To półfinałowe starcie bardziej pasowałoby na finał, niestety los skierował obydwie drużyny naprzeciw siebie ciut wcześniej. Obie ekipy walczą w tym sezonie o ambitne cele, jedni o pierwsze w historii trofeum, drudzy o pierwszy w historii dublet. Po tym spotkaniu bliżej swojego marzenia jest Pogoń, która w maju stanie przed ogromną szansą zerwania z niechlubną łatką klubu bez trofeów, jeśli wygra Puchar Polski.
Zarówno Pogoń, jak i Jagiellonia traktowały Puchar Polski bardzo poważnie. Obydwie ekipy mają swoje plany w tym sezonie, których częścią jest wygranie krajowego trofeum. Szczecinianie chcą zerwać z łatką zero tituli, białostoczanie zaś walczą o europejskie marzenia i celują w podwójną koronę.
Pogoń niesiona przez kibiców walczyła o finał
Od początku spotkania kibice Pogoni fantastycznie nieśli swoich ulubieńców ku zwycięstwu. Zawodnicy Pogoni czuli to i przez dłuższy czas nie pozwalali Jagiellonii praktycznie wychodzić z własnej połowy. „Portowcy” jak zwykle bardzo mocno eksplorowali lewą stronę, na której szalał Kamil Grosicki. Kapitan Pogoni przeprowadził świetną akcję w 27. minucie, gdy położył w polu karnym Skrzypczaka, jednak jego podanie do Koulourisa zostało zblokowane. Bardzo dobrze wyglądał także Rafał Kurzawa, który posłał kilka napędzających ofensywne akcje podań do bocznych stref. Adrian Przyborek, młodzieżowiec Pogoni, także notorycznie sprawiał problemy Bartłomiejowi Wdowikowi.
Jagiellonia pasywna, ale była bliżej gola
Natomiast Jagiellonia była stłamszona impetem i pressingiem rywali. Jednak co ciekawe, to właśnie „Jaga” mogła objąć prowadzenie. W 10. minucie wydawało się, że już nic nie stoi na przeszkodzie, by Jesus Imaz strzelił gola. Posadził na ziemi Mariusza Malca, minął Borgesa, Kurzawę i Cojocaru. Jednak na szczęście dla Pogoni na linii bramkowej stał Linus Wahlqvist, który uchronił gospodarzy od utraty gola. Groźnie zrobiło się także po akcji Hansena, który wykorzystał pomyłkę Leo Borgesa. Jednak Norweg, zamiast oddać piłkę któremuś ze swoich lepiej ustawionych kolegów, zwlekał z decyzją, przez co akcja straciła na tempie. Goli może i podczas pierwszej połowy nie uświadczyliśmy, ale piłkarski poziom był na tyle wysoki, że nie narzekaliśmy na nudę. Pogoń była piłkarsko lepsza, ale Jaga też postraszyła gospodarzy.
#POGJAG 0:0 do przerwy. Dobre tempo, duża intensywność, solidny pressing Pogoni i szczelna obrona Jagi.
Pogoń z piłką lepsza, ale Jaga miała lepsze szanse. Dalej wiemy tyle, że nic nie wiemy. @sportpl pic.twitter.com/XY9gAwX6c5
— Kuba Seweryn (@KubaSeweryn) April 3, 2024
Puchar Polski: Pogoń prowadzi po bramce Koulourisa
Nie minęło nawet dziesięć minut drugiej połowy i Kulu po ładnej akcji zespołu i strzałem na dalszy słupek wyprowadził Pogoń na prowadzenie. Chwilowe, ponieważ po interwencji VAR Paweł Raczkowski anulował gola, sygnalizując pozycję spaloną. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Kolejne pięć minut po anulowanym golu przeciągnięta z lewej strony piłka spadła do będącego po drugiej stronie Adriana Przyborka, który wstrzelił ją do środka pola karnego i tym razem grecki napastnik strzelił pełnoprawnego gola na 1:0 dla Pogoni. Po tym golu Pogoń nie ustawała w wysiłkach przypieczętowania finału.
Puchar Polski: Jagiellonia się spięła, Pogoń cofnęła i mamy remis
Jednak w końcówce spotkania to raczej Jagiellonia, widząc, że oddala się od finału, dorzuciła do pieca. Zaczęła mocniej naciskać na Pogoń, aktywniej do przodu poszli Imaz, Nene, Jose Naranjo, ale nie przynosiło to większych zagrożeń pod bramką Cojocaru. Brakowało dokładnych piłek w pole karne, z którymi można byłoby coś zrobić. Aż Jagiellonia dopięła swego w 80. minucie.
Po dośrodkowaniu z prawej strony piłkę trącił Naranjo, po czym spadła ona pod nogi Romanczuka. Ten zaś wycofał ją przed pole karne do Bartłomieja Wdowika, który bardzo precyzyjnym strzałem nie dał najmniejszych szans rumuńskiemu golkiperowi. Po wyrównującym golu gra się ustabilizowała, z lekkim wskazaniem na Jagiellonię. Z Pogoni chyba uszło trochę powietrza, „Jaga” zaś zaczęła coraz częściej wykorzystywać otwarte przestrzenie, jakie zostawiała Pogoń.
Bartłomiej Wdowik doprowadził do remisu 🔥⚽
📺 Polsat Sport Extra 📲 Polsat Box Go#POGJAG | @PZPNPuchar pic.twitter.com/oLMXrjK5FC
— Polsat Sport (@polsatsport) April 3, 2024
Znów dogrywka, ale tym razem tylko Pogoń strzela w niej gola
Do końca regulaminowego czasu gry utrzymał się remis, zatem i „Jagę”, i Pogoń czekała kolejna dogrywka. Obydwa zespoły w ćwierćfinale zwyciężyły dopiero pod jej koniec. Tym razem gol padł znacznie szybciej. W 97. minucie Pogoń otrzymała stały fragment gry z prawej strony. Idealną piłkę w pole karne zagrał Kamil Grosicki, natomiast Fredrik Ulvestad wygrał pojedynek z Hansenem i z najbliższej odległości pokonał bramkarza białostoczan.
Po tym golu Pogoń znów oddała inicjatywę białostoczanom, co jak wiemy, wcześniej nie skończyło się za dobrze. Jagiellonia jednak nic nie potrafiła z tym zrobić. Pogoń, do czego nas ostatnio przyzwyczaja, w tyłach gra dużo mądrzej i odpowiedzialniej niż kiedyś. To właśnie dzięki takiej postawie utrzymała korzystny rezultat i to ona po końcowym gwizdku mogła wpaść w szał radości, bo to Pogoń Szczecin jedzie na Stadion Narodowy przełamać klątwę! Zrobiła to zasłużenie, bo w tym meczu była stroną lepszą. Po meczu drużyna świętowała ze zgromadzonymi na stadionie kibicami awans do finału.
***
Pogoń, wygrywając z Jagiellonią, sprawiła, że Puchar Polski jest już na wyciągnięcie ręki. Wydaje się, że na mistrzostwo w portowym mieście raczej nie ma szans, ale tego samego nie można powiedzieć o Pucharze. W finale „Portowcy” zmierzą się z Wisłą Kraków i będą wyraźnym faworytem. Dlatego powiemy tak: kiedy, jak nie teraz, Pogonio?