiąc na przedmeczowej konferencji, że to właśnie Hiszpan może być kluczowy dla losów całego spotkania.
***
Real wygrał te piłkarskie szachy z Barceloną. Zawodnicy Zidane wyglądali lepiej pod względem fizycznym i wytrzymali trudne momenty. „Barca” za to nie była w stanie zadać decydującego ciosu. Widzowie, którzy zdecydowali się obejrzeć ten mecz, na pewno się nie zawiedli. Zobaczyliśmy kawał dobrej piłki. Zobaczymy, czy Koeman wraz ze swoimi graczami wyciągnie wnioski z tej porażki. Dla Realu może to być pozytywny bodziec na resztę sezonu. Obyśmy mogli oglądać więcej tak ciekawych klasyków jak ten na Camp Nou.