Pożegnanie z mistrzami


7 lutego 2014 Pożegnanie z mistrzami

Wieści o flircie Xaviego z nowojorskim Red Bulls nie powinno się wkładać między bajki. Takie historie nie pojawiają się z niczego, jeśli piłkarz ma ważny kontrakt jeszcze dwa i pół roku i stanowi o sile swojej drużyny. Jednak, czy aby na pewno Xavi jest tą osobą, bez której Barcelona nie może się obyć?


Udostępnij na Udostępnij na

To już drugi sezon bez Josepa Guardioli na ławce trenerskiej „Dumy Katalonii”. Rozgrywki 2012/13 prowadził Tito Vilanova wespół z Jordim Rourą, a w sezonie 2013/14 obowiązki trenerskie przejął Gerardo Martino. Kibice z pewnością mogą czuć niedosyt po poprzednim szkoleniowcu i oczekiwali wzrostu jakości „Blaugrany”. Nowy trener jest Argentyńczykiem, pojawił się „z zewnątrz” i, co najważniejsze, postanowił odcisnąć swoje piętno na zespole Barcelony. Zawodnicy przeprowadzają bardziej różnorodne ataki, często decydując się na długie podania, strzały z dystansu i grę kontratakiem. Zasadniczo jednak Barcelona utrzymała swój charakter. Nadal najczęściej buduje akcje atakiem pozycyjnym przy dużej wymienności pozycji w środku pola i licznych podaniach. Nadal po stracie piłki następuje kontrpressing i drużyna gra wysoko ustawioną linią obrony. Dobrze podsumował to Gerard Pique, jedna z najważniejszych postaci w zespole „Taty”: „Przez wiele lat prowadzili nas trenerzy z wewnątrz, najpierw Pep Guardiola, później Tito Vilanova i przejaskrawiliśmy nasz styl gry do tego stopnia, że staliśmy się niewolnikami tiki-taki. Tata przyszedł z zewnątrz, posiada tę samą ideę gry w piłkę, utrzymania się w posiadaniu futbolówki, jednak prócz tego ma też w arsenale inne opcje. To coś bardzo pozytywnego, ponieważ oferuje nam różne warianty rozegrania. Jeśli zakładają nam pressing, posłanie dwóch długich piłek nie jest niczym złym, sprawia, że zmienia się gra.”

Xavi Hernandez
Xavi Hernandez (fot. marca.com)

Kibice nie są jednak zadowoleni z obecnego wizerunku zespołu, mimo że na wszystkich trzech frontach jest na najlepszej drodze do zwycięstwa. „Barcy” przydarzyło się kilka mniej udanych meczów, w których zabrakło woli walki i intensywności, aby przełamać defensywę rywali (Osasuna 0:0, Atletico 0:0, Levante 1:1), a w kilku innych rywal okazał się bardziej agresywny i potrafił przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę (Ajax 1:2, Athletic 0:1, Valencia 2:3). Ponadto Barcelona blisko połowę bramek traci po rzutach rożnych, co stało się piętą achillesową zespołu Martino i przywołało dyskusje o wzroście piłkarzy wychodzących w pierwszym składzie. „Barca” jest drugim najniższym zespołem w Europie z niechlubnym wynikiem 177,4 cm, 3 cm niżej od średniej dla La Liga, która przy okazji też jest „najniższą” ligą UEFA.

Obwinianie Martino za niepowodzenia Barcelony jest nietrafionym tropem. Zmiany wdrażane przez nowego trenera wymagają czasu, ale też odpowiednich egzekutorów. O ile w przypadku obrońców i bramkarzy o wzmocnieniach mówi się od dłuższego czasu, o tyle linia pomocy jest uznawana za tę, w której występuje klęska urodzaju. Samo odejście Thiago, który teraz świetnie radzi sobie w Bayernie, pokazywało jak silną drugą linię miał mistrz Hiszpanii. Niezawodny Busquets wspierany przez Xaviego i Iniestę, mający za zmienników dwie gwiazdy Arsenalu w osobach Cesca oraz Songa. Na dokładkę młodzi Sergi Roberto oraz Jonathan Dos Santos. Brzmi jak bajka, a ja właśnie w tej formacji będę upatrywał barcelońskiej porażki w 2014 roku.

W ostatnich pięciu sezonach Xavi był podstawowym piłkarzem, od kiedy Josep Guardiola został trenerem, stał się postacią kluczową. W pierwszym sezonie „Pepa” Xavi zaliczył rekordowe 22 asysty w samych tylko występach w hiszpańskiej lidze. Z każdym kolejnym sezonem ten licznik spadał, a w obecnych rozgrywkach na półmetku ligowej batalii Xavi miał tylko jedną asystę. Mimo że utrzymuje przeciętną liczbę i celność podań na niesamowicie wysokim poziomie, nie przekładają się one już w takim stopniu na sytuacje bramkowe. Względem lat urzędowania Guardioli spadła liczba kluczowych podań oraz prostopadłych podań wycelowanych do napastników (dane za pół obecnego sezonu wskazują na prognozowany leki przyrost względem 2012/13). To co najbardziej rzuca się w oczy, to drastyczny spadek aktywności Xaviego w defensywie. Nie gra już tak agresywnie (tylko cztery przejęcia!), a jeśli połączyć to ze spadającą aktywnością w kreowaniu akcji i dryblingach, mamy obraz coraz mniej liczącego się zawodnika środka pola. Malejąca liczba strat też świadczy o zachowawczości, na którą piłkarz na tym poziomie po prostu nie może sobie pozwolić. W ostatnich meczach chwalony, ale nadal najczęściej skupiał się na rozgrywaniu piłki na boki bez ryzykownych zagrań do przodu.

Żeby jeszcze dołożyć do tego gorszą dyspozycję Iniesty, długą i trudną adaptację Sergiego Roberto oraz niezwykle zachowawczy styl gry Alexa Songa (gdzie się podział Songinho?!), mamy obraz porażek serwowanych nam przez kataloński klub. Brakuje intensywności, agresji, siły i wydolności zawodnikom środka pola, którzy nie zawsze realizują plan Martino, a w najważniejszym teście z Manchesterem City mogą potknąć się i już nie wstać. Niestety ramię w ramię z Xavim idzie spadek formy Carlesa Puyola. Ten drugi na przemijający czas reaguje nie tyle mniejszą intensywnością w grze, co przewlekłymi kontuzjami. Chyba nikt już nie wierzy, że „Tarzan” wróci do pełnej dyspozycji. Piłkarze, których przez całą karierę śledzę i podziwiam, moi ulubieni zawodnicy młodzieńczych lat, powoli powinni odchodzić w cień.

Z pewnością wytransferowanie Xaviego odbiłoby się na szatni Barcelony, ale wpływ może być też pozytywny. Wielu kibiców chciałoby oglądać dużo odważniej grającego Songa, nie zdeprymowanego przez styl kapitana u boku Busquetsa w wyjściowej jedenastce, ustawionych podobnie jak podczas jesiennego Gran Derbi. Pozostaje oczywiście opcja włączenia Xaviego do systemu rotacji albo na stałe posadzenie go na ławce rezerwowych. Piłkarz o takim usposobieniu mógłby godzić się z nową rolą i pomagać drużynie w tej nowej roli. To właśnie Xavi najczęściej opuszczał boisko, kiedy Barcelonie nie szło w remisowanych i przegranych meczach. Niekiedy zastępowany przez piłkarza linii ataku zdradza drogę, w którą iść może styl Barcelony. Lionel Messi już nie jako goleador, ale zawodnik atakujący z głębi pola na pozycji ofensywnego pomocnika, a „Barca” z napastnikiem z prawdziwego zdarzenia. W innym wariancie Messi w ataku, a w linii pomocy następca Xaviego, piłkarz wyższy, silniejszy, dużo bardziej aktywny i w ofensywie, i w defensywie. „Duma Katalonii” w następnym sezonie może mieć inne oblicze, inne twarze na okładce, większą różnorodność, ale powinna zachować tego samego autora. Z kilkoma nowymi wariantami gry w ataku może wejść na poziom obecnego Bayernu Monachium.

Jeśli próbować znaleźć potencjalne wzmocnienia klubu, niezależnie od wyniku w obecnym sezonie, z pewnością oprócz bramkarza (Marc-Andre ter Stegen) powinien to być środkowy obrońca i środkowy napastnik. W linii ataku będzie można postawić na piłkarza tańszego, starszego i doświadczonego, który będzie umiał wykorzystać swój wzrost i siłę fizyczną np. na Oscara Cardozo. W obronie idealnym wzmocnieniem byłby ktoś pokroju Davida Luiza lub Thomasa Vermaelena, ale Martino może zdecydować się na piłkarza młodszego i tańszego np. Alvareza Balantę lub Aymerica Laporte’a. Tutaj również w kryteriach oprócz umiejętności dostosowania się do stylu Barcelony powinny pojawić się warunki fizyczne. Na ostateczną decyzję może wpłynąć też ewentualna sprzedaż Mascherano lub Daniego Alvesa. 

Polub Okno Transferowe na Facebooku – wejdź!

Z kolei w linii pomocy trzeba rozważyć kandydatury obecnych graczy „Blaugrany”. Fabregas notuje fenomenalny sezon i może na stałe wejść do drugiej linii, nie będąc już wystawianym jako napastnik. Sergi Roberto po swoim pierwszym sezonie powinien otrzymać jeszcze szansę na pokazanie swoich umiejętności, choć w tak wielkim klubie może zabraknąć cierpliwości dla wychowanka. Są jeszcze Dos Santos oraz Rafinha. Ten drugi świetnie spisujący się na wypożyczeniu w Vigo dużo częściej na pozycji na wskroś ofensywnej, więc najpewniej będzie rywalizował w linii ataku z Pedro, Alexisem, Deulofeu, Neymarem i Tello. Jednak spełnieniem marzeń byłby transfer środkowego pomocnika pokroju Kevina Strootmana. Holender z Romy jest równie utalentowany jako rozgrywający, kreatywnością nie ustępuje najlepszym na świecie cofniętym rozgrywającym (w I rundzie pięć goli i sześć asyst), jest bezkompromisowy i dużo bardziej aktywny w obszarach, w których Hiszpanowi brakuje już sił (i ma 186 cm wzrostu). To oczywiście czyste spekulacje, a za konkretne wzmocnienia odpowiadać będzie sztab Barcelony. Nie mniej jednak ten klub będzie istnieć bez jego wieloletnich symboli: takich jak Valdes, Puyol i Xavi i według mnie będzie miał się lepiej niż przynajmniej przez ostatni rok.

Autor prowadzi bloga Okno Transferowe

Komentarze
~Caller. (gość) - 10 lat temu

Xavi to legenda Barcy, może i ma słabsze statystyki
ale zawszę był legendą i zawsze będzie.

Odpowiedz
~90210 (gość) - 10 lat temu

Ciekawy artykuł.

Odpowiedz
~Chan (gość) - 10 lat temu

Ciekawy ale za długi

Odpowiedz
E123 (gość) - 10 lat temu

W zasadzie Barcelona bez Xaviego byłaby silniejsza -
bo co ma Katalończyk, czego nie ma np.Fabregas?

Obecnie jego udział ogranicza się do przyjęcia
piłki, przetrzymania jej 3 sekundy i oddania do
kolegi obok. I tak przez 90 minut wychodzi mu około
200 takich podań.
W takiej formie, to już nawet nie ma szans z
Modrić-em, który zresztą jest teraz chyba
najlepszym pomocnikiem w lidze, a który jeszcze rok
temu został okrzyknięty najgorszym transferem roku.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze