Presja, czyli samo zło dla piłkarzy


Dlaczego ogromne oczekiwania wobec piłkarzy wiążą im nogi?

13 czerwca 2018 Presja, czyli samo zło dla piłkarzy

Presja towarzyszy piłkarzom na każdym kroku. Przede wszystkim muszą sobie radzić z presją wyniku. Nie jest łatwo jej sprostać. Szczególnie jeśli grają w jednym z najlepszych klubów w danej lidze. Kibice przychodzą na stadion, wspierają ich, ale w zamian oczekują dobrej gry i jeszcze lepszych wyników. Jeśli ktoś nie potrafi sobie poradzić z grą pod dużą presją, powinien zmienić zawód albo kopać piłkę tylko i wyłącznie dla zabawy, amatorsko.


Udostępnij na Udostępnij na

Nieważne, na jakiej grasz pozycji, presja towarzyszy każdemu. I jest nieodłącznym elementem futbolu. Nieraz już byliśmy świadkami słabej postawy piłkarzy na boisku, ponieważ presja spętała im nogi.

Kiedy poziom nałożonej presji jest największy? Chyba podczas rzutu karnego, ale nie jakiejś tam zwykłej „jedenastki” w mało ważnym spotkaniu. Tylko na przykład podczas finału mistrzostw świata, gdy po 120 minutach gry wynik dalej jest nierozstrzygnięty. Dochodzi do serii rzutów karnych i wtedy właśnie jest olbrzymia presja.

Mecz o awans

W zeszły weekend byłem na spotkaniu na szczycie III ligi. Mecz z gatunku tych za sześć punktów pomiędzy Widzewem Łódź a Lechią Tomaszów Mazowiecki. Oba zespoły przed tym pojedynkiem miały po 70 punktów, a w przypadku wygranej łodzian to właśnie czterokrotni mistrzowie Polski awansowaliby o jeden poziom rozgrywkowy wyżej.

Problem jest taki, że mecz nas rozczarował. Wróć… piłkarze Widzewa rozczarowali i zawiedli swoich kibiców. Nie wytrzymali nałożonej na nich presji związanej nie tylko z wygraną, lecz także wcześniej wspomnianym awansem.

Można zrozumieć fakt, iż nie są to najlepsi piłkarze w Polsce, ale ich umiejętności są na dużo wyższym poziomie niż pozostałych zawodników grających w innych trzecioligowych klubach, przynajmniej na papierze. Do tego mają takie warunki treningowe, o jakich inni mogą tylko pomarzyć.

Presja to kwestia indywidualnego podejścia danego piłkarza oraz jego środowiska, na które składają się: trenerzy, włodarze klubu i… kibice. Moda na Widzew wciąż trwa, co mecz regularnie przychodzi ponad 17 tysięcy kibiców, ale paradoksalnie to właśnie może przeszkadzać zawodnikom.

Przy dużej publice i oczekiwaniach presja może wiązać nogi. Zawodnik, który nie potrafi sobie z nią radzić, przezwyciężyć jej w tak ważnym meczu, nie będzie sobą. Będzie grać nerwowo, niedokładnie, będzie bał się podejmować ryzykowne decyzje.

Hmm… po krótkim zastanowieniu opis ten przypomina postawę większości zawodników Widzewa w meczu z Lechią. Najgorzej z presją poradził sobie Pigiel. Lewy obrońca „Czerwono-biało-czerwonych” przez dziewięćdziesiąt minut nie podjął ani jednej dobrej decyzji. Chociaż nie, przepraszam. Pigiel raz celnie wrzucił piłkę w pole karne Lechii, Michalski zgrał ją do Falona, który oddał CELNY strzał. Jedyny w tym meczu (w wykonaniu gospodarzy).

Rywale poradzili sobie lepiej

Przed sezonem Lechia Tomaszów Mazowiecki nie była wymieniana w gronie kandydatów do awansu. Los oraz dobra dyspozycja w rudzie rewanżowej sprawiły, że na dwie kolejki przed końcem wciąć miała realne szanse na grę w II lidze.

Warunek był jeden. Tomaszowianie musieli pokonać Widzew na jego własnym stadionie, na oczach ponad 17 tysięcy kibiców. Jak do tego się przygotowywali? Na treningach puszczali sobie z głośników doping kibiców „Czerwono-biało-czerwonych”, tak aby się do niego przyzwyczaić.

Efekt? Przyjezdni wyszli na mecz bez żadnych kompleksów, nie widać było w ich poczynaniach presji, chociaż na pewno musiała ona im towarzyszyć. Przyjechali do Łodzi po wygraną, ale… zapomnieli, jak się strzela. Zespół, który w tym sezonie III ligi grupy 1 zdobył największą liczbę bramek, w tym spotkaniu raził swoją nieskutecznością. I być może to właśnie był efekt presji?

Presja jednak to nie tylko negatywne zjawisko, jest to również coś pozytywnego. Niektórzy piłkarze dzięki nałożonej na nich presji bardziej się mobilizują do gry, przez co osiągają dobre rezultaty. Zawodnicy ci potrafią odpowiednio się nastawić przed arcyważnym spotkaniem, nie myślą o tym, co będzie, jeśli źle podadzą piłkę albo nie podłączą się do akcji. Nastawiają się pozytywnie i to sprawia, że w ważnym momencie w sezonie presja nie wiąże im nóg.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze