8. miejsce na zakończenie rundy jesiennej ekstraklasy jest odbierane we Wrocławiu jako porażka. Na wyniki zespołu pozytywnego wpływu na pewno nie ma atmosfera w szatni.
Afery wokół atmosfery w klubie wybuchły po spotkaniu Śląska z bydgoskim Zawiszą. W przerwie meczu doszło do ostrej wymiany zdań między Przemysławem Kaźmierczakiem a Rafałem Gikiewiczem, który ostro skrytykował słabą dyspozycję swoich kolegów. „Dyskusja” zakończyła się wymianą ciosów, po której według medialnych doniesień wicekapitan Śląska uderzył bramkarza swojego zespołu. Sprawa mogłaby rozejść się po kościach, gdyby nie fakt, że na wczorajszym treningu Gikiewicza zaatakował… klubowy masażysta, Jarosław Szandrocho.
– W każdym klubie się dzieją takie rzeczy, ale tylko u nas są konfidenci, którzy idą się wypłakać do gazety, jak dostaną w twarz – stwierdził. Gdy dziennikarze przekazali bramkarzowi słowa pracownika klubu, ten natychmiast ruszył do niego z pretensjami, sugerując, że w takim razie to jego można traktować jako źródło medialnego przecieku. W efekcie ostrej wymiany zdań doszło niemalże do szarpaniny, jednak panowie powstrzymali się od gwałtownych ruchów na oczach dziennikarzy.
Według doniesień Rafał Gikiewicz chce poprosić nowego prezesa klubu, którym zostanie Paweł Żelem, o rozwiązanie kontraktu. Dla Śląska może okazać się to spory problem, wraz z końcem sezonu kontrakt kończy się bowiem również Marianowi Kelemenowi, który nie chce zgodzić się na obniżkę zarobków. Może okazać się, że niedługo w Śląsku konieczne będzie urządzenie poszukiwań nowego golkipera.