Raków Częstochowa wygrał z Pogonią Szczecin 2:1 w sobotnim spotkaniu 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Częstochowianie zaprezentowali się z godnej strony na tle pogrążonych „Portowców”. Szybkie bramki Giannisa Papanikolaou i Ante Crnaca dały pewność ekipie Dawida Szwargi, a wolej Kamila Grosickiego otarł łzy kibicom szczecinian. Jutro Lech Poznań – Legia Warszawa, kolejna potyczka uznanych polskich klubów o ligowe punkty, lecz już teraz wiemy, że Raków włącza się do bitwy o udział w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Drużyna Jensa Gustafssona ma o czym myśleć, porażka w Częstochowie podcięła i tak złamane skrzydła „Dumy Pomorza”.
Nastroje przed częstochowsko-szczecińskim hitem
– Doszło do niecodziennej sytuacji, bo doszło do rozwodu, a nadal mieszkamy razem. Nie zazdroszczę takim parom – tak na przedmeczowej konferencji prasowej wypowiedział się szkoleniowiec byłego mistrza Polski (bez szans na drugie mistrzostwo Polski na tym etapie sezonu) Dawid Szwarga. Zdania niczym z komedii romantycznej, jednak warto wziąć te słowa na poważnie, ponieważ 33-latek zostanie zwolniony wraz z końcem obecnego sezonu, a następca wcale nie musi być nowy, ponieważ chodzą pogłoski o powrocie Marka Papszuna do Częstochowy.
Jens Gustafsson także nie spał spokojnie, choć jego zespół obudził się po klęsce przeciwko Wiśle Kraków w finale Pucharu Polski na PGE Narodowym, zwyciężając poniedziałkowy mecz z Puszczą Niepołomice po kapitalnej bramce Leonardo Koutrisa. Trzy punkty wywalczone przeciwko absolutnemu beniaminkowi nie dały radości fanom, ponieważ brzydkie transparenty i spadające pampersy na murawę Stadionu Miejskiego im. Floriana Krygiera przelały czarę goryczy, a zaufanie nadal nie zostało odbudowane. Sobotnia porażka w Częstochowie nie napawa optymizmem przed dalszą rywalizacją w naszej lidze.
Mieszkanie razem w czasie rozwodu nie jest takie złe
No właśnie, idąc tą nomenklaturą, można było mieć wrażenie, że rozwód, który niedługo nastąpi, nie będzie szkodliwy w skutkach, ponieważ piłkarze Dawida Szwargi radzili sobie bardzo dobrze przeciwko Pogoni Szczecin. Pierwsza część gry była bardzo dobra – „Portowcy” gubili się w obronie, byli niedokładni, nieskuteczni i niechlujni w grze z piłką. Gospodarze za to wręcz odwrotnie – zakładali wysoki pressing na rywali, dążyli stale do przodu, nie bali się pojedynków w środku pola, po prostu byli zmotywowani. Czyżby zapowiadany powrót Marka Papszuna miał podnieść morale częstochowskiego zespołu? Niewykluczone. Siedem lat pracy w wykonaniu 49-latka nie było dziełem przypadku, a przykładem określonej strategii.
Początek meczu należał do piłkarzy Rakowa Częstochowa. Jean Carlos Silva został zablokowany przez Benedikta Zecha, który miał problemy ze stopą, jednak Austriak wrócił do spotkania. Lewy wahadłowy „Medalików” był bardzo dobrze przygotowany. To właśnie Brazylijczyk hiszpańskiego pochodzenia nabił rękę Leo Borgesa, sędzia Łukasz Kuźma podyktował rzut karny dla gospodarzy. Giannis Papanikolaou potrzebował dobitki, aby pokonać Valentina Cojocaru w 8. minucie widowiska. Zobaczcie sami!
Szybkie otwarcie wyniku w Częstochowie! Papanikolaou potrzebował dobitki rzutu karnego, ale ostatecznie trafił do siatki ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/Dacm2GZGSl pic.twitter.com/Z5mZ9AcTGS
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 11, 2024
Raków Częstochowa nie przestawał i dążył do strzelenia następnej bramki. Odważny strzał Johna Yeboaha został zatrzymany, a jego późniejsza druga próba była do zapomnienia. W międzyczasie Vladan Kovacević o mało co nie pomylił kroków, Kamil Grosicki nie dał rady Zoranowi Arseniciowi. Brazylijczyk Leonardo Borges, który zastępował Linusa Wahlqvista (infekcja), zaliczył słaby występ, nie powstrzymał Johna Yeboaha, a Ekwadorczyk nie miał problemu, aby podać w stronę Ante Crnaca. Chorwat z siódmym w sezonie trafieniem! Dwa szybkie ciosy przeciwko „Portowcom”, pewne prowadzenie po 20 minutach.
DRUGI GOL DLA RAKOWA! Ante Crnac trafił z najbliższej odległości po dograniu Yeboaha ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/Dacm2GZGSl pic.twitter.com/zVcsdalVEv
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 11, 2024
Przyjezdni chcieli się odgryźć, ale nie mieli energii, aby lepiej to zrobić. Vahan Bichakhchyan z niecelnym uderzeniem, Kamil Grosicki nie zmylił obrońców, Leonardo Koutris huknął nad bramką. Słabe dośrodkowania „Grosika” i Fredrika Ulvestada, nieprzygotowane strzały, cała Pogoń w pierwszej połowie meczu. Vladyslav Kochergin minimalnie obok lewego słupka. Po pierwszej części gry zasłużone prowadzenie częstochowian. Najlepiej podsumował to kapitan Zoran Arsenić: – Zrobiliśmy dobrą pracę – czysta prawda. Lewa flanka „Portowców” przeciekała, Leonardo Borges przeżył prawdziwy koszmar pod Jasną Górą.
Wolej Kamila Grosickiego na otarcie szczecińskich łez
Kochergin starał się zaskoczyć Cojocaru – nad bramką, Ukrainiec ponownie – Rumun górą. W odpowiedzi przyjezdni – Efthymios Koulouris nie wykorzystał znakomitej okazji. Rozcięta skóra Bena Ledermana, młody Polak mógł pobyć jeszcze na boisku. Alexander Gorgon szukał szczęścia – nie znalazł go. Aktywni zawodnicy, czyli Kochergin i Yeboah, zeszli z boiska na rzecz Bartosza Nowaka i Iviego Lopeza, którzy nie wnieśli nic szczególnego do gry. Były piłkarz Górnika Zabrze gubił się na boisku, a 29-letni Hiszpan nie znalazł się w najlepszej wersji siebie. Przez chwilę nic nie działo się, aż nagle grecki lewy obrońca wrzucił w pole karne, Gorgon zgrał do kapitana „Dumy Pomorza”, a „Grosik” przymierzył z woleja. W tej sytuacji już bezradny był Vladan Kovacević. Przepiękne trafienie najlepszego zawodnika, jeśli chodzi o klasyfikację kanadyjską (13 bramek i 10 asyst).
Jest kontakt w Częstochowie! Kamil Grosicki efektownym strzałem kieruje piłkę do siatki ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/Dacm2GZGSl pic.twitter.com/w8z3l3WMrs
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 11, 2024
Kamil dał sygnał do ataku, lecz jego entuzjazm został ugaszony. Pod koniec spotkania było głośno o zderzeniu głowami Wojciecha Lisowskiego i Jeana Carlosa Silvy. 28-latek musiał zejść z placu gry przez uraz głowy, a za niego wszedł Dawid Drachal. Nic wielkiego się nie wydarzyło (Koutris doigrał się, otrzymał czerwoną kartkę poza boiskiem). Raków dowiózł prowadzenie do końca i mógł cieszyć się z dawno niewidzianych trzech oczek przy Limanowskiego 83. Częstochowianie będą mieć korzystny bilans przeciwko szczecinianom, ponieważ 12 listopada ubiegłego roku zremisowali 1:1 w województwie zachodniopomorskim. W tej chwili są piąci, „Portowcy” są na 6. lokacie. Przed nimi jest Legia Warszawa, która w niedzielę zagra z Lechem Poznań przy Bułgarskiej.
Uspokojony, choć niedługo wyrzucony Dawid Szwarga, nieszczęśliwe myśli „Dumy Pomorza”
Raków nadal ma posłuch u siebie – 35 punktów jest dobrym wynikiem. 10 zwycięstw, 5 remisów i tylko jedna porażka (Górnik Zabrze 0:1, gol ekspiłkarza Sebastiana Musiolika). 33-latek może być zadowolony z postawy gospodarzy, którzy zagrali dojrzale i wypunktowali nieuspokojoną Pogoń Szczecin.
„Duma Pomorza” ma trudny czas. Poważna wpadka z Wisłą Kraków, która zakończyła się istną katastrofą, nie daje spokoju, starcie z „Żubrami” trzeba było wygrać. Pogoń nie radzi sobie z Rakowem, to siódmy mecz bez zwycięstwa z rzędu w ekstraklasie. Nie potrafi rozczytać częstochowskich piłkarzy, jest to ijej prawdziwa zmora. Pogoń jest zagrożona brakiem udziału w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy, następne przystanki to Stal Mielec i Górnik Zabrze.
Co nam się wylosuje jutro, a także za tydzień i za dwa tygodnie? Zobaczymy, dziś obejrzeliśmy konkretne spotkanie w Częstochowie.