Jesteśmy na półmetku rozgrywek o mistrzostwo Hiszpanii. Przyszedł zatem czas na pierwsze podsumowania obecnego sezonu. Rzućmy okiem na pięć najlepszych transferów Primera Division. Podkreślę, że braliśmy pod uwagę transfery definitywne, a nie wypożyczenia. Dlatego też zabrakło miejsca między innymi dla Alena Halilovicia czy Marco Asensio.
1. Lucas Perez
Nie mieliśmy absolutnie żadnych wątpliwości przy obsadzeniu pierwszego miejsca w naszym rankingu. Lucas Perez występował na „El Riazor” już w poprzednim sezonie. Był wówczas jednak tylko wypożyczony z PAOK-u Saloniki. W Grecji Lucas nie zachwycał. 50 meczów i 10 goli w sezonie 2013/2014. Kolejny sezon napastnik spędził już w „Depor”. W kampanii 2014/2015 Deportivo do ostatniej kolejki walczyło o utrzymanie. Sam Perez zaczął grać właściwie w styczniu. I nikogo na kolana nie rzucał. Inaczej jednak jest w obecnie trwającym sezonie. Lucas podpisał kontrakt z Deportivo w sierpniu 2015 roku. Wcześniej zdążył jeszcze rozegrać kilka spotkań dla PAOK-u. Do powrocie do La Coruni Lucas przeżył odrodzenie. Silny, szybki, strzelający gola za golem. Nie potrafiły zatrzymać go nawet Valencia, Sevilla czy Barcelona. Lucas w tym sezonie prze do przodu. To między innymi dzięki jego dyspozycji Deportivo spisuje się w tym sezonie tak dobrze. Lucas strzelił do tej pory dziesięć goli. Więcej zdobyli tylko Suarez, Neymar, Benzema i Ronaldo. Tyle samo – Bale Agirretxe z Realu Sociedad. Napastnik „Depor” został najlepszym piłkarzem grudnia w całej lidze. I możecie być pewni, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
2. Cedric Bakambu
Problemów nie mieliśmy także z drugim miejscem. Kolejny napastnik, który na hiszpańskich boiskach robi w tym sezonie furorę. Bakambu do Villarrealu trafił z Burasporu za 7,5 mln euro. Wcześniej bronił barw Sochaux. Co ciekawe, piłkarz „Żółtej Łodzi Podwodnej” ma dwa obywatelstwa. Jako junior bronił barw francuskich młodzieżówek. Później jednak zdecydował się na grę dla Demokratycznej Republiki Konga, w której pierwszej reprezentacji zaliczył już cztery występy. Poprzedni sezon był dla napastnika bardzo dobry. W Burasporze częściej grał na skrzydle, a mimo to w 39 spotkaniach zdobył aż 21 goli i zaliczył 7 asyst. Jego dobrą grę dostrzegli w Villarrealu i postanowili ściągnąć go do siebie. Bakambu od samego początku zaczął się spłacać. Kongijczyk jest najlepszym strzelcem drużyny. Przypomnę: drużyny, która zajmuje czwarte miejsce w tabeli i do trzeciego Realu Madryt traci tylko jeden punkt. Podobnie jak w przypadku Pereza Bakambu to kluczowy piłkarz jednej z rewelacji sezonu w La Liga. Cedric przeczuwał chyba, że taki ranking powstaje, albowiem we wczorajszym spotkaniu ze Sportingiem Gijon zdobył dwie bramki, dzięki którym „Żółta Łódź Podwodna” wygrała 2:0 i wciąż trzyma kontakt z czołówką. Panie Bakambu, nie miał się pan o co martwić. Zasłużone drugie miejsce.
3. Asier Illarramendi
Tak, tak. Sam nie wierzę, że to piszę. Uwierzcie mi, że jestem jednym z największych antyfanów „Illarry”. Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że po powrocie do domu Bask przeszedł metamorfozę. Gra dokładnie tak, jak miał grać w Realu Madryt. Dyryguje środkiem pola, walczy, rozgrywa (sic!). Prawdziwy lider drużyny z San Sebastian. „Illarra” odchodził z Sociedad do Madrytu, by być zastępcą Xabiego Alonso. Madrycka przygoda jednak się nie udała. A Bask był jednym z najbardziej krytykowanych zawodników Realu. Brak zaangażowania, gra na alibi, bylejakość i mizeria. Tak najkrócej można opisać grę Illarramendiego dla „Królewskich”. Gdybym był Davidem Moyesem, nawet nie przyszłoby mi do głowy sprowadzanie kogoś takiego do swojej drużyny. I nie jest to tylko moje zdanie, zapewniam. I chociaż Moyesa już w San Sebastian nie ma, a klub raczej nie włączy się do walki o puchary, to kibice z Estadio Anoeta mogą być wdzięczni Szkotowi za to, że wyciągnął dłoń do „Illarry”. A sam piłkarz przeszedł taką przemianę, że znalazł się na podium w naszym rankingu.
4. Joao Cancelo
Sytuacja podobna jak w przypadku Lucasa Pereza. Cancelo spędził na Mestalla już poprzedni sezon. Był wtedy wypożyczony z Benfiki Lizbona. Nie grał jednak zbyt wiele. 13 spotkań Cancelo w koszulce Valencii nie przeszkodziło jednak klubowi, by okazać mu zaufanie i zdecydować się na definitywny transfer. Być może właśnie takiego gestu potrzeba było młodemu Portugalczykowi, bo od początku obecnego sezonu jest jednym z niewielu mocnych punktów Valencii. Aktywny w ofensywie, dobry w grze defensywnej, solidny w walce o górne piłki. Statystyki pokazują, że może być jeszcze lepiej. Portugalczyk w tym sezonie zanotował tylko dwie asysty. Jednak nie oszukujmy się. Gdyby napastnicy Valencii byli w lepszej formie, prawdopodobnie byłoby ich o kilka więcej. Druga część sezonu w wykonaniu Cancelo zapowiada się jeszcze ciekawiej ze względu na nowego trenera „Nietoperzy” Garry’ego Neville’a, który sam był wybitnym prawym obrońcą. Piłkarz Valencii już jest jednym z najlepszych prawych obrońców ligi. Co będzie za pół roku? Ja jestem bardzo ciekawy efektów tej współpracy.
5. Sergi Enrich
Tego pana może kojarzyć niewielu z was. Większość pewnie spodziewała się Raula Garcii czy Iago Aspasa. Zdania w redakcji również były podzielone. Enrich to mój osobisty wybór. Jestem pod wrażeniem tego, jak on i Borja Baston (zapewne zająłby miejsce Enricha, gdyby nie fakt, że jest wypożyczony) rozruszali grę Eibari. Wszyscy mówią o Celcie i Deportivo. A przecież Eibar jest bezpośrednio za plecami drużyny z Vigo, a trzy lokaty za „Depor”. Klub z Kraju Basków nie byłby w tym miejscu, gdyby nie właśnie Enrich. Hiszpan dał drużynie zastrzyk jakości. Pięć goli i sześć asyst Enricha miały ogromny wpływ na to, że Eibar jest tak wysoko w tabeli. W przeciwieństwie do kolegów z miejsc 1.-4. napastnik Eibaru nie kosztował nawet złamanego euro. Piłkarz przyszedł na Estadio Municipal de Ipurua z Numancii.