Sędziowie, jako postacie bezstronne, zmuszeni są do podejmowania jednostronnych decyzji i co oczywiste – żadna z nich każdej ze stron zadowolić nie może. Z rąk arbitrów pojawiają się większe lub mniejsze kontrowersje, jednak nie zapominajmy, że wiele sytuacji boiskowych podlega ich własnej interpretacji. Nie wszystkie przepisy są czarno-białe, dlatego warto się z nimi zapoznać, by nieco lepiej zrozumieć sędziów.
Kiedy futbolowy świat przygotowywał się do nadejścia ery VAR-u, głosy zdrowego rozsądku przeplatały się z głosami zdradzającymi nostalgię. Pierwszy obóz głosił, że błędy ludzkie muszą zostać wyeliminowane dla dobra sportowej rywalizacji, natomiast drugi widział w idących zmianach jedynie koniec pewnej romantycznej epoki. I o ile obu stronom można było przyznać rację, o tyle trzeba tej konfrontacji zarzucić, że zabrakło w niej trzeciego spojrzenia. Takiego, które zauważyłoby, że maszyną wciąż steruje człowiek.
System VAR to nie satelita wywiadowcza
Społeczność kibicowska niezwykle często pozwala sobie na krytykę pracy sędziów. Tak było, jest i będzie. Z pomocą technologii czy nie – bez znaczenia. Dzieje się tak najczęściej dlatego, że nie każdy wie, jak działa i za co odpowiada konkretne narzędzie. A trzeba przecież pamiętać, że sędziowie nim władający mają zawężony szereg wytycznych, które nie zawsze są rozstrzygane w sposób zero-jedynkowy. Oczywiście przepisy narzucają pewne rozwiązania, ale nie pokrywają wszystkiego. Poniżej przykład:
Sędzia asystent wideo może wspierać sędziego wyłącznie w przypadku popełnienia „oczywistego błędu” lub jeśli „pominięto” poważne zdarzenie w odniesieniu do:
– bramka/nie ma bramki,
– decyzje dotyczące rzutów karnych/braku rzutów karnych,
– bezpośrednie czerwone kartki (nie dotyczy drugiego napomnienia),
– błędna identyfikacja zawodnika w odniesieniu do napomnień lub wykluczenia wobec drużyny, której zawodnik przewinił.
Powyższa lista wyraźnie udowadnia, że system VAR nie może być ani wszechmocny, ani (co wiemy z perspektywy czasu) bezbłędny. W końcu za sznurki wciąż pociągają sędziowie, którzy zmuszeni są do „segregowania” różnych zdarzeń boiskowych. Pojęcie „oczywistego błędu” nie jest przecież terminem jednoznacznym, dlatego narracja kibica potrafi mijać się z tą arbitra. Krótko mówiąc, dana sytuacja w jednym spojrzeniu będzie czarna lub biała, a w drugim mniej sprecyzowana. Stąd kontrowersje. To nie matematyka.
Statystyki użycia VAR podczas mundialu w Rosji. pic.twitter.com/d9nofdqiXo
— Meczyki.pl (@Meczykipl) July 18, 2018
Mimo to liczby choćby z ostatniego mundialu pokazują, że system VAR jawi się jako zbawienie dla pracy sędziów. Ten turniejowy debiutant zrobił spore wrażenie, ponieważ nie pozwalał na wypaczanie wyników, gwarantując sprawiedliwość. Ale czy teraz jest tak dobrze, jak było na mistrzostwach? Niekoniecznie. W krajach, w których owa technologia stała się już nieodłączną częścią futbolu, pochwały giną w morzu narzekań. Wniosek? Ludzie zapominają, że ostateczna decyzja wciąż należy do człowieka, który przepisy interpretuje.
