Mecze Ligi Mistrzów zawsze dostarczają wiele emocji. Nie inaczej było dzisiaj w Paryżu, gdzie tamtejsze PSG podejmowało Real Madryt. Zawodnicy ze stolicy Francji pewnie zwyciężyli 3:0 i odnieśli pierwsze zwycięstwo nad „Królewskimi” w historii starć obu drużyn w Lidze Mistrzów. Doskonały występ zaliczył były zawodnik Realu Madryt, Angel Di Maria, który zdobył obie bramki dla zespołu Thomasa Tuchela. Trwająca 12 lat passa zwycięstw w pierwszych meczach Champions League została przerwana. PSG mimo braków w kadrze pewnie ograło „Los Blancos”.
Starcia PSG z Realem Madryt zawsze przyciągały tłumy widzów. Zarówno na stadion, jak i przed telewizory. W końcu są to pojedynki wielkich europejskich potentatów mierzących co sezon w najwyższe cele. W dzisiejszym spotkaniu Parc de Princes zostało wypełnione po brzegi, a miejscowi kibice mogą być zadowoleni z przebiegu spotkania.
Słowa trenerów przed meczem PSG – Real Madryt
Starcia PSG z Realem Madryt należą do najciekawszych, dlatego emocje sięgają zenitu zarówno na boisku, jak i na trybunach. Ważnym elementem dla podgrzania emocji przed każdym spotkaniem, a w szczególności na poziomie Ligi Mistrzów, są konferencje prasowe. Trenerzy obu ekip nie szczędzili słów na temat przeciwników. Tomas Tuchel należy do szkoleniowców ceniących sobie grę ofensywną. Niejednokrotnie udowadniał, że jego ekipy są w stanie pokazać na boisku dominację nad rywalem, ale na tym poziomie niczego nie można być pewnym. W roli trenera podejmował Real Madryt dwukrotnie, będąc jeszcze szkoleniowcem Borussii Dortmund. Oba mecze zremisował. Dzisiejsze zwycięstwo było więc dla niego szczególne.
Zapytany o taktykę na mecz z „Królewskimi” odpowiedział: – Nie lubię, gdy zespół jest za bardzo pasywny. Nie chcę też, by Real przez długi czas miał piłkę, bo wtedy gra mu się dużo łatwiej i trudno go zatrzymać. Chcę, żeby mój zespół zagrał agresywnie i szybko znajdował rozwiązania akcji. To co prawda nasz pierwszy mecz grupowy, ale chciałbym widzieć u swoich piłkarzy wolę walki, zwłaszcza że gramy na naszym stadionie. Pochwał nie szczędził także gwiazdorowi Realu Madryt, Karimowi Benzemie: – Lepiej mieć piłkę u siebie, niż oddawać ją Karimowi Benzemie. Oglądaliśmy mecz z Levante i… boimy się go – mówił pół żartem, pół serio. Do tej pory bilans Francuza przeciwko PSG to jedna bramka i jedna asysta.
Zinedine Zidane od początku był pełen wiary w swoją drużynę. Wszyscy, którzy go znają, wiedzą, że jego słowa nie są rzucane na wiatr i bierze odpowiedzialność za swoje czyny: – Z przyjemnością wchodzimy w nowy sezon Ligi Mistrzów. Wiemy, co mamy robić, i jesteśmy gotowi — powiedział trener Realu Madryt. „Zizou” to perfekcjonista. Należy do ludzi skromnych i niewywyższających się. Zawsze podkreśla, że Liga Mistrzów to najtrudniejsze rozgrywki, które dla „Królewskich” są najważniejsze. Zapytany o gotowość drużyny odpowiedział: – Odbyliśmy wiele sesji treningowych i piłkarze są dobrze przygotowani. Wejście w nowe rozgrywki jest bardzo ważne, dlatego damy z siebie wszystko. Niestety dzisiaj Real Madryt nie dorównał klasą PSG, mimo że gospodarze grali bez swoich największych gwiazd.
Szlagier bez ważnych ogniw
Dzisiejszy mecz był obfity nie tylko w emocje, ale przede wszystkim w absencje. PSG zagrało bez swojego ofensywnego tercetu Neymar–Cavani–Mbappe. Ten pierwszy nie mógł wystąpić z powodu zawieszenia, natomiast Urugwajczyk i Francuz są kontuzjowani. Poza nimi PSG musiało sobie radzić bez: Dagby, Kherera i Draxlera. Wszyscy zmagają się z urazami. Jednak koledzy nie zawiedli i z zaskakującą łatwością postawili się „Królewskim”.
Natomiast w Realu Madryt nie obejrzeliśmy występu aż ośmiu zawodników. Sześciu z nich zmaga się z kontuzjami, a dwaj nie mogli wystąpić przez zawieszenia. Luka Modrić, Marco Asensio, Fede Valverde, Isco, Brahim Diaz i Marcelo to piłkarze nieobecni z powodu urazów. Nacho i Sergio Ramos są zawieszeni. Brak tego ostatniego był widoczny. Kapitan Realu został zastąpiony Ederem Militao, który momentami pokazywał brak doświadczenia, jak choćby przy pierwszej straconej bramce. Di Maria został bez krycia, podczas kiedy Brazylijczyk stał kilka metrów za nim. Mógł się zachować lepiej w tej sytuacji, ale zabrakło mu ogrania.
Warto zaznaczyć, że kiedy brakowało Sergio Ramosa w Lidze Mistrzów, Real przegrywał spotkania. Choćby w sezonie 2017/2018 z Juventusem na Santiago Bernabeu (1:3), w 2018/2019 dwa spotkania z CSKA Moskwa (1:0 i 0:3) oraz z Ajaksem Amsterdam (1:4). Mecz PSG – Real Madryt potwierdził, że Sergio Ramos jest piłkarzem, który zapewnia „Królewskim” nie tylko spokój z tyłu, ale także morale zespołu.
Bez dwóch zdań obecność tych zawodników w spotkaniu dodałaby wiele pozytywnych wrażeń i emocji, ale na ich brak nie mogliśmy narzekać.
Z nieobecnych dziś w PSG vs Real można by zrobić całkiem niezłą jedenastkę, no i mieć rezerwowych:
Bułka; Dagba, Ramos, Marcelo; Modrić, Valverde, Draxler, Isco; Mbappé, Neymar, Cavani.A jeszcze Kehrer, Nacho czy Asensio…
— Maciej Leszczyński (@MatijaPL) September 18, 2019
Di Maria zachwycił
Angel Di Maria godnie uczcił swój setny występ w europejskich pucharach, strzelając byłej drużynie dwa gole. Od początku meczu dał się we znaki obrońcom Realu, napędzając ataki PSG. Argentyńczyk był najaktywniejszym zawodnikiem na boisku. W pierwszej połowie nie miał sobie równych. Brał udział w każdej ofensywnej akcji drużyny i biegał po całej długości boiska. W drugiej połowie był blisko zdobycia hattricka, jednak próba lobu Thibauta Courtoisa zakończyła się fiaskiem. Przy trzeciej bramce dał doskonałe podanie do Juana Bernata, który zaliczył asystę przy bramce Thomasa Meuniera
Ángel Di María's first half by numbers vs. Real Madrid:
100% pass accuracy (13)
100% take-ons completed (3)
100% shot accuracy (2)
100% conversion rate (2)Perfect. 💯 pic.twitter.com/j2K2tKi2GZ
— Squawka (@Squawka) September 18, 2019
Real pobity, ale historia dalej na jego korzyść
Dzisiejszy mecz PSG – Real Madryt był dziewiątym starciem obu drużyn, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. Jednak na łamach Ligi Mistrzów było to spotkanie numer pięć. Wcześniejsze pojedynki paryżanie wspominają źle, ponieważ trzykrotnie musieli uznać wyższość madrytczyków, a raz udało się wywalczyć remis. Dzisiejsze spotkanie było pierwszym zwycięstwem „Les Rouge-et-Bleu” nad Realem w Lidze Mistrzów.
Nie trzeba daleko sięgać pamięcią, żeby przypomnieć sobie ostatnie pojedynki między oboma ekipami. Po raz ostatni mierzyły się razem w 1/8 finału sezonu 2017/2018. Ten dwumecz „Królewscy” zwyciężyli 5:2, wygrywając odpowiednio 1:2 w Paryżu i 3:1 w Madrycie. Ekipa Zinedine’a Zidane’a zmierzała wówczas po trzeci puchar Ligi Mistrzów z rzędu, dlatego delikatnym pocieszeniem dla PSG może być to, że przegrało z późniejszym mistrzem.
Bieżące rozgrywki Ligi Mistrzów są 50. sezonem Realu Madryt w europejskich pucharach. Klub zdobył 13 pucharów Europy i przewodzi w klasyfikacji zdobywców tego trofeum. Drużynie z Paryża ta sztuka nie udała się jeszcze nigdy, ale w obecnym sezonie jest to jej priorytetem. Warto zaznaczyć, że od sezonu 2007/2008 Real Madryt nie przegrał pierwszego meczu w Lidze Mistrzów. Dziś ta passa została przerwana.
Karim Benzema, który wyszedł dzisiaj na boisko w roli kapitana Realu, wystąpił w Lidze Mistrzów po raz 113., co uczyniło go Francuzem z największą liczbą spotkań w tych rozgrywkach.
Mecz pod znakiem debiutów
Ten mecz był wyjątkowy nie tylko ze względu na drużyny mierzące się ze sobą, ale też przez debiuty zawodników w Lidze Mistrzów w swoich nowych drużynach. W Realu Madryt było ich aż czterech, ale najbardziej wyczekiwano inauguracji Edena Hazarda. Odkąd Belg dołączył do zespołu Zidane’a, nie było mu dane zadebiutować od pierwszych minut w oficjalnym spotkaniu. Wszystko to spowodowała kontuzja uda, z jaką się zmagał w ostatnich tygodniach.
Kolejną z debiutujących postaci w Lidze Mistrzów pod herbem Realu był Eder Militao. Podobnie jak Eden Hazard po raz pierwszy wyszedł w podstawowej jedenastce. Trochę inaczej było z Ferlandem Mendym, który zdążył wybiec w pierwszym składzie Realu w La Liga przeciwko Villarealowi, jednak w Lidze Mistrzów był to jego debiut. Dla Luki Jovicia to drugi występ w Lidze Mistrzów w karierze. Wcześniej dostał szansę, będąc jeszcze w Benfice Lizbona, w meczu ćwierćfinałowym przeciwko Bayernowi Monachium zremisowanym 2:2.
W barwach PSG po raz pierwszy hymn Ligi Mistrzów usłyszał Pablo Sarabia. Hiszpan przeniósł się do Paryża z Sevilli, w której było mu już dane grać w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Europy. Podobna sytuacja miała miejsce z Idrissą Gueye i Anderem Herrerą. Obaj panowie zasilili ekipę z Paryża odpowiednio z Evertonu i Manchesteru United. Mauro Icardi, który został wypożyczony do PSG z Interu, do dziś miał na swoim koncie sześć występów w Lidze Mistrzów. Pod koniec spotkania na boisku pojawił się Abdou Diallo, który w letnim okienku transferowym zasilił ekipę Thomasa Tuchela z Borussii Dortmund.
Wszystkie oczy na Keylora
Jednak zawodnikiem, na którego zwrócone zostały oczy kibiców obu drużyn, był Keylor Navas. Kostarykanin w ostatnim dniu okienka transferowego zasilił PSG właśnie z Realu Madryt, w którym spędził najlepsze lata swojej kariery. Z „Królewskimi” zdobył historyczne trzy puchary Ligi Mistrzów, a dziś zadebiutował w tych rozgrywkach w barwach PSG właśnie przeciwko swojemu byłemu klubowi. W drugą stronę zaś powędrował Alphonse Areola, który całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych. Przed starciem Keylor dodał wymowny wpis na Twitterze, w którym wyraził szacunek do byłego klubu, ale podkreślił, że liczy się tylko zwycięstwo. Mecz z Realem Madryt był szczególny dla jego serca.
Muchos recuerdos, muchas vivencias y mucho cariño, pero sólo un objetivo: GANAR
Beaucoup de souvenirs, beaucoup d'expériences et beaucoup d'amour, mais un seul objectif: GAGNER
🔵🔴 #icicestparis #PSGRM pic.twitter.com/bhtbySOlWP— Keylor Navas (@NavasKeylor) September 17, 2019
Chłopie daj sobie spokój z tymi artykułami,bo śmieszny jesteś XD Wielki znawca piłki się znalazł,dobra beka