Pożegnanie Żewłakowa


28 marca 2011 Pożegnanie Żewłakowa

Nic na tym świecie nie jest wieczne i czas każdego dobiega końca. Dotyczy to zwłaszcza karier sportowych, które trwają zdecydowanie krócej niż np. naukowe. Już we wtorek reprezentacja Polski pożegna jeden ze swoich największych symboli ostatni lat. Starcie z Grecją będzie ostatnim, w którym zaprezentuje się Michał Żewłakow.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie ulega żadnej wątpliwości, że wiekowy defensor przez ostatnie 12 lat był jednym z najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych punktów naszej reprezentacji. Swój pierwszy występ w białej koszulce z orzełkiem na piersi zaliczył 19 czerwca 1999 roku. Towarzyskim przeciwnikiem zespołu prowadzonego ówcześnie przez Janusza Wójcika była Nowa Zelandia. Premierowy występ w kadrze udał mu się średnio. Zagrał w pierwszym składzie, zmieniony został dopiero w ostatnim kwadransie, aczkolwiek zabrakło tego impulsu zwycięstwa.

Michał Żewłakow
Michał Żewłakow (fot. Bialoczerwoni.com.pl)

U Wójcika podstawowym zawodnikiem nie był. Po tym meczu zdobywca srebrnego medalu z igrzysk w Barcelonie zrezygnował z usług „Żewłaka”. Ten jednak wrócił do reprezentacji. Zaufać mu zdecydował się kolejny selekcjoner, Jerzy Engel. Liczący wtedy 24 lata defensor z bardzo dobrej strony pokazał się w przegranym 0:3 starciu z Hiszpanią, a opiekun już wyobrażał sobie drużyny bez niego. Został pewnym punktem ekipy w kwalifikacjach do mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii. W jednym z meczów, z Armenią, egzekwując rzut karny, zdobył swoją pierwszą w reprezentacji bramkę. Okazał się jednym ze współautorów awansu do mundialu. Pierwszy na nim występ zaliczył w premierowym starciu z Koreą, lecz zarówno w nim, jak i w całym turnieju (podobnie, jak większość „Biało-czerwonych”) zawiódł na całej linii.

Nieudane mistrzostwa spowodowały pożegnanie Engela, lecz z Żewłakowa nie zrezygnował kolejny selekcjoner, Zbigniew Boniek. U niego również został podstawowym graczem. Z gry wykluczały go tylko kontuzje. Choć „Zibi” szybko zrezygnował z prowadzenia kadry, jego następca, Paweł Janas, wcale nie zamierzał się z nim rozstawać. Pod jego wodzą „Żewłak” zyskał nową motywację do gry, jaką była walka o wciąż niestracony awans do mistrzostw Europy organizowanych przez Portugalię. Nie udało się tego osiągnąć, lecz wtedy zaczęła się batalia o mistrzostwa świata w Niemczech. Co prawda wypadł z drużyny po kilu meczach, lecz swoją dobrą grą ponownie zwrócił na siebie uwagę selekcjonera. Po powrocie do zespołu zrobił na „Janosiku” tak dobre wrażenie, że ten wziął go na mundial. Lecz i tym razem bohater niniejszego tekstu zawiódł.

Jednak po raz kolejny niepowodzenie na wielkim turnieju nie skreśliło „Żewłaka” z listy reprezentantów. Kolejny selekcjoner, Leo Beenhakker, również nie zamierzał z niego rezygnować. Zagrał u niego już w pierwszym meczu. Chociaż Polacy przegrali z Danią 0:2, mógł się cieszyć. Zaliczając 60. mecz w kadrze, został członkiem klubu wybitnego reprezentanta. Okazało się to złymi początkami drogi sukcesu. Żewłakow nie zawiódł oczekiwań selekcjonera. Z gry w biało-czerwonych barwach eliminowały go tylko kontuzje. Znów był pewny i umiejętnie kierował kolegami z obrony. To głównie dzięki niemu nie przegraliśmy na wyjeździe z Portugalią. Holenderski szkoleniowiec wziął go na pierwsze w naszej historii mistrzostwa Europy. Tam defensor robił, co mógł, lecz i tym razem należał do grupy, która zawiodła oczekiwania kibiców i z Austrii i Szwajcarii wrócił w roli przegranego.

Choć Euro 2008 nam się nie udało, „Żewłak” nie skończył przygody z reprezentacją. Beenhakker właśnie w nim widział lidera obrony, myśląc o awansie do mundialu w RPA. Na inaugurację eliminacji strzelił nawet gola, pokonując z rzutu karnego golkipera Słowenii. Potem jednak częściej na niego narzekaliśmy niż go chwaliliśmy. Nasza drużyna grała słabo, a Michał Żewłakow wielkiego poziomu też nie prezentował. Jednym ze starć, po którym mieliśmy do niego największe pretensje, była wyjazdowa potyczka z Irlandią Północną. Efektem jego niezrozumienia się z Arturem Borucem było minięcie się tego drugiego z piłką i samobójcze trafienie defensora.

Michał Żewłakow i Fernando Torres
Michał Żewłakow i Fernando Torres (fot. Bialoczerwoni.com.pl)

Po zwolnieniu Beenhakkera tymczasowy szkoleniowiec, Stefan Majewski, nie skorzystał z niego w dwóch meczach, z Czechami i Słowacją, w których prowadził kadrę. Jednak jego następca, Franciszek Smuda, miał w pamięci zarówno jego znakomite umiejętności dyrygowanie defensywą, jak i doświadczenie. Postanowił na nim oprzeć grę defensywy drużyny, która miała reprezentować Polskę na pierwszym w historii wielkim piłkarskim turnieju organizowanym nad Wisłą. Pod koniec ubiegłego roku za oceanem, biorąc udział w meczach ze Stanami Zjednoczonymi i Ekwadorem, zaliczył swój setny oraz sto pierwszy występ w kadrze, stając się tym samym rekordzistą pod tym względem. Jednak wypad ten spowodował jego pożegnanie z kadrą. On i Artur Boruc narazili się Smudzie. Sam trener wspomniał tylko o zachowaniu niegodnym reprezentanta i zapowiedział, że obaj już nigdy u niego nie zagrają. Zgodził się jednak, by Żewłakow meczem z Grecją pożegnał się z drużyną narodową.

„Żewłak”, jak każdy człowiek w reprezentacji, miał swoje wzloty i upadki. Jednak zdecydowanie więcej jego meczów w kadrze zostanie zapamiętanych jako te, za które będziemy go chwalić i mu dziękować. Można nazwać go też piłkarzem wybitnym. Mało który gracz znad Wisły gościł w kadrze tak długo. Ponadto wrażenie robią też nazwy klubów, w których występował, oraz sukcesy, jakie z nimi osiągał. Zakładał koszulkę między innymi: Polonii Warszawa, Excelsioru Mouscron, Anderlechtu Bruksela i Olympiakosu Pireus. Dwukrotnie został mistrzem Belgii i trzykrotnie Grecji. Choć za oceanem narozrabiał, swoją karierą udowodnił, że zasłużył na godne pożegnanie się z kadrą.

Ważne daty w reprezentacyjnej karierze Żewłakowa:
19 czerwca 1999
– debiut (Bangkok, Polska – Nowa Zelandia 0:0)
4 września 2000 – pierwsze zwycięstwo z kadrą (Kijów, Ukraina – Polska 1:3)
28 marca 2001 – pierwszy gol w kadrze (Warszawa, Polska – Armenia 4:0)
4 czerwca 2002 – debiut na mistrzostwach świata (Pusan, Korea Południowa – Polska 2:0)
16 sierpnia 2006 – 60. mecz w kadrze i włączenie do klubu wybitnego reprezentanta (Odense, Dania – Polska 2:0)
8 czerwca 2008 – debiut na mistrzostwach Europy (Klagenfurt, Niemcy – Polska 2:0)
9 października 2010 – setny występ w kadrze (Chicago, Stany Zjednoczone – Polska 2:2)
12 października 2010 – 101. występ w kadrze i stanie się rekordzistą pod tym względem (Montreal, Polska – Ekwador 2:2)

Więcej zdjęć Polaków na Bialoczerwoni.com.pl

Komentarze
~Raath' (gość) - 13 lat temu

DZIĘKUJEMY MICHAŁ, ŻE PRZEZ TE LATA BRONIŁEŚ
NASZYCH BARW!!!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze