Michał Karbownik niedawno dostąpił zaszczytu debiutu w pierwszej reprezentacji Polski. Jerzy Brzęczek postanowił dać szansę młodemu zawodnikowi podczas meczu z Finlandią. Tam urodzony w Radomiu zawodnik wystąpił jako lewy obrońca. Z kolei 11 dni później w Legii musiał grać już jako środkowy pomocnik.
Żonglowanie pozycjami w przypadku Karbownika uznaje się za coś kontrowersyjnego. Początkowo Aleksandar Vuković zrobił z utalentowanego ofensywnego pomocnika lewego obrońcę. Dopóki robił tam furorę, nikt nie miał do nikogo żadnych pretensji. Potem, kiedy doszło do załamania formy drużyny z Warszawy, zaczęły pojawiać się krytyczne głosy. Wnioskowano, że naturalną pozycją dla młodzieżowca będzie środkowa pomoc. Dyskusja narodowa narastała.
Narastające kontrowersje
– Liczę, że Karbownik niedługo będzie grał na swojej naturalnej pozycji. Wiem, że jego wartość będzie większa, gdy będzie grał jako „ósemka”. Będzie miał liczby. Ale to nie żaden apel do trenera Vukovicia, że ma go wystawiać w środku. Jest najlepszym lewym obrońcą Legii – otwarcie zasugerował w kwietniu Mariusz Piekarski podczas „Stanu Futbolu„. Agent zawodnika dość delikatnie, ale jednak wbił wtedy kij w mrowisko.
W innych wywiadach też czasem wspominał, że Karbownik osobiście woli grę w środku pola. Można było zrozumieć taką narrację – środkowy pomocnik po prostu mógłby zostać sprzedany za większe pieniądze, a to oznaczałoby również większą prowizję dla menedżera. Nie przeszkadzało mu to przy okazji podkreślać, że jego podopieczny jest po prostu wszechstronnie uzdolniony.
– Mają świadomość, że może grać na czterech pozycjach. Obu bokach obrony, jako środkowy pomocnik i lewy pomocnik. To wszystko zależy od tego, jaki kto ma pomysł na grę. Przecież w kadrze nasz od lat najlepszy lewoskrzydłowy, podobnie jak Michał, jest zawodnikiem prawonożnym, schodzi na strzał do środka. Blokuje piłkę nogą postawną, czyli lewą – przypomniał Piekarski podczas wywiadu dla Polsatsport.pl. Podchody toczyły się dalej.
Jak skończyła się cała telenowela, wszyscy wiedzą. Ostatecznie Legia, która odpadła z europejskich pucharów, musiała sprzedać uniwersalnego zawodnika za śmieszną w porównaniu z transferem Jakuba Modera kwotę 5,5 mln euro z bonusami. Jak na ironię losu dopiero wtedy Karbownik trafił na trenera, który zechciał go wystawić na środku boiska – Czesława Michniewicza.
Wielka zaleta Karbownika
Ta cała gra o pozycję Karbownika na boisku okazała się mimo wszystko pozytywem. Dzięki otoczce medialnej związanej z potencjalnym transferem każdy laik wiedział, że zawodnik Legii może zagrać na praktycznie dowolnej pozycji. Dla skautów to też stanowiło zachętę, ponieważ zawodnik użyteczny praktycznie w każdym ustawieniu jest bardzo cenny dla zespołu.
Będąc lewym obrońcą, Karbownik uchodzi za zawodnika, który „dobrze atakuje”. Kojarzy się on wtedy z ofensywnymi rajdami na połowie przeciwnika oraz częstym wsparciem skrzydłowego swojej drużyny. Wiemy o nim, że ma dobrą technikę oraz jest niezły w grze kombinacyjnej. Krótko mówiąc, lubi grać do przodu. Za zaletę młodego zawodnika nie uznaje się fenomenalnego odbioru, co jest dość specyficzne jak na obrońcę. Można zaryzykować stwierdzenie, że to podobny przypadek jak Alphonso Davies w Bayernie.
Jak wygląda gra tego piłkarza u Czesława Michniewicza w przypadku, gdy wreszcie gra na swojej „nominalnej” pozycji? Tutaj jest większy nacisk na grę kombinacyjną i wyprowadzanie piłki. Rolą Karbownika jest rozgrywanie futbolówki podczas ataku pozycyjnego oraz odpowiednio szybkie dogranie jej do kolegów podczas szybkiego kontrataku. Oczywiście – jak to jest u byłego szkoleniowca polskiej młodzieżówki – pojawia się też rola defensywy. Jako jeden ze środkowych pomocników Karbownik musi wykorzystywać umiejętności nabyte na lewej obronie i pracować przy odpowiednim utrzymywaniu formacji oraz odbiorach piłki.
Przyszłość
Jak to zostało już wcześniej wspomniane, Karbownik trafia po sezonie do Brighton. Istnieje możliwość, że w dalszej przyszłości będzie tam grał w środku pola razem z Jakubem Moderem, co byłoby wymarzonym zestawem dla polskiego kibica. I na pewno ponownie wzmogłoby dyskusje o najlepszej roli na boisku dla Michała Karbownika.
Grunt, że sam zawodnik jest świadomy swoich walorów i daleko mu do narzekania na decyzje któregokolwiek z trenerów. – Gram tam, gdzie wystawia mnie trener. Cieszę się, że mam okazję do wyjścia na boisko, a pozycja jest dla mnie mniej istotna – powiedział po meczu z Finlandią Karbownik. – Lubię grać kombinacyjnie, ale w ten sposób można grać także jako obrońca – wspomniał chwilę potem.
Dlatego należy doceniać, że mamy w kadrze kogoś tak wyjątkowego, i cieszyć się z jego występów. Bez względu na to, czy Karbownik będzie musiał grać na lewej obronie, środku pomocy, czy może lewym skrzydle lub bezpośrednio za napastnikiem. Bez względu na to, czy będzie grał u Brzęczka, Michniewicza, czy może u Vukovicia. Gdziekolwiek by nie grał, po prostu zapewne wykona swoje obowiązki i zaprezentuje swoje największe walory: technikę, kreatywność oraz umiejętność poprawnego ustawienia się na boisku.