Niejednokrotnie przekonywaliśmy się, że futbolowy los bywa bardzo przewrotny. Jeszcze nie tak dawno znaczna część kibiców w Polsce z zainteresowaniem śledziła transferową sagę z przejściem Roberta Lewandowskiego do Barcelony. Nasz napastnik ostatecznie dopiął swego i trafił do "Blaugrany", ale do stolicy Bawarii wróci już niespełna dwa miesiące później w barwach swojego nowego klubu.
Grupa C tegorocznej edycji Ligi Mistrzów może aspirować do miana najsilniejszej. Znalazły się w niej Bayern Monachium, Barcelona oraz Inter Mediolan. Stawkę uzupełnia Viktoria Pilzno. Po losowaniu fazy grupowej kibice w naszym kraju mogli zacierać ręce i wyczekiwać hitowego starcia na Allianz Arena.
Świetny początek w Barcelonie
Jeśli ktoś miał wątpliwości dotyczące tego, czy Lewandowski będzie potrzebował czasu na aklimatyzację, to bardzo szybko się ich pozbył. Napastnik reprezentacji Polski nie błyszczał skutecznością w przedsezonowych sparingach, ale w meczach o stawkę pokazuje swoją wielką klasę. Nie zdobył gola tylko w spotkaniu przeciw Vallecano, które zakończyło się bezbramkowym remisem. Polak następnie dwukrotnie trafił do siatki Sociedad, a także Valladolid. Raz pokonał bramkarza Sevilli i Cadiz. W rywalizacji z tym ostatnim zespołem do swojego dorobku dorzucił dwie asysty. Warto odnotować, że w tym meczu zagrał zaledwie 33 minuty.
Robert Lewandowski scored more goals in his first five LaLiga games than Cristiano Ronaldo 👀 pic.twitter.com/8il7wsakjy
— ESPN FC (@ESPNFC) September 12, 2022
Te imponujące statystyki uzupełnić trzeba hat-trickiem zdobytym w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów. Bramki i asysty, choć bardzo ważne, nie oddają w pełni tego, jak świetnie odnalazł się w Barcelonie Lewandowski. 34-latek często udziela wskazówek swoim młodszym kolegom, dla których może być swego rodzaju mentorem. Decyduje się także na nieszablonowe zagrania, a te świadczyć mogą o tym, że odnalazł radość z gry, której próżno było u niego szukać w końcowym okresie gry dla Bayernu.
Jego ważną rolę odgrywaną w nowym klubie podkreślił Xavi na konferencji pomeczowej po zwycięstwie z Sevillą:
– Lewandowski pomaga we wszystkim nam, sztabowi szkoleniowemu, młodzieży, ale też weteranom. Jest naturalnym liderem i zwycięzcą. Wspaniale, że mamy go w drużynie.
Czy Lewandowski to legenda Bayernu?
To pytanie, na które trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Bezsprzecznym faktem jest jednak piękna karta, jaką Polak zapisał w historii niemieckiego klubu. Lewandowski w stolicy Bawarii wykręcił liczby, które budzą wielki podziw. W 375 meczach zdobył 344 gole i zaliczył 72 asysty. Osiem razy sięgał z Bayernem po mistrzostwo Niemiec, trzy razy po krajowy puchar, raz wygrał Ligę Mistrzów i sześciokrotnie został królem strzelców Bundesligi.
Pobił również rekord, który przez lata był poza zasięgiem dla zwykłych śmiertelników. W sezonie 1971/1972 Gerd Mueller zdobył w lidze 40 goli. I przez prawie pół wieku ten wyczyn niemieckiego napastnika pozostawał niezagrożony. „Lewy” zakończył rozgrywki 2020/2021 trafieniem przeciwko Augsburgowi w ostatniej kolejce. Był to jego gol ligowy numer 41, a pobicie rekordu legendy Bayernu wzbudziło zachwyt kibiców.
Być może część fanów mistrza Niemiec będzie umniejszać zasługi Polaka, ponieważ odszedł z klubu w kontrowersyjnych okolicznościach. Przedłużająca się telenowala związana z jego odejściem wzbudzała w środowisku kibicowskim mieszane uczucia. Nikt nie jest w stanie wymazać dorobku Lewandowskiego i wkładu, jaki Polak miał w ostatnie sukcesy „Bawarczyków”.
.@lewy_official's #Bundesliga story has been one for the history books! 📚
What's your favourite memory of this legend? 👇🏻 pic.twitter.com/6bz9xfA7HZ
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) July 19, 2022
Jak przywitają „Lewego”?
To kolejne z trudnych pytań, jakie towarzyszą temu meczowi. Bez wątpienia z trybun Allianz Arena usłyszeć będziemy mogli zarówno oklaski, jak i gwizdy, które zaadresowane będą w kierunku byłego zawodnika „Die Roten”. Ciekawą kwestią jest to, których kibiców będzie tego wieczoru więcej. Tych, którzy „Lewego” docenią, czy tych, którzy nie wybaczyli mu odejścia z klubu.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby nasz napastnik był Niemcem, to byłby w Monachium ubóstwiany. Nie zastanawialibyśmy się teraz nad racjonalnością nazywania go legendą klubu. Dobrym tego przykładem jest wypowiedź Dietmara Hamanna dotycząca jeszcze wówczas potencjalnego pobicia rekordu Gerda Muellera:
– Uważam, że gdyby w ostatniej kolejce Bundesligi Lewandowski zdecydował się usiąść na ławce, gdyby nie podjął próby pobicia tego rekordu, to byłoby to coś niesamowitego. W tych trudnych czasach, również dla piłki, pokazałoby to, że jest jeszcze miejsce na piękne gesty. Przecież Robert już Gerda dogonił. Nie jest tak, że ja mu „każę” stanąć na 39 golach. Ma ich już tyle samo co Gerd – 40. Obaj przeszli do historii Bayernu. W moim przekonaniu dzielić rekord z Muellerem byłoby czymś wspaniałym, dużo bardziej wyjątkowym niż pobicie tego rekordu. Według mnie, gdyby Robert odpuścił, byłby to jeden z najgłośniejszych gestów tego typu w historii sportu. Nie tylko piłki, po prostu w historii sportu. Mówiłby o tym cały świat.
Niezależnie od tego, jakim wynikiem zakończy się wtorkowy mecz, Lewandowski zasłużył swoją postawą na to, aby oklaski tego wieczoru były głośniejsze od gwizdów. Przed nami ekscytujące spotkanie z Polakiem w jednej z pierwszoplanowych ról.