Real Betis wraca do Europy. Czy jest gotowy do walki na trzech frontach?


“Verdiblancos” pod wodzą Pellegriniego wracają do Ligi Europy. Cel? Finał w Sewilli

27 sierpnia 2021 Real Betis wraca do Europy. Czy jest gotowy do walki na trzech frontach?

Real Betis po trzech latach wraca na europejskie salony. Szósta drużyna ostatniego sezonu hiszpańskiej Primera Division zmierzy się w fazie grupowej Ligi Europy z Bayerem Leverkusen, Celticiem Glasgow oraz Ferencvarosem. W porównaniu z ostatnim sezonem kadra zespołu praktycznie się nie zmieniła. Na Półwyspie Iberyjskim coraz częściej pojawiają się znaki zapytania w kontekście "Verdiblancos”. Czy zespół Manuela Pellegriniego jest gotowy do walki na trzech frontach?


Udostępnij na Udostępnij na

Okres przygotowawczy do nowego sezonu nie należał do najłatwiejszych. Straty finansowe spowodowane pandemią mocno odbiły się na kadrze Betisu. Z zespołem pożegnało się kilku zawodników, którzy dołożyli sporą cegiełkę w awansie do Ligi Europy. Manuel Pellegrini musi niejako zbudować drużynę na nowo. Mimo wszystko Chilijczyk jest na tyle doświadczonym szkoleniowcem, że pocałunek śmierci a’la Espanyol ekipie „Verdiblancos” nie grozi.

Trudne mercado

Okres transferowy dla Betisu nie należał do szczególnie udanych. Do klubu sprowadzono zawodników w większości na zasadzie wolnego transferu. Dziurę w budżecie próbowano załatać odejściem jednego z najlepszych prawych obrońców poprzedniego sezonu – Emersona. Na transferze Brazylijczyka klub z Benito Villamarin zarobił 9 milionów euro. Na tym nie koniec jednak ubytków w obronie.

Wygasającego kontraktu postanowił nie przedłużać Aissa Mandi. Filar środka obrony od tego sezonu próbuje swoich sił w Villarrealu. W ich miejsce Pellegrini dostał Youssoufa Sabaly’ego z Bordeaux, który nabawił się kontuzji w ostatnim czasie i na debiut w La Liga będzie musiał jeszcze poczekać. Większe szanse na grę powinien dostać German Pezzella. Środkowy obrońca pozyskany z Fiorentiny będzie odpowiadał za całokształt gry w defensywie Betisu w obecnym sezonie.

Przebudowana została także formacja ofensywna „Verdiblancos”. Z napastników grających w poprzednim sezonie na Benito Villamarin ostał się jedynie Borja Iglesias. W ostatnim tygodniu okienka transferowego Hiszpan zyskał konkurenta do walki o miejsce w wyjściowym składzie. Na zasadzie wypożyczenia do drużyny dołączył Willian Jose. Pragnieniem włodarzy z Benito Villamarin był powrót do Andaluzji Daniego Ceballosa.

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej dyrektor sportowy Betisu Antonio Cordon uciął jednak wszelkie spekulacje. – Kadra zespołu jest zamknięta. Jeżeli w ostatniej chwili nikt od nas nie odejdzie, nie będzie też transferów do klubu. Dani Ceballos? W obecnej sytuacji Realu Betis nie stać na zakontraktowanie takiego zawodnika. Po tej wypowiedzi całą nadzieję na udany sezon kibice „Verdiblancos” upatrują w osobie trenera Manuela Pellegriniego.

Rozegrać finał na stadionie rywala

Objęcie Betisu przed startem poprzedniego sezonu było dla Pellegriniego niejako powrotem do poważnego futbolu. Po nieudanym sezonie w West Hamie i rocznej przerwie wydawało się, że Chilijczyk jest już po drugiej stronie rzeki. Podjął się jednak misji powrotu Realu Betis do europejskich pucharów i swoje zadanie wykonał perfekcyjnie. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. Kibice w zielono-białej części Sewilli marzą o podobnych sukcesach jak ich rywale zza miedzy.

Motywacja jest tym większa, iż finał tegorocznej edycji Ligi Europy zostanie rozegrany na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa właśnie Sevilla FC. Dla kibiców „Verdiblancos” zwycięstwo w europejskich rozgrywkach na stadionie odwiecznego rywala byłoby spełnieniem marzeń, tym bardziej że dla Betisu byłby to premierowy triumf w Europie, podczas gdy Sevilla podnosiła ten puchar już sześciokrotnie.

Jeśli przypomnimy sobie ostatnią edycję drugich co do ważności rozgrywek w Europie, a także ich triumfatora – Villarreal – cel Betisu wcale nie musi uchodzić za mission impossible. Na trofeum fani „Verdiblancos” czekają od 2005 roku, kiedy to Real Betis sięgnął po Puchar Króla. Zdaniem dziennikarzy „Marki” to właśnie Copa del Rey obok Ligi Europy będzie w tym sezonie dla podopiecznych Pellegriniego najważniejszymi rozgrywkami w tym sezonie.

Na końcowy sukces w rozgrywkach pucharowych musi się złożyć wiele czynników. Kadra, jaką dysponuje Manuel Pellegrini, nie rzuca na kolana ani pod względem jakości, ani liczby zawodników. To, jak daleko Real Betis zajdzie, w dużej mierze zależeć będzie od dyspozycji na dystansie całego sezonu jego liderów. Sergio Canales, Nabil Fekir czy wspomniany Borja Iglesias mają pomóc osiągnąć wynik, jakiego nie udało się wywalczyć trzy lata temu.

Ostatnia przygoda Realu Betis w Europie

W sezonie 2018/2019 los był dla Realu Betis łaskawy. „Verdiblancos” znaleźli się w grupie F z Dudelange, Olympiakosem Pireus, a także AC Milan. Drużyna prowadzona wówczas przez Quique Setiena uważana była za faworyta zmagań w pierwszej fazie. Tak też się stało, Real Betis wygrał swoją grupę z 12 punktami na koncie, nie notując w sześciu meczach żadnej porażki. Drużyna w fazie grupowej zapisała piękną historię do dziś wspominaną na Benito Villamarin.

Za najważniejszy mecz tamtej kampanii uznaje się zwycięstwo Realu Betis na San Siro w meczu z Milanem. Wynik 2:1 był niemałą niespodzianką, a w Hiszpanii został odebrany jako znak, że Real Betis jest w stanie rywalizować z najlepszymi na europejskiej arenie. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała ten pogląd. Długo nie trzeba było na to czekać. „Verdiblancos” z Europą pożegnali się już w następnej rundzie.

Kolejny raz wydawało się, że los jest dla Betisu łaskawy podczas losowania. Rywalem „Verdiblancos” w 1/16 finału było francuskie Stade Rennais. Zderzenie z reprezentantem Ligue 1 okazało się brutalne dla Betisu. Po remisie 3:3 w pierwszym meczu Francuzi pewnie wygrali 3:1 na wyjeździe i wyeliminowali Betis z rywalizacji w Europie, jak się później okazało, aż na trzy lata.

Teraz Betis wraca do Europy. Zadanie wydaje się jednak trudniejsze niż przed trzema laty. Kadra zespołu nie jest tak szeroka jak tamtej drużyny. Przewagą obecnego Betisu jest na pewno osoba trenera Pellegriniego. Do tego motywacja w postaci finału w swoim mieście na stadionie lokalnego rywala może być kluczowa dla Betisu w Europie. Czy plan się uda? Patrząc teoretycznie, szanse są nikłe. Ale czy tak samo nie mówiono rok temu o Villarrealu?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze