Akademia Sportu Progres to nie tylko projekt sportowy. To coś znacznie większego. - Niewiele jest inicjatyw, które nie są skupione na zyskach, ale na sportowej edukacji dzieci i młodzieży – tak specyfikę akademii wyjaśnia Maciej Malski, prezes AS Progres. Szkółka piłkarska, która w ciągu czterech lat funkcjonowania osiągnęła poziom pozwalający na rywalizację z najlepszymi drużynami w Polsce. Gdzie tkwi jej recepta na sukces?
Stowarzyszenie SIEMACHA to organizacja pożytku publicznego, która funkcjonuje od 24 lat. Działa na terenie całej Polski, w blisko 30 lokalizacjach. Tworzy społeczności młodzieżowe, które korzystają z sieci placówek edukacyjnych, sportowych i terapeutycznych.
Stowarzyszenie posiada specjalistyczne placówki wsparcia dziennego dla dzieci i młodzieży (tzw. SIEMACHA Spot), domy dziecka nazywane przez nich SIEMACHA Spot 24/7, dwa ośrodki wypoczynkowe (tzw. SIEMACHA Spot Camp). Oprócz tego, prowadzi ośrodki poradnictwa i terapii, oraz Centra Rozwoju Com-Com Zone, organizuje konferencje czy seminaria dla osób pracujących z dziećmi i młodzieżą. A przede wszystkim, jest założycielem AS Progres Kraków, posiadającej trzy sekcje: piłkarską, pływacką i tenisa stołowego.
***
Pomysł stworzenia szkółki piłkarskiej
– Naszym głównym partnerem jest Tauron – Sportowy Partner SIEMACHY, potężna firma, która w wielkim stopniu nam pomaga. Poza tym jest wiele innych firm z różnych branż, które nas wspierają – podkreśla prezes AS Progres, Maciej Malski.
– Zaczęliśmy się interesować piłką nożną przez pryzmat wychowania. Nie chcieliśmy robić wielkiego klubu piłkarskiego. Szczerze mówiąc, najpierw zaczęliśmy zarządzać obiektami sportowymi. Prowadziliśmy działalność w tym zakresie od 2008 roku, gdy zostało otwarte Centrum Rozwoju Com-Com Zone Nowa Huta w Krakowie, a obiekty sportowe zostały przekazane stowarzyszeniu SIEMACHA. Dostaliśmy je pod swoją opiekę ze względu na gwarancję, że obiekty będą spełniały także funkcje społeczne. Zrobiliśmy więc to, co potrafiliśmy – pod jednym dachem otworzyliśmy placówkę dla dzieci i młodzieży, ośrodek psychoterapii i obiekt sportowy, działający także komercyjnie na zasadach ekonomii społecznej, co było bardzo trudne, lecz jednak się udało. Jeśli zaś chodzi o sport – dotychczas SIEMACHA promowała wyłącznie sport rekreacyjny, dla zdrowia, psychiki, rozwoju – mówi Maciej Malski.
Centra Rozwoju Com-Com Zone to sieć nowoczesnych obiektów sportowo-rekreacyjnych, które oferują wysokiej jakości zaplecze do uprawiania wielu form aktywności fizycznej. Są to ośrodki sportowo-rekreacyjne zarządzane przez Stowarzyszenie SIEMACHA
– Ale też obserwowaliśmy, co się dzieje wokoło. W głowie mam dwa obrazy z tego czasu:
Pierwszy: w czasie meczu juniorów na naszych obiektach, który obserwowałem z trybuny, jeden z chłopaków zemdlał przy linii bocznej. Tak po prostu. Ratownicy przybyli, chłopak dostał cukierka i ożył. Okazało się, że od rana nic nie jadł, a było popołudnie. Zabrałem go do naszej placówki, żeby coś zjadł. Okazało się, że to kolega jednego z wychowanków naszej placówki, mieszkający niedaleko, wychowany przez babcię, ojciec w więzieniu
– Drugi: w Centrum Rozwoju Com-Com Zone Nowa Huta – długi korytarz, zwykle bardzo tłoczny. Idzie chłopak. Zima, 2011 rok, jest naprawdę zimno. Pytam go, dokąd idzie. Odpowiada, że na trening. Masz jakąś kontuzję, że tak dziwnie idziesz? Nie. To co się dzieje? Mam za małe buty. I ta sama sytuacja – ubieraj się, pójdziemy do placówki, coś zjeść, idź do szatni po kurtkę. Nie mam… I analogicznie, to też był kolega jednego z podopiecznych naszej placówki. Zacząłem myśleć o tym, że część ludzi nie przyjdzie do nas dlatego, że chcą zostać piłkarzami. Mają swoje różne pasje. Ale zaczęliśmy myśleć o założeniu akademii, podjęliśmy specjalną uchwałę statutową jako stowarzyszenie, żeby móc zająć się tą działalnością – tak Maciej Malski skomentował początki.
– Nie byłoby Akademii, gdyby nie spotkanie księdza Andrzeja Augustyńskiego i Jerzego Dudka. To rewelacyjny piłkarz, który osiągnął wszystko w piłce nożnej. Jego otwartość, uczynność i determinacja pomogły nam wprowadzić w życie niezwykle wartościowy projekt. Zna najlepszych piłkarzy świata, przyjaźni się z nimi. Dla naszych wychowanków jest wzorem i dowodem na to, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Jurek interesuje się codziennym życiem AS Progres, pełni rolę doradczą. To on tak naprawdę pokazał nam, jaki potencjał mamy do wykorzystania w Centrum Rozwoju Com-Com Zone. Niekorzystanie z tego obiektu do szkolenia piłkarzy to marnotrawstwo – dodał prezes Malski.
Początki „Progresu”
Akademia Sportu Progres została powołana do życia w listopadzie 2012 r. i była inicjatywą Stowarzyszenia SIEMACHA
– Te dwa wydarzenia sprawiły, że zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Stowarzyszenie Pomocy Młodym Talentom Sportowym Hutnik Kraków podjęło uchwałę, przekazał nam chłopców pod opiekę, ponad dwustu. I tak zaczęliśmy. Nie żyliśmy planami, jak być wielkim klubem. Nie myśleliśmy o CLJ, o mistrzostwach Polski, o Lechu Poznań w finale. To przyszło z czasem. Żyliśmy pierwszymi przygotowaniami w zimie, tym, że nie mamy koszulek. Nie mieliśmy tak naprawdę nic. Nie było żadnego partnera, jak na początek to katastrofa. Roztaczaliśmy przed sobą wielkie wizje, bo już byliśmy największym klubem w Małopolsce – trenowało u nas prawie trzystu chłopców. Teraz mamy prawie siedmiuset chłopców i dziewczynek, od czwartego roku życia w górę – kontynuuje Maciej Malski.
– Pierwsza wygrana – liga trampkarzy i od razu pierwszy problem. Chłopcy powinni grać w najniższej lidze juniorów młodszych, bo wcześniej nie mieliśmy drużyny. Pierwsze pisma do PZPN o pozwolenie na grę wyżej. Prezes Ryszard Niemiec na początku spoglądał na nas z nieufnością – było już przecież wielu, co miało wielkie plany i marzenia. To głównie dzięki jego zaufaniu dostaliśmy szansę i wykorzystaliśmy ją, wygrywając Małopolską Ligę Juniorów Młodszych z rocznikiem 1998, później pojechaliśmy na mistrzostwa do Austrii w ramach Nike Premier Cup z rocznikiem 1999. Znowu taka sama sytuacja, nie mieliśmy juniorów starszych, pozwolono nam na grę w Małopolskiej Lidze Juniorów, którą wygraliśmy, potem przyszło zwycięstwo w barażu z Górnikiem Łęczna. I tak oto znaleźliśmy się w CLJ. Sukcesów w rocznikach młodszych było równie wiele. Dlatego tak szybki rozwój i możliwość wykorzystania potencjału, to bardzo duża zasługa Pana Niemca, który nie musiał tego robić, przez co Progres ma u prezesa ogromny dług wdzięczności – opowiada Malski.
Wcześniej byliśmy lekceważeni przez przeciwników, teraz już znają naszą wartość… Jeżdżąc na CLJ, nawet protokoły meczowe bywały nam przekreślane i poprawiane na Wisłę. Nie wiedzieli, kim jesteśmy, dopóki nie wytłukliśmy przeciwników do połowy rundy. Teraz nas już znają, stąd inaczej się na nas motywują
– AS Progres to nie jest wyłącznie projekt sportowy. To coś znacznie większego. Niewiele jest projektów, które nie są skupione na zyskach, ale na sportowej edukacji dzieci i młodzieży. Chcielibyśmy z tego zrobić platformę, która wykracza poza mecze, zwycięstwo, wynik. To oczywiście jest ważne – nie jestem przeciwnikiem współzawodnictwa między dziećmi, jestem za rywalizacją. Chcemy, aby AS Progres był najlepszy pod kątem ekonomicznym, organizacyjnym i medialnym – w taki sposób, żeby ludzie chcieli przychodzić na nasze rozgrywki. Nie chodzi o sam wynik – ostatnio przekonaliśmy się o tym w Białymstoku, gdzie przegraliśmy 0:6 z Jagiellonią i pokornie wróciliśmy do domu. Poprzez sport uczymy naszych zawodników bardzo istotnych zachowań, które na pewno pomogą im w dorosłym życiu. Komunikacja, rywalizacja, zachowanie po zwycięstwie i porażkach, praca w grupie – Maciej Malski wyjaśnia główne cele akademii.
„Baza” sportowa, której do tej pory nie mają szkółki ani Wisły, ani Cracovii
– Sekcja piłki nożnej AS Progres ma swoją „bazę” w Centrum Rozwoju Com Com Zone w Nowej Hucie i do naszej dyspozycji są trzy pełnowymiarowe boiska, dwa z nawierzchnią naturalną, jedno ze sztuczną (z oświetleniem), boisko wielofunkcyjne typu orlik, dwa mniejsze boiska z nawierzchnią naturalną (na co dzień trenują tutaj młodsze roczniki), dwie pełnowymiarowe hale sportowe, ponadto salki fitness, siłownię oraz pomieszczenia odnowy biologicznej takie jak pływalnię, saunę czy gabinet dla fizjoterapeuty. Obecnie mamy świetne warunki do pracy i rozwoju, a obiekty, z których korzystamy, uznawane są za jedne z najlepszych w Małopolsce – Krzysztof Lipecki, koordynator do spraw szkolenia w akademii, przedstawia i komplementuje warunki.
– Jeśli chodzi o obiekty, jak na naszą polską skalę jesteśmy potentatem. Z tego potencjału trzeba korzystać. Hala jest remontowana, chcemy, żeby była przystosowana do możliwości uprawiania jak największej liczby sportów. Nasi piłkarze trenowali już m.in. zapasy, jako uzupełnienie treningu wielofunkcyjnego – dodaje Maciej Malski.
Jak działa Progres?
– W obecnym roku „zamknęliśmy” cały proces szkolenia, to znaczy na zajęcia w Akademii uczęszczają dzieci od najmłodszej grupy – tzw. „Mali Mistrzowie” (kategoria skrzaty), czyli wiek 5-7 lat, poprzez wszystkie kategorie wiekowe (żaki, orliki, młodziki, trampkarze, juniorzy młodsi), aż do grupy najstarszej, czyli kategorii juniorów starszych, tj. do 19. roku życia. Łącznie w Akademii trenuje 16 drużyn męskich i trzy żeńskie. O ile wśród chłopców posiadamy drużyny w każdym roczniku począwszy od 2009 do 1998, o tyle w grupie dziewcząt działają trzy drużyny: seniorki, młodziczki i orliczki. Oczywiście zainteresowanie ze strony dziewcząt jest nieco mniejsze niż chłopców, niemniej jednak w Progresie obecnie regularnie trenuje blisko 50 zawodniczek – tak Krzysztof Lipecki przedstawia grupy, które obejmuje szkolenie.
– Z reguły każdy rocznik ma jednego albo dwóch trenerów, niemniej jednak zależy to od kategorii wiekowej. Dla przykładu w najmłodszej grupie AS Progres (tzw. „Mali Mistrzowie”) na każdych zajęciach jest czterech trenerów. W kategoriach żak, orlik – pracujemy po dwóch trenerów do danej grupy (ok. 30 osobowej), zaś w starszych grupach po jednym trenerze. Jeśli chodzi o pozostałych członków sztabu szkoleniowego, to współpracują z nami dwaj fizjoterapeuci, jeden zajmuje się zespołami juniorów, a drugi jest odpowiedzialny za pozostałe grupy. W Akademii jest zatrudniony również trener przygotowania motorycznego, zaś szkoleniem bramkarzy zajmuje się dwóch trenerów bramkarzy. Dodatkowo w tej chwili rozpoczynamy współpracę z psychologiem – mówi Lipecki.
– Podopieczni realizują podstawowe wytyczne i założenia (takie jak cele techniczne, taktyczne, motoryczne czy mentalne) przewidziane na danym etapie szkolenia, ale ważne jest również ich dokładne rozplanowanie (co do struktury czasowej i rzeczowej treningu) w powiązaniu z systemem edukacji (szkoły i klasy sportowe, do których uczęszczają nasi zawodnicy) – dodaje koordynator Krzysztof Lipecki.
Sukcesy po czterech latach działalności
– Jeszcze mamy problem z motywowaniem się na największych rywali. Przed meczem z Legią chłopaki w nocy nie spali. 20 minut i było 4:0 dla warszawian. Z Lechem w finale mistrzostw Polski też skończyło się 1:4 w pierwszym meczu właśnie dlatego, że stres spętał nogi naszym zawodnikom. Mamy świadomość tego, w którym miejscu jesteśmy, chcemy oddać chłopców do jak najlepszych klubów. Mamy już pierwsze strzały w zespołach ekstraklasy, które tak naprawdę, zamiast wspierać takie inicjatywy, wolą zapłacić ekwiwalent. Zresztą, dobrym przykładem jest Wojtek Słomka, który poszedł teraz do Wisły – obiecano mu pierwszy skład, a będzie się z nami mierzył w CLJ – bo „Biała Gwiazda” nie ma nawet zespołu rezerw. Z kolei Dominik Zawadzki poszedł do Puszczy i wygląda na to, że będzie grał. Mamy chłopaka (Dorian Ciężkowski), który poszedł do Werony – tłumaczy Maciej Malski.
– Największe sukcesy to przede wszystkim: na arenie ogólnopolskiej (III miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych w 2015 roku oraz wicemistrzostwo Polski Juniorów Młodszych w 2016 roku, a także awans do elitarnych rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów Starszych) i międzynarodowej (mistrzostwo Polski Nike Premier Cup 2013 oraz rywalizacja na Malcie z najlepszymi drużynami z całej Europy) – wymienia Krzysztof Lipecki.
Plany na przyszłość
Chciałbym dotrzeć do tych, którzy sportu nie uprawiają zawodowo i za pomocą nowoczesnych metod nakłonić, żeby wyszli i zagrali w piłkę na trawie. Ruszyć ich społecznie, zrobić pewnego rodzaju modę, żeby to było atrakcyjne. Żeby młodzi zaczynający swoją przygodę z piłką nożną nie myśleli, że będą zawodowymi piłkarzami
– Był pomysł utworzenia własnego klubu seniorskiego. Zacząłem słuchać ludzi, przekonywałem kolegów i koleżanki, ale sam wycofałem się ze swojego pomysłu. Po pierwsze, kwestie finansowe – to kolejne kilkaset tysięcy złotych rocznie, żeby klub miał znamiona profesjonalizmu – wolę to zainwestować w młodzież. Po drugie, statutowo mamy pracować z dziećmi i młodzieżą, kropka. Nie chcemy tego zmieniać, to nie jest nasz priorytet – twierdzi Maciej Malski.
– Pewne przeszkody zmuszają nas do odroczenia w czasie tej decyzji, pewnie do przyszłego sezonu. Ze szkoleniowego punktu widzenia taka drużyna w kontekście dalszego rozwoju naszych podopiecznych byłaby bardzo przydatna – mówi Krzysztof Lipecki.
– Nie ma recepty na przejście z juniora do seniora. Wydaje się jednak, że podstawowym problemem jest praca nad psychiką i osobowością młodego człowieka. W tej chwili najczęściej mówi się takiemu dziecku – będziesz piłkarzem! Wiesz, ile będziesz zarabiał? Teraz o niczym innym nie myślą. Ci chłopcy nie radzą sobie emocjonalnie. Druga sprawa – gdzie w klubach z dołu tabeli ekstraklasy trener postawi odważnie na młodego zawodnika, jak zagląda mu w oczy widmo spadku? – przyznaje Maciej Malski.
– Przede wszystkim chcemy nadal rozwijać i promować swoją w kraju i zagranicą… z takich bardziej bieżących spraw to w najbliższym czasie chcielibyśmy nawiązać współpracę z psychologiem sportowym oraz dietetykiem. Te dwie osoby z pewnością przyczynią się do jeszcze większej profesjonalizacji naszych działań. Obecnie wprowadzamy w życie trzy nowe projekty: „Skuteczny bramkarz” – zajęcia skierowane dla bramkarzy/bramkarek, „Akademia Szkolenia Personalnego” – zajęcia indywidualne oraz „Gimnastyka z elementami akrobatyki” – wymienia Krzysztof Lipecki.
– Cały czas się uczymy. Nie mamy panaceum na wyniki sportowe… Na pewno można to robić lepiej, ale działamy na 100 procent. Dobijamy do naszych wzorów do naśladowania, czyli najstarszego rocznika. To oni są naszymi gwiazdami, z nimi mają zaszczyt trenować chłopcy z młodszych roczników. Ich stawiamy jako wzór sportowy. Współpracujemy z 36 przedszkolami w całym Krakowie. Mamy kluby partnerskie i teraz to do nas chcą przychodzić chłopcy z Wisły i Cracovii. Nie specjalizujemy się w wyciąganiu piłkarzy z dużych klubów. Sami rozglądamy się w małych miejscowościach, stąd nasza współpraca z wieloma malutkimi klubami. Nikt inny nawet nie popatrzy na te kluby, a to ludzie, którzy z pasją robią najlepszą możliwą robotę. Nadajemy z nimi na tych samych falach. Przychodzą do nas chłopcy z takich klubów, a po pół roku są w kadrze Polski – podkreśla Maciej Malski.
Tak naprawdę celujemy najwyżej jak się da – sky is the limit. Chcemy znaleźć się w gronie największych klubów, tak nas też się już traktuje.puentuje Maciej Malski
Progresu pomysł na sukces - przekabacić trenerów SPMTS i przejąc całą młodzież, która była szkolona przy współpracy i dla HUTNIKA . Przejąc boiska i hale sportową HUTNIKA. Po trupach do celu! 7 - nie kradnij!!!
To oficjalny komentarz ze strony Pana Macieja Malskiego, prezesa AS Progres:
W 2012 roku w październiku Stowarzyszenie Pomocy Młodym Talentom Sportowym Hutnik Kraków na mocy własnej uchwały Zarządu, oraz umowy ze Stowarzyszeniem SIEMACHA wyraziło zgodę na nieodpłatne przejście do AS PROGRES - 276 zawodników.
Kolejnym krokiem była zgoda rodzica każdego z zawodników który przeszedł do AS PROGRES ze Stowarzyszenia Pomocy Młodym Talentom Sportowym Hutnik Kraków.
Wszystkie dokumenty zostały złożone w Małopolskim Związku Piłki Nożnej w Krakowie - aby można było w extranecie zarejestrować w/w zawodników tak aby mogli brać udział w rozgrywkach - bez zgody klubu odstępującego, oraz zgody rodzica zawodnik w okresie III kwartału roku nie ma prawa przejść z klubu do klubu i być zarejestrowany z Związku Piłki Nożnej.
Nie kwestionuje tego, że wszystko było w zgodzie z przepisami. Mając dobre układy w mieście i kupę kasy można wszystko załatwić, ale smród zostaje.
Budowniczowie hali Hutnika i boisk dla Hutnika też wyrazili zgodę na ich przejecie przez Progres?? Hutnikowi zostawiono 1 (jedno) boisko i żadnej hali - Progres ma dwie.
Teraz głośno się mówi o zakusach Progresu na nowo budowane boisko dla Hutnika.
Czy tak powinna działać Akademia Sportowa pod skrzydłami Siemachy stowarzyszenia, które ma w statucie "Działamy zgodnie z najwyższymi standardami etycznymi i formalno-prawnymi"...
Podczas rozmowy do materiału, nie dopytywałem o takie szczegóły. Jest to też tajemnica i osoby podpisujące umowy, nie muszą nas informować o warunkach. Ale instytucja (czyli w tym przypadku bodajże miasto), posiadająca tereny, to ona była w lepszej sytuacji i nie musiała się zgadzać, na jakiekolwiek warunki. Jak dla mnie to są tylko domysły i można spekulować, że tylko dzięki kontaktom i pieniądzom stowarzyszenia "SIEMACHA", AS Progres jest w tym momencie właścicielem tych terenów.