Przykład? W polu karnym następuje kluczowy faul lub pozycja spalona, z czego tylko jeden z tych czynników jest analizowany. Choćby w ekstraklasie widzieliśmy już takie sytuacje, gdy jakieś zdarzenie zatuszowało inne, a arbiter skupił się na tym mniej istotnym. Inne przykłady to świeże wydarzenia z Ligi Mistrzów, w której dwa podobne przewinienia (lub niekoniecznie) otrzymały różne werdykty. Mianowicie za oba można było podyktować rzuty karne, ale z drugiej strony ich niepodyktowanie dało się obronić.
1+1 nie zawsze równa się 2, czyli zagranie ręką
Banał czy absurd? A może jedno i drugie zarazem? Przepisy ciągle się zmieniają, a za dynamiką owych zmian nie każdy potrafi nadążyć. Futbol zaś dzięki technologii zmierza do perfekcji, ale pewnego stopnia nie przekroczy nigdy. Dlaczego? Największą trudność w interpretacji sprawiają (i będą sprawiać) zagrania ręką. Wszyscy, jak jeden mąż, myśleli, że system VAR poradzi sobie z łamaniem przepisów tego typu. Otóż nie. Złoty środek wciąż jest poszukiwany, a kryteria oceny takich wykroczeń wcale nie pomagają arbitrom:
Zagranie piłki ręką ma miejsce w sytuacji, gdy zawodnik rozmyślnie dotyka piłkę dłonią lub ramieniem. Przy ocenie zagrania piłki ręką sędzia musi wziąć pod uwagę:
– czy ma miejsce ruch ręki do piłki (a nie piłki do ręki),
– odległość przeciwnika od piłki (nieoczekiwana piłka),
– ułożenie rąk, które samo w sobie niekoniecznie stanowi o przewinieniu,
Rozmyślnie? Niekoniecznie? Trzeba zauważyć, że tutaj również pojawiają się hasła świadczące o polu do interpretacji. Ba, nie dość, że sędzia musi rozstrzygnąć kwestię celowości zagrania, to musi także wziąć pod uwagę aż trzy czynniki. Co ciekawe, wiele sytuacji boiskowych paradoksalnie nie spełnia (lub tak) jednocześnie wszystkich warunków. Jak zatem sprawiedliwie osądzić, kto ma rację i dlaczego? Na szczęście model pt. „My (FIFA lub UEFA) będziemy stosować wyjaśnienia” nabiera popularności:
UEFA odniosła się do kontrowersji z meczów LM. Jak twierdzi, wszystkie decyzje zostały rozstrzygnięte zgodnie z protokołem VAR. A co ze słusznością decyzji? Jaka jest @PrawdaFutbolu?https://t.co/oWVuX85qRY
1/2— Łukasz Rogowski (@zawodsedzia) March 8, 2019
Ale wracając jeszcze do nieprzepisowych zagrań ręką. One zawsze będą kontrowersyjne, ponieważ nie ma jednej konkretnej formuły, która mogłaby rozdzielić przypadkowość od celowości. Oczywiście każde dotknięcie można zaliczać do niezgodnego z przepisami, ale mówiąc szczerze – to nie ma sensu. IFAB dąży do sprawiedliwości, a generalizacja w tej postaci jej nie promuje. Można mieć jedynie nadzieję, że kolejne nowelizacje zasad będą dla sędziów bardziej klarowne, dzięki czemu takie sytuacje jak poniżej również:
Karny z czapki. Piłka spadała, a zawodnik nawet nie patrzył w stronę futbolówki. #LEGLPO pic.twitter.com/hI4Dvqyl4a
— Marcin Tyc (@MarcinTyc) March 4, 2018
Bo gdyby rozłożyć powyższy przykład na czynniki pierwsze, to przynajmniej jedna z wcześniej wymienionych wytycznych sprawia wątpliwości. Wnioski? W pewnych momentach przepisy zamiast pomagać utrudniają pracę arbitrom. A co niepokojące, nowe reguły nie wydają się lekiem na wszelkie zło. Według nich przewinienie (więcej tutaj) będzie w momencie, kiedy ręka znajdzie się powyżej linii barku lub jeśli jej kąt od ciała będzie większy od godziny ósmej lub czwartej (ok. 60°). To brzmi „ułatwiająco”?