Zaledwie rok trwała ekstraklasowa banicja "Tygrysów" z Kingston upon Hull. Dwanaście miesięcy w Championship, czwarte miejsce i zwycięskie baraże. Chwilowy entuzjazm i fala radości powoli jednak odbija się od kibiców klubu z miasta położonego w East Yorkshire. Brak transferów, zmiana trenera i powierzenie drużyny wiecznemu asystentowi. Na tym poziomie prowizorka raczej nie wystarczy, na tę chwilę Hull City to główny kandydat do spadku z Premier League.
Odkąd „Tygrysy” po raz pierwszy świętowały awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii w 2008 roku, dwukrotnie doświadczały takiej samej historii. Przyjemne zaskoczenie w pierwszym sezonie i ziszczenie się powiedzenia o najtrudniejszym drugim roku, zakończone powrotem do Championship. Gdyby ta prawidłowość powtórzyła się i tym razem, kibice przy The Circle byliby i tak pozytywnie zaskoczeni…
Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Hull City w tym sezonie
1) Wrzutki, dośrodkowania i długie piłki, czyli brytyjskość w grze
Brzmi banalnie, ale tak właśnie zapewne będzie. W składzie właściwie nie ma zawodników, których największym atutem byłaby technika. Jest bardzo szybki wysunięty napastnik, silni środkowi pomocnicy, typowo wyspiarscy skrzydłowi. Ten zespół idealnie wręcz pasował do Championship, podobnie byłoby z Premier League dwadzieścia lat temu. Teraz „Tygrysy” mogą wyglądać jak muzealny relikt – w każdej innej ekipie można znaleźć choć kilku piłkarzy, których nie wstyd pokazać z futbolówką przy nodze.
Gdy przeanalizujemy bramki zdobywane przez zespół z Kingston upon Hull w Championship, okaże się, że znaczna większość padała wedle jednego z wypracowanych schematów. Najczęściej są to akcje w bocznych strefach boiska i płaskie dośrodkowania lub wrzutki na głowę napastnika, ewentualnie długie prostopadłe podania za plecy obrońców. Filozofia bardzo prosta, jak się jednak okazuje dość skuteczna. W 46 meczach sezonu zasadniczego podopieczni Steve’a Bruce’a trafiali do siatki 69 razy, więcej (72 gole) zdobywały tylko trzy ekipy: Middlesborough, Brighton i Brentford. W Premier League są o wiele lepsi defensorzy, o bramki będzie znacznie trudniej, niemniej strategia ataku raczej się nie zmieni.
Ten zespół idealnie wręcz pasował do Championship, podobnie byłoby z Premier League dwadzieścia lat temu. Teraz „Tygrysy” mogą wyglądać jak muzealny relikt – w każdej innej ekipie można znaleźć choć kilku piłkarzy, których nie wstyd pokazać z futbolówką przy nodze.
2) Urywanie punktów faworytom w meczach u siebie
Derby County. Tak nazywał się jedyny rywal Hull City w sezonie 2015/2016, który był w stanie wywieźć trzy punkty ze stadionu przy The Circle. Regularność w meczach na własnym terenie doprowadziła „Tygrysy” w wysokie rejony tabeli i w końcu do finału play-offów o awans, dzięki wygranemu u siebie starciu z… Derby aż 3:0. W tym sezonie tak łatwo już nie będzie, Hull nie będzie faworytem właściwie w żadnym meczu ligowym, niemniej kilka niespodzianek, może nawet sensacji, zespół Mike’a Phelana może sprawić. Powtórka zawstydzającego osiągnięcia, uwaga, ta nazwa padała w tym akapicie już dwukrotnie, Derby County (jedno zwycięstwo i 11 punktów w całym sezonie Premier League) chyba się nie wydarzy…
3) Sprzedaż klubu
Sam Assem Allam, wiekowy właściciel klubu, powiedział, że jeśli dostanie dobrą ofertę, z chęcią sprzeda klub. Związany z miastem przez ponad czterdzieści lat biznesmen egipskiego pochodzenia nabył Hull City w 2010 roku. Ostatnie miesiące pokazują dobitnie, że Allam zaczyna mieć dość przygody z futbolem. Znany głównie z konfliktu z kibicami (chciał zmienić nazwę zespołu na Hull Tigers), niechodzący na mecze, zwyczajnie zmęczony „Tygrysami” wydaje się być idealnym sprzedawcą. Klub Premier League, tyle wystarczy, żeby zainteresować potencjalnych nabywców z Azji Wschodniej i Bliskiego Wschodu. Bardzo możliwe, że nowego właściciela poznamy niezwykle prędko, bowiem drużyna, choć jest wystawiona na sprzedaż od 2014 roku, znalazła ponoć potencjalnego kupca.
Transfery
Przyszli: nikt
Odeszli: Mohamed Diame, Sone Aluko, Ryan Taylor
Tak, to niestety nie żart. Nikt jak dotąd nie wzmocnił ekipy „Tygrysów”. Mało tego, próżno szukać włączenia do kadry kogoś, kto w ostatnim sezonie był wypożyczony czy reprezentował zespół juniorski. Na treningach widują się te same twarze co przed wakacjami, w dodatku klub opuściło trzech zawodników. O ile Sone Aluko i Ryan Taylor nie byli najbardziej kluczowymi ogniwami zespołu, o tyle Mohamed Diame odchodzący do Newcastle dobitnie świadczy o tym, co dzieje się w Hull. Doświadczony Senegalczyk był jednym z najlepszych piłkarzy w klubie, istnieje spora obawa, że bez niego środek pola będzie wyglądał zwyczajnie źle.
O kogo powinien powalczyć beniaminek do końca okienka transferowego? W zasadzie na każdą pozycję przydałby się ktoś „z nazwiskiem”. Stoper, środkowy pomocnik, napastnik, niewykluczone, że i bramkarz. Na szaleństwa się jednak zupełnie nie zanosi.
Jak grają?
Hull Bruce’a stosowało głównie system 5–3–2 w obronie, przechodzący w 3–5–2 w ataku. Ale już w sparingach za Mike’a Phelana stosowane jest głównie 4–4–2 lub 4–4–1–1. Nawet nie z wyboru samego szkoleniowca, ale bardziej z tego, że po prostu brakuje mu piłkarzy do stosowania innych formacji. Hull nie gra niczego odkrywczego, ani szczególnie innowacyjnego – sporo długich piłek do przodu w grze ofensywnej; czekanie na rywala głęboko na własnej połowie, gdy zespół jest bez piłki.
Martwi to, jak ubytki wpłyną na jakość gry. Brakuje z przodu piłkarzy kreatywnych. Wygrywający wiele pojedynków fizycznych na połowie przeciwnika Momo Diame też pożegnał się z KC Stadium, przeprowadzając się nieco bardziej na północ, do Newcastle. Livermore, Huddlestone i Meyler to raczej bazujący na wytrzymałości i atutach defensywnych pomocnicy, nieoferujący zbyt wiele pod bramką rywala. Dlatego tak wiele będzie zależało od Abla Hernandeza i Roberta Snodgrassa. Plusem są lubiący się podłączać do akcji ofensywnych boczni obrońcy, ale to i tak za mało, by pozostać dłużej niż rok w Premier League.
Gwiazda zespołu
Abel Hernandez. Był cudownym dzieckiem urugwajskiej piłki, miał dobić do poziomu podobnego do Cavaniego i Suareza. Tak się nigdy nie stało, mimo odważnego stawiania na niego przez selekcjonera kadry narodowej, Oscara Tabareza, który powoływał napastnika nawet w najtrudniejszych dla niego chwilach (a takimi było choćby zdobycie jednego gola w całym sezonie 2012/2013 w barwach Palermo). Mały przełom nastąpił w 2014 roku, kiedy po niezłym sezonie w Serie B zdecydował się zmienić otoczenie.
Pierwsze chwile w Anglii były bardzo kiepskie, tylko cztery bramki i duży zawód kibiców – tak w skrócie można streścić Hernandeza. O dziwo, mimo spadku na zaplecze Premier League, zdecydował się zostać w drużynie, a Championship wybitnie pasowała do jego atutów (szybkości i siły fizycznej). 20 goli, tytuł klubowego piłkarza roku i nadzieja, że kolejna próba podbicia najbogatszej ligi świata będzie o wiele bardziej udana. Jeśli w kimś kibice „Tygrysów” mogą pokładać swoje nadzieje na dobre wyniki, to tylko w Urugwajczyku.
Najbardziej niedoceniany
Ahmed Elmohamady. Może nie zdobywa szaleńczej liczby bramek i asyst jak na skrzydłowego, ale jest jednym z tych graczy, którym nie można zarzucić odpuszczania, nawet w beznadziejnej sytuacji, i braku walki do samego końca. Egipcjanin to zawodnik, który jak na bocznego pomocnika bardzo solidnie spisuje się w defensywie, zdarzało mu się zresztą w przeszłości grywać na prawej obronie, a i często występował jako prawy wahadłowy. Trenerzy są więc spokojni o jakość współpracy w destrukcji w tej części boiska. 70-krotny reprezentant swojego kraju nie zrobił co prawda takiej kariery, jaką kiedyś mu wróżono, dla Hull jest to jednak jedno z kluczowych ogniw wyjściowej jedenastki.
Trener
Mike Phelan. Cały cyrk związany z odejściem Steve’a Bruce’a dobitnie pokazuje organizacyjny chaos wewnątrz klubu. Szkoleniowiec rozstał się z drużyną zawiedziony brakiem wzmocnień klubu. W efekcie w okresie przygotowawczym Hull poprowadził jego asystent, Mike Phelan, który najprawdopodobniej otrzyma pierwszą w swojej karierze szansę na samodzielne prowadzenie zespołu. W międzyczasie włodarze usiłowali znaleźć kogoś „z nazwiskiem” (mówiło się między innymi o selekcjonerze reprezentacji Walii Chrisie Colemanie), co im się nie udało.
Phelan to jeden z najbardziej doświadczonych asystentów na Wyspach Brytyjskich. Osiem lat w sztabie szkoleniowym Manchesteru United (w tym pięć sezonów jako drugi trener), następnie Norwich City i Hull. Nie licząc roli „caretakera” w tym przedostatnim, nigdy nie miał okazji samodzielnie decydować o taktyce zespołu. Jeśli zarząd „Tygrysów” nic nie kombinuje, przed 53-latkiem największy w szkoleniowej karierze test.
Cel zespołu
Utrzymanie, a i o to będzie niesamowicie trudno.
Oceny
Transfery: 1
Trener: 2
Bramkarze: 2+
Obrońcy: 3
Pomocnicy: 3-
Napastnicy: 3
Skarb kibica Premier League: Arsenal
Skarb kibica Premier League: Bournemouth
Skarb kibica Premier League: Burnley
Skarb kibica Premier League: Chelsea
Skarb kibica Premier League: Crystal Palace
Skarb kibica Premier League: Everton
Skarb kibica Premier League: Leicester City
Skarb kibica Premier League: Liverpool
Skarb kibica Premier League: Manchester City
Skarb kibica Premier League: Manchester United
Skarb kibica Premier League: Middlesborough