Real Madryt Carlo Ancelottiego. Od kogo Włoch musi wymagać więcej?


Którzy piłkarze będą musieli pokazać swoje najlepsze oblicze, aby pozostać w Madrycie na dłużej?

16 sierpnia 2021 Real Madryt Carlo Ancelottiego. Od kogo Włoch musi wymagać więcej?

Real Madryt ostatnio dość często rozpoczyna nowe ery. Najpierw była era bez Cristiano Ronaldo, teraz rozpoczęła się era bez Zidane'a, Ramosa i Varane'a, czyli trójki, która stanowiła jedną z podstaw sukcesów ostatnich lat. Wciąż jednak w kadrze "Królewskich" znajdują się piłkarze o wielkiej jakości, a dowodzić nimi będzie "Mr. Decima", czyli Carlo Ancelotti. Każdy z nich musi pokazać swoje najmocniejsze oblicze, aby Real mógł w tym sezonie osiągnąć sukces.


Udostępnij na Udostępnij na

Zaczynając od przodu. Eden Hazard, Gareth Bale, Vinicius Junior, Rodrygo, Jović, przez Asensio i Isco, kończąc na Carvajalu oraz Militao. Każdy z tych piłkarzy marząc o dalszej grze w Madrycie, musi w tym sezonie udowodnić, że warto na niego stawiać. Co tu dużo mówić, z nich wszystkich na przestrzeni lat tylko Carvajal, Bale i Isco pokazali przez dłuższy okres czasu, jak dobrze potrafią grać w piłkę.

Reszta to ciągłe rozczarowania jak Hazard i Jović albo przebłyski fenomenalnego talentu jak trójka młodych Brazylijczyków. Z pewnością największym kredytem zaufania cieszy się na Bernabeu Dani Carvajal, być może przyszły kapitan Realu Madryt. Reszta to niewiadome, a ten sezon ma zweryfikować ich przydatność dla zespołu w nadchodzących „grubych”(?) sezonach.

Belgijski niby crack za 100 milionów

Przygoda Edena Hazarda z Realem Madryt to pasmo niekończących się rozczarowań. To nawet nie jest kariera. Trudno nazwać karierą 44 występy na przestrzeni dwóch sezonów. Może jeszcze gdyby na tę liczbę gier składało się dodatkowo 15 goli i 15 asyst, to kibice inaczej patrzyliby na twarz wizerunkową McDonalda w Belgii.

Nic z tych rzeczy. Eden w tym czasie strzelił zaledwie pięć goli i zanotował marne dziewięć asyst. Słabo, bardzo słabo jak na piłkarza kupionego jako zastępstwo dla wielkiego Cristiano Ronaldo. Na pewno nie tak to sobie wyobrażał sam zainteresowany, jak i kibice Realu Madryt. Duża w tym „zasługa” kruchego zdrowia po przejściu do Realu Madryt.

O ile w londyńskiej Chelsea Hazard był okazem zdrowia, o tyle w Realu Madryt zaczął się, kolokwialnie mówiąc, „sypać”. Belg jednak wysyła naprawdę pozytywne sygnały. Wrócił do Madrytu po wakacjach szczupły jak nigdy wcześniej, zaliczył piękną asystę w meczu z Alaves, w którym to był naprawdę aktywny i mógł się podobać. Dziennikarz zapytał Belga po meczu, czy wychodząc na murawę, wciąż myśli o kostce.

Nie, już koniec. Kostka już wyszła z mojej głowy i będę dawał z siebie wszystko. Eden Hazard po meczu z Dep. Alaves

W takim wypadku pozostaje liczyć, że to naprawdę koniec problemów fizycznych Hazarda. Kibice i on sam chcą go widzieć w takiej formie jak w inauguracyjnym meczu sezonu 2021/2022. Wtedy może liczyć na owację od zapełnionego kibicami Bernabeu.

Real Madryt z walijskim bagażem na plecach?

