Drugi raz do tej samej rzeki, czyli powroty Polaków z zagranicy


Czy ponowna gra w ekstraklasie jest zawsze dobrym pomysłem?

25 sierpnia 2020 Drugi raz do tej samej rzeki, czyli powroty Polaków z zagranicy
Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl (Accredito.com)

Szczególnie w sezonie 2020/2021 zaobserwowaliśmy wiele powrotnych transferów. Mowa o Polakach, którzy w tej lidze już występowali i z niej wyruszyli na (mniej lub bardziej udany) podbój zagranicy. Jak zaprezentują się w ponownym podejściu do rodzimej ligi?


Udostępnij na Udostępnij na

Naturalną drogą każdego polskiego zawodnika jest to, że swoją profesjonalną karierę rozpoczyna w ekstraklasie. Wyjeżdżając z niej jako młody piłkarz na dorobku niejednokrotnie wraca jako zasłużony zawodnik. Często z mianem reprezentanta Polski. Ale czy zawsze te powroty są słusznymi decyzjami? Przypatrzmy się tym, którzy zdecydowali się na taki ruch, i przeanalizujmy potencjalnych kandydatów na przyszłość.

Stara gwardia na pomoc

Nie ma co ukrywać. Poziom ekstraklasy pozostawia wiele do życzenia. Nawet już starsi Polacy, którzy zakończyli zmagania poza krajem, są przyjmowani z pocałowaniem ręki. Często wracają do drużyn, z których wypłynęli na szersze wody, a czasem do innych klubów. Pomagają swoim doświadczeniem, mają wręcz status legendy.

Pierwszym nasuwającym się przykładem może być występujący w naszej lidze Jakub Błaszczykowski. Ostoja Wisły Kraków nie zapomniała o swoich korzeniach. Gdy tylko nadarzyła się sposobność, to Kuba wrócił z Bundesligi i pomógł w trudnym momencie. Grał praktycznie za darmo. Tym gestem jeszcze bardziej zaskarbił sobie sympatię kibiców. Nawet nie tylko fani krakowskiej Wisły żywią do Kuby duży szacunek.

Miód na serce sympatyków, tym razem obecnego mistrza Polski, został wylany wraz z ogłoszeniem kolejnego sensacyjnego powrotu. Na Łazienkowską 3 zawitała prawdziwa legenda tego klubu, wracająca po 15 latach! Artur Boruc. I nic więcej nie trzeba dodawać. Po odejściu Radosława Majeckiego w stolicy mogą spać spokojnie. Godne (jeśli nawet nie lepsze) zastępstwo już zostało znalezione.

Kolejnym wielkim powrotem po zagranicznych wojażach jest Waldemar Sobota. Były gracz Śląska Wrocław zdecydował się na powrót na stadion przy alei Śląskiej 1. Niezmiernie ucieszyło to fanów „Wojskowych”, którzy mogą być spokojni o obsadę środka pola.

Za finalizację tych transferów wielkie brawa należą się dla zarządów klubów. Niewątpliwie to strzały w dziesiątkę, z których na pewno będą (jeśli już nie są) zadowoleni.

Do Polski na odbudowę

Bartosz Kapustka, Michał Kucharczyk, Maciej Wilusz. Co łączy tych trzech dżentelmenów? Wszyscy w sezonie 2020/2021 powrócili do kraju z zagranicy, gdzie (lekko mówiąc) szło im tak sobie. Jasne jest, że w Polsce liczą na regularną grę. Taką, która pozwoli im wrócić do dawnej, optymalnej dyspozycji. Jeśli mamy budować zespół, to lepiej stawiać na młodych bądź powracających Polaków. Złożenie składu ze znajomych kibicom nazwisk może przyciągnąć ich większą rzeszę na stadion. Czymś w końcu trzeba przykuć uwagę, a nie kolejnymi starymi Słowakami. To chyba mija się z celem.

W Warszawie szczególnie duże nadzieje pokładane są w ciągle młodym Kapustce. Sam zawodnik liczy na powrót do regularnej gry i formy właśnie w Legii. Pomimo długiego rozbratu z piłką Kapustka jest spokojny o swoją dyspozycję.

Jestem zawodnikiem, który nie potrzebuje dużo czasu, żeby nadrobić przygotowanie fizyczne. W Leicester z powodu koronawirusa byliśmy zamknięci w domach. Po powrocie do klubu w testach biegowych miałem jeden z lepszych wyników. Ufam sztabowi Legii i osobom odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne, wiem, że monitorują mój każdy trening – stwierdza w rozmowie z oficjalną stroną Legii Warszawa.

Wymienieni na początku zawodnicy zdążyli zadebiutować w swoich drużynach. Trudno wydawać osądy po jednym spotkaniu. I to nawet niepełnym, gdyż (ciekawostka) żaden z nich nie zagrał pełnych 90 minut. Maciej Wilusz w pierwszym meczu w barwach Rakowa sam wykluczył się z gry po 45 minutach, dostając dwie żółte kartki. Na stadionie w Bełchatowie zadebiutował również powracający z Anglii Bartosz Kapustka. Wszedł w drugiej połowie, podczas jego obecności na boisku Legia strzeliła zwycięską bramkę. Jednak to tyle na ten moment, co można o nim powiedzieć. Dajmy mu czas. Z kolei w Pogoni pokazał się Michał Kucharczyk, który znany był z występów w warszawskiej Legii – klubie teoretycznie lepszym od Pogoni. Dlatego pewien poziom powinien prezentować.

Na pewno trudno jest teraz przewidywać, ale za kilka, może kilkanaście lat nastąpią kolejne szokujące powroty. Czy to zawodników obecnie reprezentujących drużyny poza Polską, czy tych, którzy dopiero na to czekają. Wiadomo, że niekiedy gracz ma w planach piłkarską emeryturę w Polsce, czasem woli już nie wracać. To indywidualna sprawa. Niemniej jednak takie transakcje dodają kolorytu oraz atrakcyjności naszej lidze. Nic tylko czekać na informacje o następnych hitowych powrotach!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze