Puszcza Niepołomice jeszcze niedawno była rewelacją ekstraklasy. Po tegorocznym spadku klub nie może się otrząsnąć i grozi mu kolejny spadek do Betclic 2. Ligi. Coraz głośniej mówi się o tym, że może podzielić los Warty Poznań i spaść rok po roku. Jednocześnie niezadowoleni z takiego stanu rzeczy kibice domagają się dymisji nietykalnego wcześniej trenera Tomasza Tułacza. Jakie są źródła obecnego stanu rzeczy i czy czarny scenariusz naprawdę jest możliwy? Puszcza jak Warta czy to tylko zły sen?
Twarde lądowanie. Puszcza jak Warta
Jeszcze w przerwie zimowej poprzedniego sezonu wydawało się, że Puszcza Niepołomice jest solidnym ekstraklasowiczem i zostanie w lidze na kolejny sezon. Runda wiosenna boleśnie zweryfikowała te oczekiwania. Katastrofalna gra w obronie, przegrywanie „wygranych meczów”, do tego kompromitująca porażka z Lechem 1:8, o której pisaliśmy tutaj. To wszystko było powodem spadku, po którym budżet został radykalnie obcięty.
Wraz z obcięciem budżetu przyszło pożegnanie około 20 zawodników. Z klubu odeszli gracze, którzy stanowili o jego sile, wystarczy wymienić Artura Craciuna, Romana Yakubę, Kewina Komara, Jani Atanasova czy Jakuba Serafina. Transfery wychodzące dokonywane były tuż przed kolejnymi meczami, co burzyło plany przygotowań. Pojawiły się jednak dość ciekawe transfery przychodzące, które dawały nadzieję na spokojne utrzymanie. Bo wiadomo było, że sprawę awansu trzeba odłożyć na dalszy termin.
Transfery przychodzące dokonane były jednak głównie w oparciu o graczy z Betclic 2. i 3. Ligi, dlatego trzeba czasu żeby nowi piłkarze w pełni wkomponowali się. Trener Tułacz mówił: naszym celem jest stworzenie z tych piłkarzy zespołu o tożsamości Puszczy Niepołomice. Bo właśnie utrata tej tożsamości uchodzi za główny powód spadku. Wcześniej wydawało się, że jeżeli Puszcza Niepołomice spadnie z ekstraklasy środowisko dość łatwo się otrząśnie. W końcu i tak zrobiono wynik „ponad stan”. A jednak Puszcza Niepołomice spadała w atmosferze wzajemnych pretensji wewnątrz klubu. Na czym ten problem polega?
Utracone DNA
Tomasz Tułacz jest trenerem „Żubrów” już 10 lat. Przez ten czas wypracował z zespołem styl gry oparty na grze bezpośredniej i stałych fragmentach gry. Szczególnie legendarne stały się gole zdobywane przez Puszczę Niepołomice po rzutach z autu. Taki sposób gry robił furorę w pierwszym sezonie w ekstraklasie. Nawet jeśli ktoś tak jak na przykład Goncalo Feio mówił „to nie jest gra w piłkę”, to efekty były i niepołomiczanie spokojnie utrzymali się.
Moim zdaniem problem pojawił się w momencie gdy trener Tomasz Tułacz uświadomił sobie fatum „drugiego sezonu beniaminka” i chciał dodać więcej kreatywności. W myśl zasady „same auty to za mało”, ściągnięto do Niepołomic piłkarzy potrafiących rozegrać i przytrzymać piłkę jak na przykład Jakov Blagaic. Jednak drużyna wiosną zagubiła swoje DNA oparte na waleczności i bezpośredniości. Trener Tułacz mówił na niemal wszystkich konferencjach, że zespół taki jak Puszcza nie może zatracić cech wolicjonalnych. Dlatego spadał z ligi w atmosferze wzajemnych pretensji o utracone DNA.
Po spadku z oczywistych względów nie było miejsca na spektakularne transfery. Dlatego celem było dobranie piłkarzy do owego „DNA Puszczy Niepołomice”. Postawiono więc albo na graczy, którzy grali wcześniej w niższych ligach i tutaj chcieli wypłynąć na szersze wody, albo na takich, którzy jak Kacper Śmiglewski (Cracovia), czy Konrad Kasolik (Wieczysta) nie mogli się przebić do składu silniejszych kadrowo klubów. Przykładem gracza z niższych Lig jest z kolej Kosei Iwao, sprowadzony z Siarki Tarnobrzeg, który w wieku 28 lat liczy na nowy impuls w swojej karierze.