Gareth Bale w Realu Madryt był już w tylu różnych fazach kariery, że niemożliwym jest przewidzieć, co wydarzy się w sezonie 2021/2022. Dużo zależeć będzie od ostatnich dwóch tygodni okienka transferowego w Madrycie. Jeśli Florentino Perez ściągnie do klubu Kyliana Mbappe, to praktycznie zamknie drzwi do wyjściowej jedenastki dla Bale’a.

Przynajmniej jeśli Hazard będzie zdrowy i w formie. Real Madryt wielokrotnie mówił walijskiemu skrzydłowemu, że jego czas w Madrycie dobiegł już definitywnie końca. Bale nic sobie z tego nie robił. Wszyscy doskonale pamiętamy flagę „Wales, Golf, Madrid, in that order” trzymaną przez Bale’a.

Wówczas jasne się stało, że Bale nie musi grać, wystarczy, że za siedzenie na ławce pobiera gigantyczną pensję. Skrajny brak sportowych ambicji, ale cóż, każdy ma prawo do własnych wyborów. Jego kariera w Realu, podobnie jak ta Hazarda, bardzo mocno naznaczona jest kontuzjami.

Mimo wszystko Gareth zdążył też zapisać się złotymi zgłoskami na kartach historii „Los Blanocs”. Rajd w finale Copa del Rey, bramki w finałach Ligi Mistrzów i wiele winnych.

Na pewno darzony jest większym sentymentem niż Belg. Jednak ostatnie lata to skrajny pokaz braku szacunku i zaangażowania wobec klubu. Czy w tym sezonie zobaczymy najlepszą wersję Bale’a? Ancelotti z pewnością jest mocnym argumentem.

Serbski typ niepokorny

Jeśli występy Hazarda w Madrycie nazywamy jedynie przygodą, to jak nazwać to, co dał klubowi Jović? Trudno nawet odnaleźć jakieś słowa, aby obrazowo opisać ten beznadziejny okres w karierze wciąż jeszcze młodego Serba. Na Bernabeu trafił w lipcu 2019 roku za ponad 60 milionów euro. Wówczas ta kwota wydawała się być jak najbardziej adekwatna.

Jović do Madrytu przychodził po kapitalnym sezonie w Eintrachcie Frankfurt i wydawało się, że Karim Benzema w końcu będzie mieć klasowego konkurenta do walki o pierwszą jedenastkę. Nic z tych rzeczy. Serbski napastnik przez okres gry w Realu Madryt uzbierał nieco ponad 1000 minut na boisku, a w ich trakcie strzelił zaledwie dwa gole i zanotował dwie asysty.

PIĘTNAŚCIE milionów euro za jeden udział przy golu. Nie tak to sobie wyobrażano w Madrycie. Jović jak przystało na piłkarza z Bałkanów, nie raz pokazał swój krnąbrny charakter. Zdarzyło mu się nie dostosować do serbskiego prawa dotyczącego izolacji w domu w trakcie trwania pandemii COVID-19 czy zorganizować imprezę, której organizacji zabraniała La Liga.

Ogólnie więcej z Joviciem jest w Madrycie kłopotów niż pożytku. W tym konkretnym przypadku chyba trudno liczyć na cud „Carletto”. Szczególnie że według doniesień madryckich mediów Włoch nie pokłada w Joviciu zbyt dużych nadziei. Szczerze mówiąc, nikt się temu raczej za bardzo nie dziwi. Potencjał piłkarski jest, ale głowa nie dojeżdża.

Miała być Złota Piłka…

Marco Asensio jeszcze kilka lat temu wydawał się być pewnym kandydatem do walki o Złotą Piłkę po erze Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Kluczowe w tym zdaniu są słowa „kilka lat temu”. Niestety dla kibiców Realu Madryt ten czar prysł w trakcie pretemporady przed sezonem 2019/2020. Już poprzedni sezon nie był dla niego udany, ale wydawało się, że powrót Zidane’a na ławkę trenerską „Los Blancos” obudzi w nim dawne umiejętności.

