14 kwietnia Chievo w składzie z Mariuszem Stępińskim i Pawłem Jaroszyńskim straciło matematyczne szanse na utrzymanie się w Serie A. Za „Latającymi Osłami” raczej nikt nie będzie tęsknił. Zdobyli raptem 11 punktów w 32 meczach. Przy okazji są ekipą, która straciła najwięcej bramek w lidze. W ofensywie prezentowali się jeszcze gorzej, strzelając raptem 22 gole, co także daje najgorszy wynik w Serie A. „Żółto-niebiescy” nie wzbudzają zainteresowania nawet w swoim mieście. Kibice wolą pójść na Hellas bądź grający w Serie C Virtus.
Mariusz Stępiński i Paweł Jaroszyński występują na Stadio Marc’Antonio Bentegodi od połowy 2017 roku. Stępiński początkowo był wypożyczony z Nantes, jednak Chievo latem 2018 roku wykupiło go z francuskiej ekipy. Natomiast Jaroszyński trafił do „Latających Osłów” z Cracovii. W tym czasie zaliczali wzloty i upadki, aż w końcu spadli z hukiem z ligi. Jaka czeka ich przyszłość? Jak się spisywali przez te dwa lata?
Poprzednia kampania
Paweł Jaroszyński sezon 2017/2018 pomimo słabego początku może zaliczyć do udanych. Polak czekał na debiut w ekipie Chievo aż do 29 listopada 2017 roku. Zagrał on wtedy w ramach Pucharu Włoch przeciwko lokalnemu rywalowi, Hellasowi. Mimo tego, że Paweł opuścił boisko w trakcie dogrywki, a jego drużyna przegrała po karnych, ten mecz był dla niego przełomowy. Już kilka dni później pojawił się na placu gry przeciwko Interowi. Polak wszedł w 87. minucie, przy wyniku 4:0 dla Interu, zmieniając Massimo Gobbiego. W tamtym momencie zaskarbił sobie zaufanie Rolando Marana. Włoch zaczął stawiać na polskiego lewego obrońcę w meczach przeciwko większym zespołom. Jaroszyński radził sobie naprawdę dobrze. Był chwalony przede wszystkim za wybieganie i zaangażowanie, a lewa strona z nim na boisku wyglądała o wiele stabilniej. Były gracz Cracovii zagrał przez cały sezon 911 minut, łapiąc trzy żółte kartki.
Mariusz Stępiński na swój debiut nie musiał czekać tyle co Jaroszyński. Polski napastnik wszedł po raz pierwszy na boisko 24 września w meczu przeciwko Cagliari. Mimo tego, że został wpuszczony dopiero w 84. minucie, udało mu się strzelić bramkę. Niestety potem Mariusz miał problem ze znalezieniem drogi do siatki. Kolejne trafienie zaliczył 18 marca przeciwko Milanowi. Polak zagrał wtedy po raz pierwszy w pełnym wymiarze czasowym, kończąc występ z bramką i asystą. Od tamtej pory zaczął grać regularnie i zakończył sezon z pięcioma trafieniami i asystą w 22 meczach. Przebywał na boisku przez 769 minut.
Obecny sezon
Pierwszy mecz sezonu. Chievo podejmuje u siebie Juventus. 38. minuta – przegrywa 1:0. Do dośrodkowania w pole karne dopada Mariusz Stępiński i… 1:1! Wojciech Szczęsny pokonany. Polski striker ma na swoim koncie bramki przeciwko takim markom, jak: Milan, Inter, Juventus i Napoli! Widać, że Stępiński ma patent na wielkie ekipy. Zwłaszcza że miesiąc później do swojej listy dodaje Romę! Z czołowej szóstki jedynie z Lazio nie udało mu się znaleźć drogi do siatki.
