Ostatnie tygodnie można ochrzcić w białej części Madrytu mianem kryzysowych. Real Madryt co prawda zagrał dobre spotkanie w weekend, kiedy rozbił Real Betis aż 6:1, ale ostatnio częściej tracił punkty i swoją grą obserwatorów nie porywał. Jakość gry była również bardzo średnia we wtorek, a wysoki wynik 5:1 (możemy zaryzykować twierdzenie, że) jest lepszy niż styl gry podopiecznych Zinedine’a Zidane’a.
Nie chcemy oczywiście sądzić zwycięzców, bo „Królewscy” wykonali dziś swoje zadanie bardzo dobrze, mecz „odfajkowali” i pewnie sięgnęli po trzy punkty. Ale same wrażenia artystyczne dla kibiców na Santiago Bernabeu były co najwyżej średnie.
Duży chaos w grze ofensywnej, wielokrotny brak agresywniejszego pressingu i podejścia do graczy mistrza Polski (co skutkowało zostawianiem sporych przestrzeni dla podopiecznych Jacka Magiery) i błędy w obronie – to grzechy, które można wytknąć obrońcom Ligi Mistrzów. Real Madryt wygrał co prawda przekonywająco, ale wysoka wygrana była związana z kilkoma czynnikami: nieporównywalnie większą jakością piłkarską, sporymi problemami z grą defensywną Legii, a także niewykorzystywaniem przez mistrza Polski sytuacji, które udało się wykreować, a na tle tak silnego rywala warszawianie mieli ich sporo.
https://www.youtube.com/watch?v=5E2KgDAYQRM
No właśnie, wspomnieliśmy o defensywie i jest ona dziś największą piętą achillesową madrytczyków, ponieważ na Santiago Bernabeu gole potrafiły zdobywać już takie zespoły, jak: Eibar, Osasuna czy właśnie Legia. Ale jeden z piłkarzy zawiódł szczególnie i w jego przypadku określenie po raz kolejny nie będzie niewłaściwe.
Mowa o Danilo. Brazylijczyka, który gra mało w lidze (trzy mecze w tym sezonie), mogliśmy uważać za najsłabszy punkt wicemistrza Hiszpanii. Teza ta sprawdziła się w rzeczywistości, ponieważ były piłkarz Porto bardzo często zbyt ociężale i zbyt wolno wracał do swojej strefy, często również bardzo statycznie atakował graczy Legii. Po jego faulu drużyna z Warszawy miała również rzut karny. Kiedy opisywaliśmy „występ” prawego obrońcy po meczu z Wolfsburgiem, wielu obserwatorom mogło się wydawać, że gorzej już nie można zagrać. Okazało się jednak, że podobnie słaby, a może nawet i gorszy mecz da się jeszcze powtórzyć.
Danilo w tym sezonie w lidze zagrał trzy mecze
Ale żeby nie było tylko biczowania Realu, który obroni się przede wszystkim wynikiem, madrytczyków należy pochwalić, a właściwie to należy pochwalić francuskiego trenera. Po mniej więcej godzinie gry dokonał on dwóch zmian, które rozruszały chodzącą w nieco spowolnionym tempie maszynę. Za bezproduktywnego Jamesa Rodrigueza wszedł Lucas Vazquez, a Garetha Bale’a, który również nie rozgrywał jakiegoś wielkiego meczu, zastąpił Alvaro Morata. Dwaj Hiszpanie od początku byli bardzo aktywni, dali impuls kolegom, a wisienką na torcie minut spędzonych przez nich na boisku są gole, które obaj strzelili.