Real Madryt kolejny raz pokazuje, jak wychodzić z wielkiego kryzysu


"Królewscy" kolejny raz udowadniają, że nigdy nie można ich skreślać

11 kwietnia 2021 Real Madryt kolejny raz pokazuje, jak wychodzić z wielkiego kryzysu

Piłkarze Realu Madryt w tym sezonie nie mieli łatwo. Niezliczona ilość kontuzji, problemy w ofensywie, odpadnięcie z Pucharu Króla w kompromitujący sposób, problemy z wyjściem z grupy w Lidze Mistrzów. Zinedine Zidane był przez wielu skreślany, teraz on i jego podopieczni pokazują, jak radzić sobie z problemami.


Udostępnij na Udostępnij na

„Los Blancos” mają za sobą bardzo dobry tydzień, dwa świetne mecze – zwycięstwo w spotkaniu Champions League z Liverpoolem, które znacząco przybliżyło ich do półfinału tych rozgrywek. Później przyszedł czas na Klasyk. Real po świetnym meczu ograł „Barcę” 2:1, ułatwiając sobie drogę do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii. Wydaje się, że wszystko zaczyna układać się po myśli „Królewskich”. W sezonie, w którym nie mają łatwo, cały czas muszą łatać dziury po kontuzjowanych zawodnikach.

Niedoceniany „Zizou”

Na pewnym etapie tego sezonu mogliśmy odnieść wrażenie, że posada Zinedine’a Zidane’a jest niestabilna. Może nie było zagrożenia zwolnieniem, ponieważ wątpliwe jest, aby Florentino Perez kiedykolwiek zdecydował się na taki ruch. Ma do trenera zbyt duży szacunek i sympatię. Coraz częściej pojawiały się jednak głosy sugerujące, że Francuz odejdzie po sezonie. W tym momencie taki scenariusz jest raczej mało prawdopodobny. Zidane świetnie wyszedł z drużyną z kłopotów.

Kiedy w Realu był jeszcze Cristiano Ronaldo i tworzył tercet BBC wraz z Garethem Bale’em i Karimem Benzemą, mówiono, że to właśnie dzięki wielkim gwiazdom Real zdobywa trofea. Nikt nie doceniał roli Zidane’a. Ronaldo w Madrycie już nie ma, a Zidane dalej zachwyca. Można odnieść wrażenie, że jest on trenerem stworzonym idealnie do tego klubu. Perfekcyjnie zarządza szatnią z trudnymi osobowościami, wielkimi gwiazdami, radzi sobie w sezonie, w którym musi mierzyć się z wieloma kontuzjami. Wielu nie podołałoby takiemu wyzwaniu.

To przeciwnik był słaby

Często możemy zauważyć, że po wygranych „Królewskich” w ważnych meczach, np. z Liverpoolem, El Clasico czy w grudniowym spotkaniu z Atletico, cała uwaga skupia się na słabej grze przeciwnika, a nie na dobrej grze Realu. Takie myślenie jest zupełnie niewłaściwe. Zidane potrafi świetnie przygotować drużynę na najważniejsze mecze, które można nazwać małymi finałami. Przykładem może być chociażby ostatni mecz Ligi Mistrzów. Z mistrzami Anglii podopieczni Francuza rozegrali świetny mecz, a piłkarze z Anfield nie mieli nic do powiedzenia. To Real kontrolował środek pola, nie dał szans Liverpoolowi.

W Klasyku szkoleniowiec „Królewskich” zdecydował się na Fede Vaverde od pierwszej minuty. Takie posunięcie było nieoczywiste, biorąc pod uwagę coraz lepszą dyspozycję Marco Asensio. Decyzje „Zizou” kolejny raz zdały egzamin. Urugwajczyk świetnym rajdem wypracował pierwszego gola dla swojej drużyny. Oprócz tego Fede wraz z Vazquezem zupełnie wyłączyli z gry Jordiego Albę, który praktycznie nie stwarzał zagrożenia na lewej stronie.

Skrzydła w końcu w formie

Dużym problemem mistrzów Hiszpanii jeszcze kilka tygodni temu była rozczarowująca postawa Viniciusa i Marco Asensio. Ten pierwszy od początku swojej przygody w Realu miał problemy z wykończeniem, nic się w tej kwestii nie zmieniało, jego rozwój lekko wyhamował. Vini mógł wręcz irytować swoją grą sympatyków „Los Blancos”. Marco Asensio po powrocie do pełni zdrowia nie mógł wrócić do dyspozycji sprzed kontuzji. Trudno było mu stwarzać sytuacje bramkowe, często znikał na boisku.

Sytuacja odwróciła się w ostatnim czasie o 180 stopni. Vinicius rozegrał świetny mecz z Liverpoolem, strzelił swój pierwszy dublet w Madrycie. Tego dnia oglądaliśmy piłkarza dojrzałego, podejmującego właściwe decyzje. „Vini” świetnie wykorzystał genialne podanie Toniego Kroosa, później dołożył drugiego gola, rozegrał jedno z lepszych spotkań w koszulce Realu. Z dobrej strony pokazał się także w El Clasico, sprawiał dużo kłopotów defensorom Barcelony. Mógł także trafić do siatki, ale w dobrej sytuacji strzeleckiej wybrał podanie do Karima Benzemy, które nie było celne.

Marco Asensio jest coraz bliżej dyspozycji, której wszyscy od niego oczekują. Zdobył dwie bramki w ostatnich trzech ligowych meczach. Co prawda nie dostał szansy od pierwszej minuty w Klasyku, „Zizou” zdecydował się bowiem na Fede Valverde, ale i tak można powiedzieć, że w przypadku Asensio wszystko idzie w dobrą stronę.

Solidni w defensywie

Kapitan i bezapelacyjny lider Realu Sergio Ramos przez dużą część tego sezonu musi mierzyć się z kontuzjami. Hiszpan z ostatniej przerwy reprezentacyjnej wrócił z kontuzją, której nabawił się w meczu z Kosowem. Uraz wykluczy go z decydujących spotkań. W tym sezonie ligowym rozegrał tylko 47% możliwych minut. Jeszcze niedawno Ramos był talizmanem, bez którego „Królewscy” byli bezradni, podczas nieobecności lidera ich wyniki były zdecydowanie gorsze, Raphael Varane nie był w stanie odgrywać roli lidera defensywy. Swoją drogą Francuz ostatnio zaraził się koronawirusem, co było kolejnym ciosem dla drużyny, która i tak ma bardzo duże problemy kadrowe.

„Los Blancos” w końcu nauczyli się grać bez kapitana. Nacho i Eder Militao nie odstają, rozgrywają bardzo dobre spotkania. W niektórych meczach „Królewscy” przechodzą na trójkę obrońców, swoimi umiejętnościami gry w ofensywie może się wykazać chociażby zapomniany już przez wielu Marcelo. Do tego trzeba dodać świetną formę Thibaut Courtois, który w tym sezonie zanotował już 12 czystych kont.

Real wygrał El Clasico z Ederem Militao i Nacho Fernandezem na środku obrony. Jeszcze kilka miesięcy temu było nie do pomyślenia, że „Los Blancos” będą potrafili wygrać tak ważny mecz bez Sergio Ramosa i Varane’a.

***

Real Madryt w sezonie, w którym przez wielu był spisywany na straty, pozostaje w grze o Ligę Mistrzów. Po zwycięstwie nad Barceloną znacząco powiększył swoje szanse na mistrzostwo Hiszpanii. Godne podziwu jest wyjście drużyny Zidane’a z kłopotów i poradzenie sobie z wielkimi problemami kadrowymi. Po pokonaniu wszystkich kłód rzucanych pod nogi mistrzów Hiszpanii nasuwa się jeden wniosek – nigdy nie skreślaj Realu Madryt.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze