PRM: Odrodzenie Kanonierów


Arsenal po ostatnich wpadkach, gdy zdobył tylko dwa punkty i stracił sześć goli, wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i w szlagierowym pojedynku na Emirates pokonał Manchester United 2:1. Nowym bohaterem "Kanonierów" okrzyknięto Samira Nasriego.


Udostępnij na Udostępnij na

Mijające tygodnie wskazywały na zupełnie inny rezultat. Wengerowi kolejno ze składu wypadali kluczowi gracze na czele z Adebayorem, a dodatkowo zawieszony za czerwoną kartkę z meczu ze Stoke jest Robin van Persie. Odpowiedzialność za wynik spadła więc na innych zawodników, którzy z całą presją poradzili sobie doskonale.

Z pewnością nie był to mecz do jednej bramki. Manchester United, będący ostatnio w dobrej formie, mógł prowadzić już po 19 minutach gry, ale sędzia nie uznał bramki Berbatova, który był na pozycji spalonej.

Z kolei akcje „Kanonierów” tworzyły się głównie po prawej stronie boiska, gdzie szalał Theo Walcott, w cudowny sposób doprowadzony do zdrowia przez klubowych lekarzy.
Bramkę zdobył jednak 21-latek z Marsylii, czyli Samir Nasri. Pomogli mu w tym Berbatov i Vidic. Najpierw Bułgar wybił piłkę prosto pod nogi Francuza, a po jego strzale futbolówka odbiła się jeszcze od Serba, zmyliła zupełnie Edvina van der Sara i wpadła do siatki. Komplet widzów, który zebrał się mimo typowo angielskiej pogody, popadł w euforię.

Taki rezultat do przerwy gospodarze zdołali utrzymać, dość nieoczekiwanie, dzięki postawie Manuela Almunii. Ostatnio na Hiszpana spadła fala krytyki, w szczególności za Derby z Tottenhamem. W spotkaniu z Man U miał nawet nie wystąpić, gdyż narzekał na uraz. Jednak podobnie jak w przypadku Walcotta, Almunię udało się uzdrowić, za co podziękował piękną paradą po strzale Park Ji-Sunga.

Po zmianie stron wszystko nadal szło po myśli „Kanonierów”. Tym bardziej, że trzy minuty po wznowieniu gry na strzał zza pola karnego zdecydował się ponownie Samir Nasri. Przy jego bombie van der Sar ponownie nie miał żadnych szans.
2:0 można uznać za wynik, szczególnie we Włoszech, który przesądza o losach spotkania. Takie założenie nie jest jednak dopuszczalne w Premiership, dlatego „Czerwone Diabły” od razu rzuciły się do odrabiania strat, ale Cristianowi Ronaldo zabrakło naprawdę niewiele.

W 66. minucie w twarz uderzony został Almunia. Było to na tyle groźne, iż Hiszpan nie był w stanie kontynuować gry. Jego miejsce zajął oczywiście Łukasz Fabiański, który niedawno zadebiutował w Lidze Mistrzów.
Tylko z zazdrością mógł przyglądać się mu Tomasz Kuszczak, który całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych drużyny z Manchesteru. Polak zdążył jeszcze wpuścić bramkę po uderzeniu Rafaela da Silvy, jednak całkiem obiektywnie patrząc, nie miał przy tym uderzeniu najmniejszych szans.

Wynik 2:1 dla Arsenalu na pewno przywrócił mu wiarę w zdobycie Mistrzostwa Anglii. Tym bardziej, że londyńczycy w świetnym stylu ograli obrońcę tytułu i głównego pretendenta do pierwszego miejsca.

Najnowsze