Transfery takie są zgodne z filozofią Puszczy, która stawia na cechy wolicjonalne i charakter. Przed meczem z Pogonią Grodzisk Mazowiecki trener Tułacz mówił na konferencji (link tutaj):
Naszym celem jest budowa zespołu o cechach wolicjonalnych i DNA Puszczy Niepołomice. Dysponując ograniczonymi środkami musimy posiadać takie DNA, ale naszym celem jest też stopniowe dodanie piłkarskiej jakości
Plac budowy
Początek sezonu Puszczy jest delikatnie powiedziawszy mało przekonujący. Co prawda, minimalne porażki z dużo silniejszymi kadrowo Wieczystą i GKS-em Tychy wstydu nie przynoszą, ale 5 remisów i 2 porażki to nie jest bilans, którym można utrzymać 1 Ligę. Jacek Żukowski, dziennikarz Gazety Krakowskiej, ekspert w dziedzinie krakowskiej piłki zapytany przez nas, czy Puszcza może spaść do Betclic 2 Ligi powiedział:
Początek sezonu jest dla Puszczy bardzo trudny, będzie bronić się przed spadkiem. To wszystko, na co stać obecną drużynę. Nie odbiega od reszty, mogła wygrać każdy z dotychczasowych meczów. Brakuje jej szczęści i jakości. Wydaje się, że do końca ten zespół będzie się bił o utrzymanie, ale znając trenera Tomasz Tułacza, pewnie wykrzesi z niego maksimum. Mimo wszystko myślę, że Puszcza się obroni, a piłkarze z 2. i 3. ligi oraz obcokrajowcy zgrają się. Wierzę, że I liga zostanie w Niepołomicach.
Walkę o utrzymanie dodatkowo utrudnia strata kluczowych piłkarzy kreatywnych, na których tak liczył trener Tułacz. Już przed sezonem pogodzono się z odejściem Jani Atanasova i Gieorgji Żukowa, z którymi wiązano nadzieję na nowy model gry w przerwie zimowej 2024/2025. Jednak już w trakcie sezonu 1-ligowego z klubu odeszli Jakov Blagajć i Jakub Serafin, którzy mieli być „wartością dodaną” na poziomie 1. Ligi.
Lista ubytków już w trakcie sezonu była zdecydowanie dłuższa. Z klubem pożegnał się na przykład obiecujący młody bramkarz Kewin Komar. Ciężko jest planować przyszłość drużyny, jeśli nie wiesz na kogo możesz liczyć w kolejnym spotkaniu. Co prawda na konferencjach trener odnosi się ze zrozumieniem do decyzji piłkarzy o odejściu wiedząc, że Puszcza Niepołomice nawet na poziomie 1 Ligi nie oferuje konkurencyjnych warunków, to jednak z pewnością każdy mikrocykl w okresie przygotowawczym był mocno zaburzony.
Dlatego tak duże nadzieje wiązane są z trójką ofensywnych piłkarzy z zagranicy: wspomnianym Kosei Iwao, Francois i znany z polskich boisk (między innymi z Górnika Zabrze) Filipe Nascimento. Zawodnicy ci momentami pokazują całkiem dobrą grę w kreacji. Przebłyski w grze Puszczy i częste prowadzenie, mimo braku zwycięstw, to wszystko pewnego rodzaju wykładnia umiejętności drużyny, którą na utrzymanie w 1. Lidze na pewno stać.
Puszcza jak Warta?. Niekoniecznie, ale poprawić mental
Częste obejmowanie prowadzenia to swoją drogą kluczowy problem Puszczy. Niepołomiczanie nie wygrali już szesnastu meczów z rzędu, ale w dziewięciu strzelali bramkę jako pierwsi. Kibice zwracają uwagę na kulejącą sferą mentalną. Tutaj pojawiają się pretensje do trenera Tułacza o to, że przed meczami bardziej eksponuje silne strony rywala, niż własnego zespołu. Notorycznie ustawia „Żubry” w pozycji „underdoga”.
Dlatego atmosfera wokół klubu gęstnieje, a kibice obawiają się, że hasło Puszcza jak Warta stanie się rzeczywistością. Tomasz Tułacz jednak nie raz pokazał, że z istniejącego materiału ludzkiego potrafi wykrzesać maksimum. Drużyna mimo wszystko wykazuje pewien progres w swojej grze. Może potrzeba po prostu więcej wiary we własne siły.