PSG jest w trakcie wyczerpującego okresu. Po krótkich przygotowaniach "Les Parisiens" musieli zawalczyć o Puchar Francji z Saint-Etienne. Dzisiaj, podczas boju o Puchar Ligi, zostali ponownie zmuszeni do walki, tym razem przez Lyon. Następnym poważnym wyzwaniem ma być Atalanta, która już czeka na utarcie nosa faworytom.
Thomas Tuchel, jak sam powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej, uwielbia grać o puchary. W jego opinii stanowi to dla zespołu dodatkową mobilizację. Niemiecki szkoleniowiec wspominał również o możliwych rozwiązaniach taktycznych przeciwko Lyonowi. PSG tradycyjnie miało postawić na wysoki pressing i dużą intensywność. Oczywistym wyborem wydawało się 4-3-3, ale w jednej z wypowiedzi wspomniano również o wariancie 4-4-2. Ostatecznie skład nie zaskoczył. Brakowało w nim jedynie Kyliana Mbappe, który przypłacił kontuzją brutalny faul Loica Perrina podczas finału Coupe de France.
📋 La composition de départ de cette dernière finale de @CoupeLigueBKT 🏆#PSGOL pic.twitter.com/3hR9uTFHdb
— Paris Saint-Germain (@PSG_inside) July 31, 2020
Lyon przystępował do tego meczu w roli outsidera. Rudi Garcia mimo wszystko zapowiadał, że widzi szansę dla swojej drużyny. Wierzył, że przy maksymalnym wysiłku jego podopieczni są w stanie sprawić sensację i zdobyć Puchar Ligi Francuskiej. Wspomniał też o zmianach w składzie w porównaniu z poprzednim spotkaniami. Faktycznie, zdecydował się na formację 3-5-2. Mogło to stanowić pewne zaskoczenie, choć Rudi Garcia już dużo wcześniej kombinował z takim ustawieniem. Mimo przedmeczowej zapowiedzi w kadrze nie było Cipriana Tatarusanu.
La composition de notre équipe pour cette finale de la @CoupeLigueBKT face au PSG ! 👊🏻🔴🔵#PSGOL pic.twitter.com/1yV65uxjnh
— Olympique Lyonnais (@OL) July 31, 2020
Nic nowego
Co by się nie działo, PSG będzie wychodziło z pressingiem wysoko. Od początku gracze Lyonu byli nękani przez piłkarzy z Paryża, który szukali błędów przeciwnika i szybkich akcji. Zawodnicy Rudiego Garcii podczas prób przedostania się pod pole karne regularnie korzystali z bocznych sektorów boiska. Jednakże przerażała niedokładność krótkich podań oraz dośrodkowań. Zaangażowana drużyna ze stolicy mogłaby to bez problemu wykorzystać.
Jednak w drużynie PSG było momentami widać przestoje. Wolno rozgrywano ataki pozycyjne, przez co Lyon mógł częściej starać się o próby zagrożenia bramce Keylora Navasa. W zasadzie poza wysokim pressingiem zawodnicy Tuchela nie pokazywali niczego szczególnego. Skończyło się to tym, że gracze Rudiego Garcii kontrolowali przez jakiś czas przebieg spotkania. Gdyby mieli tylko więcej dokładności…
Tradycją stało się również brutalne traktowanie graczy PSG. Pierwszą żółtą kartkę zarobił Caqueret za faul na Neymarze. Co jakiś czas inni gracze Lyonu nieprzepisowo powstrzymywali rywali, choć nie było takiej rzezi jak podczas finału Pucharu Francji.
Zwolnione tempo jeszcze bardziej uwypukla piękno interwencji Lopesa, zjawiskowy bramkarz, sprężyny w nogach
— Michał Bojanowski (@Bojanowski33) July 31, 2020
Sam finał Coupe de la Ligue przerażał. Przerażał nudą. Na boisku nie działo się prawie nic. Żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć sobie konkretnej sytuacji. Były jedynie dwa konkretniejsze momenty. Neymar był blisko strzelenia bramki po strzale zza pola karnego w 8. minucie. W 43. minucie ładnie z dystansu uderzył Gueye, lecz Lopes skutecznie obronił ten strzał. Krótko mówiąc, pierwsza połowa była do zapomnienia dla wszystkich. Umiarkowane powody do radości mogli mieć jedynie gracze Lyonu, którzy nie dali się zgnieść renomowanym oponentom.
Rywale poczuli krew
Sytuacja Neymara była owocem krótkiego rozegrania rzutu rożnego. Na początku drugiej połowie Brazylijczyk zaprezentował też umiejętność dobrego uderzenia z rzutu wolnego, jednak Lopes ponownie pewnie zareagował. O ile stałe fragmenty zostały dobrze dopracowane, to gra „Les Parisiens” wyglądała z minuty na minutę coraz gorzej. Pierwszą poważną okazję Lyon stworzył sobie dzięki strzałowi z dystansu Memphisa Depaya. Tuchel musiał reagować – niedługo potem na boisku pojawili się Herrera i Sarabia.
Olimpique Lyon poczynał sobie coraz odważniej. Podopieczni Rudiego Garcii zauważyli, że przeciwnik nie jest zbyt dobrze dysponowany i śmielej wychodzili ze swoimi akcjami. Czasami gracze PSG byli wręcz zepchnięci we własne pole karne. Ich planem było jedynie szybkie przetransportowanie futbolówki pod pole karne oponentów tuż po odebraniu im piłki. Nie było planu „B”.
Na szczęście dla Neymara i spółki, Lyon szybko spuścił z tonu. Pozwoliło to im ponownie objąć kontrolę nad meczem. Jednak zarazili się od przeciwników niedokładnością podań – praktycznie żadne dośrodkowanie nie mogło dojść do celu. Do tego rywale również pokazali, że potrafią strzelać z wolnych. W 81. minucie ładnie uderzył w ten sposób niedawno wprowadzony Toko Ekambi, ale Navas świetnie sparował ten strzał. Wszystko zapowiadało, że spotkanie o Puchar Ligi potrwa więcej niż 90 minut. Warto również odnotować, że w końcówce doszło do kolejnej szarpaniny podczas meczu PSG. Tym razem Sarabia pokłócił się z Anthonym Lopesem.
PSG mogła uratować pierwsza od pewnego czasu dokładna wrzutka. Ander Herrera dograł piłkę na głowę Neymara, a próbę Brazylijczyka z 86. minuty ładnie obronił Lopes. Do końca drugiej połowy nic się nie wydarzyło. Kibice musieli przetrwać jeszcze dogrywkę. Zmartwieniem dla trenera Tuchela mógł być potencjalny uraz Thiago Silvy, który musiał zostać zmieniony w przerwie.
Męczarnie
Początek dogrywki oznaczał bardziej otwartą grę. Swoją okazję w 95. minucie miał Di Maria. Argentyńczyk dobrze uderzył zza pola karnego, ale Lopes ponownie świetnie interweniował. Niedługo potem nadeszła odpowiedź Lyonu – Traore strzelił tuż obok bramki Navasa. Senegalczyk robił dużo szumu w szeregach PSG. Żółtą kartkę za próbę powstrzymania jego rajdu bokiem boiska otrzymał Paredes, który wcześniej zmienił wspomnianego już Thiago Silvę.
Dalsza część dogrywki była męczarnią. Zarówno dla kibiców, jak i piłkarzy. Co jakiś czas pojawiały się pojedyncze próby dośrodkowań, jednak wszystkie były niecelne. Z rzutu rożnego swoją okazję miał Cornet, ale jego strzał był fatalny. O zwiększenie tętna kibiców postarał się jeszcze Rafael. Sfaulował wychodzącego sam na sam z bramkarzem Di Marię, za co otrzymał słuszną czerwoną kartkę. Następnie Neymar nie wykorzystał rzutu wolnego z dobrego miejsca, przez co o rozstrzygnięciu miały zdecydować rzuty karne.
Warto trenować stałe fragmenty gry
Podczas starcia PSG – Lyon było dużo rzutów wolnych oraz rzutów rożnych. Jednak o ostatecznym wyniku miały zdecydować karne. Początkowo wszyscy pewnie trafiali do siatki. Strzał Toko Ekambiego w drugiej serii prześlizgnął się po rękach Navasa, ale doszedł do celu. Pierwsze cztery próby były bezbłędne dla zawodników obu drużyn.
Navas wiele razy był blisko obronienia strzałów rywali, ale brakowało mu szczęścia. Wreszcie udało mu się osiągnąć cel w szóstej kolejce. Wtedy to Traore uderzył przy lewym słupku bramki, a Kostarykańczyk świetnie wyczuł jego intencje. Decydującego karnego wykorzystał Sarabia. Kolejne trofeum trafiło w ręce PSG.
Dokąd zmierza PSG?
Oglądając sparingi francuskiej drużyny, można było mieć pozytywne przeczucia. Gwiazdorzy z Paryża demolowali wszystkich przeciwników na swojej drodze. Grali z polotem, niektóre akcje wykonywali jakby od niechcenia. Jednak w meczach oficjalnych nie pokazali niczego, co klasyfikowałoby ich w europejskiej czołówce. Dwie drużyny walczące o wyjście z kryzysu – Saint-Etienne i Lyon – momentami naprawdę grały praktycznie jak równorzędni rywale. Nie wiadomo, czy to wina zaangażowania czy złego przygotowania.
Obie drużyny pokazały, że z zaangażowanym i agresywnym oponentem gracze Tuchela mogą mieć gigantyczne problemy. Na razie PSG w dwóch pierwszych meczach zdobyło dwa trofea, ale styl nie porywa. Może taki jest plan, żeby forma eksplodowała dopiero na te najważniejsze spotkania? W końcu Puchar Francji i Puchar Ligi nie są priorytetami dla „Les Parisiens”. Przyszłość przyniesie nam odpowiedź na te pytanie.