Rayo Vallecano wygrało na wyjeździe z Malagą 2:1. Wynik spotkania otworzył w 11. minucie „Piti”. Na początku drugiej odsłony wyrównał Demichelis, ale po godzinie gry Francisco Luna ukąsił po raz drugi, zapewniając podopiecznym Jemeza trzy punkty.
10. kolejkę Primera Division zainaugurowało starcie na La Rosaleda. Trzecia w La Liga i świetnie spisująca się w Lidze Mistrzów Malaga podejmowała nieobliczalne Rayo Vallecano, które przed tą serią spotkań zajmowało 13. lokatę w tabeli. Gospodarze podchodzili do spotkania po rozczarowującym remisie z Espanyolem, goście po kompromitującej porażce z Barceloną.
Już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku Teixeiry Vitienesa na strzał szczupakiem zdecydował się Leo Baptistao, ale uderzył niecelnie, a w dodatku był na pozycji spalonej. W kolejnych minutach Rayo nadal utrzymywało się przy piłce, natomiast gospodarze wyglądali na nieco bezradnych. W 6. minucie rzut wolny wykonywał faulowany chwilę wcześniej Trashorras, ale zamieszanie w polu karnym, nie bez problemu, wyjaśnił miejscowy obrońca. Malaga pozwalała gościom na zbyt wiele, co zemściło się na niej już w 11. minucie. Akcję na prawym skrzydle rozpoczął Leo Baptistao, po czym zagrał wzdłuż pola karnego do „Pitiego”, który mocnym strzałem zmusił Willy’ego Caballero do kapitulacji. 1:0 dla skazywanych na pożarcie „Los Franjirrojos”! Nieśmiałą odpowiedzią gospodarzy była próba Javiera Savioli. „El Conejo” uderzył jednak słabo i nieczysto. „Los Boquerones” coraz dłużej utrzymywali się przy piłce, lecz wciąż nie potrafili poważniej zagrozić stojącemu między słupkami Davidowi Cobeno.
Świetną (podwójną!) okazję gospodarze mieli w 24. minucie – strzał Savioli zablokował Labaka, piłka trafiła do Isco, a po jego uderzeniu odbiła się od defensora Rayo i minimalnie minęła słupek bramki. Futbolówka wędrowała z jednej „szesnastki” do drugiej – nieskutecznie uderzał Leo Baptistao, a potem lepszy od Savioli był Cobeno. Były golkiper Realu Madryt Castilla wykazał się znakomitymi umiejętnościami także kilka minut później, nogą broniąc strzał Joaquina. Gospodarze wyraźnie się rozkręcali. Swoje szanse mieli również podopieczni Paco Jemeza. W 37. minucie Jose Carlos nie dostrzegł lepiej ustawionego w polu karnym kolegi i uderzył za lekko, by móc zaskoczyć Willy’ego Caballero. Cztery minuty przed końcem pierwszej połowy doszło do kontrowersji w polu karnym Cobeno. Główkował Weligton i wydaje się, że piłkę ręką zagrał Labaka. Kantabryjski arbiter nie wskazał jednak na wapno. Do przerwy przewagę mieli zawodnicy Manu Pellegriniego, ale nic z niej nie wynikło i wciąż prowadziło Rayo.
Na drugą odsłonę nie wyszedł Portillo, którego zastąpił Santa Cruz. Do zmiany doszło również w zespole gości – w miejsce Rodriego wszedł Galvez. Jako pierwsi do ataku ruszyli – tak jak w pierwszej połowie – piłkarze z Estadio de Vallecas. Strzelał „Piti”, ale nie udało mu się podwyższyć prowadzenia. Niestety dla gości, skuteczniejszy był trzy minuty później Martin Demichelis. Z prawej strony z ostrego kąta dośrodkowywał Joaquin, a wbiegający Argentyńczyk głową skierował futbolówkę do siatki – i na La Rosaleda mieliśmy remis! Podrażnione Rayo w ciągu trzech minut wypracowało sobie trzy (a może nawet cztery) dogodne sytuacje do strzelenia gola. Świetnie prezentował się przede wszystkim „Piti”, który w końcu dopiął swego i po raz drugi w tym meczu pokonał Caballero. Asystował mu, również po raz drugi, Brazylijczyk Leo Baptistao.
Minął kwadrans, więc jeśli historia z pierwszej połowy miała się powtórzyć, to przyszedł czas na zdecydowane ataki Malagi. Goście wiedzieli jednak, że nie mogą ponownie popełnić tego samego błędu, i robili wszystko, by przeszkodzić rywalom w grze ofensywnej. 20 minut przed końcem pojedynku na ławkę powędrował strzelec dwóch bramek Francisco Luna, czyli „Piti”, a na murawie pojawił się Lass Bangoura. Pięć minut później nie po raz pierwszy w tym spotkaniu na wysokości zadania stanął David Cobeno, który poradził sobie ze strzałem Diega Buonanotte. Zespół z Vallecas był zamknięty na własnej połowie, ale bronił się skutecznie. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu urazu doznał bramkarz Rayo. Trener Jemez wykorzystał już wszystkie trzy zmiany, więc golkiper musiał wytrzymać na boisku jeszcze kilka minut. Przerwa w grze wybiła z rytmu gospodarzy, którzy nie byli w stanie przeprowadzić ataku dającego im wyrównujące trafienie. W końcu arbiter zagwizdał po raz ostatni i Rayo jako pierwsze w tym sezonie pokonało Malagę na jej stadionie.