Po pierwszym pojedynku Atalanta Bergamo – Real Madryt można być pewnym jednego – nic nie jest jeszcze przesądzone. Oczywiście „Królewscy” mają komfort posiadania jednobramkowej zaliczki z pierwszego spotkania. Mimo to zespół z Półwyspu Apenińskiego na pewno nie chce jeszcze wywieszać białej flagi. Podstawowymi założeniami piłkarzy Gasperiniego na mecz w Madrycie będą niepopełnianie tych samych błędów i wykorzystanie kadrowych problemów rywali.
Czerwona kartka w pierwszej fazie meczu, która układa przebieg całego spotkania. Każdy fan piłki nożnej nieraz już widział taką sytuację. Jednak na Gewiss Stadium wydarzyło się coś wyjątkowego. Mogło się wydawać, że czerwony kartonik negatywnie wpłynął na grę ukaranej drużyny, jak również na styl jej rywali. Nikt nie potrafił wykorzystać słabości swoich przeciwników. Obie ekipy wydawały się lekko bezradne w swoich boiskowych poczynaniach. Gospodarze nie chcieli atakować, a goście nie potrafili stwarzać akcji. Tak mniej więcej można określić pierwsze spotkanie Atalanta Bergamo – Real Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Zawodnicy obu zespołów zafundowali swoim kibicom prawdziwy „mecz dla koneserów”.
Atalanta, Real i ich bezzębni napastnicy
Przed spotkaniem zapowiadało się na mocną wymianę ciosów wyprowadzanych przez ofensywy obu ekip. Atalanta nie ma zwyczaju murować swojej bramki, a ze względu na to, iż pojedynek odbywał się w Bergamo, można było przypuszczać, że również Real jako priorytet postawi sobie atak. Jednak żadna z drużyn nie potrafiła, lub nie chciała, wykreować groźnych sytuacji.
Zespół z Włoch już w 17. minucie został osłabiony. Za faul na Mendym z boiska wyleciał Remo Freuler. W tym momencie Gian Piero Gasperini zarządził odwrót swoich żołnierzy. Od czerwonej kartki Atalanta rzadko zapuszczała się za linię środkową. Zresztą trudno się jej dziwić. Po utracie podstawowego zawodnika ze środka pola oczywiste jest, że konstruowanie akcji ofensywnych będzie utrudnione. Nie pomogła również kontuzja Duvana Zapaty, przez którą Kolumbijczyk już po 30 minutach gry musiał opuścić boisko. Wprowadzony po przerwie Josip Ilicić również nie dał rady unieść na swoich barkach ciężaru całej ofensywy ekipy z Bergamo. Włoskiemu szkoleniowcowi do tego stopnia nie podobała się gra doświadczonego Słowaka, że zdjął go z murawy jeszcze przed końcowym gwizdkiem. Zespół Gasperiniego nie oddał w tym spotkaniu ani jednego celnego strzału.
Eh, szkoda 🙄 0:0 jeszcze do przeżycia było
Strasznie, strasznie zawodzą włoskie drużyny w tegorocznej LM
— Michał Borkowski (@mbork88) February 24, 2021
Zatem jeżeli praktycznie od początku spotkania „Królewscy” grali w przewadze, to był to najlepszy moment na popis umiejętności ich napastników. Tak pewnie pomyślała większość kibiców, gdy zobaczyła, jak sędzia wyjmuje z kieszeni czerwony kartonik. Mimo tego ofensywni piłkarze Realu nie potrafili wykorzystać tej dogodnej sytuacji. Vinicius oraz Asenio byli w tym spotkaniu niezbyt widoczni, a Isco – który z braku lepszej opcji był głównym napastnikiem Hiszpanów – nie miał zbyt wielu szans, by zaimponować swoją techniką. Groźne bywały strzały z daleka oddawane przez Modricia oraz Kroosa. Jednak najlepszym przykładem bezradności ataku „Los Blancos” jest to, że zarówno czerwona kartka, jak i zwycięska bramka były dziełem lewego obrońcy zespołu Zidane’a – Ferlanda Mendy’ego.
Czy Real zbierze jedenastu piłkarzy na mecz rewanżowy?
Już w tym spotkaniu nieobecności stanowiły spory problem ekipy ze stolicy Hiszpanii. Najbardziej widoczny był brak Karima Benzemy na boisku. Oczywiście w końcowym rozrachunku to „Królewscy” wygrali ten pojedynek, ale gdyby francuski napastnik był obecny na boisku, to prawdopodobnie Zidane z większym spokojem podchodziłby do meczu rewanżowego. Również defensywa, choć nie musiała w tym potkaniu zbyt dużo pracować, nie wyglądała na docelowe ustawienie mistrzów Hiszpanii. Co ciekawe, największym zmartwieniem nie jest już obecność Lucasa Vazqueza na prawej obronie. Przez problemy kadrowe w tym sezonie 29-latek zdążył przywyknąć do swojej nowej roli w zespole. Jednak sporym zmartwieniem nadal pozostaje pozycja drugiego stopera, który towarzyszyłby Varanowi. W tym spotkaniu Zidane postawił na Nacho i ten wybór opłacił się francuskiemu szkoleniowcowi. Również 22-krotny reprezentant Hiszpanii nie dawał swojemu przełożonemu większych powodów do obaw. Mimo tego nie wiadomo, czy przy śmielszych atakach rywali 31-latek również dałby radę.
Mimo wszystko Atalanta nie stoi przed rewanżem na do końca straconej pozycji.
— Stefan Bielański (@StefanBielanski) February 24, 2021
Bez większych strat z powodu problemów kadrowych pozostał natomiast środek pola. Kroos, Modrić oraz Casemiro to raczej najlepsze, na co fani „Los Blancos” mogą w tym momencie liczyć. Jednak druga linia nie będzie wyglądała tak samo w meczu rewanżowym na Estadio Alfredo di Stefano. W pierwszym spotkaniu z Atalantą żółtą kartkę obejrzał ostatni z wymienionych pomocników. Przez to Brazylijczyk w następnym meczu Ligi Mistrzów będzie musiał oglądać starania swoich kolegów z wysokości trybun. Spowoduje to osłabienie obecnie najsilniejszego elementu zespołu z Madrytu – pomocy. Oznacza to również kolejne zmartwienia i nieprzespane noce dla Zidane’a. Możliwe, że do tej pory do zdrowia powróci Federico Valverde. Młody Urugwajczyk pomimo dłuższej przerwy w grze najlepiej nadaje się na zamiennika Casemiro. Jednak jeżeli 22-latek nie będzie jeszcze w stanie wyjść na murawę w spotkaniu rewanżowym, to jednobramkowa zaliczka, jaką uzyskali w Bergamo „Królewscy”, może okazać się niewystarczająca.
***
Zatem losy tej pary 1/8 finału Ligi Mistrzów nie są jeszcze przesądzone. Na papierze to hiszpańska ekipa ma przewagę nad swoimi rywalami. Jednak Atalanta już udowadniała – zarówno w Serie A, jak i w europejskich pucharach – że nie jest drużyną, która łatwo składa broń. Jeżeli problemy zdrowotne piłkarzy nadal będą aktualne, to Zidane będzie musiał naprawdę się postarać, by na własnym stadionie Real nie poniósł kolejnego blamażu i nie odpadł przed ćwierćfinałem. Jednak jedno jest pewne – spotkanie rewanżowe będzie ciekawsze od pojedynku w Bergamo. Nie dlatego, że piłkarze obu ekip wejdą na wyżyny umiejętności piłkarskich i zrobią z tego spotkania wczesny finał Ligi Mistrzów. Po prostu nudniej się już chyba nie da.