W stolicy Andaluzji przez ostatnie lata mówiło się głównie o zespole Sevilli. Drużyna z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan przez kilka sezonów liczyła się w walce o czołowe pozycje w La Liga. W tej kampanii ich lokalny rywal, Real Betis, włączył się do walki o miejsce gwarantujące występ w europejskich pucharach.
🔊 RUEDA DE PRENSA | @QSetien: “Es un orgullo como entrenador ver lo que hacen estos jugadores” 🤩👍
➡ https://t.co/xvOHwpNf3i#DíaDeBetis #GironaRealBetis pic.twitter.com/sSmkyF7MMD
— Real Betis Balompié 🌴💚 (@RealBetis) April 13, 2018
Jak to się stało, że broniący się przed spadkiem podopieczni Quique Setien’a są wśród topowych zespołów hiszpańskiej ekstraklasy?
Od spadku do walki o czołówkę
W sezonie 2013/2014 Real Betis zajął ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie 25 punktów i stratą aż piętnastu do miejsca dającego utrzymanie. Rok później fani „Verdiblancos” cieszyli się z szybkiego powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej po tym, jak ich ulubieńcy wygrali rozgrywki w Segunda Division. Kolejne dwa sezony Betis zakończył na 10. i 15. lokacie w tabeli La Liga.
W tym czasie ich lokalny rywal w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii zajmował miejsca w pierwszej siódemce. Sevilla regularnie grała w europejskich pucharach, w tym trzykrotnie triumfowała w Lidze Europy.
W tym sezonie po 32 kolejkach to Real Betis jest bliżej zapewnienia sobie miejsca gwarantującego walkę o Europę. Piąte miejsce z dorobkiem 52 punktów. Przewaga pięciu nad odwiecznym rywalem. Stosunkowo dobry terminarz. Te czynniki mogą doprowadzić do czołowej pozycji na koniec sezonu „Beticos”.
Szansa na piorunujący finisz
Na drodze zespołu, który można już uznać za objawienie tego sezonu, stoją drużyny broniące się przed spadkiem, czyli Las Palmas i Malaga. Do tego pojedynek z Leganes mającym pewną przewagę nad strefą spadkową, a także w ramach 36. kolejki wyjazd do Bilbao na mecz z tamtejszym Athletikiem, który w tym sezonie stracił już realne szanse na czołową szóstkę, jednocześnie mając taką samą liczbę punktów jak wspomniane Leganes. Oprócz tych potencjalnie łatwiejszych do pokonania rywali Betis czeka jeszcze derbowe starcie z Sevilla FC oraz wyjazdowy mecz z Atletico Madryt, zajmującym drugie miejsce w tabeli.
Pues sí, fue una noche mágica ⚡🧙♂️
¡Wingardium Leviosa! ✨🆙 pic.twitter.com/WMkqkz7Aiz
— Real Betis Balompié 🌴💚 (@RealBetis) April 13, 2018
Seria pozwalająca wierzyć w sukces
Od porażki z Valencią, w ramach 27. kolejki La Liga, Betis zgromadził komplet piętnastu punktów w kolejnych pięciu spotkaniach. Taka seria podopiecznym Quique Setien’a nie przydarzyła się w ostatnich latach. Można wierzyć, że andaluzyjski klub jest w stanie ją utrzymać, gdyż w następnej kolejce ich rywalem będzie przedostatni w tabeli zespół Las Palmas. Powodów, dla których kibice z tej strony Andaluzji mogą się spodziewać szóstego z rzędu kompletu punktów, należy szukać także w pozycjach zajmowanych przez ostatnich pięciu rywali. Girona, Eibar, Getafe, Espanyol, Alaves to kolejno 8., 12., 9., 16. oraz 15. zespół w La Liga. Można zatem wysnuć wnioski, że Real Betis radzi sobie bez zarzutów z drużynami z dolnej połówki ligowej tabeli, a do tej grupy należy najbliższy rywal.
FE-LI-CI-DAD ☺✌ pic.twitter.com/gsQkfOeNOE
— Real Betis Balompié 🌴💚 (@RealBetis) April 14, 2018
Statystyki. Jak to wygląda w liczbach?
Warty zauważenia jest również fakt, że Real Betis jest w tym sezonie zespołem grającym bezkompromisowo. W 32 spotkaniach zaliczył zaledwie cztery remisy, szesnastokrotnie zdobywając komplet punktów i ponosząc porażkę w dwunastu występach. Zespół ze stolicy Andaluzji jest, na chwilę obecną, jedynym, który zdobył taką samą liczbę bramek, co stracił. Postawa w defensywie może odegrać w końcowej fazie sezonu ważną rolę. Jeśli „Beticos” chcą zachować miejsce gwarantujące bezpośredni awans do fazy grupowej Ligi Europy, będą w ostatnich sześciu spotkaniach potrzebować większej liczby zdobytych goli w porównaniu ze straconymi.
Najlepszym strzelcem zespołu jest Sergio Leon z jedenastoma trafieniami na koncie. Trudno jednak nie zauważyć, że zawodnik ten nie jest regularnie desygnowany do gry od 1. minuty. Od 26 lutego i rywalizacji z Levante w ramach 25. kolejki nie rozegrał ani jednego meczu w pełnym wymiarze czasowym. Trzykrotnie w tym czasie wychodził w podstawowej jedenastce. Trzy razy także wchodził z ławki. Raz spędził cały mecz wśród rezerwowych.
Real Betis, wygrywając, jak dotąd, szesnastokrotnie, zapewnił sobie pięćdziesięcioprocentową skuteczność w La Liga. Zdobywa średnio 1,63 punktu na mecz. Strzelone i stracone bramki to statystycznie 1,66 gola na spotkanie. Bramkarze „Verdiblancos” zachowywali w tym sezonie czyste konto jedenastokrotnie.
💪😉💚
Humildad, los pies en el suelo y máxima ambición.
Aún no hemos hecho nada. Seis partidos para conseguirlo todos juntos. pic.twitter.com/5P5TZF2zfz
— Real Betis Balompié 🌴💚 (@RealBetis) April 15, 2018
Jeżeli podopieczni Quique Setien’a utrzymają formę z ostatnich tygodni, nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, by zajęli miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach w następnym sezonie. Czy ewentualny sukces może doprowadzić do wykreowania się kolejnej mocnej drużyny w La Liga? Czy Betis jest w stanie w przyszłym sezonie stać się drużyną, której obawiać powinny się największe kluby w Hiszpanii?