https://twitter.com/cwiakala/status/1041310985456369666
Mimo że ten sezon jest katastrofalny dla Chievo, nie mogą powiedzieć tego samego polscy stranieri. Stępiński został najlepszym strzelcem słabiutkiego klubu, natomiast Paweł Jaroszyński zaliczył kilkanaście występów w barwach „Latających Osłów”. Mariusz w swoim dorobku ma sześć goli i asystę w 2225 minut, a Paweł w 1157 minut zebrane dwa żółte kartoniki. Niestety w dalszym ciągu czeka na swoje pierwsze trafienie bądź asystę. Jednak trzeba przyznać, że gdy już gra, to solidnie wywiązuje się z zadań defensywnych. Nieco więcej o ich dyspozycji powiedział nam piszący dla Retro Futbol oraz prowadzący Calcio Primavera – Aleksander Bernard:
– Mariusz Stępiński ma za sobą niezły sezon. Jest najlepszym strzelcem Chievo, cieszy się zaufaniem trenera Domenico Di Carlo i gra zazwyczaj od deski do deski. Aż tak wiele dobrego nie można powiedzieć o Pawle Jaroszyńskim, który do tej pory zagrał połowę spotkań w sezonie. Czasem defensor wypadał z gry przez kontuzje, ale też zdarzało mu się usiąść na ławce rezerwowych. Kiedy już grał, to wyglądał poprawnie, momentami trochę lepiej – czy to na lewej obronie, czy też na lewym wahadle – powiedział Olek.
Oprócz tego Aleksander także podsumował dotychczasowy pobyt „Biało-czerwonych” w jednym z najbogatszych miast we Włoszech:
– Uważam, że nasi rodacy mogą uznać pobyt w drużynie z Werony za udany. Byli w rytmie meczowym, lepiej lub gorzej sobie radzili, ale zyskali cenne doświadczenie. Równie dobrze mogli się odbić od ściany tak jak Michał Marcjanik w Empoli. Oczywiście spadek z ligi nie jest najprzyjemniejszą sytuacją dla piłkarza, ale o obu naszych zawodnikach powinniśmy w przyszłości, w mniejszym lub większym stopniu, usłyszeć.
https://www.instagram.com/p/BirSGj9H8TW/
Co dalej?
No właśnie, co dalej z naszymi zawodnikami? Czy Mariusz Stępiński i Paweł Jaroszyński zostaną na poziomie Serie A? Jak to wygląda z zainteresowaniem polskim duetem i gdzie potencjalnie by najlepiej pasował? Na te pytania także odpowiedział nam Olek Bernard:
– Stępiński nie powinien narzekać na zainteresowanie ze strony klubów Serie A. Wcześniej o Mariusza pytały: Genoa, SPAL oraz Parma i zapewne napastnik trafi do jednego z tych klubów. Moim zdaniem najlepszy będzie ten ostatni z wymienionych, Polak powinien tam się odnaleźć. Nie jest pewne, że Roberto Inglese pozostanie na Stadio Ennio Tardini, a Fabio Ceravolo nie wydaje się aż tak silną konkurencją. O ile Stępiński nie powinien narzekać na zainteresowanie ze strony klubów Serie A, o tyle będę bardzo zdziwiony, jeżeli stamtąd ofertę otrzyma Jaroszyński. Myślę, że były piłkarz Cracovii zostanie w Chievo i będzie starał się mu pomóc wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Na tę chwilę piłkarzem lepiej wyglądającym na poziomie Serie A wydaje się Stępiński. Polak jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym zawodnikiem słabego Chievo, w którym znalazł drogę do siatki 11 razy w 56 meczach. Suche liczby nie powalają, jednak Polak pracuje dużo dla zespołu, a strzelenie 11 bramek w tak słabym Chievo jest niezłym wynikiem. W Parmie, o której zainteresowaniu mówi się najmocniej, mógłby wejść na jeszcze wyższy poziom i pokusić się o dwucyfrową liczbę goli w sezonie.
Natomiast Paweł Jaroszyński, jeżeli zostanie na poziomie Serie B, powinien być solidnym zawodnikiem dającym dużo jakości na lewej stronie obrony bądź też na lewym wahadle. Były piłkarz Cracovii dużo pracuje w obronie i po lepszym sezonie na zapleczu mógłby sobie zagwarantować angaż w Serie A bądź też miejsce w jedenastce Chievo, jeżeli wróci ono na najwyższy poziom rozgrywkowy. Jak to się zakończy dla Polaków? Czy znajdą sobie nowych pracodawców? Jak sobie będą radzić w przyszłym sezonie? Zobaczymy za jakiś czas.