Nic z tego. Zerwane więzadła krzyżowe i łzy w oczach Marco Asensio w trakcie meczu z Arsenalem oznaczały bardzo długą przerwę. Gdyby nie pandemia, Asensio miałby całkowicie stracony sezon. Jako żywo przypomina się historia Jese Rodrigueza, byłej perełki „Królewskich”. Wiele wskazuje, że podobnie może zakończyć się kariera Marco w barwach Realu Madryt.

Balearczyk ma już 25 lat i nikt nie traktuje go jako młodego talentu, choć wciąż nie jest stary. W Realu Madryt trudno będzie mu w tym sezonie o regularne minuty. Asensio nadal ma swoje magiczne momenty, ale zdecydowanie brakuje mu regularności. Na dziesięć rozegranych meczów w ośmiu zniknie, w jednym czymś się wyróżni, a w tym ostatnim będzie największą gwiazdą.

Nie tego oczekuje się w Madrycie. Oczekuje się, że gole takie jak te z Barceloną w Superpucharze Hiszpanii czy Superpucharze Europy będą pojawiały się często. Na to się jednak niestety nie zapowiada. To powinien być dla Asensio sezon prawdy. Po jego zakończeniu zostanie mu zaledwie rok kontraktu.

Real Madryt chciał swojego Neymara

Czy go dostał? Jak na razie na pewno nie. Vinicius Junior to piłkarz zaiste nieodgadniony na boisku, nawet dla samego siebie. Jego kariera w Realu zbliża się już do 150 oficjalnych meczów, a ma na karku dopiero DWADZIEŚCIA JEDEN lat. Real Madryt zapłacił za młodą perełkę brazylijskiej piłki 45 milionów euro.

Biorąc pod uwagę jego potencjał sprzedażowy, to wciąż jest bardzo dobra inwestycja. Wydaje się, że gdyby ktoś chciał dziś kupić „Viniego”, na stół musiałby położyć kwotę rzędu minimum 80 milionów euro. Prawie dwukrotny zysk (przynajmniej w teorii). Vinicius sam doskonale wie, co jest jego największą bolączką i które aspekty gry szczególnie musi poprawić w swoim repertuarze.

Nie trzeba być ekspertem, żeby widzieć, gdzie Brazylijczyk ma największe pole do poprawy. Strzały, strzały i jeszcze raz strzały. Na samym początku jego kariery w Realu Madryt największym problemem „Viniego” było podejmowanie decyzji. Ten aspekt z sezonu na sezon się poprawia, co najlepiej pokazują kluczowe podania. Wiadomo, co Vinicius potrafi. Sam Carlo Ancelotti mówił o tym na konferencji po meczu z Alaves. Włoch wspomniał też o tym, co młody skrzydłowy musi koniecznie poprawić.

Uważam, że Vinicius ma ważną jakość w pojedynkach jeden na jednego. By strzelić gola, masz jedno dotknięcie, maksymalnie dwa. Musisz być w polu karnym, by trafiać. Poradził sobie świetnie z wrzutką. Jest bardzo młody i będzie się rozwijać, bo to zawodnik, który czasami przełamuje mecze swoją jakością.Carlo Ancelotti na temat Viniciusa

Już w meczu z Alaves wydawało się, że widać postęp. Vinicius oddał dwa strzały, oba celne, a jeden zakończył się golem, trochę przypadkowym, ale jednak golem. Bramki będą budować Viniciusa na następne mecze. Pewność siebie przy jego stylu gry jest konieczna. Kibice liczą na Viniciusa, tak jak Carlo Ancelotti. To musi być sezon z liczbami.

Przyjaciel „Viniego”

Real Madryt za Rodrygo zapłacił dokładnie tyle samo co za Viniciusa. Czy były to pieniądze wydane lepiej? Sytuacja jest dość podobna w przypadku obu panów. Różnica jest taka, że Rodrygo jest rok młodszy. Obaj Brazylijczycy mają zupełnie inne atuty w swojej grze. Rodrygo brakuje tego, co ma Vinicius, a „Viniemu” tego, co ma Rodrygo.

Gdyby połączyć ich obu, powstałby skrzydłowy kompletny? Być może. Rodrygo najczęściej gra na prawym skrzydle, czyli tam, gdzie „Vini” wygląda jak tzw. „dziecko we mgle”. Tym, co na pewno może u Rodrygo imponować, jest konkretyzacja działań pod bramką przeciwnika.

Przez dwa sezony rozegrał w Realu nieco ponad 2700 minut, w tym czasie brał udział przy 20 zdobytych bramkach. Daje to naprawdę bardzo dobry wynik udziału przy golu co 135 minut. Lepsi pod tym względem w obecnej kadrze są jedynie Gareth Bale oraz Karim Benzema. To jest aspekt, który na pewno napawa optymizmem w kontekście rozwoju Rodrygo.

Czego mu brakuje? Przebojowości, umiejętności minięcia rywala jakimś nieszablonowym zagraniem, szybkość wydaje się mieć na wysokim poziomie. Jeśli wspólnie z „Carletto” uda mu się wypracować i te cechy, Real Madryt z pewnością będzie miał z niego dużo pociechy. Mentalność ma na pewno odpowiednią do gry w wielkim klubie. Wspólny trening z Viniciusem obydwu panom powinien pomóc w poprawie tych ich niedoskonałości. Obaj mimo wszystko wydają się być przyszłością Madrytu.

Malagijski magik, który przestał czarować Real Madryt

Jednym słowem stracił swoją największą moc. O Isco często mówi się, że Real Madryt to już nie jego poziom, że zwyczajnie jest za słaby. Już 29-letni Hiszpan ma za sobą prawdopodobnie najgorszy sezon w historii swoich występów w koszulce „Los Blancos”. Już nawet Zinedine Zidane stracił w niego wiarę, a to właśnie Isco był jedną z głównych postaci Realu Madryt wygrywającego Ligę Mistrzów w 2017 i 2018 roku.

Potem jednak coś się zepsuło. Zarówno w grze Isco, jak i relacjach obu panów. Julen Lopetegui chciał swój Real Madryt oprzeć właśnie na Isco. Jak na tym wyszedł? Został zwolniony jeszcze przed początkiem listopada. Jednym słowem zbyt długo w Madrycie nie pracował. Wiadomo, nie była to wina jedynie Isco, ale Hiszpan wyraźnie spuścił z tonu.

Kiedyś na jego grę patrzyło się z przyjemnością i zachwytem nad każdym kolejnym zagraniem. Od sezonu 2018/2019 Isco jest jednak na jednoznacznej równi pochyłej i nie wydaje się, żeby miało się to zmienić. Nawet jeśli Carlo wierzy w niego, to sam zawodnik chyba przestał już wierzyć w samego siebie.

Poprzedni sezon był jego pierwszym w barwach Realu Madryt, w którym nie udało mu się strzelić gola w żadnym rozegranym ligowym spotkaniu, a było ich aż 25. Gdzie się podział magik z Malagi? Magicznie zniknął i chyba nikt go już nie odnajdzie w Madrycie, a jego kontrakt kończy się po tym sezonie. Kibice odetchną z ulgą.

Dani, bądź zdrów

Dani Carvajal to jeden z tych piłkarzy, którzy do udowodnienia mają najmniej. Najwięcej do udowodnienia ma jego zdrowie. Jeśli ono pozwoli, można być pewnym, że prawy obrońca wróci na swój najwyższy poziom, który jednocześnie predestynuje go do bycia jednym z najlepszych prawych obrońców na świecie. Już nie raz pokazywał swój najwyższy poziom na arenie międzynarodowej.

Poprzedni sezon miał właściwie stracony. Carvajal rozegrał w nim zaledwie 15 spotkań, przegapił 3/4 sezonu. Kibice Realu Madryt i Carlo Ancelotti liczą, że te problemy ma już za sobą. Klub także na niego liczy, co pokazał, przedłużając kontrakt z prawym obrońcą do 2025 roku. Carvajal wówczas będzie miał już 33 lata.

To jedynie pokazuje, jak wielkim zaufaniem darzy się Carvajala w klubie. W przyszłości widziany jest pewnie także jako jeden z kapitanów Realu Madryt. Ma do tego wszelkie potrzebne cechy. Mentalność zwycięzcy, wychowanek Realu Madryt i najwyższa klasa sportowa. Czas na bardzo dobry sezon w wykonaniu Carvajala. Carlo Ancelotti na pewno czeka na powrót hiszpańskiego defensora, to jest mimo wszystko inna sportowa jakość w porównaniu do Lucasa Vazqueza.

Brazylijska ściana Realu Madryt?

Eder Militao to z pewnością plan na przyszłość „Los Blanos”, ale musi także dawać jakość. Real Madryt za brazylijskiego stopera zapłacił o 5 milionów więcej niż za dwóch brazylijskich skrzydłowych. 50 milionów euro wydane na byłego obrońcę Porto wydaje się być dobrą inwestycję. Wydawało się, że dwa lata spędzone w Realu będą właściwie stracone.

Aż przyszła wiosna sezonu 2020/2021. Wówczas właściwie wszystko uległo zmianie. Do gry niedostępni byli Ramos i Varane, więc parę stoperów tworzyli Militao z Nacho. Była to znakomita para, a większe wrażenie robił właśnie Brazylijczyk. Do końca sezonu nie wypadł już z podstawowego składu. Była to zdecydowanie słuszna decyzja Zidane’a, a jej potwierdzeniem było postawienie na Militao przez Carlo Ancelottiego od pierwszych minut w meczu ligowym z Alaves.

Ten mecz w jego wykonaniu aż do 60. minuty był bardzo dobry, wyglądał pewnie. Był tym Militao, którego kibice Realu Madryt pokochali pod koniec poprzedniego sezonu. Po 60. minucie coś się w jego głowie zawaliło. Złe podanie do Courtoisa skutkowało rzutem karnym i utratą gola przez Real Madryt.

Wobec odejścia z „Los Blancos” etatowej dwójki stoperów, Varane’a i Ramosa, Militao ma właściwie w teorii pewny „plac”. W Madrycie oczekuje się, że Militao przejmie pałeczkę po tej dwójce i stanie się liderem defensywy „Królewskich” na następną dekadę. Pamiętając historię Pepe, który również przybył z Porto, trzeba wierzyć, że Militao też potrzebował czasu. Carlo Ancelotti na pewno musi zbudować wielkiego stopera dla Realu Madryt.

***

Wybór Carlo Ancelottiego na trenera Realu Madryt był zaskoczeniem dla wielu kibiców „Los Blancos”. Skoro już „Mr. La Decima” przyjął to wyzwanie, to musi zmierzyć się z problemami, jakie Real Madryt obecnie ma. Wiadomo, w kadrze znajdują się tacy piłkarze jak Courtois, Alaba, Mendy, Casemiro, Modrić, Kroos czy Benzema, którzy są niepodważalnymi gwiazdami światowego futbolu.

Są też jednak tacy, nad którymi trzeba popracować trochę dłużej. Niektórym może wystarczyć bycie zdrowym jak Hazardowi czy Carvajalowi. Inni muszą się nauczyć, jak strzelać, a niektórzy potrzebują odpowiedniego nastawienia do meczów (Bale, Isco). Jedno jest pewne. Włoski trener ma wiele do zrobienia w Madrycie i jeśli rozwiąże chociaż połowę z tych „problemów”, to kibice Realu powinni być zadowoleni na koniec sezonu.

Pozostaje czekać na efekty pracy Włocha. Pracy, której jest naprawdę dużo. Real Madryt dziś potrzebuje udoskonalenia, niekoniecznie kolejnej rewolucji. Idealnym człowiekiem do takiej pracy wydaje się być właśnie Ancelotti, który zawsze z zawodników potrafi wyciągnąć te mityczne kilkanaście, czasami kilkadziesiąt procent więcej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze