Premier Liga 2008 – podsumowanie


28 listopada 2008 Premier Liga 2008 – podsumowanie

W miniony weekend zakończył się 17. sezon piłkarski w historii niepodległej Rosji. Były to rozgrywki pod paroma względami wyjątkowe. W pamięci kibiców zapiszą się przede wszystkim przez pryzmat europejskich sukcesów Sbornej i Zenitu Sankt Petersburg, letniego kryzysu potentatów oraz wręcz rewelacyjnej postawy tych, na których nikt wcześniej nie stawiał.


Udostępnij na Udostępnij na

Wyścig o mistrzostwo największego kraju świata zakończył się zwycięstwem prowadzonego przez Kurbana Bierdyjewa Rubinu. Trzeba przyznać, że z perspektywy całego sezonu mistrzostwo ekipie ze stolicy Tatarstanu jak najbardziej się należało. Gdy największe firmy na rosyjskim rynku piłkarskim rozpoczynały rozgrywki niemrawo i ospale, kazańczycy odnosili zwycięstwo za zwycięstwem. Udało im się powtórzyć zeszłoroczny wyczyn warszawskiej Legii – 7 kolejnych wygranych w pierwszych siedmiu kolejkach. Potem złożona przez trenera z Turkmenistanu maszyna nieco się zacięła i zdobywanie kolejnych punktów aktualnym mistrzom szło o wiele ciężej. Po porażce ze Spartakiem Moskwa nie potrafili oni pokonać o wiele niżej notowanych: Szynnika, Kryljów Sowietow, Saturna, Tereka, CSKA (wówczas znajdował się na dalszej pozycji w tabeli) i Łucz-Energiji i tylko panującemu wśród największych rywali kryzysowi zawdzięczali to, że wciąż prowadzili. Gdy wydawało się, że na stadionie Centralnym zostaną rozgromieni przez ówczesnego czempiona, zespół Zenitu, kazańczycy odrodzili się, ponownie zaczęli wygrywać. Maszyna nabierała tempa, a gdy była już rozpędzona, bez większych problemów rozjechała po kolei: Dynamo, Amkar i Spartak. Ich świetna passa, poza wpadką z FK Moskwa, trwała do 27. kolejki, kiedy to zwycięstwem nad Saturnem zawodnicy Rubinu uczcili pięćdziesięciolecie klubu pierwszym w jego historii mistrzostwem. Smakowało to tym bardziej, że przed sezonem nikt nie stawiał na ekipę z Kazania, która poprzednie rozgrywki zakończyła na zaledwie 10. miejscu. Zachłyśnięci tytułem piłkarze przegrali ostatnie 3 mecze w kiepskim stylu, co nie zmieniło faktu, że we wrześniu przyszłego roku zagrają w fazie grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów.

Radość zawodników Rubinu, nowych mistrzów Rosji
Radość zawodników Rubinu, nowych mistrzów Rosji (fot. http://www.rubin-kazan.ru)

W tych elitarnych zawodach – brązowi medaliści sprzed roku, a aktualni wicemistrzowie największego kraju świata, CSKA Moskwa. Wydawało się, że po nie najlepszym początku „Wojskowi” walczyć będą zaledwie o lokatę premiowaną jedynie startem w następnej edycji Pucharu UEFA. Jednak podopieczni najprawdopodobniej żegnającego się z klubem Walerego Gazzajewa jesienią złapali genialną formę i to właśnie oni, a nie przez długi czas goniące Rubin Dynamo i Amkar, do samego końca liczyli się w rywalizacji o najwyższe cele. Co zadecydowało o końcowej porażce CSKA? Przede wszystkim słaby start, kiedy to „Wojskowi” kilka razy w bezsensowny sposób stracili cenne punkty (remis z Szynnikiem, porażki 1:3 w Groznym). Gracze z Moskwy mogli zbliżyć się do lidera, a nawet go wyprzedzić, ale ich również dotknął letni kryzys. Potrafili pokonać Spartak 5:1, by tydzień później ulec FK 0:2. Gdy odzyskali formę i zaczęli wygrywać, ich strata do obecnych mistrzów wynosiła 10 punktów. Na ich nieszczęście aktualni mistrzowie również zaczęli zwyciężać, co zadecydowało o zdobyciu przez nich tytułu. CSKA zostało wicemistrzostwo, gra w obecnej edycji Pucharu UEFA i udział w przyszłorocznej fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Bardzo dużo pozytywnych emocji swoich kibicom dostarczyli piłkarze Dynama Moskwa i Amkara Perm. Fani graczy ze stolicy mogli się przekonać, że zeszłoroczne zatrudnienie na stanowisku trenera młodego Andrieja Kobieliewa było bardzo dobrym krokiem. „Biało-niebiescy” przez 2/3 sezonu dotrzymywali kroku liderom z Kazania. Niestety ich także nie minął kryzys potentatów w Premier Lidze, który znacznie utrudnił im zadanie. W ich wypadku kryzys trwał nieco dłużej i był również powiązany z odejściem z klubu jego mózgu, Portugalczyka Danny’ego sprzedanego Zenitowi za rekordową sumę 30 milionów euro. Jeszcze więcej radości swoim sympatykom sprawili zawodnicy Amkara. Pracujący z zespołem z Permu od tego sezonu Czarnogórzec, Miodrag Bożović, wykonał świetną pracę, czyniąc z peryferyjnego klubiku liczącą się siłę w rosyjskiej piłce. Pod koniec sezonu jego piłkarze sprawiali wyraźne wrażenie, jakoby brakowało im sił w ostatnich kolejkach. Wykrzesali jednak z siebie resztkę motywacji i odnieśli największy w czternastoletniej historii zespołu sukces – udział w europejskich pucharach.

W przeciwieństwie do nich bardzo zawiedzeni mogą być zarówno fani, jak i zawodnicy pozostałych wielkich moskiewskich teamów – Spartaka, Lokomotiwu i FK oraz Zenitu Sankt Petersburg. Dotyczy to zwłaszcza ustępujących czempionów. Co jak co, ale po tegorocznym zdobywcy Pucharu UEFA i Superpucharu Europy należało się spodziewać o wiele więcej niż walki do ostatniej kolejki o to, by nie uznać tego sezonu za całkowicie przegrany. Dokładnie w ten sposób rozgrywki w roku 2008 wspominać będą kibice Spartaka. Po trzech kolejnych wicemistrzostwach miał wreszcie być pierwszy od 2001 roku tytuł najlepszej rosyjskiej drużyny piłkarskiej. Jednak team prowadzony najpierw przez Stanisława Czerczesowa, a potem przez Michaela Laudrupa, nie spełnił pokładanych w nim nadziei i po 30. kolejce znalazł się na ósmym miejscu. Oczko wyżej niż rok wcześniej znalazł się Lokomotiw. Gdyby nie zaufanie ze strony mera Moskwy, Jurija Łużkowa, jak i najbogatszego obywatela tego kraju, Olega Deripaski, pracę trenera FK już w kwietniu straciłby Oleg Błochin. Drużyna byłego reprezentanta ZSRR na początku roku była jednym z kandydatów do spadku. Ostatecznie skończyło się na 9. miejscu i nadziei na przyszłe lata.

Tak upłynął 17. sezon piłkarski w historii niepodległej Rosji. Kolejny, osiemnasty, rozpocznie się mniej więcej w połowie marca. Być może okaże się walką „młodych wilków”, takich jak Rubin czy Amkar, chcących udowodnić, że nie przez przypadek znalazły się w czołówce ze „starymi lisami”: Spartakiem i Lokomotiwem, pragnącymi przywrócić sobie chwałę i prym w lidze. O tym jednak przekonamy się za rok.

Najnowsze