Radunia Stężyca wygrywa w starciu byłych liderów 2. ligi


Wisła Puławy i Radunia Stężyca dobrze rozpoczęły ligowy sezon, by potem obniżyć loty

20 października 2023 Radunia Stężyca wygrywa w starciu byłych liderów 2. ligi
Piotr Matusewicz / PressFocus

W drugim piątkowym meczu 2. ligi Wisła Puławy podejmowała na własnym obiekcie Radunię Stężyca. Starcie to było okazją do sprawdzenia formy byłych liderów w bezpośrednim pojedynku. Mimo udanego startu sezonu, w ostatnich tygodniach obie ekipy spisują się poniżej oczekiwań.


Udostępnij na Udostępnij na

Radunia Stężyca do Puław udała się w minorowych nastrojach. W ostatnich tygodniach podopieczni Szymona Hartmana wygrali zaledwie raz, odpadając przy okazji z Pucharu Polski. To duży regres w stosunku do tego, jak Radunia rozpoczęła sezon. W pierwszych dziewięciu kolejkach była niepokonana, a potem było tylko gorzej.

Radunia rzadko przegrywa

Tylko dwa razy przegrali w obecnym sezonie piłkarze Raduni w ligowym starciu. Ich pogromcami – w dosłownym tego słowa znaczeniu – okazali się być zawodnicy Chojniczanki. W derbowym starciu stężynianie stracili aż pięć goli, strzelając tylko jednego. Ten mecz był początkiem kryzysu, który pojawił się w szeregach zespołu. Po tej przegranej drużyna Hartmana nie podniosła się, wręcz przeciwnie. Przegrała aż 1:4 z trzecioligową Cariną Gubin i odpadła z Pucharu Polski. Zażegnaniem (chwilowym) tego kryzysu był triumf nad Zagłębiem II Lubin, 3:0. Jednak w ostatnich dwóch kolejkach Radunia zdobyła tylko punkt przeciwko GKS-owi Jastrzębie (1:1).

Również przed tygodniem „Zielono-żółto-niebiescy” mogli zapunktować, lecz stracili gola w 89. minucie i to zespół Pogoni Siedlec wrócił z kompletem punktów do domu. Była to dopiero pierwsza domowa porażka Raduni w tym sezonie, a druga w ogóle. Słowo kryzys być może jest użyte na wyrost. Mówimy jednak o zespole, który pierwsze dwa miesiące nowego sezonu przeszedł niemal suchą stopą, co najwyżej remisując ligowe mecze.

Kryzys w Puławach

Podobny kryzys spotkał pierwszego z dłużej panujących liderów w tym sezonie. Wisła Puławy rozpoczęła sezon z wysokiego C, lecz potem podopieczni Michała Pirosa obniżyli loty, tracą bramki w ostatnich minutach, a dobre spotkania przeplatają z tragicznymi. Przed tygodniem puławianie przegrali aż 1:4 ze Skrą Częstochowa. Wynik ten zaskoczył głównie dlatego, że Skra rzadko strzela w jednym meczu więcej niż dwie bramki, a Wisła dała sobie strzelić aż cztery. Dlatego też w meczu z Radunią gospodarze chcieli zrehabilitować się przed własną publicznością za przegraną pod Jasną Górą.

Radunia lepiej zaczęła

Piątkowe spotkanie w Puławach nie obfitowało w wiele sytuacji bramkowych, lecz mogło się je oglądać z satysfakcją. Goście lepiej rozpoczęli ten mecz i już w 7. minucie objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego przedłużył na dalszy słupek Michał Biskup, gdzie Łukasz Bogusławski dołożył nogę i pewnie pokonał Oskara Mielcarza. Po krótkiej, ofensywnej grze podopieczni trenera Hartmana cofnęli się na swoją połowę i robili to, co wychodzi im najlepiej. Oddali futbolówkę rywalom, a sami stosując wysoki pressing czekali na kontrataki. Groźnie również wyglądały stałe fragmenty gry stężynian, po których Wisła miała wiele problemów. Puławianie próbowali się odgryźć rywalom, lecz nie byli w stanie wstrzelić się w bramkę Raduni.

Po zmianie stron szybko dał znać o sobie Mateusz Klichowicz. Ofensywny gracz Wisły Puławy oddał dobry strzał, lecz i tym razem nie mógł unieść rąk w geście triumfu. Oba zespoły wciąż grały na wysokiej intensywności, lecz nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Im bliżej końca było to spotkanie, tym coraz bardziej nerwowo było na murawie. W 75. minucie Przemysław Skałecki padł w polu karnym Raduni po tym, jak jeden z obrońców trafił go łokciem w głowę. Sędzia nie podjął decyzji o podyktowaniu rzutu karnego. Wydaje się jednak, że decyzja ta mogła być inna, bowiem Skałecki musiał opuścić murawę. Niezadowoleni z tej decyzji byli oczywiście gospodarze, którzy zarówno z boiska, jak i z trybun, próbowali przekonać sędziego do zmiany decyzji.

Radunia wygrywa i pozostaje w czołówce

W końcówce meczu puławianie robili wszystko, by wywalczyć choćby punkt w starciu z gośćmi z Pomorza. Aktywni byli Kamil Kargulewicz i Maciej Bortniczuk, ale nie byli w stanie przełamać defensywy Raduni. W ostatniej minucie przy rzutach rożnych w polu karnym rywali pojawił się nawet bramkarz Wisły, Oskar Mielcarz, lecz bramka z pierwszej połowy była jedyną, która padła tego wieczoru w Puławach. Dzięki zwycięstwu Radunia Stężyca przesunęła się na trzecie miejsce w ligowej tabeli. Podopieczni Szymona Hartmana pokazali, że o kryzysie nie może być mowy. Owszem, zespół nie jest tak skuteczny, jak na początku sezonu, jednak wciąż wygrywa.

Wydaje się, że defensywne podejście szkoleniowca klubu z Pomorza może przynieść efekty, a Radunia może nawiązać do sezonu 2021/2022. Wówczas stężynianie walczyli o awans do Fortuna 1. Ligi, odpadając dopiero w półfinale baraży. W dogrywce lepsi okazali się piłkarze Ruchu Chorzów.

Inne nastroje mogą panować w szeregach Wisły Puławy. Drugi przegrany mecz z rzędu sprawia, że czołowe ekipy nie są już w zasięgu, a zamiast na walce o awans, puławianie mogą skupić się na nadchodzącym starciem z Widzewem Łódź w Pucharze Polski. Spotkanie to poprzedzą pojedynkami z Zagłębiem II Lubin i GKS-em Jastrzębie, które będą okazją do przełamania ligowej niemocy oraz przygotowania się do walki o marzenia przeciwko ekstraklasowej ekipie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze