Pracę trenera rozpoczął już ponad 15 lat temu. W przeszłości pracował w takich klubach jak m.in. Kolejarz Stróże, Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Widzew Łódź, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski czy Chojniczanka Chojnice. Urodził się w Łodzi i dla niego Widzew jest ważnym klubem. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Przemysławem Cecherzem.
Dawno nie rozmawialiśmy. Proszę powiedzieć, co się u Pana wydarzyło od ostatniej naszej rozmowy.
Po pobycie w Widzewie wylądowałem w Ostrowcu. Po pół roku pracy tam odszedłem do Chojnic, gdzie nadal jestem związany umową i do czerwca nie mogę podjąć żadnej pracy. Do tej pory nie rozumiem decyzji, jaką podjęto w Chojnicach. Gdy się ze mną żegnano, mieliśmy zaledwie trzy „oczka” straty do miejsca dającego awans. Jednak na pewne rzeczy w naszym życiu nie mamy wpływu i trzeba się z nimi pogodzić.
Mimo iż obecnie jest Pan bezrobotny, nie oznacza to, że nie jest na bieżąco z tym, co dzieje się w ekstraklasie czy niższych ligach w Polsce oraz ligach zagranicznych.
Oczywiście, że nie. Oglądam większość spotkań ligi angielskiej. Wybieram się również na kilka meczów kontrolnych w najbliższym czasie, a także na spotkania ekstraklasy, która w ten weekend wznowiła swoje rozgrywki.
Wróćmy na chwilę do okresu, gdy pracował Pan w Widzewie Łódź. Miał trener okazję prowadzić ten klub w czasie, kiedy oddano do użytku nowy stadion. Jak Pan wspomina tamten okres w swojej karierze trenerskiej?
Debiut był bardzo nerwowy, ale jeszcze większe wrażenie zrobiła na mnie oprawa derbowa. Szkoda, że nie odnieśliśmy wtedy zwycięstwa. Może wtedy wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
To, co robią kibice Widzewa w kwestii karnetów, musi robić wrażenie. Kolejny sezon z rzędu wszystkie karnety zostały sprzedane.
Postawa kibiców Widzewa jest wręcz ewenementem na skalę światową i to był dla mnie wielki zaszczyt móc pracować dla takiego klubu i tak fantastycznej publiczności.
Pana zdaniem Widzew to murowany kandydat do awansu do pierwszej ligi? Czy jednak ktoś może ekipie z Łodzi te plany pokrzyżować? Po dokonanych dotychczas wzmocnieniach w postaci choćby Adama Radwańskiego, z którym pracował Pan podczas swojego pobytu w Widzewie i nie tylko, nic na to raczej nie wskazuje.
Absolutnie nie. Jest co prawda kilka zespołów, które mogą bić się o miejsca premiowane awansem, ale moim skromnym zdaniem pierwsze miejsce jest zarezerwowane dla Widzewa. Nie ukrywam, że kibicuję Widzewowi od dziecka i ten klub zawsze będzie miał w moim sercu szczególne miejsce. O pozostałe lokaty dające awans będą się biły ekipy z Radomia i Torunia. Myślę również, iż nie można stawiać na straconej pozycji ekipy Górnika Łęczna.
Mogę powiedzieć, że to ja wynalazłem Adama w Raciążu, skąd ściągnąłem go do Nowego Dworu Mazowieckiego, a potem zabrałem ze sobą do Widzewa. Adam swoją postawą między innymi za czasów mojej pracy w Łodzi czy później w Częstochowie pokazał, że to dobry, solidny chłopak i z pewnością Widzew będzie miał z niego pożytek w rundzie wiosennej. Co do reszty transferów nie będę się wypowiadał, mogę tylko powiedzieć, że powinny one wyjść łódzkiej ekipie na plus.
Dwójka to chyba nie jest dla Pana szczęśliwa liczba, prawda? Dwie porażki w Widzewie i pożegnał się Pan z posadą. W Chojnicach była identyczna sytuacja.
Słusznie Pan zauważył, aczkolwiek patrząc na ostatnie pięć lat mojej pracy, to na 137 spotkań poniosłem zaledwie siedem porażek. Z całego serca życzę takiego bilansu każdemu trenerowi.
Czy Pana zdaniem oprócz Lechii Gdańsk, Legii Warszawa, Jagiellonii Białystok i Lecha Poznań ktoś jeszcze może powalczyć o mistrzostwo kraju?
Zapewne kibice Widzewa trzymają kciuki za obojętnie jaką drużynę, aby wreszcie zepchnęła Legię z tronu. Natomiast jeśli chodzi o mnie, uważam, że poza wymienioną czwórką nikt już do niej nie dołączy. Według mnie Lechia Gdańsk jest bardzo dobrze i solidnie prowadzona przez trenera Stokowca i jest na dobrej drodze, by w tej lidze namieszać. Zobaczymy, co pokażą inne drużyny. Według mnie każde rozstrzygnięcie jest w tym sezonie możliwe.
Jak trener ocenia losowanie grupy eliminacyjnej do ME w 2020?
Zawsze może się pojawić zespół niszowy, tak jak kiedyś ekipa Islandii, i wtedy się okazuje, jaka to tak naprawdę była grupa. Losowanie postawiło nas w sytuacji, gdzie powinniśmy się czuć faworytem w drodze na mistrzostwa.
Czy w związku z tym mecz w Austrii, którym rozpoczynamy zmagania, będzie kluczowy w kontekście awansu?
Nic bardziej mylnego. Pamiętamy doskonale, jak było za kadencji trenera Beenhakkera. Porażka i remis, dopiero później machina ruszyła i był awans w dobrym stylu. Początkowe mecze eliminacyjne nie mają większego znaczenia. Myślę, że nie ma co skazywać kadry po ewentualnym niekorzystnym początku eliminacji i mówić, że awansu nie osiągniemy. Kadra nie gra obecnie najlepiej, ale dajmy trenerowi Brzęczkowi czas na ułożenie tego wszystkiego według jego myśli szkoleniowej.