Puskas Akademia to być może najważniejszy projekt premiera Viktora Orbana. To właśnie on stworzył od podstaw klub, którego stadion od domu szefa rządu dzieli tylko… wiejska droga. Wojciech Golla, dołączając do zespołu, weźmie więc udział w niezwykle kontrowersyjnym projekcie. Ostatnio mogącym się w końcu pochwalić także wynikami sportowymi.
W minionym sezonie polski obrońca był podstawowym zawodnikiem Śląska Wrocław. Wiadomo jednak, że klub ze stolicy Dolnego Śląska ma za sobą nieudany sezon, dlatego dokonuje wietrzenia szatni. Golla został więc sprzedany do węgierskiego zespołu, z którym podpisał dwuletni kontrakt. Przy okazji rozmowy ze stroną internetową Puskas Akademii zawodnik ujawnił, że klub z Felcsut chciał go pozyskać już dwa lata temu.
Mamy kolejnego Polaka w OTP Bank Lidze! Wojciech Golla podpisał dwuletni kontrakt z Puskás Akadémią, czyli trzecią drużyną ubiegłego sezonu. Dotychczas 30-letni obrońca występował w Śląsku Wrocław, ale przyznaje, że już dwa lata temu dostał ofertę z Węgier. pic.twitter.com/Dpo47f6Mvx
— Węgierski futbol (@HUNfutbol) June 23, 2022
Piłkarska pasja premiera
Wspomniany już Orban jest znanym fanem futbolu. Sam zresztą próbował swoich sił na boisku. Ostatecznie w 1989 roku postawił na karierę polityczną, niemniej przez lata występował na boiskach niższych klas rozgrywkowych. Do czasu wielkiego wyborczego zwycięstwa w 2010 roku grywał w czwartoligowym klubie z rodzinnego Felcsut.
Będąc jeszcze w opozycji, czyli dokładnie w 2005 roku, w swojej wsi powołał do życia akademię piłkarską. Początkowo była ona zapleczem Videotonu Szekesfehervar, dlatego wychowankowie klubu zasilali głównie drugoligowe rezerwy tego klubu. Ostatecznie Puskas Akademia w sezonie 2012/2013 przystąpiła do rozgrywek jako byt formalnie niezależny od „Vidich”.
W międzyczasie akademia założona przez szefa partii Fidesz zyskała patrona. Został nim Ferenc Puskas, zdaniem wielu najwybitniejszy piłkarz w całej historii nie tylko węgierskiej piłki. Zgodę na użycie jego nazwiska Orban otrzymał od wdowy po piłkarzu legendarnej „złotej jedenastki”. Pamiątki po Puskasie znajdują się zresztą w muzeum na stadionie klubu.
Wspomniany sezon 2012/2013 zakończył się wielkim sukcesem Puskas Akademii. Dawne rezerwy Videotonu wygrały bowiem swoją grupę drugiej ligi i awansowały do ekstraklasy. Wówczas rozpoczęto budowę niewielkiej, ale jednocześnie okazałej Pancho Areny. Stadion jest elementem całego kompleksu sportowego, składającego się między innymi z kilkunastu boisk.
Władza zapewnia pieniądze
Lider węgierskiej prawicy pierwszy raz sprawował rządy w latach 1998–2002. Po wyborczej porażce przed dwiema dekadami uznał, że na dłuższą metę jego ruchowi politycznemu jest potrzebne zaplecze finansowe. Zaczął więc rozbudowywać sieć przychylnych sobie biznesmenów, którzy po zwycięstwie Fideszu w 2010 roku jeszcze przybrali na znaczeniu.
Niektórzy ludzie związani z Orbanem zaczęli bogacić się dopiero po przejęciu przez niego władzy. Najbardziej znanym przykładem jest Lorinc Meszaros, były burmistrz Felcsut. Hydraulik z zawodu w kilku lat z niewielkiego przedsiębiorcy stał się według „Forbesa” najbogatszym człowiekiem na Węgrzech. A wszystko dzięki państwowym zleceniom dla jego firmy budowlanej.
Co jak co, ale stadion na który gra nowy zespół Wojtka Golli robi niesamowite wrażenie 😳
Pancho Arena mieści 3500 widzów i został wybudowany w 2014 roku. @puskas_akademia pic.twitter.com/SX4hoNqb5w
— Krzysztof K. (@KrzysztofK1989) June 21, 2022
Obecnie oligarcha ma w swoim portfolio nie tylko Puskas Akademię. Zajmuje się również zapleczem medialnym rządu Orbana. Poza tym od sześciu lat inwestuje w NK Osijek, licząc na zyski ze sprzedaży wychowanków tamtejszej akademii. Meszaros otrzymał nawet tytuł honorowego obywatela chorwackiego miasta, bo uratował klub przed bankructwem.
Napędzany państwowymi pieniędzmi koncern Meszarosa nie jest jedynym źródłem dochodów brązowego medalisty mistrzostw Węgier. Puskas Akademia pozostaje klubem najbardziej korzystającym na rozwiązaniach wprowadzonych za rządów Orbana. Przedsiębiorcy przekazujący pieniądze na sport mogą odliczyć je od swojego podatku.
Akademia (długo) bez wychowanków
Źródła finansowania Puskas Akademii i osoba jej twórcy wzbudzają oczywiście duże emocje. Zwolennicy Orbana uważają, że klub przyczynia się do rozwoju węgierskiego futbolu. Przeciwnicy porównują natomiast Felcsut do podobnego przedsięwzięcia, które w swojej rodzinnej miejscowości stworzył komunistyczny dyktator sąsiedniej Rumunii, Nicolae Ceausescu.
Uczciwie trzeba przyznać, że spora część krytyki jest uzasadniona. Nie chodzi jedynie o fakt, że za 3,8 miliarda forintów (około 56 milionów złotych) państwo wybudowało świecący pustkami stadion na wsi. Przede wszystkim przez kilka ładnych lat trudno było przymknąć oko na mierne rezultaty szkolenia w Puskas Akademii.
Już kilka lat temu zwracali na to uwagę belgijscy audytorzy wynajęci przez węgierską federację do dokonania analizy szkółek piłkarskich. Akademia w Felcsut znalazła się wówczas na odległym miejscu mimo swojej znakomitej bazy treningowej. Zdaniem firmy Double Pass za rozwijającą się infrastrukturą nie nadążała chociażby jakość trenerów.
Z tego powodu przez kilka lat w pierwszym zespole można było ze świecą szukać wychowanków akademii. Do najbardziej kuriozalnej sytuacji doszło w sezonie 2017/2018. Przez całe rozgrywki w niebiesko-żółtych barwach wystąpił tylko jeden młodzieżowiec. Roland Sallai, obecnie gwiazda reprezentacji Węgier, zagrał wówczas 20 minut, po czym przeniósł się na Cypr.
W końcu są medale
Krytycy projektu Orbana z lubością wyliczają więc nie tylko puste miejsca podczas meczów Akademii, lecz także liczbę obcokrajowców znajdujących się w jego kadrze. Zdarzało się więc, że w wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla dziewięciu graczy spoza Węgier. W ostatnich sezonach sytuacja nieco się poprawiła, niemniej daleko jej do ideału stojącego za nazwą klubu.
Z drugiej strony korzystanie z usług obcokrajowców można poniekąd zrozumieć, gdy patrzy się na czysto sportowe rezultaty. W swoich pierwszych sezonach w OTP Bank Lidze Puskas Akademia korzystała głównie z doświadczonych krajowych zawodników. Nie osiągali oni jednak zadowalających wyników, a w 2016 roku drużyna spadła nawet do drugiej ligi.
Od tamtego czasu w Felcsut nie skąpią pieniędzy na zagranicznych piłkarzy. Część z nich nie tylko nie wniosła jednak niczego do węgierskiej ligi, ale okazała się totalnymi niewypałami. Najbardziej jaskrawym przykładem może być najdroższy transfer w historii klubu. Kupiony za milion euro albański napastnik, Liridon Latifi, strzelił jedynie sześć goli w 35 ligowych meczach.
Usta krytykom nieco przymknęły jednak ostatnie trzy sezony w wykonaniu Puskas Akademii. Zespół od trzech lat melduje się w strefie medalowej, a w ubiegłym roku zdobył nawet wicemistrzostwo kraju. Występy w europejskich pucharach lepiej jednak przemilczeć, zwłaszcza w przypadku ubiegłorocznego blamażu z łotewskim RFS Ryga (0:5 w dwumeczu).
Golla będzie walczył o Ligę Konferencji
Jak już wspomniano, spora część obcokrajowców nie zawojowała OTP Bank Ligi. Z drugiej strony przez zespół przewinęło się kilku ciekawych zawodników. Obecnie jedną z gwiazd jest czeski obrońca, Patrizio Stronati, o którego Puskas Akademia wygrała rywalizację z Lechem Poznań. Razem z nim w obronie występuje znany z polskich boisk Portugalczyk, Joao Nunes.
Być może problem przez lata nie tkwił jednak w samych piłkarzach. Klub z Felcsut często zmieniał bowiem trenerów. W ciągu dekady prowadziło go łącznie dziewięciu szkoleniowców. W sezonie 2018/2019 było ich w sumie trzech. Od trzech lat na ławce trenerskiej niezmiennie zasiada jednak Zsolt Hornyak, a więc przedstawiciel mniejszości węgierskiej na Słowacji.
Ostatnie sukcesy Puskas Akademii są jednoznacznie łączone z pracą obecnego szkoleniowca. Hornyak dba zwłaszcza o wprowadzanie do zespołu młodzieżowców, co nie było jak dotąd takie oczywiste. W tym okienku transferowym chciałby zresztą sprowadzić do klubu jego najbardziej znanych wychowanków, Adama Gyurcso i Laszlo Kleinheislera.
Dyrektor sportowy Puskas Akademii, Balazs Toth, zapowiedział dokonanie kilku wzmocnień. Golla jest więc jednym z zawodników mających odgrywać kluczową rolę w zespole. Polski stoper stanie zresztą przed trudnym zadaniem, bo celem klubu jest dostanie się do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Aby wreszcie zamknąć usta krytykom.