Raków „odpuści” końcówkę sezonu?


Częstochowianie są świeżo po świętowaniu zdobycia mistrzostwa kraju - jak wpłynie to na ich dyspozycję?

14 maja 2023 Raków „odpuści” końcówkę sezonu?
Tomasz Kudala / PressFocus

Raków Częstochowa zakończył jednostronny wyścig z Legią Warszawa o złoto, ale jeszcze nie zakończył sezonu. Przynajmniej w praktyce, bo w teorii piłkarze „Czerwono-niebieskich” mogą już być głowami „na wakacjach”. Wiele osób zadaje sobie pytanie, jak będzie wyglądał finisz w wykonaniu nowych mistrzów.


Udostępnij na Udostępnij na

Drużynę „Medalików” czekają spotkania kolejno z Lechem Poznań, Wisłą Płock i Zagłębiem Lubin. Trener Marek Papszun zapewniał, że w pracy zespołu nic się nie zmieniło, ale oczywiste jest, że piłkarze nie będą walczyli na śmierć i życie, jak wcześniej. Paradoksalnie może to zadziałać na plus, może i na minus. 48-letnia legenda klubu twierdzi jednak, że w sile zdrowia ma maksymalnie 13 zawodników…

Gra o milion

Jedynym celem wynikowym pozostałym na ostatnie tygodnie ekstraklasy jest zmniejszenie kary za nieprzekroczenie progu minutowego młodzieżowców. Trzy tysiące z racji limitu 270 minut do statystyki w jednej kolejce jest już matematycznie niemożliwe, podobnie jak poziom dwóch tysięcy, lecz osiągnięcie stopnia jednego tysiąca i tym samym spłata dwóch, a nie trzech milionów złotych wydaje się formalnością.

Do tego wystarczają dwa mecze między słupkami Kacpra Trelowskiego, który już w spotkaniu z Lechią Gdańsk niespodziewanie wskoczył do składu. Niespełna 20-letni wychowanek rakowiaków może być powoli szykowany do roli pierwszego bramkarza w przyszłym sezonie, po wielce prawdopodobnym odejściu Vladana Kovacevicia. Ale może to także pora na powrót Szymona Czyża, który gdyby nie kontuzja więzadeł, mógłby pozwolić wywiązać się z przepisu bez przykrych konsekwencji…

Nie można wykluczyć, że szansę debiutu dostanie Olivier Sukiennicki, środkowy pomocnik znany z angielskich przygód, po powrocie do domu ociera się o pierwszy zespół. Młodzieżowy reprezentant Polski pokazał się z bardzo dobrej strony na zimowych obozach przygotowawczych i dwukrotnie zdołał zasiąść na ławce rezerwowych w starciach najwyższej klasy rozgrywkowej. W związku z wykartkowaniami Giannisa Papanikolaou i Gustava Berggrena, koncepcja pierwszego występu słynnego „Suknii” staje się na ten weekend realna. Podobnie jak Tobiasza Kubika, innego z ofensorów, będącego ważnym ogniwem trzecioligowych rezerw, który został zgłoszony do rozgrywek najwyższego szczebla.

Jak bywało w przeszłości?

W dawnych latach Raków Częstochowa różnie poczynał w potyczkach „o pietruszkę” po wcześniejszym osiągnięciu sukcesu. Za pierwszym razem, w kampanii 2016/2017, mimo okazji rozkładania leżaków na trzy tygodnie przed ostatnim akordem, wola zwycięstwa w wyścigu o pierwsze miejsce z Odrą Opole była silniejsza. Drużyna z „Limanki” pokonała bezpośredniego przeciwnika 3:0 i ograła dwie Polonie: z Bytomia i z Warszawy, wkraczając na zaplecze ekstraklasy we wspaniałym stylu. Późniejsze sytuacje były trochę mniej kolorowe.

Kiedy w sezonie 2018/2019 losy awansu do ekstraklasy stawały się przesądzone, podstawowymi zawodnikami zostawali dwaj młodsi gracze: Karol Noiszewski i Franciszek Wróblewski. Sztab częstochowian decydował się na sporo roszad, aby rozstrzygnąć przydatność drugoplanowych postaci do przyszłorocznej walki o byt w elicie, ale znalazło to odzwierciedlenie w rezultatach. Po zapewnieniu sobie promocji i zwycięstwie nad Podbeskidziem, w ostatnich czterech seriach gier, „Czerwono-niebiescy” dwa razy zremisowali i dwa razy schodzili z boiska pokonani, grając bardzo wesoły futbol.

Szybka powtórka miała miejsce w następnej kampanii, bo „Medaliki” były pewne pozostania w elicie również cztery mecze przed zakończeniem rozgrywek, a wewnętrzy spokój miały co najmniej od mety rundy zasadniczej systemu ESA-37. W tym czasie swoje premierowe występy odnotowali adepci odnawianej akademii: Jakub Bator i Mateusz Kaczmarek. Od momentu wykonania zadania, zespół Marka Papszuna znowu obniżył loty – po trzech wygranych na start spotkań w dolnej połowie tabeli, przyszły trzy porażki z rzędu po bardzo słabej grze obronnej i wymęczone zwycięstwo w końcówce z Wisłą Płock na samo pożegnanie.

Rywale tylko na to czekają

Raków do końca miesiąca już nic nie musi, ale Raków może. Raków bądź co bądź w pewnym stopniu ma w swoich rękach końcowe rozstrzygnięcia w PKO Ekstraklasie. Nadal nie wiemy, kto zostanie brązowym medalistą ani kto zagra w pucharach. Lech Poznań aktualnie ma trzy oczka nad Piastem Gliwice, a dwa punkty traci do Pogoni Szczecin, jednak dzisiaj wybiera się na teren niezdobyty od półtora roku. Teren, na którym tylko jeden rywal w tym sezonie był w stanie wyrwać punkt, była to Jagiellonia Białystok, która wróciła do meczu w niespodziewanych okolicznościach. A RKS może postarać się odwdzięczyć „Portowcom” za zagwarantowanie mistrzostwa w ostatnim tygodniu po triumfie nad Legią Warszawa.

Nie tylko w kwestii podium częstochowianie dochodzą do głosu. Jest szansa, że to na ich barkach będzie leżało „być albo nie być” Wisły Płock w ekstraklasie, „Nafciarze”, czyli absolutna rewelacja ubiegłego lata, po wczorajszej porażce ze Śląskiem Wrocław, skomplikowała sobie sytuację i w najgorszym przypadku w następnej kolejce może przystępować do starcia z „Medalikami” nawet ze strefy spadkowej. A przecież pamiętamy, że ostatnie spotkanie tych drużyn zakończyło się wynikiem… 7:1 dla ekipy spod Jasnej Góry i był to jeden z głównych momentów upadku siły zespołu Pavola Stano. Rewanż z Rakowem może być gwoździem do trumny, ale może i być wyzwoleniem. Wiele zależy od litości częstochowian, którym bardziej może odpowiadać degradacja WKS-u, gdyż ich liderem, Johnem Yeboahem, są zainteresowani.

Przygotowania przed Ligą Mistrzów

Raków Częstochowa ma jeden ważny powód, dla którego jednak nie będzie składać broni. Nowi mistrzowie Polski dostali w gratisie trzy dodatkowe mecze przygotowawcze do eliminacji Champions League i skrzętnie z nich skorzystają. Druga połowa maja będzie chwilą przejmowania dowodzenia przez nowego szkoleniowca, Dawida Szwargę, który będzie starał się douczyć wszystkich detali od swojego szefa oraz skonsultować i przetestować z nim swoje własne innowacje.

W niedzielne późne popołudnie szansa do sprawdzenia się na tle klasowego, europejskiego zespołu będzie idealna. Do Częstochowy przyjeżdża przecież ćwierćfinalista Ligi Konferencji Europy, który z pewnością nie zamierza zamknąć się na własnej połowie boiska. Dla 32-latka to spotkanie będzie stanowiło przetarcie szlaku, a solidna postawa tylko doda pewności siebie całej drużynie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze