Dzisiejszy świat piłkarski obraca się wokół pieniędzy i na odwrót. Przez to tworzy się przekonanie, że bez większego budżetu nie da się niczego ugrać. Potrzebni są sponsorzy, bogaty właściciel i oddani fani, którzy będą finansowo wspierać klub w różny sposób. Nie wszystkim klubom pisana jest jednak taka rzeczywistość. Mimo różnych przeciwności zdarzają się wyjątki i to całkiem często, które potrafią odnaleźć się w piłkarskiej dżungli. Także i na polskich stadionach są tego przykłady, a jednym z nich jest Puszcza Niepołomice.
Gdzieś w Małopolsce, około 20 kilometrów od Krakowa, leży niewielkie miasto Niepołomice, które jeśli już z czegoś słynie, to z zabytkowych miejsc jak chociażby zamek królewski Kazimierza Wielkiego. Podobnych atrakcji dotychczas było niewiele, dopóki w piłkę lepiej nie zaczęła grać drużyna z tego miasta.
Puszcza, bo o tym klubie mowa, od kilku sezonów prezentuje się pozytywnie jak na warunki pierwszoligowe. W obecnej edycji Fortuna 1. Ligi przed klubem z Niepołomic istnieje realna szansa na awans do ekstraklasy. Co prawda poprzez baraże, ale jednak.
Historyczny awans
Na jubileusz 90-lecia istnienia klubu w 2013 roku piłkarze Puszczy sprawili swoim kibicom wielką radość. Spowodowana ona była awansem do 1. ligi pierwszy raz w historii tego klubu. Tym też sposobem o zespole zrobiło się nieco głośniej, ponieważ był to zarazem największy dotychczasowy sukces niepołomiczan.
Już wtedy jednak wszyscy zdawali sobie sprawę, że pobyt na zapleczu ekstraklasy jest jedynie epizodem i z powodu braku poważnego sponsora Puszcza opuści szeregi pierwszoligowców. Nawet najwięksi optymiści nie bardzo mieli powody, by wierzyć, że drużyna na dłużej zaistnieje na takim szczeblu.
Przedsezonowe prognozy szybko się ziściły i po rocznej przygodzie klub opuścił 1. ligę na dwa sezony. Ten czas jednak nie został zmarnowany, a zespół wrócił silniejszy za drugim podejściem. Przyszedł rok 2017. Puszcza bogatsza o doświadczenia sprzed trzech lat wróciła do Fortuna 1. Ligi i choć była uznawana za pewniaka do spadku, już wcześniej miała lekcję gry na tym poziomie.
W Niepołomicach mówią: "Tomasz Tułacz – punktów ciułacz". A prawda taka, że chłop robi wynik ponad stan.
— Łukasz Widuliński (@lukasw99) February 24, 2019
Ojcem sukcesu poniekąd stał się trener Tomasz Tułacz, który na swój sukces, jak i Puszczy Niepołomice pracował dwa lata. Jak się później okazało, nie był to zmarnowany czas. Nie mając takich możliwości jak poniektórzy trenerzy, nie dość, że wywalczył awans, to również utrzymał się w lidze.
Tym razem jednak przygoda na zapleczu została przedłużona nie tylko o jeden dodatkowy rok, ale i kolejne sezony pełne emocji, w których Puszcza Niepołomice ocierała się o awans. Trwająca edycja nie jest pod tym względem inna.
Nie tylko kasa
Puszcza Niepołomice od pewnego czasu jest typowym średniakiem zaplecza ekstraklasy. Budowana na zdrowych zasadach drużyna, w której nie płaci się „kokosów”, jest czymś, czym mieszkańcy miasta mogą się szczycić. Oczywiście pomaga fakt, że nikt od klubu nie oczekuje żadnych trofeów. Samo bycie w Fortuna 1. Lidze jest momentem, z którego trzeba się cieszyć. To powoduje, że zarząd nie jest zmuszony ściągać znanych piłkarzy, którzy będą swoim nazwiskiem robić różnicę na papierze.
Taka atmosfera powoduje, że sami zawodnicy mają spokojne głowy, a jeśli uda się wejść do baraży, radość z tego powodu będzie większa. Wówczas można dalej marzyć i mierzyć w awans, zakładając, że przecież może się udać. Pewnie dla takiego Piotra Stawarczyka, który jest najbardziej znaną postacią klubu, byłby to niesamowity moment w jego karierze.
Powrót na ekstraklasowe boiska z takim kopciuszkiem jak Puszcza byłby nie lada wyczynem, tym bardziej że cała kadra pod względem wartości zajmuje trzecie miejsce… od końca na zapleczu ekstraklasy. Portal Transfermarkt wycenia ją na 1,87 mln euro.
Szkoleniowiec w każdym meczu udowadnia, że można osiągać sukcesy, mając do dyspozycji piłkarzy, którzy wiele nie kosztują, a i są także niezbyt drodzy w utrzymaniu. Biorąc pod uwagę tylko ten sezon, Puszcza nie wydała na żadnego zawodnika nawet złamanego grosza.
Mrzonka czy realna szansa
O ekstraklasie w Niepołomicach raczej nikt głośno nie mówi, ponieważ każdy zdaje sobie sprawę, jaką siłą dysponuje klub. To jednak nie oznacza, że nikt by nie chciał tego awansu. Ostatnia wygrana z GKS-em Tychy „Żubrów”, bo taki przydomek ma Puszcza, tylko potwierdza fakt, że drużyna trenera Tułacza chce realizować marzenia.
📸📸📸 #TYCPUN pic.twitter.com/qGlMOqzD6N
— MKS Puszcza Niepołomice (@MKSPuszcza) July 11, 2020
Dobra lokata w tabeli sprawia, że w Niepołomicach mogą całkiem poważnie myśleć o ekstraklasie. Zwycięstwo z GKS-em Tychy spowodowało, że Puszcza awansowała na miejsce barażowe. To, jeśli udałoby się je utrzymać, byłoby już sporym sukcesem. Z kolei w pojedynczych meczach można sprawić wielką niespodziankę.
Puszcza Niepołomice po 9 zwycięstwie na wyjeździe (w sumie ma 12 wygranych), awansowała na szóste miejsce w tabeli. I może powalczyć o Ekstraklasę w barażach. Jaki mówi młodzież: mega jest ta I liga.
— Cezary Kowalski (@kowalski_cezary) July 11, 2020
Pytanie jednak, co po ewentualnym awansie. Cała drużyna najpewniej by się rozpadła, wielu zawodników jest niezbyt drogich, a to powoduje, że dużo innych klubów z chęcią sprowadziłoby najważniejszych piłkarzy tego zespołu. Przykładowo Erik Cikos lada moment może dostać jakąś ofertę. Słowak mający 31 lat jest co prawda najwyżej wycenianym piłkarzem w zespole, ale jego doświadczenie przydałoby się niejednemu szkoleniowcowi.