Real – Barcelona. Kto jest mocniejszy?


21 listopada 2015 Real – Barcelona. Kto jest mocniejszy?

Już dzisiaj jest ten dzień, w którym dla wszystkich madridistas i cules ziemia się zatrzymuje, obowiązki w pracy i szkole przestają mieć znaczenie, a wszystkie oczy zwrócone są na 22 piłkarzy, którzy reprezentują barwy klubów reprezentujących dwa różne piłkarskie światy. Tym razem El Clasico odbywa się w wyjątkowo napiętej atmosferze, a na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim pozasportowe aspekty widowiska. Na chwilę chciałbym jednak uciec od niepokojących wiadomości związanym z klasykiem i skupić się na tym, co najważniejsze.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie ukrywajmy – sytuacja, w której się znajdujemy, stanowi dla nas pewne novum. Obawy o bezpieczeństwo spotkania związane z piątkowymi zamachami w Paryżu, wzmożone środki ostrożności wokół stadionów, podwojona liczba ochroniarzy wynajętych przez klub z Concha Espina, aż w końcu zgłoszenie do prokuratury z podejrzeniem próby ustawienia wyniku meczu. Mimo to najlepszym sposobem na przezwyciężenie strachu i wszechobecnego niepokoju będzie skupienie się na piłce, czyli tym, o co naprawdę wszystkim chodzi. Przechodząc więc do meritum, postanowiłem zestawić ze sobą obie jedenastki i mniej lub bardziej obiektywnym okiem ustalić, po czyjej stronie znajduje się rzeczywiście przewaga. Oczywiście mój osąd będzie zawierał w sobie dużą dawkę subiektywizmu (inaczej się nie da), więc wszelkiego rodzaju dyskusja jest wskazana i mile widziana.

Na początek kilka liczb. Zdecydowanie nie ma na świecie drugiego tak wielkiego spotkania jak El Clasico. Javier Tebas, prezydent LFP, potwierdził w weekend, że spodziewa się oglądalności na poziomie 600 milionów ludzi, co można już uznać za tradycję – liczby te nigdy nie spadały poniżej kilkuset milionów, nawet w trakcie największej intensywności rozgrywania klasyków w 2011 roku. O wielkości sobotniego starcia świadczą jednak, a może przede wszystkim liczby wskazujące na wartość poszczególnych piłkarzy i drużyn. Jasnym jest, że markę tego wydarzenia budowały lata wzajemnej nienawiści, niedokończonych historii, niejasnych sytuacji i sukcesów obu klubów. Jednak to liczby najbardziej działają na wyobraźnię – a w tym wypadku – są one oszałamiające.

Obie drużyny warte są, bagatela, 1 376 miliarda euro (via Transfermarkt), co przy dzisiejszym kursie wymiany na złotówki  (4,23 – oficjalna strona NBP) daje nam blisko sześć miliardów złotych. Warszawa rocznie dysponuje budżetem na poziomie 14 miliardów złotych. Wyobrażacie to sobie? 47 zawodników jest wartych tyle co blisko 40% budżetu jednej z największych stolic w Europie. Co ważne, nie bierzemy pod uwagę innych aktywów i pasywów należących do obu zespołów (w tym przypadku liczba ta znacznie przewyższałaby budżet naszej stolicy).

Jasnym jest, że eksperci Transfermarktu nie są nieomylni i wielokrotnie zdarzało mi się już łapać za głowę, analizując wartości niektórych piłkarzy. W przypadku jednak obu hiszpańskich drużyn trudno się z nimi nie zgodzić.

Przygotowując się do analizy, uznałem, że mimo forsowanego przez Beniteza ustawienia 4–3–3, jakim piłkarze Realu wychodzili do tej pory, zastosuję ustawienie 4–4–2. W związku z tym brakuje Benzemy, a w jego miejsce wchodzi Isco. Zakładam również występ Messiego i nawet jeżeli zagra tylko 30 minut, to i tak jest na tyle istotną postacią dla Barcelony, że pominięcie go w tego typu zestawieniu można uznać za błąd metodologiczny. Być może nie wyjdzie od pierwszej minuty, ale na boisku pojawić się powinien, o czym świadczą głosy dochodzące z katalońskiego obozu.

Po wyjaśnieniu formalności możemy więc przejść do meritum.

Keylor Navas – Claudio Bravo

sds
Kolejno: czyste konto, stracone gole, ilość obronionych strzałów na jedną bramkę (Squawka)

Jeżeli takie porównanie robiłbym w zeszłym sezonie, bramkarz Barcelony wygrałby je w przedbiegach. W pełni zasłużone Trofeo Zamora, świetne spotkania (jak chociażby spotkanie na Camp Nou z Realem) i spokój, jakim emanował w swoich interwencjach, powodował, że znacząco dystansował on stojącego vis-à-vis Ikera Casillasa. Sytuacja się jednak zmieniła, Bravo walczył z urazem, a po powrocie do pełnej dyspozycji broni solidnie, jednak wydawać się może, że nie daje drużynie takiego komfortu jak w zeszłym sezonie. Krótko mówiąc, nie broni decydujących piłek (vide Sevilla).

A Keylor Navas? Zwycięstwo z Celtą, remis na Parc de Princes z PSG, zwycięstwo z Granadą. To tylko kilka spotkań, w których to Navas odgrywał kluczową rolę i swoimi interwencjami zapewniał drużynie Beniteza grę na zero z tyłu. Zresztą sama liczba kluczowych interwencji (25) tylko potwierdza tezę, że tak mała liczba traconych bramek w tym sezonie to konsekwencja znakomitej gry Kostarykanina, a nie sukcesu projektu Beniteza. Werdykt? Chyba jasny. 1 : 0 dla Madrytu.

Danilo – Dani Alves

Kolejno:
Kolejno:  odbiory, wygrane pojedynki, ocena gry ofensywnej (Squawka)

Danilo przed transferem do Realu określany był jako piłkarz idealnie zbilansowany, świetny zarówno w grze z tyłu, jak i akcjach zaczepnych. W tym sezonie tylko połowicznie potwierdza tą opinię i o ile w defensywie spisuje się raczej bez zarzutu, o tyle w działaniach na połowie przeciwnika jest anemiczny. Oczywiście trzeba tu wziąć poprawkę na taktykę Beniteza, który często stosuje ustawienie z bardziej ofensywnie grającym Marcelo, przez co Danilo musi skupiać się na obowiązkach w defensywie. Świetnie obrazowały to zwłaszcza spotkania z Atletico i Celtą, gdzie Danilo sporadycznie zapuszczał się na połowę przeciwnika.

Daniego Alvesa też już trudno uznać za najlepszego prawego obrońcę na świecie. Zawodnik prezentuje się gorzej niż w zeszłym sezonie, a przypomnijmy przecież, że świetna gra zwłaszcza w pierwszej połowie 2015 roku zapewniła mu podpisanie nowego kontraktu. Mimo to obrońca Barcelony wygrywa rywalizację z Danilo o miejsce na prawej stronie defensywy reprezentacji Brazylii, a z przodu wygląda lepiej od swojego rywala z Madrytu. Wykonuje więcej podań do przodu (270 do 192) i zalicza większą ilość celnych podań.

Z kolei jeżeli chodzi o ilość kluczowych podań i stworzonych okazji, minimalną przewagę ma Danilo. Były piłkarz Porto ma już również na koncie jedną bramkę. W dodatku pada on ofiarą defensywnej taktyki Beniteza, która znacząco ogranicza jego możliwości. Mimo to nie jest to jednak wystarczająca różnica, która przechyliłaby szalę na jego korzyść. Obwieszczam remis.

Sergio Ramos, Raphael Varane – Pique, Mascherano

Kolejno: wybicia, odbiory, procent wygranych pojedynków główkowych (squawka)
Kolejno: wybicia, odbiory, procent wygranych pojedynków główkowych (Squawka)

Sergio Ramos w tym sezonie potwierdza, że jest absolutnym fundamentem sukcesów klubu z Concha Espina i w Madrycie już dziś drżą na samą myśl o zbliżającej się wielkimi krokami operacji barku „Cesarza z Camas” i nieuniknionej nawet dwumiesięcznej przerwie. Słowem – jeżeli Ramos gra, cała defensywa spisuje się bez zarzutu. Partnerować mu będzie zapewne Varane, który jak nie od dziś wiadomo, specjalizuje się w spotkaniach derbowych z Barceloną. Poza tym Francuz w tym sezonie zbiera owoce swojej pracy i tworzy znakomity duet z Ramosem, marginalizując pozycję Pepe, który słabszym spotkaniem z Sevillą zaprzepaścił raczej szanse na występ w klasyku.

A Barcelona? Klub w samej Primera Division stracił już w tym sezonie 12 bramek, obsada środka defensywy zmienia się jak w kalejdoskopie, a podstawowa para Mascherano–Pique zagrała ze sobą tylko pięciokrotnie. W ostatnich tygodniach sytuacja się jednak poprawiła i podopieczni Luisa Enrique już od trzech spotkań nie stracili bramki. Jednak już w spotkaniu z Villarrealem Pique nie wyglądał najlepiej i zdarzyło mu się kilka niepewnych interwencji. Pytanie więc brzmi, jak bardzo na poprawę gry defensywnej wpływa postawa Sergio Busquetsa, który znajduje się właśnie w życiowej formie i stanowi zaporę nie do przejścia w środku pola? Plus stawiam przy defensywie Madrytu.

Marcelo – Jordi Alba

Kolejno: odbiory, wygrane pojedynki, punkty za grę w ofensywie (Squawka)
Kolejno: odbiory, wygrane pojedynki, punkty za grę w ofensywie (Squawka)

Jordi Alba kolejny sezon nie schodzi poniżej pewnego poziomu, lewa strona defensywy w Barcelonie jest całkowicie jego królestwem, a on sam może się już szykować na czerwcowe mistrzostwa Europy we Francji. I być może wygrałby bezpośrednią rywalizację z każdym lewym obrońcą na świecie, oprócz… Marcelo. No właśnie. Brazylijczyk jest w tym sezonie w znakomitej formie i wielu obwieszcza, że w wieku 27 lat osiągnął właśnie życiową formę. Ale w sumie czemu tu się dziwić? Znakomity w ofensywie, strzela, drybluje, asystuje, a do tego jak pokazuje grafika, poprawił znacząco grę w defensywie i przewyższa pod tym aspektem swojego rywala. Najlepszy piłkarz Realu w tym sezonie. Kolejny punkt dla „Królewskich”.

Toni Kroos – Sergio Busquets

Kolejno: ilość podań, odbiory, wygrane pojedynki (squawka)
Kolejno: ilość podań, odbiory, wygrane pojedynki (Squawka)

Tu z kolei również nie miałem wątpliwości. Busqi, Busqi i jeszcze raz Busqi. O ile Kroos w swojej szczytowej formie to absolutne TOP 5 środkowych pomocników na świecie, o tyle na ten moment w tej dyspozycji zdecydowanie odstaje od Hiszpana. O ile oczywiście w ofensywie nadal jest w stanie dać zespołowi więcej od pomocnika Barcelony, o tyle jeżeli chodzi o grę w destrukcji, ustawianie się i zwalnianie akcji przeciwnika Busquets zdecydowanie nie ma konkurencji. A to właśnie te czynniki brałem za kluczowe w ocenie de facto dwóch zawodników pełniących raczej defensywne role w zespole (Kroos trochę z przymusu).

„Najlepszy pomocnik świata” – to właśnie w ten sposób określał pomocnika swojego klubu Luis Enrique i chociaż dużo w tym było przesady, trudno nie docenić jego wpływu na polepszającą się grę w defensywie klubu z Katalonii. Kto wie, czy jego postawa nie będzie kluczowa w sobotnim spotkaniu. Plus zdecydowanie dla Busquetsa.

Luka Modrić – Ivan Rakitić

Kolejno: stworzone okazje, kluczowe podania, dokładność podań (squawka)
Kolejno: stworzone okazje, kluczowe podania, dokładność podań (Squawka)

Jeżeli zapytacie mnie o definicję pomocnika „box-to-box”, w pierwszej kolejności wymienię tą dwójkę Chorwatów, którzy wraz z mlekiem matki wyssali wizję gry i umiejętność przewidywania gry na kilka podań przed dotarciem piłki do nich samych. Jednak jeżeli miałbym wybierać lepszego, nie będę mieć wątpliwości, że to Modrić ma większy wpływ na drużynę i wyższe umiejętności techniczne. „Lukita” jest w Madrycie głównym architektem, człowiekiem wytyczającym projekt i za pomocą swoich kluczowych podań stawiającym fundamenty pod kolejne akcje. Rakitić w Barcelonie co najwyżej zastępuje osoby decyzyjne podczas ich nieobecności. I mimo tego, że jest piłkarzem o wiele bardziej bramkostrzelnym od swojego odpowiednika w Madrycie, plus należy postawić przy Modriciu. I to jeden z tych bardziej zdecydowanych.

Isco – Andres Iniesta

Kolejno: dokładność podań, kluczowe podania, ilość zagrań
Kolejno: dokładność podań, kluczowe podania, ilość zagrań (Squawka)

Kolejne z trudnych porównań. Iniesta grał w tym sezonie mało i odczuwał konsekwencje urazu, z którym walczył w październiku. Mecz Hiszpanów z Anglikami udowodnił, że jego forma jednak wyraźnie zwyżkuje i w sobotę powinien być jednym z bohaterów widowiska.

Iniesta lepszy już nie będzie. W tym roku skończył 31 lat i parametry fizyczne nieubłaganie słabną. Nadal jest to jednak zawodnik obdarzony brylantową techniką i niewyczerpalną wręcz wizją gry. Jest też raczej odporny na wahania formy i to czyni z niego gwarant wykręcenie dużej liczby sytuacji bramkowych i kluczowych podań. I choć jego pozycja słabnie, wskutek dominującego znaczenia tria MSN, to i tak trudno sobie wyobrazić Barcelonę bez Iniesty w składzie.W końcu to on podbija pieczęć na każdej akcji „Blaugrany”.

Isco wrócił już do dyspozycji trenera, po problemach, które wyeliminowały go ze spotkania towarzyskiego z Anglią. W tym sezonie grę wychowanka Valencii cechuje nieregularność i mimo że nadal wykręca niezłe statystyki kluczowych podań, to jego wpływ na grę nie jest aż tak duży jak w przypadku Iniesty. Do tego dochodzą też irytujące kółeczka, których Isco nie może się oduczyć i maniera przetrzymywania piłki, co często powoduje spowolnienie akcji. Na ten moment Iniesta jest więc lepszym piłkarzem. Punkt dla Barcelony.

Gareth Bale – Luis Suarez

Kolejno: bramki, asysty, stworzone okazje (Squawka)
Kolejno: bramki, asysty, stworzone okazje (Squawka)

Gdyby Gareth Bale nie był tak kontuzjogennym piłkarzem, prawdopodobnie nie miałbym wątpliwości. Przy całym szacunku dla Suareza, to Bale w pełni formy jest piłkarzem bardziej wszechstronnym, posiadającym szerszy wachlarz umiejętności. W tym wypadku jednak oceniamy aktualną formę i wpływ, jaki piłkarz może mieć na sobotnie spotkanie. A tu nie ma wątpliwości, że to Suarez jest obecnie w lepszej formie i tworzy zabójczy duet z Neymarem. Bale po niezłym początku sezonu złapał kontuzję i znów musi wracać do pełni dyspozycji. Urugwajczyk jest z kolei w niesamowitym gazie, a występ, jaki zgotował przeciwko Rayo Vallecano, był jednym z lepszych indywidualnych popisów w tym sezonie. Plus stawiam więc przy Suarezie.

James Rodriguez – Lionel Messi

Kolejno: gole, asysty, stworzone okazje (Squawka)
Kolejno: gole, asysty, stworzone okazje (Squawka)

Trudne porównanie. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego James vs Messi, a nie Ronaldo vs Messi. Argentyńczyk zagrał za małą ilość minut, aby brać na warsztat statystyki obu zawodników i już w przypadku Bale’a i Suareza ta różnica była zauważalna i trochę burzyła obraz mojej analizy. James zagrał tych minut mniej, lecz jego olbrzymia rola w ekipie Beniteza legitymizuje jego porównania do argentyńskiego geniusza, zwłaszcza w obliczu słabszej formy Ronaldo. I o ile klasa piłkarska jest tutaj bez wątpienia po stronie Argentyńczyka, o tyle statystyki są po stronie kolumbijskiego magika, który na wykręcenie takich liczb co Messi nie potrzebował nawet połowy jego czasu gry.

Do tego dochodzi długa przerwa Messiego i fakt, że James rozegrał już trzy spotkania od momentu powrotu na boisko. Pamiętajmy jednak, że naprzeciw stoi Messi, jeden z dwóch kosmitów. Gość, który nie potrzebuje wiele, zaledwie metra bądź dwóch, aby odwrócić świat do góry nogami i stworzyć go wedle swojego projektu. Przewaga będzie więc po jego stronie, nawet jeżeli jego forma jest olbrzymią zagadką. Oczywiście James zapewne będzie jedną z kluczowych postaci klasyku, ale prędzej niż na jego bramkę majątek postawiłbym na trafienie Argentyńczyka. Nawet jeżeli ma zagrać tylko 30 minut. Punkt oczywiście dla Barcelony.

Cristiano Ronaldo –Neymar

Kolejno: gole, asysty, stworzone okazje (Squawka)
Kolejno: gole, asysty, stworzone okazje (Squawka)

Czy Neymar to drugi najlepszy piłkarz na świecie? Takie pytanie od kilku dni zadają sobie nie tylko kibice w Barcelonie, ale także na całym świecie. Brazylijczyk sprawił, że wszelkie obawy cules dotyczące postawy zespołu pod nieobecność Messiego okazały się wyolbrzymione i można zaryzykować kontrowersyjną tezę, że Neymar gra teraz o wiele lepiej. Nie jest już ograniczany przez wszechobecny wpływ argentyńskiego gwiazdora, pełni funkcję wolnego elektronu, a statystyki tylko to potwierdzają. Wszak ostatnie 17 bramek Barcelony to dzieło duetu Neymar–Suarez, a on sam praktycznie w pojedynkę rozbił niedawnego lidera La Liga, Villarreal.

Cristiano Ronaldo jest na ten moment po drugiej stronie rzeki. Nieefektywny, nieskuteczny, podejmujący błędne decyzje – to określenia, których trudno było szukać w jego charakterystyce w poprzednich latach. Na ten moment stały się one jednak codziennością, a sam Portugalczyk sprawia wrażenie, jakby nie do końca był w stanie sobie z tym poradzić. Co więcej, plotki o jego potencjalnym transferze do PSG tylko zagęszczają atmosferę wokół niego, a kibice są coraz bardziej negatywnie nastawieni wobec portugalskiego cracka. Nic więc dziwnego, że przegrywa on praktycznie we wszystkich porównaniach z Neymarem i to brazylijski piłkarz jest na ten moment lepszym zawodnikiem.

Ogólnie rzecz biorąc ostatecznym rezultatem jest remis. Real lepiej wygląda w defensywie, Barcelona w ofensywie. Ale czy to oznacza, że Barcelona będzie dominować przez całe spotkanie? Obie ekipy są tak zbilansowane, a różnice między piłkarzami mikroskopijne, że przewidywanie spotkania w kategoriach pełnej dominacji „Blaugrany” byłoby zwykłym uproszczenie, zwłaszcza że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Real wyjdzie bardziej ofensywnie. O końcowym rezultacie zadecydują więc szczegóły, a my możemy spodziewać się prawdziwej piłkarskiej uczty.

Komentarze
Mariusz Szwajc (gość) - 9 lat temu

Toni Kroos < Sergio Busquets w tym momencie oczywiście się zgodzę . Jednak głównym atutem Niemca jest procentowa skuteczność podań i występował u Beniteza często jako klasyczna ósemka, a destrukcyjny bardziej był Casemiro . Jeśli w obronie w systemie 4-4-2 wspierałby go Modrić , takie suche statystyki nie mówią wszystkiego . Co do "busiego", to jest zawodnik wybitny i zawsze to powtarzałem .

W tym meczu jako kibic Realu Madryt postawiłbym na podobne ustawienie . No może z wyjątkiem prawej obrony . Pozdrawiam !

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze