Puchar Azji U-20 – turniej nowego Goliata. Kącik egzotyczny #10


Czy reprezentacja Uzbekistanu stanie się nową potęgą? Puchar Azji U-20 dał odpowiedź na to pytanie

20 marca 2023 Puchar Azji U-20 – turniej nowego Goliata. Kącik egzotyczny #10
uzdaily.uz

Zdecydowana większość fanów futbolu piłkę nożną w Azji kojarzy jedynie z reprezentacjami Japonii, Korei Południowej i Arabii Saudyjskiej. Ewentualnie można doliczyć do tego Australię, jednak ze względu na położenie geograficzne nadal nie jest ona pierwszą myślą. Mało która osoba sport ten utożsamia z Uzbekistanem. A ten podwójnie śródlądowy kraj daje coraz więcej argumentów do tego, by to zmienić. Tylko jedna porażka seniorskiej reprezentacji w całym 2022 roku, a teraz zdobycie Pucharu Azji U-20 przez kadrę młodzieżową. Czy można to odbierać jako przebudzenie nowego futbolowego potentata?


Udostępnij na Udostępnij na

Na wschód od Konina Azja się zaczyna

Znaczenie tego popularnego frazeologizmu przez ostatnie tygodnie mocno nabrało na sile. Miasto to położone jest jedynie około 100 kilometrów na wschód od Poznania. Biorąc na poważnie powyższe powiedzenie, należałoby zauważyć, że w takim przypadku ponad połowa Polski jest Azją. A z kim najczęściej grają Azjaci? Z innymi Azjatami. I tutaj zaczyna robić się ciekawie.

Jedną z drużyn, która zakwalifikowała się do Pucharu Azji U-20, była reprezentacja Tadżykistanu. Jak zapewne każda inna – chciała się ona optymalnie przygotować do turnieju. Jednak wybrała do tego dosyć nietypową metodę, ponieważ rozgrywała ona swoje sparingi z… polskimi klubami. Czy jeśli powiem wam, że miasta tych zespołów leżą na wschód od Konina, to potraktujecie to jako przypadek? Tego nie wiem, ale właśnie tak wygląda rzeczywistość.

Trzeba od razu przyznać, że reprezentacja Tadżykistanu nie wybierała sobie byle jakich przeciwników. Były to drużyny, które w Polsce mają jakąś renomę. Pierwszy ze sparingów miał miejsce pod koniec stycznia i był rozgrywany przeciwko ekipie ŁKS-u Łódź. Zespół z Azji zremisował to spotkanie 1:1. Niecałe dwa tygodnie później rozegrał on mecz z Wieczystą Kraków. Tam już musiał uznać wyższość rywala. Nie da się ukryć, że spotkania te były niecodziennym przeżyciem. Zarówno dla Tadżyków, piłkarzy ŁKS-u i Wieczystej, jak i kibiców.

Kartkowa rywalizacja o awans do Pucharu Azji U-20

Turniej jak to turniej – zazwyczaj ma jakieś kwalifikacje. Czasami są one bardziej emocjonujące, czasami mniej. W przypadku Pucharu Azji U-20 było całkiem nietypowo. Pamiętacie walkę między Senegalem a Japonią w polskiej grupie na mistrzostwach świata w Rosji, by wyjść dzięki mniejszej liczbie żółtych kartek? W kwalifikacjach Pucharu Azji U-20 okazało się, że było podobnie, tylko na jeszcze wyższym poziomie. W taką zabawę zamieszane były aż trzy zespoły.

Wszystkie reprezentacje zostały podzielone w eliminacjach na dziesięć grup. Zwycięzca każdej z nich otrzymywał bezpośredni awans do turnieju. Drużyny z drugich miejsc tworzyły tabelę i na jej podstawie pięć najlepszych dostawało się na imprezę. Aż siedem reprezentacji miało na swoim koncie dwa zwycięstwa i jedną porażkę, więc wśród nich wyłaniano szczęśliwców na podstawie bilansu bramkowego.

Wikipedia

Drużyny z czwartego, piątego oraz szóstego miejsca miały identyczną liczbę punktów oraz identyczną różnicę bramek. Decydować więc musiały kartki. O ile taka sytuacja dla dwóch zespołów jest bardzo rzadka, o tyle dla trzech można powiedzieć, że jest to ewenement na wielką skalę. Kontynuując, Irak otrzymał tylko pięć upomnień, Syria osiem, a Tajlandia aż dziesięć. Z tego powodu to właśnie ostatnia z drużyn musiała się pożegnać z marzeniami o turnieju.

Jordańska Kung Fu Panda i katarski blamaż

Przechodząc do fazy grupowej Pucharu Azji U-20. Jak wygląda porządne wejście w turniej? Na pewno na pełnej motywacji i braku ustępliwości dla przeciwnika. Kojarzy się to również z walką o każdą piłkę od pierwszej sekundy. Wszystkie te zasady bardzo mocno wziął sobie do serca Baker Kalbouneh – napastnik reprezentacji Jordanii. W swoim debiucie na turnieju już w piątej sekundzie otrzymał… czerwoną kartkę. Jeżeli chciał zostać za wszelką cenę zapamiętany, to na pewno mu się to udało.

Zapamiętana chciała też na pewno zostać kadra Kataru. Seniorska reprezentacja tego kraju zawiodła swoich kibiców zarówno na mundialu, jak i na rozgrywanym kilka tygodni później Pucharze Zatoki Perskiej. Skoro starzy nie mogli, to może młodym się uda? Takie podejście zaczęło być coraz bardziej obecne w tym malutkim państwie. Wszak kadra U-20 Kataru w 2014 roku została mistrzem Azji. Może w tym roku udałoby się to powtórzyć?

Otóż nie. Katar był losowany z pierwszego koszyka, a mimo tego po dwóch pierwszych meczach miał zero punktów. Jednak co ciekawe – nadal miał szansę na awans z grupy! Wystarczyło „jedynie” wygrać w ostatnim meczu z Australią minimum dwoma bramkami i liczyć na to, że w drugim spotkaniu grupy Wietnam wygra z Iranem.

Wszystko zaczęło się cudownie, ponieważ w 2. minucie Moustafa El-Sayed wyprowadził Katarczyków na prowadzenie. Zamiast cieszyć się z bramki, zawodnicy pobiegli po piłkę i zanieśli ją na środek boiska. To, jak się dalej potoczyło to spotkanie, możecie zobaczyć poniżej.

Narodzenie nowego, pragmatycznego Goliata

Już na początku zdradziłem, że cały turniej wygrała reprezentacja Uzbekistanu. Był to jej pierwszy triumf w tych rozgrywkach. Wcześniej jej najlepszym osiągnięciem było drugie miejsce zdobyte w 2008 roku po porażce 1:2 ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. I o ile chwała tej kadrze za wywalczenie pucharu, o tyle trzeba przyznać, że dokonała tego w bardzo wyrachowany sposób. Mecze Uzbekistanu na pewno nie były porywające. Najlepiej świadczy o tym statystyka, że w sześciu meczach tej kadry padło łącznie… sześć bramek – pięć strzelonych i tylko jedna stracona.

Wynika z tego, że dużą zasługę w końcowym triumfie ma trener – Ravshan Khaydarov. Mimo tego, że jego kadra była teoretycznie słabsza od innych, potrafił tak poustawiać zawodników, by nie dopuścili przeciwnika do swojej bramki. Przyniosło to efekt w postaci dwóch wygranych spotkań grupowych (2:0 z Syrią oraz 1:0 z Irakiem) oraz jednego remisu (0:0 z Indonezją).

Natężenie pragmatyzmu w poczynaniach kadry Uzbekistanu rosło wprost proporcjonalnie do fazy turnieju. Im dalej w las, tym bardziej spokojnie grali. Koniec końców opłaciło się to. Jednak szczęście też trochę dopisało Uzbekom. Zarówno w ćwierćfinale, jak i półfinale pokonali swoich przeciwników po rzutach karnych. Najpierw Australię (1:1 w regulaminowym czasie gry), a następnie Koreę Południową (0:0 w regulaminowym czasie gry). Jakby tego było mało – w finale Uzbekistan pokonał Irak 1:0, a jedyna bramka padła również z rzutu karnego. Trzeba przyznać, że gospodarze całej imprezy wykonywali „jedenastki” bezbłędnie. Wykorzystali dziewięć na dziewięć, co w końcowym rozrachunku zapewniło im mistrzostwo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze