Puchar Anglii to zawsze gwarancja wielkich emocji. Tym razem nie było inaczej. Arsenal zwycięża Chelsea 2:1, tym samym gwarantując sobie grę w Lidze Europy w przyszłym sezonie. Drużyna Franka Lamparda po raz kolejny zawiodła w defensywie. Co jeszcze wiemy po finałowym starciu w FA Cup?
Spotkanie Arsenalu z Chelsea kończyło katorżniczy sezon 2019/2020, który ze względu na przerwę spowodowaną pandemią wydłużył się aż do początku sierpnia. Finałowe starcie w Pucharze Anglii to dla obu ekip czas, który nie tylko podsumowuje kończącą się kampanię. Sięgnięcie po trofeum FA Cup może dla zwycięzcy oznaczać piękny początek zbliżających się rewolucji, bo te w Londynie bez wątpienia nadchodzą. Tym okazał się Arsenal, choć mecz pozwolił nam dowiedzieć się nieco więcej.
1) Niepewna defensywa Chelsea
Błędy obronne piłkarzy Chelsea zdarzały się już niejednokrotnie w trakcie całego sezonu. Te w finale Pucharu Anglii mogły wyjątkowo razić w oczy. Na myśl od razu przychodzi karny spowodowany przez Azpilicuetę. Jego zmiennik, którym był Christensen jeszcze w pierwszej połowie, nie gwarantował jakości. Tę zapewniał kapitan, który mimo błędu i podarowanego karnego dla rywali uznawany może być za ostoję defensywną drużyny Franka Lamparda.
Po drugiej stronie boiska pewności w poczynaniach defensywnych również nie widzieliśmy. Marcos Alonso grający przeciwko Nicolasowi Pepe miał trudne zadanie, aby powstrzymać reprezentanta WKS. Nieuznana bramka skrzydłowego Arsenalu czy podarowana mu okazja strzelecka tylko o tym świadczyły. Dominacja Chelsea w pierwszych 45 minutach nie trwała długo, a braki w defensywnie szybko wyszły na jaw.
W drugiej połowie swoje braki pokazali pozostali defensorzy Chelsea. Stratę drugiej bramki tym razem zaliczyć można było na konto Zoumy, który w dziecinny sposób dał się ominąć Aubameyangowi. W akcji bramkowej nie popisał się również Rudiger, który dał sobie założyć siatkę.
Nadchodzące transfery, które wzmocnią ofensywę Chelsea, niekoniecznie muszą oznaczać natychmiastowy rezultat. Projekt sportowy „The Blues” może robić wrażenie, ale dalej widoczny jest brak prawdziwego lidera defensywy.
2) Młodzieży, to twój czas
Na boisku od pierwszej minuty zarówno Mikel Arteta, jak i Frank Lampard w bój posłali swoich młodych zawodników. To nie przypadek ani moda związana z drugorzędnością pucharów krajowych. To już norma, która obowiązywała przez cały sezon w obu ekipach. Szkoleniowcy nie boją się stawiać na mniej doświadczonych, za to obiecujących graczy. Niezależnie od stawki spotkania to oni coraz odważniej przepychają się rękoma wśród starszych, których zasługi dla klubów nie wystarczają, aby mieć pewne miejsce na placu gry.
Ich obecność – zwłaszcza po stronie „The Blues” – była zauważalna już od pierwszej minuty spotkania. Najpierw Mason Mount zza pola karnego przetestował golkipera Arsenalu. A ten chwilę później był już bez szans w pojedynku z Christianem Pulisiciem, który z bliskiej odległości już w 6. minucie otworzył wynik spotkania.
W innej sytuacji znaleźli się wchodzący na murawę w drugiej połowie Abraham oraz Hudson-Odoi. Wychowankowie Chelsea stanęli przed trudnym zadaniem, gdyż Chelsea przez nieco ponad ostatni kwadrans spotkania grała w osłabieniu.
FOURTEEN. TIMES. 🏆#HeadsUpFACupFinal | @EmiratesFACup
— Arsenal (@Arsenal) August 1, 2020
3) Mocny finisz sezonu w wykonaniu Aubameyanga
Gabończyk po restarcie rozgrywek popisuje się genialną formą. To za jego sprawą Arsenal doprowadził do wyrównania jeszcze w pierwszej połowie spotkania. Napastnik umiejętnie wykorzystał błąd doświadczonego Azpilicuety, który dał pretekst arbitrowi do podyktowania „jedenastki”. Bramka Aubameyanga z rzutu karnego była jego 28. w tym sezonie. W drugiej połowie po fenomenalnej indywidualnej akcji Gabończyk wyprowadził swój zespół na prowadzenie, po raz kolejny potwierdzając swoją jakość oraz wartość dla drużyny.
Udział Arsenalu w finale Pucharu Anglii to w dużej mierze zasługa 31-latka. W półfinale tych rozgrywek „Kanonierzy” mierzyli się z podopiecznymi Pepa Guardioli. Dwie bramki Gabończyka oznaczały, że to Arsenal dość niespodziewanie powalczy o trofeum FA Cup. Ostatni mecz kończący Premier League to również koncert byłego zawodnika Borussii Dortmund. Jego dublet oraz asysta pozwoliły Arsenalowi z podniesioną głową pożegnać się z ligowym sezonem, który mimo to okazał się rozczarowujący.
Kurt Zouma is still wondering where Aubameyang went 😂#FACupFinal pic.twitter.com/514ItMYGrW
— GOAL (@goal) August 1, 2020
4) Skutki wycieńczającego sezonu
Tak jak zapowiadano, restart rozgrywek mógł okazać się zmorą dla wielu klubów pod względem urazów. Te mięśniowe były powodem zejść z boiska Azpilicuety oraz Pulisicia, strzelca pierwszej bramki w spotkaniu. W doliczonym czasie gry z boiska znoszony był również Pedro, dla którego był to ostatni mecz w barwach „The Blues”.
Przerwa kilkumiesięczna miała wpłynąć również na przygotowanie fizyczne drużyn. To też się sprawdziło. Finał Pucharu Anglii rozgrywany już w sierpniu nie był meczem z zabójczym tempem. W drugiej części gry spadło ono jeszcze bardziej, a show skradły kontrowersje sędziowskie.
5) W roli głównej Pucharu Anglii arbiter
Spotkanie finałowe po raz drugi z rzędu poprowadził Anthony Taylor. Mecz okraszony był w sytuacje sporne, które koniec końców nie mogły sprzyjać drużynie Chelsea. To przeciwko tej w pierwszej połowie bez większych wątpliwości sędzia podyktował „wapno”. Kontrowersji nie brakowało przy drugiej bramce Arsenalu. Tam sędzia nie zdecydował się wskazać na faul w ataku piłkarza „Kanonierów”.
Chwilę później drugą żółtą kartkę zobaczył Mateo Kovacić. To już niemal na dobre zabiło nadzieję piłkarzy Chelsea, którzy grając jednym zawodnikiem mniej, nie byli w stanie doprowadzić do dogrywki.
6) Finał to nie koniec, ale początek
Puchar Anglii oznacza dla Arsenalu jedno – możliwość gry w Lidze Europy w nadchodzącym sezonie. To, czego nie udało się wykonać miejscem w tabeli na koniec sezonu, piłkarze Mikela Artety wywalczyli w finałowym starciu przeciwko Chelsea. Przed „Kanonierami” niełatwa przyszłość, choć oczekiwania względem hiszpańskiego trenera są ogromne.
Wiemy, że budżet transferowy na trwające okienko nie pozwoli znacznie wzmocnić składu Arsenalu, który w ostatnim meczu uratował sezon. Ten zdawał się być najgorszym w ciągu ostatnich lat. Triumf w finale Pucharu Anglii to bodziec do dalszej pracy całego zespołu, dla którego nowy sezon będzie początkiem dalekiej drogi, która prowadzić ma na sam europejski szczyt. Czyli ten, który tak długo dla Arsenalu nie był osiągalny.
Przegrana w finale dla Chelsea oznacza to, co prawdopodobnie w klubie wszyscy już wiedzą. Transfery zawodników ofensywnych mogą zgubić klub, który cele ma bardzo wysokie. Czas na wzmocnienie defensywy, która z roku na rok wygląda tylko i wyłącznie gorzej.
1 – Mikel Arteta is the first person to win the FA Cup with Arsenal as both a captain and a manager. Leader. #FACupFinal #ARSCHE pic.twitter.com/RcP0MxYGPz
— OptaJoe (@OptaJoe) August 1, 2020
Z tego co widziałem, to Arsenal w składzie nie miał żadnego młodego zawodnika i nie wiem skąd się wzięło, że Arteta dawał szansę młodym zawodnikom w tym sezonie?? Holding 24 lata i już dostawał szanse za Wengera, tak samo Maitland - Niles 22 lata i też wynalazek Wengera. Saka, Willock rezerwa, jedynie Nketiah dostawał jakieś szansę. Także panie redaktorze gdzie ta młodzież w Arsenalu w tym sezonie?. Czemu nikt nie wziął pod lupę dzisiaj dobrej gry Nicolasa Pepe i Ceballosa? Ten pierwszy był aktywny przez cały mecz, a drugi harował niczym wół na boisku. Nawet komentatorzy dzisiejszego spotkania ich chwalili, a Ceballosa uznawali za Najlepszego gracza dzisiejszego spotkania.