Przegląd Lig Niepospolitych #5 – Czechy


Jak silna na naszym tle jest Fortuna Liga?

12 lipca 2019 Przegląd Lig Niepospolitych #5 – Czechy
Sport.sk

Lada moment do gry wraca czeska Fortuna Liga. Kiedy większość europejskich lig nie gra, a piłkarze wypoczywają bądź przygotowują się do sezonu, możemy rozkoszować się grą naszych sąsiadów. Nadchodzący sezon Fortuna Ligi zapowiada się naprawdę ciekawie. Co prawda czeski futbol wciąż jest w naszym kraju uważany za rozgrywki dla koneserów, jednak warto czasami zwrócić uwagę ku lidze czeskiej. Czesi w ostatnich latach się rozwijają i ich piłka klubowa wskakuje na coraz wyższy poziom.


Udostępnij na Udostępnij na

Rynek czeski jest też dobrym punktem zwrotnym dla polskich klubów. Wbrew pozorom nasi sąsiedzi uciekają nam coraz bardziej i zaczynają pukać do bram europejskiego futbolu. Takie kluby jak Slavia Praga, Sparta Praga czy Viktoria Pilzno nie są anonimowe i dużo znaczą na arenie międzynarodowej. Slavia w poprzednim sezonie grała niczym równy z równym przeciwko Chelsea, wcześniej eliminując Sevillę w fazie pucharowej Ligi Europy.

System rozgrywek

System rozgrywek w lidze czeskiej na tle Europy jest bardzo specyficzny. W Czechach podobnie jak w ekstraklasie występuje 16 drużyn, które po sezonie regularnym dzielą się na grupy. Jednak tutaj zaczyna się złożoność Fortuna Liga.

Sześć najlepszych drużyn ligi czeskiej po sezonie regularnym, w którym każda drużyna gra 30 meczów (dwa spotkania przeciwko każdej drużynie), trafia do grupy mistrzowskiej. Następnie ekipy z miejsc 7-10 trafiają do fazy play off o Ligę Europy, a drużyny z pozycji 11-16 trafiają do grupy spadkowej.

W grupie mistrzowskiej kluby z miejsc 1-2 mają zagwarantowaną grę w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, lokaty 3-4 w kwalifikacjach do Ligi Europy, a 5. drużyna jest rozstawiona w finale baraży o możliwość gry w kwalifikacjach do Ligi Europy. Natomiast szósta drużyna pozostaje z pustymi rękoma i kończy sezon bez możliwości gry w europejskich pucharach. Drużyny między sobą grają po jednym meczu, podobnie jak w rundach rewanżowych ekstraklasy.

Jednak to jeszcze nic. Ciekawie się robi w grupie walczącej o kwalifikacje do Ligi Europy. 7. drużyna sezonu regularnego gra w ćwierćfinale baraży z 10., a 8. z 9. Zwycięzcy grają w półfinale między sobą. Natomiast wygrany tego półfinału mierzy się z rozstawioną drużyną z grupy mistrzowskiej o możliwość gry w kwalifikacjach do Ligi Europy. Ćwierćfinały i półfinał są grane jako dwumecz, a w finale jest tylko jeden mecz. Podobnie jak w europejskich pucharach.

Strefa spadkowa jest rozgrywana w o wiele prostszym systemie. Drużyny grają między sobą jeden mecz i miejsca 1-3 zapewniają sobie utrzymanie w lidze, 4-5 grają baraż z drużyną z 2. ligi, a ostatnia spada do drugiej ligi. Mistrz drugiej dywizji wchodzi bezpośrednio do Fortuna Liga, a drużyny z miejsc 2-3 grają baraż z drużyną z czeskiej ekstraklasy. Drugi gra z piętnastym, a trzeci z czternastym.

Giganci

W Fortuna Liga mamy do czynienia z tak zwanym „Big 3”. Są to trzy najlepsze zespoły, które rok w rok biją się pomiędzy sobą o mistrzostwo kraju, a rywale im nie zagrażają. Tę trójkę stanowią Slavia Praga z chińskim właścicielem, ich lokalny rywal, Sparta Praga i Viktoria Pilzno. Po raz ostatni po tytuł mistrzowski z klubów spoza „Big 3” sięgnął w sezonie 2011/2012 Slovan Liberec.

Jeszcze większego kolorytu ich rywalizacji dodaje fakt, że każda z tych drużyn jest budowana w inny sposób. Inwestorzy mądrze obudowują Slavie, ściągając do klubu wyróżniających się piłkarzy zza granicy, którzy są uzupełnieniem dla czeskich zawodników. Jednak największe pochwały zbiera trener Jendrich Trpisovsky. Za kadencji Czecha zmieniła się polityka transferowa i to on postawił na ściągniętego z Teplic Alexa Krala i poprowadził klub do fazy pucharowej Ligi Europy.

Sparta to natomiast połączenie graczy doświadczonych i młodych oraz tych z  zagranicy i Czech. Viktoria to siła wieku stawiająca w dużej mierze na doświadczonych piłkarzy. W meczu zamykającym poprzedni sezon z Banikiem Ostrawa najmłodszy zawodnik na boisku miał aż 27 lat.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że nadchodzący sezon ponownie zdominuje „Big 3” i mniejszym ekipom ciężko będzie wyrwać tytuł mistrzowski, bądź miejsce gwarantujące grę w kwalifikacjach Ligi Mistrzów.

Środek stawki

O wiele ciekawiej wygląda jednak środek stawki. Większość drużyn prezentuje zbliżony poziom i regularnie wymieniają się miejscami w walce o czołowe lokaty. Te kluby są dla piłkarzy dobrym oknem wystawowym i po lepszym sezonie wielu trafia do „Big 3” albo wyjeżdża z kraju.

Świetnym przykładem takiego piłkarza jest Nikołaj Komłiczenko. Rosjanin zdobył w tym sezonie aż 29 bramek i w Czechach spekuluje się na temat wielkiego transferu. Zainteresowane są nim takie marki jak Zenit czy Galatasaray, mimo że piłkarz ma za sobą pierwszy tak dobry sezon w Mladzie Boleslav. Sylwetkę napastnika przybliżaliśmy już jakiś czas temu na naszych łamach.

Jednak najciekawszą marką spośród średniaków jest FK Jablonec. Klub jest bogaty jak na warunki Fortuna Liga i w ubiegłym sezonie zdystansował rywali. Ekipa ze stadionu Strelnice zgarnęła aż 57 punktów i zakończyła sezon na 4. miejscu z 10 punktami przewagi nad 5. Banikiem Ostrawa.

Beniaminek

Jedynym beniaminkiem w nadchodzącym sezonie Fortuna Liga jest Dynamo Czeskie Budziejowice. Ekipa w poprzednim sezonie zgarnęła łącznie 72 punkty i ostatecznie zakończyła sezon na 1. miejscu z 14-punktową przewagą nad Jihlavą. Dynamo po 4 latach wraca na salony.

Najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem na zapleczu był napastnik David Ledecky. Były gracz Górnika Zabrze został królem strzelców z 18 bramkami na koncie i poprowadził klub do awansu. Jednak czego możemy oczekiwać od świeżo upieczonego beniaminka Fortuna Liga? Zapytaliśmy o to Tomasa Chaloupecky, fana Slavii Praga pracującego w czeskim wydawnictwie Vltava Labe Media:

– Czeskie Budziejowice są w tym sezonie jedynym beniaminkiem czeskiej ekstraklasy. Niestety, ale ciężko oczekiwać od nich czegoś więcej, niż spokojnego utrzymania się w lidze. Mogą być fajną drużyną, zwłaszcza, jeżeli uda się podpisać Tomasa Sivoka, ale poza utrzymaniem nie powinni walczyć o nic więcej – powiedział Tomas.

Jak wyglądają transfery?

Czeskie kluby bardzo ciekawie poruszają się po rynku transferowym. Skauting w tym kraju jest o wiele lepiej rozwinięty, niż w Polsce czego widać efekty zarówno w topowych klubach, jak i tych z dołu tabeli. Jednak czym jest to spowodowane i jak działają kluby? Oddajmy głos naszemu ekspertowi:

– Slavia i Sparta wydały dużą ilość pieniędzy na nowych piłkarzy. Jednak Viktoria Pilzno, FK Jablonec, Mlada Boleslav i Banik Ostrawa również dysponują całkiem sporym budżetem. Reszta drużyn na transfery gotówkowe może sobie pozwolić tylko od czasu do czasu. Najczęściej ściągają zawodników, którym kończą się kontrakty, bądź wypożyczają. Jednak przede wszystkim szukają piłkarzy w niższych ligach, którzy są ściągani za darmo, bądź bardzo niskie kwoty – mówi Chaloupecky.

Jednak nie zawsze Czesi działali tak mądrze jak dzisiaj. Rynek transferowy przeszedł sporą transformację w ostatnich latach. W takim razie jak to wyglądało kilkanaście lat temu? Również o to zapytaliśmy Tomasa, który nam chętnie o tym opowiedział:

– W latach 90. w Czechach powstał „mit”, że każdy wyróżniający się zawodnik przed wyjazdem za granicę musi przejść do Slavii, albo Sparty. W innym przypadku zawodnik nie był sprzedawany poza Czechy. Dopiero kiedy w Sparcie, bądź Slavii piłkarz wciąż błyszczał ruszał na podbój świata. Dopiero na początku XXI wieku kluby z środka tabeli zaczęły sprzedawać piłkarzy za granicę. Najczęściej trafiali oni do klubów tureckich i rosyjskich. Co prawda kluby z „Big 3” wciąż kupują młodych piłkarzy z ligi czeskiej, jednak nie ma takiego wymogu, aby wcześniej grali w Slavii czy Sparcie. Co więcej topowe kluby mają takie budżety, że mogą zatrzymywać u siebie wielkich piłkarzy przed wyjazdem za granicę. Slavia jakiś czas temu odrzuciła ofertę za Tomasa Soucka opiewającą na aż 12 milinów euro! – powiedział Tomas.

Najciekawszy transfer

W Czechach zdecydowanie najwięcej się mówi o powrocie do Fortuna Liga Nicolae Stanciu. Transfer wywołał wiele kontrowersji ze względu na cenę i to jakie barwy przywdział Rumun. Dlaczego akurat wokół niego jest tyle szumu?
– Zdecydowanie najciekawszym transferem jest przyjście Nicolae Stanciu do Slavii. Jest to najdroższy zawodnik w historii sprowadzony do ligi czeskiej. Oliwy do ognia dolewa fakt, że Stanciu jeszcze pół roku temu był kapitanem lokalnego rywala, Sparty. Co ciekawe kibice stworzyli dwie piosenki o nim. Jedną pod tytułem „Chcę być jak Nicolae Stanciu”, kiedy grał w Sparcie, a drugą „Witaj, Nico” w wykonaniu fana Slavii świeżo po przyjściu do „Sesivani” – mówi Tomas.

Warci obserwowania

W Czechach jest wielu piłkarzy i wiele drużyn na które warto „rzucić okiem”. Wraz z naszym ekspertem postanowiliśmy się przyjrzeć takim ekipom i zawodnikom. Oto co miał do powiedzenia Tomas:

– Pierwsza trójka jest tak naprawdę zarezerwowana dla Sparty, Slavii i Viktorii. Walka o 4. miejsce powinna się stoczyć pomiędzy FK Jablonec, Banikiem Ostrawa i Mladą Boleslav. Jestem ciekawy jak się spisze Sigma Ołomuniec i Zlin. Do Sigmy przyszedł Radoslav Latal, który od dłuższego czasu trenował poza krajem. Natomiast „Sevci” są w strasznie nierówni. Potrafią wygrać 5:0 na wyjeździe, aby tydzień później przegrać 2:4 przed własną publicznością. Trener Zlinu, Josef Csaplar ma genialne konferencje prasowe, których fantastycznie się słucha – powiedział Chaloupecky.

– Z wonderkidów polecam się przyjrzeć napastnikowi Sparty Praga, Adamowi Hlozekowi. Napastnik w tym roku skończy raptem 17 lat, a swoją postawą i budową ciała przypomina dorosłego zawodnika. Wśród innych wonderkidów równie ciekawie wyglądają Alex Kral ze Slavii, Patrik Zitny z FK Teplice, Dominik Janosek z Viktorii Pilzno i Jan Matousek z FK Jablonec – sugeruje nam Tomas.

Uda się powtórzyć sukces w Europie?

Ubiegły sezon dla czeskich klubów w europejskich pucharach był fantastyczny. Wszystko to za sprawą Slavii Praga, która dotarła do ćwierćfinału Ligi Europy eliminując wcześniej Genk i Sevillę. Natomiast w ćwierćfinale odpali po walce jak równy z równym przeciwko Chelsea z którą na Stamford Bridge poszła na wymianę ciosów. Co prawda ta wymiana zakończyła się porażką 3:4, jednak Czesi zostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Na co możemy liczyć w najbliższym sezonie? Niech nasz ekspert o tym powie:

– Slavia celuje w fazę grupową Ligi Mistrzów. Myślę, że są wystarczająco mocni, aby się tam dostać i nawet trzecie miejsce w grupie jest w ich zasięgu. Viktoria Pilzno ma mniejsze szanse na Ligę Mistrzów, ale faza grupowa Ligi Europy to jest coś co mogą spokojnie osiągnąć. Również Sparta celuje w powrót do europejskich pucharów po dwóch latach przerwy i jeżeli nie awansują to Vaclav Jilek, który przyszedł z Sigmy Ołomuniec może siedzieć na gorącym krześle od samego początku swojej przygody ze Spartą. FK Jablonec i Mlada Boleslav natomiast nie mają nic do stracenia. Nie będą rozstawieni ze względu na bardzo niski współczynnik i mogą, ale nie muszą zamieszać. Obydwie ekipy marzą o zajściu jak najdalej, jednak jeżeli nie awansują do europejskich pucharów to nic się nie stanie. Czekam z niecierpliwością na nadchodzący sezon zarówno w Fortuna Liga, jak i w europejskich pucharach – powiedział Tomas.

Jak daleko jesteśmy za Czechami?

Niestety, ale trzeba otwarcie powiedzieć, że jesteśmy bardzo daleko za Czechami. Lata mądrego zarządzania, rozbudowywania sieci skautingu, boisk treningowych czy też inteligentnego obchodzenia się z każdym groszem przyniosło efekty. Szczególnie imponująca jest Strahov Training Centre w Pradze. Baza treningowa w porównaniu do naszych wygląda kosmicznie.

Kraj, który do niedawna wydawało się, że jest daleko w europejskiej hierarchii stał się szanowanym przez największych narodem z aspiracjami na regularną grę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Co lepsze Czesi wciąż się rozwijają i z sezonu na sezon powinni stawać się coraz mocniejsi. Polacy mają coraz mniej argumentów i czeski futbol w ostatnich kilku sezonach nam odjechał. Wciąż mamy tendencję do lekceważenia Czechów ze względu na to, że są mniejszym krajem, jednak ten mniejszy kraj piłkarsko nam odjeżdża. Jednak takie wyniki jak bezbramkowy remis z wicemistrzem Gibraltaru czy porażki z mistrzem Luksemburga nie przybliżają nas do czeskich ekip. Miejmy nadzieję, że osoby zarządzające naszymi klubami zaczną stawiać na długofalowy rozwój, który przyniesie nam tyle plonu, co naszym sąsiadom.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze